Opinie klientów o Bałkany - 4 żywioły

5.4 /6
122 
opinie
Intensywność programu
5.0
Pilot
5.7
Program wycieczki
5.5
Transport
5.2
Wyżywienie
4.8
Zakwaterowanie
4.6
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

3.0/6

Mieczysław, Częstochowa 04.08.2017
Termin pobytu: lipiec 2017

4 żywioły

program nie został wykonany do końca ponieważ zapłacona usluga - lot paralotnią nie do końca został wykonany, nie otrzymałem płytki DVD z nagraniem mimo iż nagrałem skok otrzymaną kamerą - oczekuję interwencji w tym temacie.Usługa w ofercie kosztowała 55 euro a w realu musiałem zapłacić 65 euro. ostatni hotel miał wiele wad pozdrawiam Mieczysław

3.0/6

Leszek 12.08.2022

Bałkany wcale nie takie super

Wyieczka co prawda ciekawa ale nie obyło się bez niedociągnięć. Największym minusem był standard hoteli (brudne, cuchnące stęchlizną). Nie jestem wybredny, wiele wycieczek za mną, ale podczas całego objazdu tylko w jednym hotelu była sprawna klimatyzacja, co przy temperaturach tam panujących w sierpniu stanowiło dużą uciążliwość. A już największym skandalem było umieszczenie grupy na ostatnie dwie noce w hotelu o nazwie "Regina Jelena" w Budvie. Wspominałem już o niedziałającej klimatyzacji, do tego doszły mankamenty w postaci nieodpływającej wody ze zlewu, pęknietej desce klozetowej, przeciekającej cały czas wodzie z prysznica czy "dyskotece" w postaci migającego światła mimo jego wyłączenia(!?). Pokój nie posprzątany przed zakwaterowaniem. Nie tylko ja z grupy miałem podobne problemy. Dodajmy, że przy zakwaterowaniu część osób (posiadających wykupione "jedynki") zostało przegonionych z jednej części hotelu do drugiej poprzez inne wejście. A np. ja później z powrotem do pierwszej lokalizacji. Jedną z pań drugiego dnia przekwaterowano do innego pokoju, bez jej obecności przenosząc rzeczy. Do tego doszło fatalne jedzenie podane jednego razu z ok. 40min. poślizgiem przez co został opóżniony wyjazd całej grupy na "fakultet". Nawet pilot P. Krzysztof się zdenerwował. Chciałem pisać reklamację ale sobie odpuściłem. Nie obyło się też bez niedociągnięć organizacyjnych. Mam na myśli loty na paralotniach które z powodu pogody zostały przełożone na wcześniejszy dzień. Część grupy po przybyciu do hotelu zostało od razu zmuszonych do wyjazdu bez zakwaterowania w pokojach, odświeżenia i przebrania się a póżniej po odbyciu lotu i tak musiąła czekać ok.2 godziny aż przyjedzie druga grupa (która się zakwaterowała i odświeżyła) i się przeleci. Jeepy czekały nie wiadomo na co zamiast odwieżć tych co już lecieli do hotelu. Poza tym może to się wydać dla niektórych śmieszne ale podczas raftingu, już przy jego końcu dopadła nas ulewa a "dowódca" pontonu którym płynąłem, tuż po przybiciu do brzegu widocznie bojąc się deszczu, uciekł pierwszy z pontonu nawet go nie cumując, pozostawiając grupę na pastwę losu zamiast służyć pomocą przy wysiadaniu w tych szczególnych warunkach. To jest profesjonalizm? Wycieczka fakultatywna do wioski Ewszani moim zdaniem nie była warta aż 45 euro. W programie był trekking na punkt widokowy a później obiad przy rakiji i winie z lokalną muzyką. Ale jak powiedział nam pan pilot najdroższy w tych imprezach jest transport. Ogólnie jak zaznaczylem na wstępie Bałkany wcale nie były takie super jak piszą to inni.

3.0/6

TeeF 28.07.2016
Termin pobytu: sierpień 2016

Program ciekawy - gorzej z jego realizacją...

Do wyboru tej wycieczki skłonił mnie bardzo ciekawie zapowiadający się program oraz wysokie oceny. Niestety po moim pobycie (14-21 lipca 2016 r.) nie jestem skłonny wystawić aż tak dobrych notowań, jak moi poprzednicy. Główną przyczyną tego stanu rzeczy była zbyt wysoka liczebność grupy (aż 47 osób!). Poprzednie grupy miały podobno po ok. 18 i 25 osób, więc po ich ocenach wnioskuję, że byłaby to liczba optymalna. Tak duże skumulowanie turystów w jednym terminie prawdopodobnie nastąpiło z powodu odwołania przez biuro dwóch poprzednich terminów tej samej wycieczki. Przez to, że było nas aż tak dużo tylko dwa razy udało się nas wszystkich zmieścić w jednym hotelu (Hotel Sidro w Barze i Mediteran w Ulcinj – oba położone w Czarnogórze). Przez resztę dni byliśmy natomiast rozbici na dwa albo nawet i trzy hotele, w ramach jednej miejscowości, które na dodatek miały skrajnie różny standard (np. wspaniały Hotel Belvedere, położony w miejscowości Św. Stefan koło Ohrydu, a kiepski Hotel Filip, położony w samym Ohrydzie, gdzieś na peryferiach i tunelem odcięty od reszty świata). Przydział do hoteli odbywał się wg zupełnie dla mnie niejasnych kryteriów i byliśmy po prostu stawiani przed faktem dokonanym. Trudno było się nawzajem poznać, zintegrować i razem biesiadować, kiedy nasza grupa była niemal co wieczór rozbijana. Częste poranne pakowanie walizek do autokaru tylko po to, żeby dojechać do reszty grupy w drugim hotelu i zdążyć na wspólne śniadanie było nie tylko bardzo męczące, ale przede wszystkim niesprawiedliwe, bo za tę samą cenę część klientów otrzymała dużo gorszą usługę, niż pozostali. Inaczej też wyglądały posiłki w tych różnych hotelach w jednej miejscowości (np. na obiad bogaty stół szwedzki w jednym, a w drugim brak wyboru: każdemu serwowano kotlet, ziemniaki i wodę). Pomijam, że z powodu słabej organizacji podczas trekkingu po ścieżkach Parku Narodowego Galicica połowa grupy się zgubiła (i lokalne przewodniczki szukały jej przez prawie godzinę), zaś w Prisztinie (Kosowo) zabrakło w ogóle pokoi dla kilku par, pomimo tego, że podobno biuro rezerwowało je kilka miesięcy wcześniej. I znowu część grupy musiała być późnym wieczorem odwieziona na nocleg do hoteliku obok, gdzie standard znacznie odbiegał od poprzedniego. Recepcjonista Hotelu „Princi i Arberit” z rozbrajającą szczerością rozkładał tylko ręce. Na wycieczce zapewniono generalnie niski standard hoteli (oprócz trzech: Belvedere, położony w miejscowości Św. Stefan koło Ohrydu oraz Arifi , Princ - oba położone w miejscowości Shkodër w Albanii). W pokojach było raczej brudno i bardzo ciasno. Łazienki często w fatalnym stanie: brak gniazdek elektrycznych, pourywane skrzydła drzwi w kabinach prysznicowych, uszkodzone słuchawki, pourywane węże i odpadające kurki od prysznica. W pokojach za to można było zastać niedziałającą klimatyzację, brak żarówek, brak nawet głupich baterii do pilotów (dotyczy zwłaszcza Hotelu Filip w Ohrydzie - Macedonia). Pracownicy hoteli (recepcja, restauracja) raczej nieprzyzwyczajeni są do obsługi tak sporej grupy turystów i nie dawali rady np. z serwowaniem dań czy nawet nalewaniem porannej kawy (nie wszyscy zdążyli ją wypić przed podróżą). Toalety ogólnodostępne przy recepcjach były nieraz o wyższym standardzie i czystsze, niż te w pokojach (dotyczy zwłaszcza hotelu Mediteran w Ulcinj) Przebieg wycieczki nie był tak do końca zgodny z programem zamieszczonym na stronie biura. Pierwszego dnia, po przylocie do Podgoricy (Czarnogóra) miał się odbyć transfer do hotelu w Albanii, gdy tymczasem zakwaterowanie odbyło się w Czarnogórze, w paskudnym hotelu Sidro, położonym na samym końcu portowej miejscowości Bar. Bardzo niski standard tego hotelu (rodem z PRL) zmusił nas do wyjścia w miasto, gdzie niestety niewiele się działo. Plaże są tam mocno zaśmiecone i śmierdzące (leżą chyba za blisko portu), a wszelkie lokale były pozamykane, zaś deptak prawie pusty. Do najbliższej przyzwoitej plaży, którą było widać po trasie z lotniska lepiej chyba wziąć taksówkę, bo na spacer jest za daleko. Podobno dopiero bardzo późnym wieczorem lokale się tam otwierają, a na deptak wychodzą rosyjscy turyści, czego jednak nie było dane mi sprawdzić, z uwagi na wczesną porę wymeldowania z hotelu. Jedynym plusem peryferyjnej lokalizacji hotelu Sidro jest bardzo bliska odległość od dwóch dużych marketów ogólnospożywczych, gdzie można było zrobić pierwsze zakupy. Dla osób ciekawych nowych smaków polecam zakup napoju Bamboos, stanowiącego mieszankę czerwonego wina z coca-colą. Dopiero drugiego dnia wcześnie rano zostaliśmy przetransportowani do Albanii i w miejscowości Shkodër naszą grupę zameldowano aż w trzech hotelach. Do tego dodać należy niekomfortowy autokar. Mimo tego, że pojazd był klimatyzowany, a kierowcy bardzo doświadczeni (płynna, bezpieczna jazda po górskich drogach) to jednak kilkanaście godzin trasy potrafiło całkowicie wyczerpać. Mając na uwadze, że to jednak wycieczka objazdowa można nam było zapewnić jednak nowszy autokar, w którym byłoby nieco więcej miejsca. Bardzo ciasne rozmieszczenie siedzeń, brak podnóżków, a niekiedy też podłokietników i pourywane półki sprawiały, że podróżowanie było mocno uciążliwe. Co znamienne - biuro dysponowało przecież dużo nowszymi i bardziej przestrzennymi autokarami, ale zostały one podstawione tylko dwa razy - na transfer z / do lotniska oraz na jednorazową wycieczkę fakultatywną po Czarnogórze. Na koniec wspomnieć wypada o fatalnej przewodniczce – osobie, od której przecież tak wiele zależało. Pani Magda Helińska być może posiada bogatą wiedzę o Bałkanach, ale trudno mi było to stwierdzić, skoro nie potrafiła się nią z nikim podzielić. Były momenty, kiedy opowiadała nawet ciekawie (np. o różnicach językowych i kulturowych) jednak przez większość czasu nie sposób było przefiltrować nawet prostego organizacyjnego komunikatu, przez jej irytującą manierę językową i nielogiczność wypowiedzi. Rozpoczynanie w zasadzie wszystkich zdań od „także tutaj” i wtrącanie licznych ozdobników, w stylu „nie mniej jednak”, „też również” itp. uniemożliwiało zrozumienie jakiegokolwiek przekazu i zniechęcało do słuchania. Do tego należy dodać jej zamiłowanie do urywania zdania w połowie, przez co jej „anegdoty” pozbawione były jakiejkolwiek pointy. Zdaje się, że już nawet lokalni przewodnicy mówili po polsku bardziej poprawnie gramatycznie i dużo ciekawiej od niej (np. Pan Dawid – przewodnik po kanionie Matka oraz wesoły Pan Filip, towarzyszący nam podczas fakultatywnego zwiedzania Czarnogóry - Montenegro Tour). Również tłumaczenia przez nią wypowiedzi lokalnych przewodników niemówiących po polsku (panie: Elena i Katrina) pozostawiały wiele do życzenia, zwłaszcza gdy samemu zna się trochę język angielski, a z resztą języki bałkańskie nie odbiegają znacznie od języka polskiego. Program wycieczki bogaty i mocno napięty, przez co przy skorzystaniu ze wszystkich ofert fakultatywnych pozostawało bardzo mało czasu wolnego (oprócz ostatniego dnia, jeśli ktoś nie wykupił wycieczki po Czarnogórze). Bardzo wczesne wyjazdy (piąta rano), późne powroty (nawet po północy) i lokalizacja hoteli na obrzeżach miast nie pozwalały na samodzielne odkrywanie okolicy, a nawet na kąpiel w jeziorze Ochrydzkim / Adriatyku. Tylko w trakcie wycieczek otrzymaliśmy krótki – półtoragodzinny czas wolny, który siłą rzeczy (brak posiłków) przeznaczaliśmy raczej na zakup jedzenia czy wypoczynek przy kawie i ciastku, niż na samodzielne zwiedzanie.

2.5/6

KAROLINA, ZABRZE 15.09.2017
Termin pobytu: lipiec 2017

Średnio na jeża

Liczyłam na oglądanie poprzez chodzenie i dotykanie, a dostałam wycieczkę w autokarze i zwiedzanie przez szybę - kicha.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem