Opinie klientów o Co wyrosło na wulkanie - Cyklady

5.3 /6
171 
opinii
Intensywność programu
4.1
Obsługa hotelowa
6.0
Pilot
5.3
Plaża
6.0
Pokój
6.0
Położenie i okolica
6.0
Program wycieczki
5.4
Rezydent
6.0
Sport i rozrywka
6.0
Transport
5.3
Wyżywienie
4.6
Zakwaterowanie
4.7
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

6.0/6

ANIA, KRAKOW 20.08.2023
Termin pobytu: sierpień 2023

zasmakuj w greckim klimacie

wyjazd bardzo dobrze zorganizowany, ciekawy, stwarzający możliwość poznania kraju pod względem zabytków, historii, kuchni i bogactwa naturalnego, bardzo dobrze wyważony pod względem czasu - na wszystko co ważne w podróżowaniu i poznawaniu kraju był czas: i dla tych który pragną zwiedzać, tych którzy pragną zakosztować w kuchni regionalnej, tych którzy pragną zażywać kąpieli-tych słonecznych i tych morskich oraz dla fotografów, polecam tym którzy pragną "zanurzyć się" w greckim świecie:)

6.0/6

Jerzy, Lodz 01.10.2021

Piękno wysp i natury

Esencja podróży - pływanie po pięknym morzu i zwiedzanie urokliwych wysp obfitujących w niesamowite historie sięgające kilku tysięcy lat . Chciało by się powiedzieć coś pięknego i nie drogo , ale niestety drożyzna . Jednak jak wszystko na świecie ma swoją cenę i warto za to zapłacić .

6.0/6

Justyna 31.01.2021

Cyklady - kalejdoskop smaków, zapachów, kolorów i niepowtarzanych miejsc

Cyklady - grecki odpowiednik włoskiego DOLCE VITA :))) Jeśli chcesz się zrelaksować, odpocząć i jednocześnie zobaczyć najpiękniejsze greckie wyspy - to wycieczka dla Ciebie. Postaram się nie pisać poematu ... Przylecieliśmy około południa, po zakwaterowaniu (pokoje już na nas czekały) każdy miał czas wolny na poznanie miasta, plażowanie, pierwsze zakupy, czy siedzenie przy basenie. Plaża w Kamari to czarny żwirek, bez japonek nie da się przejść. Ja miałam buty do wody, ale żwirek wsypywał mi się do środka, koleżanka w japonkach dała radę :) Ludzi było mało, mimo wiejącego Meltemi udało nam się fantastycznie zrelaksować. Kolejnego dnia zwiedzaliśmy Akrotiri - zwane greckimi Pompejami i odkopane tylko częściowo miasto robi niesamowite wrażenie. (Tutaj, ponieważ przebywaliśmy w pomieszczeniu, trzeba było mieć założone maseczki). Następnie udaliśmy się na punkt widokowy, z którego można popatrzeć na Czerwoną Plażę. Kolejnym punktem była Fira - stolica Santorini. Zjechaliśmy kolejką (znów w maseczkach), wróciliśmy i każdy miał czas wolny. Można było pospacerować, napawać się bajkowymi widokami i coś przekąsić. O 15:30 mieliśmy prom na Naxos, a na miejsce dopłynęliśmy około 18-stej. Ważne: po przypłynięciu zwiedzamy miasto z bagażem podręcznym (główny zabiera w porcie busik i zawozi do hotelu). Trzeba więc się rozważnie spakować wcześniej aby za dużo nie dźwigać i jednocześnie mieć pod ręką wszystko, co potrzebne. Zwiedzanie (nie licząc obiadokolacji) mieliśmy do 21-wszej. Najpierw przeszliśmy przez groblę na wysepkę, na której znajduje się najbardziej charakterystyczny punkt Chora Naxos - Portara, czyli kamienny portal, jedyna pozostałość po świątyni Apollina z VI wieku p.n.e. Tego dnia spacerując wąskim labiryntem uliczek doszliśmy też do weneckiego zamku z XIII wieku. Następnego dnia popłynęliśmy łodzią na Delos i Mykonos. Tego rejsu długo nie zapomnę... :) Leki na chorobę morską, czy lokomocyjną są niezbędne. Zastanawiałam się, czy te małe stateczki specjalnie nie płyną przez taki newralgiczny odcinek :) Bo jeśli się mylę, to współczuję ludziom, którzy codziennie dopływają na Delos do pracy. Plus tego rejsu był taki, że z Delos na Mykonos i z powrotem na Naxos płyniemy tą samą łodzią, więc można część bagażu zostawić. Ważne aby zabrać wodę. Po zwiedzeniu wykopalisk na koniec wchodzimy do niewielkiego muzeum (toalety są, brak sklepiku). Około 13-stej odpłynęliśmy na Mykonos - powtórka z rozrywki - to było najdłuższe 30 minut w moim życiu. Na Mykonos przespacerowaliśmy się malowniczymi zakamarkami. Doszliśmy do najbardziej charakterystycznego kościoła Paraportiani oraz na niewielkie wzniesienie, na którym stoją wiatraki. Pelikana Petrosa, który jest wizytówką wyspy nie spotkaliśmy, może następne grupy będą miały więcej szczęścia. Było sporo czasu wolnego na samodzielne zwiedzanie, zakupy, zjedzenie czegoś pysznego w knajpce. Kolejny dzień - urocza wyspa Paros, na którą płynęliśmy około godziny. Tutaj niestety przelecieliśmy z prędkością światła, ale zwiedziliśmy najsłynniejszy kościół Ekatontapiliani, zbudowany - jak głosi legenda- przez Konstantyna Wielkiego. Niesamowite miejsce - tutaj naprawdę czuć ducha czasu. Oprócz tego zobaczyliśmy też pozostałości weneckiego zamku. Udało się wygospodarować trochę wolnego czasu i po 14-stej opuściliśmy Paros, tym razem katamaranem. Katamaran płynie szybciej niż prom, ale jest bardziej "chwiejny" i jeśli ktoś (jak ja) ma chorobę lokomocyjną to go trochę może pokręcić :) Następny dzień upłynął na zwiedzaniu Naxos - to była wycieczka fakultatywna, którą z całego serca polecam. Odwiedziliśmy warsztat garncarski, zobaczyliśmy na żywo jak można ulepić z gliny dzbanek. Pełno tu kolorowych cudeniek, od których nie można oderwać oczu. Uwaga: tu nie można płacić kartą. Na takiej wycieczce nie może zabraknąć degustacji alkoholu. Mieliśmy jedyną w swoim rodzaju możliwość posmakowania Kitronu o różnych smakach i kolorach. Trunek jest raczej specyficzny i raczej większości nie smakował, ale jesteśmy bogatsi o nowe doznanie smakowe :) Kolejnym punktem była miejscowość Apeiranthos, założona przez uchodźców z Krety. Tutaj mieliśmy więcej czasu wolnego, można było coś przekąsić. A potem udaliśmy się na zasłużone leniuchowanie na słynnej plaży Plaka. Hurra ! w końcu normalny piasek .... I szum fal........i krystalicznie czysta woda. I oprócz nas prawie nikogo. Normalnie nirwana. Następnego dnia wracamy na Santorini. Przypłynęliśmy około 15-stej. Po zakwaterowaniu w hotelu Alia (niektórzy nawet dostali te same pokoje) ruszyliśmy na zwiedzanie Muzeum Wina. Muzeum znajduje się w jaskini 8 metrów po ziemią i pokazuje historię winiarstwa od 1660 roku. Na koniec - degustacja, a potem najważniejszy punkt programu: zachód słońca w Oia, ale wcześniej około godziny czasu wolnego. Ostatni dzień jest wolny, ale można skorzystać z fakultetu, który zaczyna się od rejsu na wulkan Nea Kameni. Wejście zajmuje około 30-40 minut, trzeba mieć wodę i nakrycie głowy oraz pełne buty. Można obejść krater dookoła, z góry fajne widoki, między innymi na Santorini. Jeśli ktoś się obawia, to dodam tylko, że mam raczej średnią kondycję i weszłam bez problemu. Czasu jest dość i każdy swoim tempem da radę. Zabieramy tylko wodę, nakrycie głowy i aparat, reszta rzeczy może zostać na statku. Następnie popłynęliśmy na Palea Kameni. Tutaj statek nie dopływa do wyspy. Można popływać w gorących źródłach, ale trzeba zejść do wody ze statku żeby do nich dopłynąć (można też skoczyć z pokładu, jeśli komuś to sprawi frajdę). Przystanek trwa około 30 minut. Na statku można kupić napoje, granitę. Kolejnym przystankiem była wyspa Thirasia. Plaża jest tutaj kamienista, więc nie da się poleżeć, ale można dojść schodami (270) do Manolas - głównego miasteczka. Ale to dla najbardziej wytrwałych, bo słońce prażyło niemiłosiernie robiło wszystko aby śmiałków zniechęcić :) Na wyspie mieliśmy czas wolny. W sumie niewiele tu do zobaczenia. Można posiedzieć w tawernie. Za pyszne suvlaki z ryżem i colą zapłaciłam 13 euro. Porcja była spora, najadłam się razem z kotem - przybłędą. W drodze powrotnej opłynęliśmy kalderę. Do hotelu wróciliśmy krótko przed kolacją. A nazajutrz powrót do domu.

6.0/6

Tomasz, Toruń 02.10.2018
Termin pobytu: wrzesień 2018

Cyklady są wyjątkowe

Bardzo lubimy poznawanie nowych miejsc. Do tego rodzaju wypoczynku można podejść w dwojaki sposób: wyjechać na wycieczkę z biurem podróży lub zorganizować wyjazd samodzielnie. Spróbowaliśmy tych dwóch podejść do zwiedzania i nasze spostrzeżenia są takie, że każde z tych rozwiązań ma swoje plusy i minusy. Na wycieczce zorganizowanej przez biuro podróży odwiedzasz większą liczbę miejsc, nie tracisz czasu na kupowanie biletów, stanie w kolejkach do muzeów, czy szukanie parkingów, przewodnik opowie wiele ciekawostek, podpowie gdzie można zjeść i co warto kupić. Na takim wyjeździe czas jest bardzo dobrze wykorzystany. Na wycieczce zorganizowanej samodzielnie zwiedzasz w swoim tempie, masz więcej czasu na poznawanie nowych miejsc, nowych smaków i zapachów. Naszym zdaniem Wycieczka Co wyrosło na wulkanie – Cyklady łączy te dwa sposoby zwiedzania. W czasie pobytu dużo zwiedzaliśmy jednak przemieszczanie nie było uciążliwe, bo przede wszystkim korzystaliśmy z promów, dzięki czemu widoki mieliśmy z lądu i z morza. Nocowaliśmy blisko tętniących życiem głównych miasteczek, gdzie można było skosztować lokalnych potraw i w swoim tempie pospacerować głównymi ulicami. Wolnego czasu było tyle, że mogliśmy samodzielnie skorzystać z odpoczynku na różnych plażach lub basenach hotelowych. Wycieczka zapewniła nam niesamowite doznania: niezapomniany widok na kalderę powstałą po wybuchu wulkanu, zachody słońca w Firze i Oia, wyjątkowa architektura cykladzka na Santorini, Naxos, Mykonos, czy Paros tak podobna, a jednak różna, drugie największe stanowisko archeologiczne na świecie – Delos, to w końcu tu narodzili się Apollo i Artemida. Bardzo polecamy tę wycieczkę.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem