Plan wycieczki

Dzień 1

Przelot do Cancun i pierwsza noc w Meksyku.

Zbiórka przy stanowisku odpraw Rainbow na 3 godz. przed wylotem samolotu. Przelot samolotem czarterowym LOT-u typu Dreamliner lub innym szerokokadłubowym do Cancun (rejs bezpośredni). Aktualne rozkłady prosimy sprawdzać na r.pl/rozklady. Przylot do Cancun, odprawa paszportowa, spotkanie z pilotem, transfer do hotelu w Playa del Carmen lub Tulum kolacja, nocleg. W przypadku późno wieczornego lub nocnego przylotu w tym dniu może nie być kolacji.

Dzień 2
Dzień 2

Odkrywanie tajemnic Belize: od Orange Walk do Belize City.

Po wczesnym śniadaniu (możliwe w formie pakietu) wyjazd z Riwiery Majów i przejazd na południe do granicy z Belize (konieczna zmiana autobusu). Przejazd przez miasteczko Orange Walk i postój na lokalnym targu w celu poznania belizyjskich smaków. Następnie wyprawa szybkimi łodziami po rzece New River do ukrytych w dżungli ruin Lamanai. Było to jedno z najdłużej zamieszkanych miast Majów, zostało opuszczone dopiero w XVII w. Zobaczymy m.in. Świątynię Jaguara, Świątynię Maski i Wysoką Świątynię. Możliwość zjedzenia lunchu w otoczeniu potężnej dżungli (dodatkowo płatny, ok. 15 USD). Po zwiedzaniu transfer do Belize City - miasta założonego w XVII w. przez Brytyjczyków i historycznej stolicy Belize, leżącej u ujścia rzeki Belize do Morza Karaibskiego. Kolacja i nocleg w Belize City. (Trasa ok. 380 km)

Dzień 3
Dzień 3

Karaibski relaks na Caye Caulker i spacer po Belize City.

Po śniadaniu, rejs na karaibską wyspę Caye Caulker – czas na wypoczynek i relaks w karaibskim klimacie. Zrelaksuj się przy doskonałym drinku rum punch – spoglądając na krzątających się wyspiarzy. Dodatkowo, okazja do spróbowania lokalnych potraw z owoców morza (lunch dodatkowo płatny). Chętnych zapraszamy na rejs na drugą największą rafę koralową świata (około 75 USD). Możliwość snurkowania na rafie z przewodnikiem oraz w miejscu, gdzie nurkującym towarzyszą liczna płaszczki i niewielkie rekiny! Również dla chętnych proponujemy popołudniowy lot widokowy awionetką ponad drugą największą rafą koralową świata, którego głównym celem jest zobaczenie morskiej studni - słynnej Blue Hole (ok. 290 USD). Kolacja i nocleg w Belize City (Trasa ok. 110 km). 

Dzień 4
Dzień 4

Podziemny świat Majów i majańskie kulinarne doświadczenia.

Po śniadaniu, udajemy się w region Barton Creek, zamieszkany przez społeczności menonickie. Jadąc offroadem i przekraczając rzekę dotrzemy do Jaskini Barton Creek, którą Majowie uważali za przejście do Xibalby – podziemnego świata Bogów. Aby dostać się do jaskini, będziemy płynąć małymi canoe (1 osoba z łodzi wiosłuje). Po drodze dla chętnych tradycyjny lunch – ok. 18 USD/os. Następnie przejazd do Gwatemali (konieczność zmiany autobusu). Popołudniowy przyjazd do Flores, nocleg i zakwaterowanie na wyspie Flores. Wieczorem czas na samodzielną eksplorację urokliwej wyspy. Kolacja w restauracji na wyspie. (Trasa ok. 150 km)

Dzień 5
Dzień 5

Gwiezdne wojny i Majowie: odkrywanie tajemnic Tikal.

Wczesny wyjazd z hotelu (śniadanie w postaci pakietu) do Tikal - największego ocalałego ośrodka Majów (lista UNESCO) i miejsca, które stało się scenografią bazy rebeliantów w filmie G. Lucasa – „Gwiezdne Wojny”. Tikal to kompleks 16 świątyń oraz około 3 tys. budynków (m.in. pałaców, dworków, dziedzińców, tarasów, platform uroczystościowych), w którym mogło zamieszkiwać nawet do 45 tys. mieszkańców. Centralnym punktem miasta jest plac otoczony świątyniami i akropolem. Największa z nich Świątynia Dwugłowego Węża (Świątynia IV) ma prawie 65 m. wysokości. W ramach możliwości czasowych dla chętnych impreza fakultatywna „canopy”, czyli ekscytujący zjazd w uprzęży pod koronami drzew tajemniczej selwy (ok. 60 USD). Przejazd do hotelu w Rio Dulce. Nocleg i kolacja w hotelu (Trasa ok. 250 km)

Dzień 6
Dzień 6

Przygoda i kultura: rejs przez Park Narodowy Rio Dulce do Livingstone.

Po śniadaniu rejs po „słodkiej rzece” płynącej przez Park Narodowy Rio Dulce. Będziemy otoczeni imponującymi klifami, porośniętymi dziewiczą dżunglą. Rejs jest uznawany za najpiękniejszy przełom rzeczny w Centralnej Ameryce! Zobaczymy wioski ludzi mieszkających w domach na wodzie i parających się rybołówstwem. Zajrzymy do jednego z domów, gdzie tradycję przekazuje się z pokolenia na pokolenie i zostaniemy ugoszczeni typową karaibską potrawą „El Tapado” – zupę rybną przygotowaną na mleku kokosowym oraz bananie! Celem naszego rejsu będzie Livingstone – miasto posiada prawdziwą tropikalną atmosferę, a wszystko to dzięki plemieniu tzw. Czarnych Indian, czyli Garifuna – potomków uciekinierów z jamajskich plantacji i mówiących niezwykłym językiem garifuna, który jest mieszanką języków: angielskiego, hiszpańskiego, krio, kekchi (majańskiego), francuskiego oraz języków Afryki Zachodniej! Powrót łodzią do Rio Dulce i przejazd do Copan w Hondurasie. Zakwaterowanie w hotelu w Copan. Kolacja w restauracji w Hondurasie. (Trasa ok. 150 km)

Dzień 7
Dzień 7

Majestatyczne ruiny Majów i urokliwe miasteczka Salwadoru.

Po śniadaniu zwiedzanie ruin Copan, uważanych za jedno z najbardziej mistycznych miast Majów. Na terenie miasta są nadal prowadzone prace archeologiczne. Do najbardziej okazałych i znanych zabytków Copan są Schody Hieroglificzne, będące najdłuższym świadectwem piśmiennictwa Majów (ponad 2500 wyrytych symboli!). Zobaczymy również doskonale zachowane stele stworzone na cześć króla o charakterystycznym imieniu: 18 Królików. Następnie przejazd do najmniejszego kraju Ameryki Centralnej – Salwadoru. Po drodze wizyta w jednym z miasteczek należących do salwadorskiej Ruta de las Flores – „Trasy Kwiatów”. Miasteczka słyną z oryginalnie zachowanej architektury kolonialnej, wąskich uliczek, rzemieślniczych warsztatów oraz urokliwego klimatu. Przejazd do miejscowości wypoczynkowej Los Cobanos lub okolicznym miasteczku i zakwaterowanie w jednym z hoteli min. 4* z All Inclusive, położonym nad Oceanem Spokojnym. Nocleg i kolacja w hotelu. (Trasa ok. 170 km)

Dzień 8
Dzień 8

Wypoczynek lub trekking do wodospadów Tamanique.

Dzień wolny na wypoczynek w hotelu All Inclusive w Salwadorze. Dla chętnych (około 90 USD/os.) poranna ok. 3-godz. wyprawa łodziami motorowymi na obserwację, migrujących w te rejony w celach rozrodczych, wielorybów.

Dzień 9
Dzień 9

Wulkaniczna przygoda: wspinaczka na Pacayę i pizza z krateru wulkanu.

Po wczesnym śniadaniu przejazd do Gwatemali. Dojazd do parku narodowego chroniącego aktywny wulkan Pacaya. Wycieczka na czynny wulkan - większość drogi pokonujemy konno szlakiem wytyczonym przez stare języki lawy (konie prowadzone są za uzdę). Spacer po zastygłych językach lawy, leżących na zboczu dymiącego, pomrukującego wulkanu, to atrakcja, która pozostaje w pamięci na zawsze! Do tego lokalni przewodnicy zachęcają Was do spróbowania jedynej na świecie wulkanicznej pizzy! Pieczona w wulkanicznych kraterach, w których temperatura sięga 700 stopni Celsjusza! (ok. 45 USD/pizzę) UWAGA! Wystygnięta lawa jest bardzo nierówna, są to popękane, ostre kamienie – prosimy o zabranie wygodnego obuwia! Na wulkanie bywa bardzo wietrznie! Następnie przejazd do Antigua. Kolacja i nocleg w Antigua. (Trasa ok. 240 km).

Dzień 10
Dzień 10

Antigua: kolonialne dziedzictwo Gwatemali.

Po śniadaniu zwiedzanie Antigua. To miasto położone jest pomiędzy 3 wulkanami: de Agua, Acatenango i de Fuego. Antigua zachowała charakterystyczny dla epoki kolonialnej układ ulic (krzyżują się one pod kątem prostym), a większość powstałych po 1773 r. budowli inspirowana była barokiem kolonialnym i włoskim renesansem. Przedstawimy również przykłady tak zwanego baroku indiańskiego. Spacer po mieście, zobaczymy m.in. ratusz, katedrę oraz warsztat jadeitu. Po południu, dla chętnych (około 80 USD/os.) wyprawa quadami na pobliski szczyt – do wioski hobbickiej, malowniczo położonej adaptacji wizji Tolkienowskiej z której rozpościera się panoramiczny widok na okoliczne wulkany, wracamy po zachodzie słońca. Kolacja i nocleg w Antigua.

Dzień 11
Dzień 11

Kultura i tradycje Majów: rejs po jeziorze Atitlan.

Po śniadaniu przejazd do Panajachel, indiańskiego miasteczka położonego w kraterze wygasłego wulkanu. Rejs łodzią po wulkanicznym jeziorze Atitlan. Wizyta w dwóch nadbrzeżnych osadach indiańskich. Pierwsza to San Juan de Laguna zamieszkała przez Indian Tzotzil. Specjalizują się oni w rzemiośle, zwłaszcza w tkactwie, barwieniu tkanin a także malarstwie i sztuce indiańskiej. Złożymy wizytę w lokalnej spółdzielni tkackiej, w której kobiety ręcznie produkują materiały oraz ubrania. Zapraszamy również do fabryczki czekolady produkującej prawdziwą, naturalną czekoladę! Co więcej, zaprosimy również do tradycyjnej pszczelarni, gdzie będziemy obserwować proces powstawania miodu. Czas na degustację również się znajdzie! W trakcie dalszego rejsu odwiedzimy wioskę Santiago de Atitlan, gdzie podróżując „na pace” pickupa będziemy poszukiwać lokalnego świętego synkretycznego – tajemniczego Maximona. Rejs powrotny do Panajachen. Zakwaterowanie w hotelu. Kolacja w restauracji w Panajachel. (Trasa ok. 80 km)

Dzień 12

Chichicastenango: kolorowy rynek i magia tradycji Gwatemali.

Po śniadaniu wyjazd do miasta Santo Tomas Chichicastenango, w skrócie nazywane pieszczotliwie „Chichi”. Jest to miasteczko, w którym odbywa się największy w Gwatemali targ. Zobaczycie feerię kolorów, zapachów i smaków! Zjeżdżają się tam handlarze z całego kraju i oferują swoje produkty. Każdy znajdzie coś dla siebie! Złożymy również wizytę w warsztacie produkującym stroje folklorystyczne, a także obejrzymy tradycyjny gwatemalski taniec. W najbliższym sąsiedztwie targu znajduje się ponad 400 letni kościół wybudowany na starej świątyni Majów. Jest to doskonały przykład synkretyzmu religijnego, w którym do dzisiaj odprawiane są rytuały w oparach płonącego kadzidła i świec. Powrót do Antigua. Kolacja i nocleg w Antigua (Trasa ok. 150 km)

Dzień 13
Dzień 13

Przelot do Meksyku i relaks w Cancun.

Po wczesnym śniadaniu wyjazd na lotnisko w Gwatemala City. Lot do Cancun i transfer do hotelu min. 4* (All Inclusive) w Cancun lub na Riviera Maya. Wypoczynek w hotelu. Uwaga! W skrajnie rzadkich przypadkach może się zdarzyć, że lot odbędzie się z przesiadką przez Miasto Meksyk.

Dzień 14

Relaks i przygoda w Cancun i Riviera Maya.

Wypoczynek w Cancun lub na Riviera Maya (All Inclusive). Dla chętnych wyprawa motorówkami przez lasy namorzynowe w kierunku rafy koralowej w pobliżu Cancun, gdzie będziemy mogli snurkować na drugiej największej rafie koralowej świata. Uczestnicy sami kierują motorówkami. Czas trwania wyprawy to ok. 2,5 godz. (ok. 95 USD/os). Proponujemy również wycieczkę do Chichen Itza - strefy archeologicznej (lista UNESCO), gdzie zobaczymy między innymi: schodkową piramidę Kukulkan, ścianę trupich czaszek, Świątynię Tysiąca Kolumn i Świątynia Wojowników, boisko do gry w pelotę oraz obserwatorium astronomiczne. (ok. 120 USD/os).

Dzień 15

Powrót do domu: z Cancun do Warszawy.

Po śniadaniu wykwaterowanie z pokoju. Transfer na lotnisko w Cancun. Przelot samolotem czarterowym LOT-u do Warszawy (rejs bezpośredni).

Dzień 16

Powrót do domu.

Przylot do Polski.

Uwagi do programu

- Kolejność realizacji punktów programu może ulec zmianie lub odwróceniu. Pilot nie oprowadza po zwiedzanych obiektach.
- W Meksyku /Gwatemali /Hondurasie/Salwadorze pokoje 3 osobowe posiadają 2 łóżka małżeńskie (nie ma możliwości otrzymania pokoju z 3 osobnymi łóżkami).
 - Sugerujemy nie wymieniać pieniędzy na lotnisku w Cancun ze względu na niekorzystny kurs wymiany. Pieniądze można wymienić w Cancun lub kolejnego dnia w banku lub kantorach na trasie przejazdu.
- Muzea są nieczynne w poniedziałki. W tej sytuacji pilot na miejscu zaproponuje Państwu zwiedzanie innej atrakcji lub, o ile będzie to możliwe, zmodyfikuje program tak by zwiedzanie muzeum przełożyć na inny dzień.
- Istnieje konieczność zmiany autokaru na poszczególnych granicach - Klienci muszą przenieść swoje bagaże. Autokary w Gwatemali, Belize i Salwadorze są starsze i bardziej ubogo wyposażone niż te w Meksyku.
- Wyjazdy odbywają się przeważnie po śniadaniu, około 7 rano. W pojedynczych, uzasadnionych programach lub sytuacją przypadkach wyjazd może odbywać się wcześniej – wtedy zapewnione są pakiety śniadaniowe.
- Prosimy pamiętać o tym by zabrać ze sobą ciepłą odzież, wygodne obuwie (część zwiedzania oparta jest na chodzeniu po nierównym terenie), ubranie chroniące przed deszczem (należy również zabezpieczyć dokumenty przed wilgocią) oraz repelent na komary.
- Na terenie Gwatemali wycofane są z obiegu dolary amerykańskie wydane przed 2000 rokiem. Zalecamy zabrać dolary wydane po 2013 roku.
- Na teren Stanów Zjednoczonych Meksyku nie wolno wwozić jedzenia. Po przylocie odbywają się kontrole celne bagażu.
-Na większości przelotów wewnętrznych dopuszczalne wymiary bagażu podręcznego to 40cm X 40cm X 25cm i limit do 10 kg. W przypadku przewozu bagażu podręcznego przekraczającego te wymiary linia lotnicza naliczy dopłatę za nadbagaż (ok. 40 USD).
- Napięcie w gniazdkach na trasie to 110V. Z tego powodu nie działają polskie suszarki, grzałki, które są dostosowane do napięcia 220V. Gniazdka są typu A lub B (takie jak w USA). Prosimy zabrać ze sobą adapter.
- Pilot wycieczki będzie starał się zorganizować program zwiedzania w taki sposób, żeby znaleźć czas wolny na lunch (we własnym zakresie).
- Ze względu na specyfikę atrakcji zachęcamy do wykupienia wyższego ubezpieczenia – Pakiet Sport

Dodatkowe informacje

Do dyspozycji gości

restauracja i bar, a czasem także basen lub ogród.

Wyżywienie

Śniadania amerykańskie (serwowane porcje, najczęściej: owoce, jajecznica, smażony bekon lub kiełbaska, pieczywo, croissant, mały pojemniczek dżemu i masła, 1 kubek soku, 1 filiżanka kawy lub herbaty) oraz obiadokolacje (serwowane porcje: zupa, drugie danie to najczęściej drób, rzadziej ryba, sałatka lub surówka lub gotowane warzywa, ziemniaki lub ryż lub tortilla, deser). W hotelach w Cancun/Riviera Maya serwis all inclusive (poza pierwszą rozpoczętą dobą hotelową zaraz po przylocie do Cancun). Hotele w Salwadorze moga być nieco bardziej skromne i serwować uboższe posiłki niż opisano powyżej.

Zakwaterowanie

Hotele *** (kategoria lokalna) - skromne, ale wygodne.

Pokoje: z reguły klimatyzowane, z łazienką, TV i telefonem.

Hotele w Salwadorze moga być nieco bardziej skromne i serwować uboższe posiłki niż opisano powyżej.

Wizy

Paszport musi być ważny minimum 6 miesięcy.

Ważne! W Meksyku istnieją obostrzenia celne dotyczące limitów ilościowych na wwóz tytoniu oraz alkoholu. Jedna osoba pełnoletnia może wwieźć nie więcej niż 10 paczek papierosów, nie więcej niż 25 cygar lub 200 gramów tytoniu oraz maksymalnie 3 litry dowolnych napojów alkoholowych.

 

Świadczenia

Cena obejmuje: przelot samolotem czarterowym LOT-u typu Dreamliner lub innym szerokokadłubowym do Cancun (rejs bezpośredni) oraz przelot wewnętrzny na trasie Gwatemala City - Cancun, opłaty lotniskowe, zakwaterowanie w hotelach j.w. (14 rozpoczętych dób hotelowych), transfery autokarem lub minibusem (na terenie Meksyku klimatyzowanym, na terenie Gwatemali i Hondurasu i Salwadoru klimatyzacja nie zawsze działa tak dobrze, jak w autobusach meksyksńskich), wyżywienie zgodnie z programem, opiekę polskiego pilota podczas wycieczki, obsługę przedstawiciela Rainbow podczas odprawy w Warszawie, program turystyczny j.w. oraz ubezpieczenie TU Europa (wersja podstawowa: NNW, KL i bagaż) oraz ubezpieczenie pakiet Sport.

Cena nie obejmuje: biletów wstępu, napiwków dla lokalnych przewodników, kierowców, bagażowych, pokojówek, systemu Tour Guide System, opłat granicznych, kosztu taksówek wodnych/łodzi, opłat rezerwacyjnych itp w kwocie ok. 680 USD/os – płatne pilotowi imprezy. Cena nie zawiera również kosztu wycieczek fakultatywnych podanych w programie oraz opłaty turystycznej pobieranej w hotelach w stanie Quintana Roo (ok. 3,5 USD za pokój za noc) - płatne na miejscu w recepcji hoteli. Cena nie obejmuje również wycieczek lokalnych podczas pobytu w Cancun/Riviera Maya oraz wydatków osobistych. Na lotnisku w Cancun może być pobierana przed wylotem z Meksyku opłata VISITAX (ok. 10 USD/os).

Uwaga! Powyższe kwoty w programie podane zostały na dzień 22.02.2024 r. i mogą ulec zmianie.

Inne

Przelot:

Samolot PLL LOT typu Dreamliner lub inny szerokokadłubowy (rejs bezpośredni) z możliwością wyboru klasy podróży. W klasie LOT CHARTERS Economy catering obejmuje 2 posiłki (ciepłe danie i kanapka z szynką lub serem). W ramach bezpłatnego serwisu pasażerowie otrzymają również nielimitowaną wodę mineralną. Pozostałe napoje typu soft, alkohole oraz wszystkie inne pozycje z menu sky baru dostępnego na pokładzie samolotu pozostają płatne dodatkowo. W klasie LOT CHARTERS Premium i LOT CHARTERS Business w cenę wliczone bogatsze menu w tym wybrane napoje alkoholowe (w ograniczonych ilościach) i bezalkoholowe oraz zwiększony limit bagażowy. We wszystkich klasach indywidualny system rozrywki pokładowej z osobnym monitorem przed każdym fotelem. Więcej informacji na stronach wstępnych katalogu w sekcji Komfort Dalekich Podróży. W przypadku niemożliwości wykonania rejsu samolotem Dreamliner, PLL LOT zapewni inny samolot o podobnym standardzie (rejs non stop).

Obsługa grupy w systemie TOUR GUIDE. Jest to bezprzewodowy system oprowadzania grup, umożliwiający Klientowi wygodny sposób zwiedzania. Przeczytaj więcej o tour guide.

Uwaga! Zwracamy uwagę na przepisy celne obowiązujące turystów wjeżdżających do Meksyku: obowiązuje limit wwozu 400 papierosów lub 400 wkładów do papierosów elektronicznych lub 50cygar i 3L alkoholu. Osoby naruszające te regulacje mogą spotkać się z opłatami celnymi, co z kolei skutkuje opóźnieniem transferów i koniecznością organizowania go na własny koszt.

Tropiki Centralnej Ameryki

5.0/6 (45 opinii)

Udostępnij
Dodaj do schowka
Tropiki Centralnej Ameryki
Galeria (14)
Tropiki Centralnej Ameryki
Tropiki Centralnej Ameryki
Tropiki Centralnej Ameryki
Zdjęcie mapy
Plan Wycieczki

Atuty oferty

Meksyk, Belize (Lamanai), Gwatemala (Tikal) i Honduras (Copan) • karaibski luz • Indianie Garifuna i raj na ziemi - Caye Caulker • kolonialne dziedzictwo w Antigua • Salwador - najmniejszy kraj w Pacyficznym Pierścieniu Ognia • wypoczynek all inclusive w Cancun oraz Salwadorze
Lot

Bezpośredni

Rodzaj wyjazdu

Objazd

Transfer

W cenie

Bagaż

W cenie

Cena obejmuje: przelot samolotem czarterowym LOT-u typu Dreamliner lub innym szerokokadłubowym do Cancun (rejs bezpośredni) oraz przelot wewnętrzny na trasie Gwatemala City - Cancun, opłaty lotniskowe, zakwaterowanie w hotelach j.w. (14 rozpoczętych dób hotelowych), transfery autokarem lub minibusem (na terenie Meksyku klimatyzowanym, na terenie Gwatemali i Hondurasu i Salwadoru klimatyzacja nie zawsze działa tak dobrze, jak w autobusach meksyksńskich), wyżywienie zgodnie z programem, opiekę polskiego pilota podczas wycieczki, obsługę przedstawiciela Rainbow podczas odprawy w Warszawie, program turystyczny j.w. oraz ubezpieczenie TU Europa (wersja podstawowa: NNW, KL i bagaż) oraz ubezpieczenie pakiet Sport.

Cena nie obejmuje: biletów wstępu, napiwków dla lokalnych przewodników, kierowców, bagażowych, pokojówek, systemu Tour Guide System, opłat granicznych, kosztu taksówek wodnych/łodzi, opłat rezerwacyjnych itp w kwocie ok. 680 USD/os – płatne pilotowi imprezy. Cena nie zawiera również kosztu wycieczek fakultatywnych podanych w programie oraz opłaty turystycznej pobieranej w hotelach w stanie Quintana Roo (ok. 3,5 USD za pokój za noc) - płatne na miejscu w recepcji hoteli. Cena nie obejmuje również wycieczek lokalnych podczas pobytu w Cancun/Riviera Maya oraz wydatków osobistych. Na lotnisku w Cancun może być pobierana przed wylotem z Meksyku opłata VISITAX (ok. 10 USD/os).

Uwaga! Powyższe kwoty w programie podane zostały na dzień 22.02.2024 r. i mogą ulec zmianie.

Plan wycieczki

Dodatkowe informacje

Szczegóły lotu

Lecąc na wakacje z Rainbow masz zawsze w cenie:

Bagaż

rejestrowany i podręczny

Opieka

polskojęzycznego pilota

Ubezpieczenie

podstawowe

Uśmiechnięty pan na banerze
Za osobę15 228
Razem
30 455 zł
Zaliczka 10% 3 040 zł
rezerwuj
trwa wczytywanie

Opinie klientów

Intensywność programu
4.8
Pilot
5.3
Program wycieczki
5.1
Transport
4.6
Wyżywienie
4.1
Zakwaterowanie
4.5
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.

6.0/6

Sama 02.02.2024
Termin pobytu: styczeń 2024

Super program , wspaniała wycieczka

Odwiedziłam 55 krajów , więc mam już jakieś porównanie. Super program i wspaniała wycieczka. Pilot Artur godny polecenia. Wyjazd bardzo aktywny , trochę na wysokościach (ale nie ma się co bać , dla tych co mają lęk wysokości :)). Dużo atrakcji , polecam fakultety : humbaki - zabaczyć to jest niezapomniane wrażenie (nie ma gwarancji), pływanie z rekinami i płaszczami też super , nawet dla tych co nie snurkują, z łodzi też robi wrażenie . Niestety : plantacja kawy i Chichen Itza się nie odbyły ze względu na małą ilość chętnych , więc Meksyku mało …. Co do wskazówek praktycznych poza tym co Rainbow poleca zabrać , to Mugga wiadomo, ja zabrałam za dużo ubrań ciepłych , aż tak zimno nie było, ale trzeba mieć cały przegląd garderoby i faktycznie buty z dobrą podeszwą na wulkan (trapery).

6.0/6

Paweł 23.02.2020

Pięć fantastycnych krajów. Środkowa Ameraka pełną parą!

Dzień I - Wreszcie lecę.... Po wejściu na lotnisko Chopina czekała miła niespodzianka – widok dawno nie widzianych znajomych, również uczestników wyprawy. Sprawnie poszła odprawa bagaży i pozostałe formalne ceregiele, można było zająć miejsce w Dreamlinerze. Lot swoje trwa, ale głód nie doskwierał. Zaspokoiły go m.in. smaczne i treściwe śniadanko rozdawane przez obsługę oraz drugi ciepły posiłek. Do tego filmy, krótka drzemka i koło 13 (lokalnego czasu) lądowanie na meksykańskiej ziemi. Bez zbędnej zwłoki odebraliśmy walizki i cała grupa – szczęśliwie, ani mała, ani duża bo trzydziestoosobowa - przejechała do hotelu na pierwszy nocleg. Zanim jednak sen zmorzył trochę się zadziało. Wymieniłem, tak jak i inni pieniądze, by mieć peso jako rezerwę celową na dalszy pobyt. Nie obyło się też bez wizyty w pobliskim supermarkecie i miłych, ba nawet długich pogawędek w patio hotelu z już znanymi, ale również nowo poznanymi uczestnikami wyprawy. Dzień II - Yukatan czyli nic nie rozumiem Drugiego dnia, po śniadanku, na który jak to w Meksyku podano m.in. jajecznicę i pastę z fasoli (jestem jej fanem) ruszyliśmy do Tulum. Przemknęliśmy przez jukatańską selwę wygodnym autobusem odwiedzając w drodze do Tulum cenote z wodą o przykuwających lazurowym kolorze. Pod stanowisko archeologiczne w Tulum, podjechaliśmy kursującą tam właśnie, dość osobliwą ciężarówką. Powitał nas ostronos, a majański port urzekł położeniem. Widok świątyń i morza w tle pozwolił w pełni poczuć, że wakacje na dobre się zaczynają. W czasie wolnym warto zejść po schodach na plażę oraz po powrocie na górę przemierzyć ścieżkę wzdłuż morza. Pasjonaci fotografii odkryją nie jedno miejsce warte „ukradzenia” aparatem. Przy autokarowym parkingu nie brakuje miejsc, gdzie zjeść można i to dobrze. Jest również coś w rodzaju marketu pełnego pamiątek – wyjątkowo drogich jak później można się było przekonać. Dlaczego tak drogich – nie rozumiem. Hiszpanie usłyszeli „nie rozumiem” czyli Jukatan, gdy przybyli do Indian i próbowali jakoś się porozumieć. I ta nazwa już została. W drugiej części dnia przejechaliśmy na nocleg w Chetumal. Na kolację zaserwowano iście wybitną zupę aztecką. Cymes! Dzień III – Belize – angielska enklawa Niepozorne przejście graniczne oznaczało dla nas konieczność zabrania walizek i zmiany autokaru. Tamtejszy rząd wymyślił sobie jakieś ograniczenia w ruchu autokarowym i cóż było robić. Na granicy oprócz nas była tylko grupa meonitów, których to bodajże około 30 tysięcy znalazło miejsce dla życia w Belize. Pojechaliśmy na półgodzinny spacer do niewielkiego miasteczka Orange Walk. Tutaj można się zaopatrzyć np. w banany i inne owoce (Ameryki nie odkryję, że o niebo lepsze niż te, które do Polski odpływają), ale również pelerynkę przeciwdeszczową. Ta się przydała. Już w łodzi, którą przemierzaliśmy z zawrotną prędkością do ruin w Lamanai każdy mógł się przekonać, że coś od deszcze warto ze sobą mieść. Taki tam mają klimat, że około 15 – 20 minut intensywnie pada, potem kurek z wodą się zakręca i robi się coraz cieplej. Lamanai schowane w dżungli zachwyca, w szczególności widok z świątynia na rzekę New Riwer i bezkres selwy. Polecam wspiąć się nawet tym, którym nie przychodzi to z łatwością. Wieczorem przybyliśmy do Belize City, dawnej stolicy gdzie nie trudno dostrzec rastafariańskie klimaty, ale miasto niczym szczególnym się nie wyróżnia. Huragany zrobiły swoje. Dzień IV – Karaiby pełną parą Z samego rana znowu płyniemy. Może nie tak szybko, jak dzień wcześniej, ale za to po morzu Karaibskim. Docieramy do rozleniwionej i nieco zaniedbanej, ale dającej poczuć ducha karaibskiego lenistwa wyspy Caye Caulker. Niektórzy ruszają na wycieczkę by pooglądać delfiny, inni lądują na leżakach z jakimś drinkiem. Na uliczkach rozbrzmiewa muzyka. Można pospacerować po niezbyt rozległej wyspie. Ja zawróciłem przy lotnisku i cmentarzu z dość oryginalnymi nagrobkami. Wracamy na kontynent. Kierunek Gwatemala. Po drodze przejeżdżamy przez stolicę Belize, kilkunastotysięczny Beloplan. Popołudniu wraz z setkami dzieci wracających z szkół angielskojęzycznych w Belize przekraczamy granicę z Gwatemalą. U koników można zakupić Kacale (potem były w tej samej cenie i nie trzeba ich szukać). Tuż za mostem granicznym są sklepiki, gdyby ktoś był spragniony różnych płynów albo chciał zjeść chipsy z juki (ps. całkiem smaczne). Późnym popołudniem dojeżdżamy do miasta Flores i znowu płyniemy. Tym razem na wyspę, gdzie położne jest jego centrum. Po treściwej kolacji w tym zapychającym słodkim cieście ruszamy na spacer wąskimi uliczkami. Na rynku trafiamy na święto kościelne. To wielki koncert z udziałem roznegliżowanych dziewczyn. U nas byłoby zgorszenie, ale w Ameryce Środkowej religia katolicka czerpie garściami z lokalnych wierzeń i tradycji postindiańskich. Synkretyzm religijny? Tak bym też o tym powiedział. Wieczór zakończyliśmy w gronie znajomych w jednej z knajp położonych tuż nad wodą. Dzień V – Tikal… Majowie, fauna i flora Wyjechaliśmy z Flores i dość szybko, bo przed 9.00 rozpoczęliśmy spotkanie z jedną z największych pozostałości kultury majańskiej. Super, że byliśmy rankiem. Uniknęliśmy tłumów. Zamiast turystów widzieliśmy czepiaki, stado ostronosów (ponad 40 osobników) oraz mrówkojada - to prawdziwy hit. Tikal nie przypadkowo jest na liście UNESCO. Cóż za świątynie. Zaskakują rozmiarami, ilością, ale też wysokością. A widoki z nich… dżungla plus głosy wyjców. Przeeeeeepiękne momenty. Potem był czas na lunch w niewielkiej wiosce. W tej miejscowości można było nie tylko zjeść, ale to i owo zaobserwować. Moją uwagę przykuło chociażby przedszkole nieprzypominające przedszkola, opalane liście palmy, które służyć miały do smażenia mięsa oraz biegające luzem wokół domów świnie. A mieszkańcy jakże serdeczni i gościnni. Gwatemalczycy rozbijają bank jeśli chodzi o uprzejmość, uśmiech i serdeczność – tak przyjaznego narodu na swojej trasie nie spotkałem. Wieczorem dotarliśmy do Rio Dulce i kiedy już liczyłem, że tego dnia obędzie się bez podróży łódką to się pomyliłem. Płynęliśmy do hotelu. Nocowaliśmy w wygodnych bungalowach. Koło 1.00 lunęło co dodało urokowi temu miejscu. Dzień VI – Koniec świata… a potem Hounduras Z samego ranka znowu ładujemy się do łodzi. Tym razem rejs po rzece Rio Dulce. Płyniemy tym razem do Livingstone, osady, gdzie znaczna część mieszkańców to potomkowie niewolników z Afryki. Do tego miasta mimo, że liczy około 14 tysięcy drogą lodową dotrzeć nie można. Płynąc podziwiam iguany na drzewach, setki ptaków, malownicze skalne zbocza, ale również zamieszkałe domki położone tuż nad wodą. Miasteczko Livingstone to obraz jak z XIX wieku. Niby prąd jest, ulica pełna pamiątek, jeżdża tuk tuki, ale wystarczy nieco tylko odejść i ma się wrażenie, że jest się innej czasoprzestrzeni. W kilkuosobowej grupce dotarliśmy do tzw. starego Livingstrone. Po takim spacerze wracamy na miejsce spotkania, do przesympatycznej knajpy, gdzie czekały na nas lokalni tancerze, muzyka Garifunas i pyszna pinacolada. Powrót do Rio Dulce był nie mniej przyjemny jak poranny rejs. Wieczorem docieramy do Hondurasu, do Copan. Maleńkie miasto z urokliwym rynkiem. Nasz hotel jest w dawnym domu kolonialnym. Ma przepiękne patio. W Hondurasie można płacić dolarami, działało wieczorem kilka sklepów. Generalnie jest bardzo tanio. Jeżeli ktoś musi zaopatrzyć się np. w magnesy po prostu radzę zakup. Potem może żałować, że odłożył zakup - podobnie jest w Salwadorze. Jakaś pamiątka się podoba - wartą ją kupić. Dzień VII – Copan … a potem Gdańsk, Gdynia Sopot. Tuż po ósmej, po śniadanku (bardzo dobrym, tak jak i kolacja w tym hotelu) podjechaliśmy do Copana Ruinas. Przed dotarciem do pozostałości majańskiej wielkości, zachwycają nas olbrzymie papugi. Fruwają nad naszymi głowami sympatycznie skrzecząc. A potem hieroglificzne schody, ołtarze i stelle z wizerunkami władców, świątynie, a nawet zachowana cześć pałacowa. Mieliśmy tutaj dużo czasu wolnego, który spożytkowaliśmy również na zakupy. Tutaj lokalni sprzedawcy oferowali szereg niecodziennych pamiątek jak lalki z kukurydzy. Wiele z nich za sławne „uno dolar”. Po opuszczeniu Copan powróciliśmy do Gwatemali, by po godzinie dotrzeć do Salwadoru. Tak oto jednego dnia byliśmy w trzech państwach. Takim łacińskim odpowiedniku polskiego Trójmiasta: Hondurasie, Gwatemali i Salwadorze. Ten trzeci kraj powitał nas przepysznie. Postój był w niewielkim miasteczku. Uciekła mi nazwa, za to nie ucieka smak burito. Tam zjadłem najlepsze burito w życiu. Nie byłem w tej opinii odosobniony. Tego dnia odwiedziliśmy jeszcze Santa Ane, miasto typowo kolonialne z ogromnym, tłumnym rynkiem i przepięknym teatrem. Jeden z uczestników wkroczył na scenę, gdzie zaskoczył recytując fragment Iliady. Wieczorem dotarliśmy do stolicy czyli do San Salwador. Dwa noclegi w jednym miejscu zawsze cieszą, a dodatkowym plusem hotelu były obfite i smaczne obiady i również dobre śniadania (ps najlepsza pasta fasolowa na trasie). Warto dodać, ze w pobliżu hotelu był supermarket, gdzie wielu z nas zaopatrzyło się m.in. w kawy, rumy, przyprawy czyli to czym cieszą się bliscy i znajomy, którzy z nami być nie mogli. Dzień VIII - Spokojnie to tylko Pacyfik Ruszamy do centrum Salvadoru. Miasto zatłoczone i jednak niezbyt piękne. W jego sercu brak okazałych budowli. Zachodzimy m.in. do dwóch kościołach w tym do katedry, gdzie pochowany jest bp Romero, jeden z prawdziwych bohaterów tragicznej wojny domowej. Wrażenie robi na mnie drugi z kościołów – Rosario. To za sprawą niespotykanych ścian i dachu w kształcie elipsy oraz osobliwych witraży i panującej w środku ciemności. Takie miejsca po prostu się zapamiętuje. W trakcie spaceru odwiedzamy również muzeum odpowiednika naszego NBP. Zgromadzono w nim banknoty ze wszystkich krajów Ameryki Środkowej. Gratka. Tego dnia odwiedzamy również punkt widokowy na cudowne jezioro (gdzie zajadamy się lokalnymi tortillami chyba nazywało się to papuasy - pychota). Zatrzymujemy się w miasteczku Illapungo gdzie panuje kult burmistrza i moda na kolorowe ściany. Możemy podczas krótkiego spaceru poczuć codzienny rytm życia mieszkańców Salwadoru. Czas na leniuchowanie, aż nazbyt długie nad Pacyfikiem. Można się opalać,pływać lub przejść nie tylko po plaży, ale również po wiosce do niej przyległej. Olbrzymia, ale nie zagospodarowana plaża sprawia wrażenie swobody, a zachód słońca zapiera bez wątpienia zachwyca. Wracamy na nocleg do Salvadoru. Dzień IX – Trzeci raz w Gwatemali Z samego rana ruszamy ponownie do Gwatemali. Trochę się schodzi na przejściu granicznym, ale na to przecież nikt wpływu nie ma. Paradoksalnie na jednej wyprawie jest po raz trzeci w tym kraju, który od razu polubiłem. Ten dzień przekonał mnie, że nie pomyliłem się w odczuciach. Docieramy do wulkanu Pacaya. Tam czekają na nas konie z przewodnikami. W pierwszych chwilach wyczuwam na twarzach towarzyszy niepewność, którą podzielam. Szybko to mija. Ruszam w górę. Mój przewodnik puszcza konia luzem. Najpierw zagaduje swoich kolegów, a potem skupia się na mnie. Opowiada to o wulkanie, który widać w oddali, a to o wężu, którego miał tu spotkać, to pokazuje swoją wioskę. Kurz nie jest uciążliwy, a cała wyprawa bardzo przyjemna. Kiedy widzi się lawę, ma się wrażenie jakby to był księżyc. Tak księgowe widoki. Nie ma co się martwić o ubrania, ale warto uważać by się nie potknąć. Zaschnięta lawa jest niezwykle ostra i łatwo się zranić. Podróż w dół okazuje się również całkiem przyjemną mimo większej pracy nóg. Wieczorem docieramy do Antigui, gdzie spędzić mamy dwie noc. Po kolacji ruszamy na pierwszy rekonesans i trochę czasu spędzamy na zoccalo położonym dwie przecznice od naszego hotelu. Znowu można zaopatrzyć się w szale, chusty, pamiątkowe długopisy czy inne pamiątki. Dzień X Rano ruszamy na Jezioro Attitlan. Podróż wydaje się, pomimo malowniczych widoków, wyjątkowo długa i kręta. Rekompensuje ją miejsce na fotopauzę. Fantastyczna panorama na jezioro i otaczające je wulkany. Chciało by się dodać - chwilo trwaj. Znowu płyniemy, tym razem około czterdziestu minut do miasteczka zamieszkałego przez rdzennych Indian. Wsiadamy na paki jeepów i jedziemy najpierw do domu, gdzie znajduje się Mixoman czyli figura takiego - jakby to rzec - lokalnego bożka. Ciekawa forma folkloru. Ta wyspa to raj dla wszystkich, którzy kochają zakupy. Torebki, magnezy, koszulki, kapy, narzuty, kolne koszule – tak absolutny raj. Targować się również warto. Polecam dobrze przemyśleć posiłek jeśli chce się pobuszować na straganach i w sklepach. W innym przypadku trzeba będzie dosłownie biec na łódkę. Po powrocie do Panajachel, gdzie miał stać nasz autokar, okazało się, że go nie ma. Był za to inny, lokalny i podróżowaliśmy z Gwatemalczykami słuchając lokalnej muzyki. Wieczorem pani przewodnik oprowadza nas po jej ulubionej Antigui. Cóż jest to miasto najbardziej urokliwe na całej trasie. Idealne na spacery. Niewielkie, ale sympatyczne i pełne uśmiechniętych ludzi. Szkoda tylko, że z dachu naszego hotelu (przebudowanego domu kolonialnego z pięknymi patiami) podziwiamy tylko miasto. Niestety pobliski czynny wulkan w tych dniach nie był aktywny i nie posłał nawet strumyka lawy. Dzień XI Za dnia Antigua jest niemniej piękna jak i wieczorem. Przez ponad godzinę spaceruję uliczkami podziwiając nie tylko cudne domy i ruiny obiektów zniszczonych przez trzęsienie ziemi. Uwagę przykuwają również wulkany, stopniowo wyłaniające się z mgły. Z żalem wsiadam do autobusu i kieruję się do stolicy Gwatemali. Na krótkim spacerze po starówce doświadczamy kradzieży łańcuszka, co potwierdziło wielokrotne ostrzeżenia pilotki. Niecodziennym widokiem wydało się stado kóz, przemierzające przez centralny plac miast wraz z właścicielem. Szły sobie pod pałacem prezydenckim, monstrualnym obiektem sprzed prawie stu lat. Druga część dnia to lot z Gwatemali do Mexico. Trwał około dwóch godzin. Wrażenie robiły wulkany wyłaniające się ponad pułapem chmur i linia Pacyfiku wzdłuż której przez jakiś czas podążaliśmy. Wieczorem meldujemy się w hotelu absolutnie najlepszym na całej trasie, a potem czas na spotkanie z Mariacci na placu Garibaldi. Dzień XII Śniadanie w tym hotelu jest na bogato. Szwedzki stół, że aż trudno się zdecydować. Większość uczestników rusza na wycieczkę do centrum miasta. Ja wybieram własny szlak, a to dlatego, że jest to moja kolejna wizyta w Mexico City. Spacer, po części sentymentalny, kończę o umówionej godzinie w hotelu. Już w komplecie ruszamy do Muzeum Fridy Kahlo, która bądź co bądź po latach przyćmiła Diego Rivierę. Przyjemnie zobaczyć sławnym niebieski domek (gdzie kręcono sceny do niemniej sławnego filmu z Salmą Heyek) i widzieć przedmioty z których korzystała Frida oraz dzieła jakie stworzyła. Potem godzinę spędzamy na pobliskim zocalo, sercu dzielnicy Cayoacan, gdzie Frida spędziła znaczną cześć życia. Koło 17.00 docieramy na lotnisko. Rozstajemy się z panią przewodniczką. Czas na lot do Cancun. Trwa niespełna dwie godziny, ale zmienia się czas. Docieramy z panem rezydentem do hotelu. Czeka na nas zimny prowiant, bo niestety restauracja, a nawet bar są zamknięte. PS. w pobliskim OXO każdy może kupić to co potrzebuje nawet jeśli w założeniu alkohol jest w nim sprzedawany do 22.00. Dzień XIII Śniadanie w hotelu w pełni mnie zadowoliło, było w czym wybierać i przebierać. Numero uno przyznaję quesadija, przygotowywane na bieżąco przez przesympatyczną Indiankę. Potem drogi uczestników wyprawy się rozeszły. Pobliskie kierunki to plaża, basen i bar. Nieco tylko dalsze to rejs na wyspę Kobiet albo przejazd po strefie hotelowej. Jest tam m.in. supermarket sieci na Ch, której nazwy zapominam, gdzie można zaopatrzyć się w salsy, przyprawy, papryczki itd. Szczęśliwie to już miałem z głowy. Postanowiłem dołączyć do nowo poznanych znajomych i pojechałem z nimi do Chichen Itza. To było moje drugi spotkanie z tym stanowiskiem archeologicznym. W szczególności boisko do peloty i las tysiąca kolumn znowu zachwyciło. Wręcz przeciwnie widok straganów z najróżniejszymi pamiątkami, byłem w szoku jak wiele ich przybyło. Popołudniu odwiedziliśmy cenote i niestety odkryliśmy, że jesteśmy w innym stanie. Szczęśliwi czasu nie liczą jak to się mówi. W efekcie wracając wynajętym samochodem mocno się spieszyliśmy aby wyrobić się na kolację. Szczęśliwie serwowano ją do 22.00. A po kolacji wreszcie bar i świetne drinki. Dzień XIV – wreszcie nic nie robienie. Długo spać nie mogłem, zegar nie musiał mnie budzić. Zbiegłem na śniadanie wiedząc, że chcę zjeść rzecz jasna quesadilla. To był dzień nic nie robinie, ale zanim zaległem na leżaczku to odwiedziłem siłownię. Po wakacjach trzeba będzie do niej powrócić, więc mała rozgrzewka będzie w sam raz. Resztę dnia spędziłem leniuchując, drinkując i wspominając z towarzyszami wyprawy dobre i śmieszne chwile, których przez kilkanaście dni nie brakowało. Wieczorem z czystej ciekawości, a raczej namówiony przez kogoś, poszedł na występ organizowany przez hotel. Cóż to było za show. Tancerze wręcz roznosili scenę przebrani w ogromne i malownicze indiańskie stroje nawiązujące do czasów prekolumbijskich. Do tego świetna muzyka. To się nazywa pozytywne zaskoczenie. Dzień XV i XVI – Poranek oznaczał kurs na śniadanko. Znowu quesadijas, tym razem z innymi składnikami. Znowu tak samo smakowite. Znowu przygotowane przez niezmiennie uśmiechniętą Indiankę. Niestety komu w drogę temu trzeba się spakować. Chwytałem ostatnie promienie słońca i raczyłem się pożegnalny drinkiem w barze nad basenem. Otwarty od 10.00. Przed wyjazdem udałem się do pobliskiego sklepu OXO żeby pozbyć się ostanich peso. Osobom, które już za dużo wydały polecam zakupić jakąś przekąskę do samolutu. Lotnisko w Cancun niezmiennie szokuję przesadnie wysokimi cenami. Marny hamburger, frytki i cola to około 70 złotych, ale ileż z drugiej strony nawet u kresu wakacji niechętnie pieniądze się liczy. Lot do Polski jest nieco krótszy. Spać nie mogłem chyba zbyt nakręcony indiańskimi klimatami. Czas spożytkowałem na czytanie i obejrzenie trzech filmów, szczęśliwie było w czym wybierać. Na Okęciu uściski, pożegnania i wymiany telefonów z uczestnikami wyprawy. I ruszyliśmy każdy w swoją stronę z postanowienia ponownego spotkania w Ameryce, albo… albo gdzieś w trasie.
Pokaż więcej opinii (43)

Meksyk - Filmowy świat Rainbow

Meksyk - Chichen Itza oraz Valladolid! | R.pl

Meksyk - Chichen Itza oraz Valladolid!

Meksyk - Wyspa Cozumel i jej atrakcje | R.pl

Meksyk - Wyspa Cozumel i jej atrakcje

Wideoporadnik: Praktyczne informacje przed wyjazdem do Meksyku

Wideoporadnik: Praktyczne informacje przed wyjazdem do Meksyku

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem