RPA, Botswana, Zimbabwe - Wyprawa do Wodospadów Wiktorii

5.4/6 (24 opinie)

Udostępnij
Dodaj do schowka
RPA, Botswana, Zimbabwe - Wyprawa do Wodospadów Wiktorii
Galeria (16)
RPA, Botswana, Zimbabwe - Wyprawa do Wodospadów Wiktorii
RPA, Botswana, Zimbabwe - Wyprawa do Wodospadów Wiktorii
RPA, Botswana, Zimbabwe - Wyprawa do Wodospadów Wiktorii
Zdjęcie mapy
Plan Wycieczki

Lecąc na wakacje z Rainbow masz zawsze w cenie:

Bagaż

rejestrowany i podręczny

Opieka

polskojęzycznego pilota

Ubezpieczenie

podstawowe

Uśmiechnięty pan na banerze
trwa wczytywanie

Oferta dostępna w innej konfiguracji

Opinie klientów

Intensywność programu
4.5
Pilot
5.7
Program wycieczki
5.4
Transport
5.5
Wyżywienie
5.5
Zakwaterowanie
5.4
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.

6.0/6

jaga m 20.09.2018
Termin pobytu: marzec 2019

Rpa, Zmbabwe, Bostwana

Znakomita wyprawa - dużo zwierząt i wizyt w wielu parkach narodowych, niepowtarzalne krajobrazy, ciekawy program, niespodziewane atrakcje, doskonała baza hotelowa i wyżywienie. Wodospad Wiktorii – turystyczna perła nie tylko Zimbabwe – to jedno z kluczowych miejsc, które warto zobaczyć. O przyrodzie, naturze można by pisać bez końca, bo ona zawsze fascynuje, ale praca Magdy Szczepańskiej, pilotki, obecnie mieszkajacej w Kapsztadzie, zasługuje na miano wyjątkowej. Pasja Magdy, wiedza, chęć bycia z nami i dla nas fascynowała, powodowła, że zachwycamy się krajem, kontynentem. Pełna empatii dla ludzi, ich doli i niedoli wyjaśniała zawirowania tej części swiata. Inteligentnie, bez politykowania przekazywała wiedzę na nieustannie zadawane przez nas pytania. To ona zaszczepiła we mnie Afrykę, dzięki niej kolejny raz powróciłam na ten kontynent. Dziekuję Ci Magdo za wszystko! Zasługujesz na miano obywatelki świata, bo starasz się rozumieć tą bardzo skomlikowaną globalną wioskę jaką jest ziemia...

6.0/6

Jadwiga 24.09.2018
Termin pobytu: sierpień 2018

Na lwy by... a może na nosorożce?

Lew to piękne i groźne zwierzę, ale małe kilkumiesięczne lwiątka są słodkie niczym kotki i chyba nie ma nikogo, kto nie chciałby z takimi „kotkami” trochę się pobawić. A co byś powiedział na coś bardziej ekscytującego i przyprawiającego o dreszcz emocji: na przykład piesze safari ze stadem nosorożców? A gdyby tak dla odmiany spróbować nakarmić jakieś afrykańskie zwierzę, powiedzmy żyrafę? Lub coś z kategorii wagi ciężkiej- „przejażdżka” na słoniu? Albo może, jeśli lubisz adrenalinę, „rajcowałaby” Cię możliwość brodzenia w Zambezi na samym skraju 100 metrowej przepaści nad Wodospadem Wiktorii? Fajnie byłoby też przelecieć się helikopterem nad Zambezi i zobaczyć ten najsłynniejszy afrykański wodospad z lotu ptaka. Wszystkie te przygody z gatunku „to zbyt piękne, aby było możliwe” są jednak jak najbardziej realne, a co więcej możliwe do zrealizowania i to w ciągu zaledwie kilku dni na jednej wycieczce! RPA -Zimbabwe -Botswana nie jest typową wycieczką w rodzaju „trzy w jednym” jakich mnóstwo w katalogu każdego biura turystycznego. Choć nominalnie rzeczywiście odwiedza się aż trzy państwa to w gruncie rzeczy chodzi raczej o spenetrowanie pewnego regionu geograficznego Afryki południowo- wschodniej, a celem podstawowym i przysłowiową „wisienką na torcie” jest oczywiście pobyt nad legendarnym Wodospadem Wiktorii. Wizyta w RPA ogranicza się w gruncie rzeczy do dwóch sąsiadujących ze sobą miast: Johannesburga i Pretorii. Nie są to miasta najpiękniejsze (zwłaszcza Johannesburg) w Południowej Afryce, a wobec wielu wspaniałych atrakcji jakie ten kraj ma do zaoferowania są w gruncie rzeczy najmniej interesujące. Z pewnością nie należałoby po ich zobaczeniu „zaliczyć” RPA w poczet krajów zwiedzonych. Do Republiki Południowej Afryki trzeba pojechać osobno, to kraj zbyt wielki, zbyt zróżnicowany i zbyt piękny, aby poprzestać tylko na tych dwóch miastach. Cała reszta trasy to przyroda, wspaniałe rezerwaty i parki narodowe, setki dzikich zwierząt, niepowtarzalne krajobrazy, wielkie, dzikie i puste przestrzenie, afrykańskie barwy, sawanny, busz, baobaby, niezapomniane zachody słońca. Program imprezy nastawiony jest właśnie głównie na afrykańską przyrodę - dominują więc w nim liczne safari w parkach narodowych i rezerwatach. Miłośnicy zabytków raczej się tam nie „rozkręcą”, choć będą mieli swój dzień w imponujących ruinach Wielkiego Zimbabwe. Za to ci, którzy kochają zwierzęta, afrykańskie pejzaże i naturę będą oczarowani. Oczywiście to nie jedyna wycieczka na Czarny Ląd oferująca safari, takie możliwości stwarza też wiele tras do Kenii, Tanzanii, Senegalu, Gambii itp. Tym niemniej safari na tej wyprawie mogą zachwycić nawet nieco obytych w temacie turystów, którzy już to i owo widzieli na afrykańskich sawannach i nie podnieca ich pierwszy lepszy guziec uciekający w popłochu przed stadem goniących go jeepów. Tu nie czeka nas długie i nudne uganianie się w buszu za pojedynczą antylopą, którą w końcu w sprzyjających okolicznościach udaje się „ustrzelić” obiektywem z takiej odległości, że do odnalezienia jej na zdjęciu nie wystarczą okulary babci o dioptrażu +20. W przeciwieństwie do wielu afrykańskich safari w Zimbabwe i Botswanie zwierząt w parkach jest naprawdę dużo i na dodatek można je często oglądać z całkiem niewielkiej odległości. A chyba nie trzeba tłumaczyć, że czym innym jest przecież oglądanie pojedynczego zwierzaka, nawet o rozmiarach słonia z dystansu wymagającego użycia teleskopu Hubbl’a, czym innym zaś podziwianie przemarszu stada liczącego kilkadziesiąt sztuk z takiej odległości, iż trzeba uważać, by krople błota spod słoniowych nóg nie pochlapały nam ubrania. Widzieliśmy stada słoni liczące co najmniej po kilkadziesiąt sztuk i to wielokrotnie, stado lwów złożone z 16 zwierząt, dziesiątki żyraf, nosorożców i hipopotamów. Niewiele jest już w Afryce miejsc, gdzie takie widoki są wciąż jeszcze możliwe. Jak wspomniałem celem wyprawy i jej kulminacją jest pobyt nad Wodospadami Wiktorii. Chyba nie ma nikogo, kto po 1,5 kilometrowym spacerze wzdłuż krawędzi 100 metrowej przepaści byłby tym miejscem rozczarowany. Nawet jeśli już widziałeś Niagarę i Iguazu to Wodospady Wiktorii na pewno nie pozostawią Cię obojętnym. Widoczny już z daleka słup drobinek wody, trudny do przekrzyczenia huk, stale rozpinające się między brzegami rzeki łuki tęcz i tysiące ton wody spadające z impetem w wąską czeluść kanionu Zambezi - ten widok od wielu dziesięcioleci robi na każdym wielkie wrażenie. Długie, około 3 godzinne zwiedzanie rejonu wodospadów jest ujęte w programie, tym niemniej możliwe w tym miejscu aktywności obejmują też wiele innych atrakcji. Przeznaczony jest na nie cały kolejny dzień, a wybór należy do turystów. Można wybrać przelot helikopterem na wodospadami i Zambezi, kąpiel w „kociołkach” na skraju urwiska, rafting po rzecz Zambezi, jazdę na słoniu, spacer z lwem i popołudniowy rejs zwieńczony zachodem słońca nad brzegami Zambezi. Można też oczywiście cały dzień leniuchować w lodży, zresztą bardzo komfortowej i dysponującej ogromnym parkiem, ale to chyba propozycja dla ekstremalnie leniwych. Można też połączyć kilka spośród wymienionych atrakcji w niemal dowolnym układzie w myśl zasady „klient nasz pan” (no może poza wyjątkowo nietypowymi konfiguracjami np. jazda na lwie). Z innych atrakcyjnych punktów programu warto też wspomnieć o ruinach Wielkiego Zimbabwe, Muzeum Kolejnictwa w Bulawayo, rezerwacie Matobo i słonym jeziorze Sowa. Muzeum prezentuje kompletną kolekcję wszelkich pojazdów, jakie poruszały się na torach w byłej Rodezji na przestrzeni ostatnich 100 lat. Kolekcja jest unikalna i z pewnością rozpali serca wszystkich entuzjastów techniki. Wielkie Zimbabwe w pełni zasługuje na swą nazwę - to największe antyczne zabudowania w całej Afryce na południe od Etiopii. Miejsce jest nie tylko ciekawe z historycznego punktu widzenia ale z racji usytuowania na wzgórzu ma też niezaprzeczalne walory krajobrazowe. Pięknym miejscem jest także rezerwat Motobo, gdzie obok safari z nosorożcami czeka na turystów niezapomniany zachód słońca na wzgórzu, pośród skalnych głazów, w miejscu gdzie wiek temu siadywał Cecil Rhodes, twórca Rodezji, "prywatnego" państwa trzykrotnie większego od Wielkiej Brytanii. Z kolei solnisko leżące na skraju pustyni Kalahari oferuje jeszcze inny, wyjątkowy pejzaż. Białe niczym śnieg wyschnięte jezioro, spalone słońcem złote trawy a pośród nich pasące się zebry i gnu. Słówko o krotkim pobycie w RPA. Johannesburg nie zachwyca, ale lądując tam trudno nie rzucić choć okiem na tę metropolię. Nie marzcie o samodzielnych spacerach po mieście, no chyba że przyjedziecie z kałachem i paczką granatów (nie mam na myśli owoców). O wiele bezpieczniejsza i znacznie ładniejsza jest Pretoria oglądana w ostatnim dniu podróży. Warto! A więc podsumowując, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: czy warto? „Rasowy” obieżyświat odpowie, że oczywiście wszędzie warto! Nie ma nieciekawych i nie wartych odwiedzenia krajów, są co najwyżej nieciekawe trasy, słabi, nieumiejący „sprzedać” wycieczki piloci i niezainteresowani zwiedzanym miejscem turyści. Ale, nie czarujmy się – oczywiście, że pośród ponad 200 państw na mapie świata są takie, które odwiedzić trzeba, takie które odwiedzić warto no i takie, bez odwiedzenia których da się jakoś przeżyć bez szczególnego uszczerbku. Z całą pewnością trasa Botswana- Zimbabwe należy do tej pierwszej kategorii. To miejsce na mapie świata, którego nie można sobie darować. Tym bardziej, że Afryka się zmienia i niekoniecznie są to wyłącznie zmiany na lepsze. RPA staje się coraz mniej przyjazne dla białych, w Zimbabwe od dłuższego czasu sytuacja polityczna nie jest stabilna i nie wiadomo, jak potoczą się losy tego państwa. A brutalne działania kłusowników prowadzą wszędzie do tego, że zwierząt stale ubywa. Może więc ruszyć w tę podróż, póki nie jest za późno? I jeszcze jedna uwaga dotycząca aspektu, mogącego potencjalnie zniechęcać co bardziej strachliwych turystów do podróży na południe Afryki. Ci, którzy odwiedzili już kiedyś RPA z pewnością zetknęli się z problemem bezpieczeństwa podróżowania po tym kraju. Długie dziesięciolecia apartheidu poskutkowały tym, że dziś, po zmianie systemu politycznego ciemnoskórzy mieszkańcy kraju nie są najdelikatniej mówiąc szczególnymi entuzjastami białej rasy. Co niestety odczuwa także i turysta, zwłaszcza w takich miejscach jak Johannesburg. Jednakże zaraz po przekroczeniu granicy z Zimbabwe zaczyna się całkiem inny świat. Z pewnością biedniejszy, ale wielokroć przyjaźniejszy. Zarówno w Zimbabwe jak i w Botswanie dominuje uśmiech i życzliwość, a uczciwość i bezpieczeństwo są tam normą. Paradoksalnie, choć to RPA jest krajem najbogatszym na kontynencie to zarówno standard noclegów, wyżywienia jak i poziom bezpieczeństwa są na tej trasie o wiele wyższe na terenie Botswany i Zimbabwe.
Pokaż więcej opinii (22)
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem