Opinie klientów o Dzisiaj nad Niemnem

5.2 /6
36 
opinii
Intensywność programu
4.2
Pilot
5.0
Program wycieczki
5.2
Transport
5.3
Wyżywienie
4.3
Zakwaterowanie
4.7
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.0/6

Dorota, Suchy Las 31.08.2017

Historycznie i romantycznie

Wspaniała wycieczka, cudowne obiekty historyczne, wspaniali ludzie, ład i porządek. Pierwsze podziękowania dla Pilota wycieczki Pani Olgi za wspaniałą opiekę nad nami, czasami niesfornymi uczestnikami wycieczki, profesjonalizm i cierpliwość. Pani Oga wspaniale radzi sobie w najtrudniejszych sytuacjach zarówno podczas wycieczki, jak i przy przekraczaniu granic. Przy tym jest osobą przesympatyczną, zawsze pogodną. Kolejne podziękowania dla lokalnego Przewodnika Pana Siergieja, który nas zauroczył ogromną wiedzą historyczną, cierpliwością w tłumaczeniu historycznych zawiłości i wnikliwością. Profesjonalnie odpowiadał na wszystkie nasze pytania oraz pięknie opowiadał o białoruskiej codzienności. Ogromna wiedza, a przy tym wspaniale, z ogromnym "językowym wdziękiem" posługiwał się naszym rodzimym językiem.

5.0/6

Robert Rafał, Łódź 12.09.2019

„Dzisiaj nad Niemnem” 29.08 - 03.09.2019

Dzień 1 29.08.2019 (czwartek) Moją podróż zacząłem od dworca autobusowego Łódź Kaliska, gdzie miałem wyznaczoną zbiórkę na godz. 5:00 rano (planowy wyjazd o 5:30). Gdy tam dotarłem autokar już czekał (przyjechał z południa Polski i docelowo jechał na Litwę, do Warszawy dowoził uczestników 2 różnych wycieczek Rainbow). Gdy zebrali się wszyscy uczestnicy, ruszyliśmy w drogę do Warszawy. Do dworca autobusowego Warszawa Zachodnia dotarliśmy o 7:15. Tam musiałem jeszcze trochę poczekać na mój docelowy autokar. Gdy się zjawił, to się do niego przesiadłem. Poznałem naszego pilota – Roberta, od którego otrzymałem paszport oddany wcześniej w biurze do wizowania (ogólnie mieliśmy wizę grupową, więc nic nie miałem wstemplowane do paszportu). Gdy już wszyscy uczestnicy wycieczki (30 osób) się odliczyli o 7:55 ruszyliśmy w dalszą drogę. Po drodze mieliśmy jeden postój toaletowy. W trakcie jazdy pilot wręczył nam też odbiorniki Tour Guide System (to bezprzewodowy, elektroniczny system oprowadzania), dzięki którym podczas zwiedzania mogliśmy słuchać przewodnika będąc od niego oddalonym nawet o wiele metrów. Ok. 11:30 dojechaliśmy do posterunku granicznego w Terespolu. Po stronie polskiej wysiedliśmy z autokaru z paszportami i udaliśmy się z nimi do budynku, w którym zostały skontrolowane. Po przejechaniu przez most na Bugu do naszego autokaru wsiadł z kolei białoruski pogranicznik i zebrał od wszystkich paszporty. My zaś musieliśmy czekać w autokarze. Po jakimś czasie pogranicznik wrócił i rozdał nam paszporty. Potem była jeszcze krótka odprawa celna (celnik zajrzał jedynie do luków bagażowych) i o 12:27 czasu polskiego (czyli 13:27 czasu białoruskiego) wjechaliśmy już oficjalnie na teren Białorusi. Tam się jeszcze na trochę zatrzymaliśmy w celu zaopatrzenia się w kantorze w białoruskie ruble (ja wymieniałem złotówki). W dalszą drogę ruszyliśmy o 13:43 i tuż przed 14-stą dotarliśmy do hotelu „Bug” w Brześciu, gdzie czekał na nas już nasz białoruski przewodnik – Jarosław. Zakwaterowaliśmy się w hotelu (w tym, jak i we wszystkich następnych hotelach, musieliśmy zostawiać paszporty na recepcji). Potem miałem czas wolny do 17:00 (uczestnicy, którzy wykupili obiadokolacje zjedli ją w tym czasie). Podczas niego wybrałem się na indywidualny spacer po mieście. Pospacerowałem przede wszystkim ulicą Lenina (nasz hotel też się przy niej znajdował). Na jej pierwszym odcinku minąłem Park Kultury i Wypoczynku i budynek Sądu Rejonowego po jednej stronie oraz popiersie Adama Mickiewicza po drugiej. Potem doszedłem do Placu Lenina, gdzie oczywiście stoi (od 1958 r.) wielki pomnik Lenina. Co zabawne Lenin stoi z wyciągniętą ręką, która wskazuje w kierunku pobliskiego… kościoła. Pośrodku placu znajduje się fontanna. W otoczeniu placu widziałem rozmaite obiekty, wspomnę o kilku z nich. Dawny budynek Banku Polskiego (z narożną kopułą, zbudowany w 1926 r.) mieści dziś siedzibę oddziału Banku Narodowego Białorusi. Wielki socrealistyczny budynek po drugiej stronie mieści Regionalny Komitet Wykonawczy (zbudowano go w 1938 r. i wcześniej mieścił Urząd Województwa Poleskiego). Niedaleko niego stoi budynek administracyjny dzielnicy Lenińskiej (to dawny budynek Izby Skarbowej). W innym skrzydle placu stoi śnieżnobiały kościół katolicki pw. Podwyższenia Świętego Krzyża. Został on zbudowany w 1856 r. w stylu późnego klasycyzmu. Nad elewacją wejściową znajdują się dwie niewielkie wieżyczki oraz trójkątny fronton. Fasady zdobią pilastry. Nie wszedłem niestety do wnętrza tej świątyni. Przed kościołem widziałem też pomnik Jana Pawła II. Kontynuując spacer ulicą Lenina minąłem jeszcze m.in. popiersie Mikołaja Gogola, Brzeski Teatr Dramatu i Muzyki oraz Teatr Lalek. Mijałem też różne zabytkowe budynki spełniające dziś rozmaite funkcje (jeden np. mieści obecnie bank). W drodze powrotnej skręciłem na trochę w ulicę Gogola, gdzie w biegnącym po jej środku pasażu pooglądałem różne rzeźby nawiązujące do dzieł Mikołaja Gogola. Przy końcu spaceru zawitałem jeszcze do wspomnianego wcześniej Parku Kultury i Wypoczynku i trochę po nim pospacerowałem. Przed wejściem stoi jakiś martyrologiczny pomnik, ale dalej jest już bardzo przyjemnie. Teren jest ładnie zagospodarowany z różnymi kompozycjami kwiatowymi i ciekawymi rzeźbami. Jest tam również amfiteatr (gdy do niego szedłem, trwały akurat jakieś występy muzyczne) i staw. Na koniec mojego spaceru zrobiłem jeszcze zakupy spożywcze w dyskoncie w pobliżu hotelu. O 17:00 wyruszyliśmy już całą grupą na wspólne zwiedzanie. Podjechaliśmy autokarem w pobliże (przy skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Sowieckiej) cerkwi św. Mikołaja. Tam wysiedliśmy i zaczęliśmy piesze zwiedzanie. Weszliśmy do wnętrza (niestety obowiązywał w nim zakaz fotografowania) wspomnianej cerkwi. Sobór ten zbudowano w latach 1903-06 z datków marynarzy i oficerów, których patronem jest św. Mikołaj. Świątynia zaprojektowana jest w stylu pseudoruskim. Nad wejściem góruje ośmioboczna wieża nakryta dachem namiotowym, na której zawieszono dzwony. Nad nawą wznosi się pięć kopuł – największa centralna (pokryta gwiazdami) i cztery mniejsze w narożach. Od wschodu cerkiew zamyka absyda. Wnętrza zachwycają pięknymi freskami. Obejrzeliśmy też różne obiekty w pobliżu cerkwi, wśród nich był m.in. budynek Ogrodu Zimowego (w formie szklanej oranżerii) i dawnego gimnazjum męskiego im. Romualda Traugutta (ceglany budynek z początku XX w.). W oddali widzieliśmy też jakąś wieżę ciśnień), a potem kontynuowaliśmy spacer ulicą Sowiecką. W pierwszej części jest ona jeszcze normalną ulicą. W tej części efektowny budynek (z kolumnami), w którym mieści się centrum handlowe „Świat Dziecka”, a także zabawny pomnik z kotami. W dalszej części ulica Sowiecka staje się przyjemnym deptakiem z naftowymi i gazowymi latarniami (zapalanymi wieczorem przez specjalnego latarnika), kompozycjami kwiatowymi, altankami, ławeczkami, muralami, różnymi rzeźbami i pomnikami oraz ładnym zegarem. Deptak otacza wiele zabytkowych kamienic (głównie z przełomu XIX i XX w.). Z pomników stojących na deptaku wspomnę o największym z nich. Jest to pomnik Tysiąclecia Brześcia (stoi przy skrzyżowaniu z ulicą Gogola). Odsłonięto go w 2009 r. Obok siebie stoją tam Lew Sapieha, bezimienna Białorusinka w stroju ludowym, książę Witold, żołnierz armii sowieckiej, Mikołaj Radziwiłł zwany Czarnym oraz nieznany kronikarz. Nad nimi dodatkowo ustawiono figurę anioła z krzyżem. U stóp pomnika znajduje się sześć płaskorzeźb przedstawiających m.in. legendę o założeniu Brześcia, jeźdźców pod Grunwaldem oraz obronę twierdzy. Przy tym samym skrzyżowaniu stoi jeszcze m.in. ładny budynek mieszczący szkołę choreograficzną. Na trochę skręciliśmy w ulicę Gogola, aby popatrzeć na różne oryginalne rzeźby (m.in. maszyna do szycia, pucybut). Potem wróciliśmy na ulicę Sowiecką i kontynuowaliśmy nią spacer. Wspomnę przy okazji o dwóch polonikach z tego kolejnego odcinka. Otóż widziałem tam oddział biura podróży „ITAKA” oraz oddział IDEA Bank. Z innych ciekawszych obiektów na tym odcinku wspomnę jeszcze o dawnej Synagodze Chóralnej (ta świątynia działała do 1939 r., a zbudowano ją w 1862 r. na rzucie sześciokąta), w której obecnie mieści się kinoteatr „Białoruś”. W końcu doszliśmy do końca deptaka (przy skrzyżowaniu z ulicą Maszerowa). Tam wsiedliśmy do trolejbusu, który podjechaliśmy w pobliże hotelu, a następnie doszliśmy do niego pieszo. Zanim do niego wszedłem udałem się jeszcze na pobliski wiadukt, z którego rzuciłem okiem na dworzec kolejowy i autobusowy. Z powrotem w hotelu byłem trochę przed 19-stą. Dzień 2 30.08.2019 (piątek) Po śniadaniu w hotelu (7:15) i wykwaterowaniu o 8:30 wyruszyliśmy autokarem w dalszą drogę. Podjechaliśmy do Twierdzy Brzeskiej, którą następnie zwiedziliśmy. Najpierw robiliśmy to wspólnie z przewodnikiem, a potem mieliśmy jeszcze czas wolny do 10:20 na indywidualne zwiedzanie. Twierdza Brzeska została zbudowana w miejscu, gdzie do Bugu wpada Muchawiec. Już we wczesnym średniowieczu istniał tam gród obronny. W czasie Wielkiego Księstwa Litewskiego swój zamek wznieśli tam litewscy książęta. Na teren twierdzy weszliśmy nową bramą w formie betonowej pięcioramiennej gwiazdy. Wewnątrz niej z głośników dobiega odgłos metronomu, nadlatujących samolotów i komunikat o napaści Niemiec na Związek Radziecki. Idąc dalej do terenu tzw. cytadeli minęliśmy jeszcze ekspozycję techniki wojennej (złożonej z kilku czołgów). Na terenie cytadeli minęliśmy następnie budynki koszarowe dochodząc do Bramy Chełmskiej (nad Muchawcem). Ta ceglana brama cała jest podziurawiona kulami. W górnej jej części zachowały się piękne wieżyczki, pomiędzy którymi niegdyś znajdował się kartusz herbowy. W latach międzywojennych wisiał tam polski orzeł w koronie. Idąc dalej wzdłuż koszar doszliśmy do Bramy Terespolskiej (nad Bugiem). Po przejściu przez bramę widzieliśmy pomnik pograniczników i kolejną ekspozycję techniki wojennej, tym razem w postaci zbioru dział artyleryjskich. Potem przeszliśmy do cerkwi św. Mikołaja Cudotwórcy (zwiedziliśmy również jej wnętrze). Zbudowano ją w 1876 r. Jest świątynią łączącą elementy neoromańskie i styl pseudoruski. W 1919 r. przebudowano ją na potrzeby obrządku katolickiego. W 1939, gdy Brześć zajęła armia radziecka utworzono tu... kasyno. W trakcie ataku wojsk niemieckich budynek został zniszczony i zamienił się w ruinę. To co zostało przekazano prawosławnym w 1994 r. Przez kolejne lata trwały misterne prace restauracyjne, których efekty możemy obecnie oglądać. Dziś cerkiew znów nakrywa płaska, złocona kopuła. We wnętrzu można zobaczyć m.in. urokliwe neoromańskie żeliwne kolumienki podtrzymujące sklepienie. Następnie doszliśmy do centralnego punktu cytadel, w którym ustawiono zespół monumentalnych pomników, upamiętniających obronę miasta przez wojska radzieckie w 1941 r. Autorem całego projektu jest towarzysz Aleksander Kibalnikow. Wymyślił on, by w twierdzę wmontować ogromny, wysoki na 30 m głaz nazwany „Męstwo”, z którego wyłania się głowa żołnierza, strzelający w niebo 104-mtrowy obelisk – „gwóźdź” oraz dołożyć do kompletu jeszcze jedną kompozycję rzeźbiarską „Pragnienie” i płonący na chwałę żołnierzy ZSRR wieczny ogień. Przy tym kompleksie widzieliśmy zmianę warty sprawowanej przez grupę młodzieży. Przy okazji wspomnę, że widzieliśmy tam też sporo młodzieży grabiącej trawę na terenie twierdzy. Potem ruszyliśmy autokarem w dalszą drogę. O 10:45 dotarliśmy do dworku Niemcewiczów w Skokach (obecnie mieści się w nim muzeum) i go zwiedziliśmy. Oprowadzała nas miejscowa przewodniczka mówiąca nieźle po polsku. Dwór zbudował w drugiej połowie XVIII w Marceli Niemcewicz, ojciec Juliana Ursyna. Sam pisarz, a przy okazji działacz niepodległościowy (był adiutantem Tadeusza Kościuszki i współautorem Konstytucji 3-go Maja), też urodził się (w 1758 r.) w Skokach, ale w dworku nieco starszym, rozebranym po wybudowaniu tego, który możemy zobaczyć dziś. Barokowa rezydencja zdobiona jest głównie pilastrami, niewielkim portykiem wejściowym oraz łamanym dachem. W dworku obejrzeliśmy ekspozycję związaną nie tylko z Niemcewiczami, ale też z rozmowami pokojowymi z 1917 r., prowadzonymi tu między Rosją i Niemcami. Po wspólnym zwiedzaniu mieliśmy jeszcze trochę czasu wolnego. W jego ramach m.in. pospacerowałem trochę po parku krajobrazowym otaczającym dworek. O 11:45 ruszyliśmy dalej. Pół godziny później dotarliśmy do Kamieńca Litewskiego. Zatrzymaliśmy się przy rynku otoczonym przedwojennymi domami. Wyremontowano je w bardzo oryginalny sposób: ściany obito jasnym sidingiem, na dachach zaś pojawiła się niebieska blachodachówka. Przy rynku widzieliśmy też pomnik księcia Włodzimierza Wasilkowicza, któremu towarzyszy żubr. W trakcie naszego pieszego spaceru po Kamieńcu Litewskim dotarliśmy najpierw do cerkwi św. Szymona i ją następnie zwiedziliśmy (weszliśmy też do jej wnętrza, w którym obowiązywał niestety zakaz fotografowania). Zbudowano ją na początku XX w. w stylu pseudoruskim. Wchodzi się do niej przez wieżę nakrytą dachem namiotowym. Potem przeszliśmy do unikatowej Białej Wieży (obejrzeliśmy ją jedynie z zewnątrz, we wnętrzu mieści się muzeum). To jedna z najstarszych zachowanych budowli na terenie Białorusi i jedyna tego typu budowla obronna. Zbudowano ją w XIII w., ma 30 m wysokości, 13,5 m średnicy, a jej mury mają grubość 2,5 m. Z zewnątrz jedynymi ozdobami wieży są nieliczne nisze okienne oraz charakterystyczny „grzebień” wieńczący budowlę. Na koniec mieliśmy jeszcze trochę czasu wolnego. W okolicy widziałem jeszcze m.in. XVIII-wieczny pałacyk, w którym obecnie mieści się szkoła. Z wyniosłości, na której zbudowano wieżę rozciągają się ładne widoki na okolice. Kilka minut po 13-stej ruszyliśmy dalej. Po dojechaniu do Grodna mieliśmy (od 14:45) postój przy supermarkecie, gdzie można było udać się do toalety i zrobić zakupy spożywcze. Potem podjechaliśmy na stary cmentarz katolicki (pobernardyński) w Grodnie. Został założony w 1792 r. W centralnym miejscu nekropolii stoi kaplica ufundowana w 1822 r. przez Kazimierza Sudnickiego, namiestnika Konwentu Panien Brygidek. Niedaleko od wejścia zobaczyliśmy grób Elizy Orzeszkowej zwieńczony wysokim, czarnym, kamiennym krzyżem. Pisarka spoczywa w grobie ze swoim drugim mężem - grodzieńskim adwokatem Stanisławem Nahorskim. Na tym cmentarzu spoczywa również wiele innych ważnych osobistości Grodna (głównie Polaków). Po nawiedzeniu cmentarza ruszyliśmy już do hotelu „Turysta” w Grodnie. Dotarliśmy do niego o 16::43 i się w nim zakwaterowaliśmy. Potem mieliśmy już czas wolny. Ja wybrałem się m.in. na zakupy spożywcze do pobliskiego hipermarketu. Wpłaciłem też pilotowi 30 EUR na wycieczkę fakultatywną po Kanale Augustowskim, która miała się odbyć następnego dnia. Dzień 3 31.08.2019 (sobota) Po śniadaniu w hotelu (8:00) i wykwaterowaniu o 9:00 wyruszyliśmy autokarem na zwiedzanie Grodna. Najpierw podjechaliśmy na parking pod Synagogą Główną, którą następnie zwiedziliśmy (w tym jej wnętrze). Zbudowano ją na przełomie XIX i XX w. Po 1945 r. była halą produkcyjną i pracownią Związku Twórców BSRR. Do prawowitych właścicieli wróciła po 1991 r. We wnętrzu zachowała się bima, aron ha-kodesz (szafa ołtarzowa) oraz liczne zdobienia ścian. W trakcie dalszego pieszego spaceru minęliśmy m.in. budynek Muzeum Straży Pożarnej (jego front zdobi ładne współczesne malowidło) z początku XX w. z wysoką na 32 m ceglaną wieżą obserwacyjną i konny pomnik Dawida Grodzieńskiego. Następnie doszliśmy do Starego Zamku. Już na przełomie X i XI w. istniał w tym miejscu warowny gród. Sam zamek powstawał od 1398 r. za panowania Witolda. W ciągu wieków zamek był niszczony i odbudowywany. Obecnie zamek jest po raz kolejny restaurowany, więc można było na niego rzucić okiem jedynie z zewnątrz. Potem przez bramę flankowaną XVIII-wiecznymi rzeźbami sfinksów weszliśmy na dziedziniec Nowego Zamku. Tu też nie zwiedzaliśmy wnętrza, ale przynajmniej część zewnętrzną mogliśmy obejrzeć w pełnej krasie. Tę rezydencję królewską zbudował August III Sas w latach 1734-51. Budowlę w stylu rokokowym zaprojektował saski architekt Carl Friedrich Pöppelmann. Odbywały się w niej sejmy Rzeczpospolitej. W 1793 r. odbył się tam tzw. sejm niemy, który poprzedził II rozbiór Polski. W 1794 r. Tadeusz Kościuszko spotkał się tam z dowódcami oddziałów biorących udział w powstaniu, a w 1795 r. abdykował tam król Stanisław August Poniatowski. Dla Polaków jest to więc miejsce bardzo symboliczne. Potem wróciliśmy w pobliże synagogi i dalej kontynuowaliśmy spacer ulicą Zamkową. Minęliśmy m.in. siedzibę Muzeum Historii Religii (zajrzeliśmy również na dziedziniec muzeum), które zajmuje dawny klasycystyczny pałac Chreptowicza, wzniesiony pod koniec XVIII w. Dalej minęliśmy jeszcze tablicę upamiętniającą ofiary getta w Grodnie (mieściło się w tym rejonie w latach 1941-43) i skwer z pomnikiem upamiętniającym gotycka farę Witoldową (z 1392 r.), która kiedyś stała w tym miejscu. Wspomnę jeszcze, że zarówno na tym odcinku, jak w innych częściach miasta widziałem fajnie stylizowane kosze na śmieci (w formie postaci z parasolem i z pieskiem na smyczy). W końcu dotarliśmy do Placu Sowieckiego, wokół którego stoi kilka ciekawych obiektów. Największym z nich (choć z pewnością nie najpiękniejszym) jest Pałac Kultury Tekstylników. Jest to potężny socrealistyczny gmach z rzędem kolumn we froncie. Znacznie ładniejsza jest katedra katolicka pw. św. Franciszka Ksawerego. Zwiedziliśmy również wnętrze tej świątyni, znajduje się w nim m.in. tablica upamiętniająca króla Stefana Batorego. Budowę kościoła rozpoczęto w 1678 r., konsekrowano go jednak dopiero w 1705 r. Fasadę tej trójnawowej bazyliki wieńczą wysokie na 54 m dwie wieże, na szczytach których umieszczono sylwetki aniołów dmących w trąby. Zdobią je liczne, charakterystyczne dla architektury epoki baroku gzymsy i pilastry. Na przecięciu naw znajduje się masywna kopuła z latarnią. Ołtarz główny świątyni – dzieło Johana Christiana Schmidta – pochodzi z lat 1736-37. Również w duchu baroku utrzymano 12 innych ołtarzy. Rokokowa ambona pochodzi z połowy XVIII w. W tym samym stylu utrzymane są konfesjonały. Wnętrza zdobią też piękne freski poświęcone życiu św. Franciszka Ksawerego. Na chórze znajdują się kupione w 1744 r. organy z Królewca. Obok świątyni działa słynna ponad 300-letnia (założona w 1687 r., a od 1709 r. znajdująca się w obecnym miejscu) apteka jezuitów i Muzeum Aptekarstwa. Te obiekty obejrzeliśmy już tylko z zewnątrz. Podobnie było ze stojącą przy innej części placu kamienicą kupca Murawiewa (zbudowana została z cegły w 1914 r., w jej wyglądzie można odnaleźć elementy orientalne) i ładnym budynkiem Apart-hotelu „Siemaszko”. Dalej przeszliśmy ulicą Kirowa i następnie po skręcie w lewo doszliśmy do grodzieńskiego deptaka (ulica Socjalistyczna) otoczonego ładnymi zabytkowymi kamieniczkami. Później dotarliśmy do ulicy Orzeszkowej, gdzie widzieliśmy m.in. ładny budynek (z portykiem z kolumnami) mieszczący ekskluzywną restaurację „Królewska ochota”. Nieco dalej widzieliśmy też budynek, w którym działał (w lipcu i sierpniu 1920 r.) Feliks Dzierżyński, co upamiętnia specjalna tablica. Potem doszliśmy do Placu Lenina z pomnikiem Lenina i budynkiem Grodzieńskiego Komitetu Wykonawczego. Mijając ulicę Socjalistyczną widzieliśmy jeszcze ładny budynek kina „Krasnaja Zwezda”. Kontynuując spacer ulicą Orzeszkowej minęliśmy jeszcze m.in. ładny budynek centrum handlowego MTC, park Żylibera i pomnik Elizy Orzeszkowej (z polskim napisem na cokole). Ten ostatni stoi nad potokiem rzeki Horodniczanki. Jest to rzeźba z 1929 r., ukryta przez mieszkańców jedynie na czas II wojny światowej. Widzieliśmy też jeszcze jakiś inny pomnik, żołnierza w napoleońskiej czapce siedzącego na ławeczce. W końcu dotarliśmy do niebiesko-białego budynku, w którym mieści się Muzeum Orzeszkowej (pisarka żyła w tym domu w latach 1894-1910). Tam na 11:00 byliśmy umówieni na zwiedzanie tego obiektu. Oprowadzała nas miejscowa przewodniczka mówiąca nieźle po polsku. Po zwiedzeniu muzeum mieliśmy czas wolny do 12:20. Wykorzystałem go na spacer po okolicy. Najpierw obejrzałem pobliski budynek z wielkim muralem i kolorowy sobór Pokrowski (zwiedziłem go także wewnątrz). Zbudowano go w 1907 r. jako pamiątkę po grodzieńskich żołnierzach poległych w wojnie rosyjsko-japońskiej. Cerkiew pełniła funkcję świątyni garnizonowej. Potem widziałem jeszcze m.in. kirchę czyli kościół ewangelicko-augsburski (tylko z zewnątrz) oraz budynek Uniwersytetu Grodzieńskiego im. Janki Kupały (przed budynkiem stoi pomnik tego białoruskiego poety). Po czasie wolnym wjechaliśmy jeszcze autokarem na wzgórze Kołoża. Tam zatrzymaliśmy się na parkingu w pobliżu XIII-wiecznej cerkwi świętych Borysa i Gleba. Po dojściu do niej (po drodze rzuciliśmy jeszcze okiem na nową cerkiew stojącą przy parkingu, a dalej na kamień upamiętniający Dawida Grodzieńskiego), obejrzeliśmy ją z zewnątrz i zwiedziliśmy jej wnętrze. Na skutek osunięcia się w 1853 r. wysokiej nadrzecznej skarpy część cerkwi runęła w dół. Dzisiejsza konstrukcja to mieszanka oryginalnej części z cegły i kamienia oraz odbudowanej części drewnianej. Z pierwotnej budowli przetrwały absydy oraz fragmenty ścian. Od zewnątrz warto zwrócić uwagę na dekorację elewacji w postaci ceramicznych krzyży i kamiennych wzorów. Z kolei wewnątrz warto zwrócić uwagę na prymitywne urządzenia akustyczne, tzw. garnki, które wzmacniały głos, a jednocześnie zmniejszały ciężar ścian. Ze wzgórza, na którym usytuowano cerkiew można też było podziwiać ładne widoki na rzekę Niemen i miasto. Następnie wróciliśmy do autokaru i część uczestników, która wykupiła wycieczkę fakultatywną wyruszyła nad Kanał Augustowski (pozostali zostali wysadzeni w centrum Grodna, gdzie mieli czas wolny). Dojechaliśmy na parking w pobliżu śluzy Dąbrówka, a następnie pieszo do niej dotarliśmy. Śluza została wybudowana w roku 1829 przez Jerzego Arnolda. Jest to druga z trzech śluz leżących na ternie Białorusi (położna na 91,5 km kanału). Została wyremontowana w latach 2005-2006 i obecnie funkcjonuje jako obiekt żeglugowy. Różnica poziomów na śluzie wynosi 3,04 m. Ma ona 43,9 m długości i 6,10 m szerokości. Wrota śluzy są drewniane. Najpierw mogliśmy obserwować śluzowanie statku turystycznego „Niemen”. Potem sami na niego wsiedliśmy i ruszyliśmy w rejs. Najpierw popłynęliśmy w jedną stronę, potem zawróciliśmy i po dopłynięciu do śluzy odbyliśmy śluzowanie z wyższego poziomu do niższego. Dalej popłynęliśmy w drugą stronę i po pewnym czasie znowu zawróciliśmy. Po dopłynięciu do śluzy jeszcze raz ją pokonaliśmy, tym razem z niższego poziomu na wyższy. Podczas rejsu (trwającego ok. 50 minut) mogliśmy też nacieszyć wzrok malowniczymi widokami pięknej przyrody. Potem autokarem wróciliśmy do Grodna, zabraliśmy osoby, które nie uczestniczyły w wycieczce fakultatywnej i ruszyliśmy dalej do Starych Wasiliszek. Gdy tam dotarliśmy (po drodze minęliśmy miejscowy neogotycki kościół parafialny świętych Piotra i Pawła) zatrzymaliśmy się pod domem, w którym w 1939 r. na świat przyszedł Czesław Wydrzycki znany później jako Czesław Niemen. To nieduży, parterowy, kryty eternitem drewniany budynek, w którym obecnie mieści się niewielkie muzeum. Oprowadzał nas po nim mówiący po białorusku (można go było jednak zrozumieć bez tłumaczenia) przewodnik – pan Włodzimierz. Zebrano w nim różne pamiątki po muzyku, stare meble, można tam też obejrzeć kopie archiwalnych zdjęć artysty i jego rodziny. Jest tam również ekspozycja etnograficzna. Zobaczyć można na niej nie tylko przedmioty codziennego użytku wykorzystywane w gospodarstwach domowych, ale też buty robione przez ojca i wuja Czesława. Na podwórzu przy domu stoi drewniana rzeźba przedstawiająca Niemena oraz przywieziony tam z okolicy kamień widoczny na jednej z archiwalnych fotografii prezentowanych w muzeum. Po zwiedzaniu ruszyliśmy w dalszą drogę i przed 19-stą dotarliśmy do wsi Murowanka, w której zwiedziliśmy (w tym wnętrze) unikatową cerkiew obronną Narodzenia NMP. Zbudowano ją w XVI w. Jest uznawana za jeden z najcenniejszych zabytków gotyckich na Białorusi. Cerkiew zbudowana jest praktycznie na planie kwadratu – ma wymiary 15 m na 13,5 m. Nakrywa ją wysoki dwuspadowy dach, dominujący wyraźnie nad niskimi chatkami w wiosce. Za materiał do budowy posłużyła czerwona cegła. Elewacje wyróżniają się charakterystycznymi bielonymi niszami okiennymi. Ponad fasadą frontową wznoszą się dwie narożne wieże. Podobne, nieznacznie niższe, flankują szeroką absydę zamykająca naraz wszystkie trzy nawy świątyni. We wnętrzu zachowały się oryginalne skomplikowane sklepienia kryształowe, które podtrzymują cztery masywne filary. Zachowała się też kamienna tablica upamiętniająca darczyńców cerkwi - ród Kostrowickich. Po zwiedzeniu cerkwi ruszyliśmy dalej autokarem. O 19:40 dotarliśmy do hotelu „Lida” w Lidzie, gdzie się następnie zakwaterowaliśmy. Była tam możliwość (z której jeszcze tego wieczora skorzystałem) wejścia na dach, z którego roztaczały się ładne widoki na miasto. Widać było m.in. pobliski zamek i kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Dzień 4 01.09.2019 (niedziela) Po śniadaniu w hotelu (7:00) i wykwaterowaniu zapakowaliśmy bagaże do autokaru, a następnie ruszyliśmy (o 8:00) pieszo na wspólny spacer do zamku w Lidzie. Obeszliśmy go jedynie z zewnątrz. Zamek został wzniesiony w XIV w. przez księcia Giedymina. Był areną wielu wydarzeń historycznych. W 1387 r. Władysław Jagiełło spotkał się w nim z księciem połockim Skirgajłłą. Na zamku spisywał swój testament król Aleksander. Warownia była wielokrotnie oblegana. W XIV w. atakowali ją Krzyżacy, w 1506 r. jej mury szturmowali krymscy Tatarzy. Zamek był kilkakrotnie niszczony. Pozostawiony w XVIII w. na pastwę losu, popadał powoli w ruinę. Dopiero w latach 80-tych XX w. podjęto próby przywrócenia mu dawnej świetności, które jak na razie zakończyły się odrestaurowaniem zewnętrznych murów i dwóch narożnych baszt. W otoczeniu zamku jest niewielki akwen wodny, który ładnie się komponuje na zdjęciach z odbijającym się w jego wodach widokiem zamku. Podczas naszego wspólnego spaceru obejrzeliśmy też pomnik księcia Giedymina (świeżo postawiony w 2019 r.) na placu przed hotelem. Indywidualnie zajrzałem jeszcze do wnętrza pobliskiego barokowego kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Jagiełło założył w tym miejscu parafię już w 1387 r., obecny kościół pochodzi z drugiej połowy XVIII w. Ok. 9-tej ruszyliśmy autokarem w dalszą drogę. W mniej niż godzinę dotarliśmy do Nowogródka. Tam zatrzymaliśmy się na parkingu i wspólnie ruszyliśmy na piesze zwiedzanie. Najpierw dotarliśmy do dominikańskiego kościoła św. Michała, w którym akurat trwała msza św., więc ograniczyliśmy się do obejrzenia go z zewnątrz (do wnętrza udało mi się potem zajrzeć w czasie wolnym). Dzisiejszą świątynię dominikanie zbudowali w 1724 r., ale zakonnicy zajmowali ten zakątek miasta już od 1624 r. Kościół jest mieszanką stylu barokowego i klasycystycznego. Jego głównymi ozdobami są pilastry oraz malutka wieżyczka z krzyżem nad frontonem. Potem przeszliśmy na Plac Lenina. Oczywiście nie zabrakło przy nim postumentu z pomnikiem Władimira Iljicza. Następnie udaliśmy się do usytuowanego przy placu parku, w którym najpierw obejrzeliśmy kolekcję oryginalnych lamp, a potem weszliśmy do znajdującego się tam Muzeum Adama Mickiewicza. Oprowadzała nas po nim miejscowa przewodniczka, którą dało się zrozumieć bez tłumaczenia. Wspomnę przy okazji, że fotografowanie w muzeum było dozwolone po wniesieniu dodatkowej opłaty w wysokości 2 rubli. Muzeum mieści się w domu, w którym poeta spędził dzieciństwo i lata szkolne. Dworek należał do ojca Adama – Mikołaja Mickiewicza. Pochodzi z drugiej połowy XIX w. i jest prawie wierną kopią starszego, z XVIII w., który spłonął. W zrekonstruowanych wnętrzach zgromadzono pamiątki związane z wieszczem. Prócz rozległej sieni znajduje się tam pięć izb. Pierwsze pomieszczenie to pokój chłopców. Wśród eksponatów można znaleźć popiersie Bonapartego, zdjęcia i ryciny dworów szlacheckich, a także kopię metryki chrztu Adama i jego świadectwa szkolne. Kolejne z pomieszczeń to gabinet Mikołaja Mickiewicza. Jest w nim okazała XIX-wieczna biblioteczka prawnicza, mapa rozbiorów Polski i popiersie Tadeusza Kościuszki. Największym pomieszczeniem w dworku jest salon, zwany pokojem gościnnym. Pamiątki w nim zebrane związane są z tzw. wileńsko-kowieńskim okresem życia poety, stąd też portrety profesorów Uniwersytetu Wileńskiego, widoki Kowna i Wilna. Jest tam również rokokowy zegar nad kominkiem pochodzący z wileńskiego mieszkania Adama, który jest jednym z nielicznych oryginalnych eksponatów w muzeum. W pokoju stołowym udokumentowano pobyt Mickiewicza w Rosji w latach 20stych XIX w. Sporo w nim portretów wieszcza, obrazów Moskwy, Odessy i Krymu. W stylu moskiewskim utrzymane są też kopie mebli. Ostatnie z pomieszczeń dworku, to sypialnia matki, gdzie prezentowany jest emigracyjny etap życia Mickiewicza. Można tam zobaczyć faksymile pierwszych wydań „Dziadów” czy kopię rękopisu "Ody do młodości". Wśród portretów można wypatrzyć Fryderyka Chopina, George Sand, Michała Kleofasa Ogińskiego, Walentego Wańkowicza i Napoleona Ordę. W podziemiach dworku pokazanych jest szereg wydań „Pana Tadeusza” w różnych językach. Na podwórzu zrekonstruowane zostały lamus dworski, altanka i studnia. Stoi tam też popiersie Mickiewicza. Po zwiedzeniu muzeum skierowaliśmy się w stronę Góry Zamkowej. Po drodze minęliśmy pomnik Adama Mickiewicza i weszliśmy jeszcze na pobliski kopiec Mickiewicza (usypano go w latach 1924-31, znalazła się w nim ziemia z miejsc, w których mieszkał wieszcz), ze szczytu którego mogliśmy podziwiać widoki na okolicę. Potem udaliśmy się do ruin zamku książąt litewskich. Twierdza ta odegrała ważną rolę w historii. Tam właśnie na jedynego króla Litwy koronował się Mendog. W Nowogródku znajdowała się stolica jego państwa. Po zniszczeniach, których w XIII i XIV w. dokonali Tatarzy, wojska ruskie oraz Krzyżacy, zamek odbudował książę Witold. Umacnianie twierdzy trwało jeszcze w XV i XVI w. W efekcie powstała budowla z siedmioma wieżami połączonymi potężnymi murami. Pod koniec XVI w. dobudowano do nich część pałacową z kaplicą. Do dzisiejszych czasów pozostały jedynie niewielkie pozostałości tego kompleksu. Zobaczyliśmy pozostałości wieży bramnej (zwanej też szczytową lub centralną) i wieży kościelnej oraz wały ziemne. Ze wzgórza zamkowego widzieliśmy w dole m.in. kościół farny pw. Przemienienia Pańskiego, do którego następnie zeszliśmy i zwiedziliśmy również jego wnętrze. W tym kościele został ochrzczony (12 lutego 1799 r.) Adam Mickiewicz, co upamiętnia specjalna tablica wewnątrz kościoła. Z kolei tablica na zewnętrznej ścianie kościoła upamiętnia ślub króla Władysława Jagiełły z Zofią Holszańską, który odbył się w tej świątyni w 1422 r. W kościele znajduje się też sarkofag 11 sióstr nazaretanek zamordowanych przez hitlerowców 1 sierpnia 1943 r. Jest w nim również obraz Panny, co „gród zamkowy nowogródzki strzeże z jego wiernym ludem”. Pierwsza świątynia, najprawdopodobniej drewniana, stanęła u podnóża Góry Zamkowej w 1395 r. Dzisiejszy wygląd fara zyskała w latach 1712-23. Cała bryła – na rzucie prostokąta, zamknięta attyką – jest przysadzista. Masywności świątyni dodaje szczyt zamykający fasadę frontową. Do prawej nawy dobudowane są dwie kaplice pochodzące z poprzedniego gotyckiego kościoła. We wnętrzu zachowało się sporo cennego wyposażenia. W kaplicy bocznej znajduje się XVIII-wieczny obraz MB Nowogródzkiej, będący kopią wizerunku, który znajdował się dawniej w kościele jezuitów. Po zwiedzeniu fary wróciliśmy na Plac Lenina i dostaliśmy jeszcze godzinę czasu wolnego (do 13:20) na indywidualne zwiedzanie. W jego trakcie m.in. zwiedziłem (w tym także wnętrza) dwie kolejne świątynie. Pierwszą z nich była cerkiew świętych Borysa i Gleba. Świątynia ta powstała w latach 1517-19 na miejscu znacznie starszej, pochodzącej z XII w. Dzisiejsza sylwetka to efekt połączenia gotyku z wpływami renesansowymi. Część od strony głównej fasady dobudowano dopiero w 1632 r. (wtedy to w fasadzie pojawiły się masywne, obronne wieże). W XIX w. na dachu nad nawą główną dodano cerkiewną „cebulę”. Zewnętrzne ściany boczne świątyni oraz absydę zdobią ostrołukowe, geometryczne ornamenty. Ozdobą wnętrza są oryginalne piękne sklepienia gwiaździste. Drugą świątynią, którą zwiedziłem był sobór katedralny św. Mikołaja. Niegdyś w tym miejscu barokowy zespół klasztorny mieli franciszkanie (ufundował go podstoli nowogródzki Tomasz Woyniłłowicz w drugiej połowie XVIII w.). Po kasacie zakonu po powstaniu listopadowym w 1846 r. kościół św. Antoniego przekształcono na cerkiew św. Mikołaja. Świątynia jest mieszanką baroku i stylu rosyjsko-bizantyjskiego. Główna fasada dzieli się na wyraźne trzy poziomy – dwa pierwsze zdobią tynkowane na biało, odcinające się od żółtej fasady pilastry. W trzecim pojawiają się już cerkiewne łuczki. Potem wróciłem na parking. Wspomnę jeszcze, że w pobliżu parkingu obejrzałem miniatury różnych białoruskich budowli (z Nowogródka i okolic). Po czasie wolnym ruszyliśmy w dalszą drogę i ok. 14-stej dojechaliśmy do zamku w Mirze (w 2000 r. został on wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO). Zwiedziliśmy jego wnętrza oprowadzani przez miejscowego przewodnika (tym razem nie obyło się bez tłumaczenia, na język polski tłumaczył nasz białoruski przewodnik). Budowa zamku przebiegała w kilku etapach. W latach 1506-10 na miejscu poprzednich umocnień wzniesiono mury, baszty, wały ziemne, a na dziedzińcu pojawił się kamienny budynek. W połowie XVI w. dobudowano podpiwniczoną część mieszkalną. Na przełomie XVI i XVII w. nadbudowano ją do trzech kondygnacji i nadano jej formę pałacu. Zamek stał się mieszanką gotyku (zachodnia część murów) i renesansu (część pałacowa i wschodnie wieże). W czasie wojny północnej w 1705 r. budowlę zniszczyli Szwedzi. W 1794 r. w czasie powstania kościuszkowskiego zamek został wzięty szturmem przez wojska carskie. W 1812 r. dwukrotnie był areną działań wojsk francuskich i rosyjskich. Wreszcie po dwóch wojnach światowych zamek stał się na lata wielką ruiną. Zabezpieczono ją dopiero pod koniec lat 60-tych XX w., a w 1991 r. rozpoczęto kompleksową rekonstrukcję. Dziś znów można go oglądać w pełnej krasie. Cztery narożne wieże o wysokości prawie 25 m zdobią geometryczne wzory i nisze okienne. Piąta, wjazdowa, prowadzi na zamkowy dziedziniec. Masywne obronne ściany wzniesione z kamienia i cegły zakończone są drewnianymi galeriami obronnymi – hurdycjami. We wnętrzach zamku mieści się muzeum. Widzieliśmy w nim m.in. makiety zamków w Lidzie i Grodnie oraz zdjęcia innych zamków z terenu Białorusi czy kopie portretów Radziwiłłów. Oryginałami są patery i porcelana z XVIII-XX w. oraz trochę starodruków. Poszczególne sale urządzono tak, by opowiadały o kolejnych właścicielach zamku. Ciekawie prezentuje się znajdująca się izba stołowa i sala portretowa, w której znajdują się przedmioty z wykopalisk archeologicznych czy oryginalne cegły z napisem „Mir”. W podziemiach można zajrzeć do lochu. Po wspólnym zwiedzaniu mieliśmy jeszcze trochę czasu wolnego (do 16:00). Wykorzystałem go na zwiedzanie innych części zamku (m.in. dziedziniec, wieża, galeryjki na piętrze). Obszedłem też część zamku od zewnątrz i zrobiłem zdjęcia obejmujące zamek i pobliski staw. Dotarłem też do kaplicy grobowej Światopełk-Mirskich w parku zamkowym (obejrzałem ją jedynie z zewnątrz). Zbudowano ją w 1904 r. w modnym wówczas stylu modern. Kaplica wyróżnia się mozaiką z wizerunkiem Chrystusa Pantokratora, przedstawionym – na wzór bizantyjskich malowideł – nad wejściem. Przylegającą do kaplicy dzwonnicę zdobi herb rodowy. Niestety zabrakło mi już czasu na spacer po parku krajobrazowym czy zwiedzenie innych zabytkowych obiektów znajdujących się w miasteczku (niektóre z nich zobaczyłem tylko podczas przejazdu autokarem). Po czasie wolnym autokarem ruszyliśmy już w drogę do stolicy Białorusi. O 17:18 dotarliśmy do hotelu „IT Time” w Mińsku i następnie się w nim zakwaterowaliśmy. Potem mieliśmy już czas wolny. Wybrałem się na spacer po okolicy i na zakupy spożywcze. Po drodze pochodziłem m.in. po pobliskim Parku Głazów, będącego swego rodzaju muzeum głazów z różnych stron Białorusi. Dzień 5 02.09.2019 (poniedziałek) Po śniadaniu w hotelu o 9:30 wyruszyliśmy autokarem na zwiedzanie Mińska. Najpierw podjechaliśmy pod nowoczesny gmach Biblioteki Narodowej Białorusi, który obejrzeliśmy jedynie z zewnątrz. Budynek ten ze względu na formę nazywany jest diamentem. W jego okolicy widzieliśmy też pomnik Franciszka Skaryny (prekursora piśmiennictwa białoruskiego). Na dachu Biblioteki jest usytuowany punkt widokowy, w którym z wysokości 73 m można podziwiać widoki. My tam jednak nie dotarliśmy. Potem podjechaliśmy pod ratusz, tam się zatrzymaliśmy i rozpoczęliśmy pieszy spacer po białoruskiej starówce. Oryginalny ratusz został zniszczony w 1857 r. na polecenie cara Mikołaja I. Obecna jego postać to kopia, której odbudowa zakończyła się w 2003 r. Na ratuszowej wieży, wysokiej na 32 m, umieszczony jest zegar oraz herb Mińska ustanowiony w 1591 r. Widnieje na nim scena Wniebowzięcia NMP. Wokół ratusza widzieliśmy m.in. pomnik Prawa Magdeburskiego (z planem XVI-wiecznego Mińska, Mińsk otrzymał prawa magdeburskie od Aleksandra Jagiellończyka w 1499 r.), rzeźbę przedstawiającą powóz z dwoma końmi oraz karetę z jednym koniem (oczywiście sztucznym). Naprzeciwko ratusza (po drugiej stronie ulicy) widzieliśmy katolicką archikatedrę Najświętszej Maryi Panny (spojrzeliśmy na nią tylko z zewnątrz). To dawny kościół jezuitów, wybudowany w stylu barokowym. Budowa zaczęła się w 1700 r. i po 10 latach ją konsekrowano. Wznoszenie wież trwało jednak prawie do 1730 r. Po różnych zawirowaniach historycznych i zniszczeniach w latach 90-tych przywrócono dawny wygląd świątyni i zwrócono ją katolikom. Wysoko na frontonie kościoła pojawiła się figurka Maryi z dzieciątkiem. Po tej samej stronie ulicy co ratusz (po drugiej stronie placu), naprzeciwko ratusza, widzieliśmy klasztor bazylianów (też tylko z zewnątrz). W parku przy ratuszu obejrzeliśmy pomnik Stanisława Moniuszki i Wincentego-Dunin Marcinkiewicza siedzących razem na ławeczce. Dalej doszliśmy do ulicy Internacjonalnej, gdzie widzieliśmy ładny budynek hotelu „Europa”, budynek (z portykiem z kolumnami) Białoruskiej Państwowej Akademii Muzycznej i dość Pałac Republiki (to szklano-marmurowy gmach mieszczący salę koncertową, odbywają się w nim też ceremonie zaprzysiężenia prezydenta Białorusi). W pobliżu (po drugiej stronie ulicy w stosunku do pałacu) widzieliśmy dom, w którym prawie całe dzieciństwo i młodość spędził Stanisław Moniuszko. Potem ulicą Engelsa (od tyłu widzieliśmy przy niej zabudowania klasztoru bazylianów) wróciliśmy na starówkę. Po przejściu przez łukowatą bramę zobaczyliśmy (tylko z zewnątrz) kościół św. Józefa. Jest to trójnawowa świątynia bez wieży. Jej główną fasadę zdobi monumentalny portal wejściowy. Po powstaniu styczniowym kościół zamknięto i przerobiono na archiwum. I tak zostało do dziś choć wierni domagają się zwrotu tej świątyni. Na Placu Wolności widzieliśmy ładną fontannę, muzyczną ławeczkę Michała Kleofasa Ogińskiego oraz kompozycję rzeźbiarską „Waga miejska” przedstawiającą mieszczan ważących towar. Wokół placu widzieliśmy m.in. ładny budynek Małego Gościnnego Dworu i przede wszystkim cerkiew katedralną pw. św. Ducha, której wnętrze także zwiedziliśmy (niestety obowiązuje w nim zakaz fotografowania). Świątynia ta została zbudowana w latach 1642-87 w stylu wileńskiego baroku z fundacji wojewody trockiego – Aleksandra Słuszki. Wtedy był to kościół klasztoru bernardynek. Po II wojnie światowej został przekształcony w cerkiew. Wewnątrz przechowywana jest ikona Matki Boskiej Mińskiej. Dwie wieże świątyni osiągają wysokość 35 m. Obok cerkwi katedralnej widzieliśmy też (już tylko z zewnątrz), wyróżniający się zielonym dachem i złotą kopułą, chram świętego Cyryla Turowskiego. Stoi przed nim pomnik ze świętym Janem (Ewangelistą) i aniołem. Dalej przeszliśmy przez most nad Świsłoczą dotarliśmy na Troickie Przedmieście z ładnymi kamieniczkami pomalowanymi na pastelowe kolory. Z promenady nad Świsłoczą można tam było podziwiać ładne widoki, w tym na nowoczesne budynki (mieszczące biurowce i hotele) oraz Pałac Sportu. Dalej przez kolejny łukowy most przeszliśmy na sztuczną Wyspę Łez. Tam widzieliśmy otwartą w 1996 r. kapliczkę ku czci ofiar wojny w Afganistanie. W jej wnętrzu wypisano nazwiska 771 żołnierzy poległych w Afganistanie. Zdobią je także ładne malowidła przedstawiające sceny z Biblii. Na zewnątrz ustawiono rzeźby kobiet ze świeczkami i ikonami, opłakujących poległych synów. W pobliżu kapliczki jest też głaz z wbudowaną, wykonaną z brązu ikoną Najświętszej Maryi Panny. Na wyspie widzieliśmy również pomnik płaczącego Anioła Stróża i symboliczny stół pogrzebowy. W okolicy widzieliśmy też efektowne wysokościowce mieszkaniowe. Potem odwiedziliśmy jeszcze sklep z pamiątkami i następnie pojechaliśmy autokarem na Plac Niepodległości. Jego obecna postać to efekt przebudowy w latach 2003-06. Na palcu stoi oczywiście ogromny pomnik Lenina (ustawiony w tym miejscu w 1933 r.). Jest też znacznie mniejszy pomnik architekta, są również fontanny, ławeczki i rozmaite rzeźby. Najpierw wspólnie zwiedziliśmy plac oglądając otaczające go monumentalne socrealistyczne gmachy. Jest wśród nich m.in. Dom Rządu, Prezydencka Biblioteka Republiki Białorusi, budynek magistratu, budynek (wysoki wieżowiec) Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego im. Maksima Tanka, budynek czterogwiazdkowego hotelu „Mińsk” czy ekskluzywnej restauracji „Siódme Niebo”. Dom Rządu to prawdziwy biały kolos. Jego pomieszczenia zajmuje dziś Parlament Białorusi. Gmach zbudowano w latach 1930-34. Można go uznać za jeden z najciekawszych przykładów architektury socrealistycznej na Białorusi. Zwiedziliśmy również (w tym wnętrze) stojący przy placu katolicki kościół pw. św. Szymona i św. Heleny. Nazywany on bywa „czerwonym kościołem” z uwagi na kolor ścian. Zbudowany został na początku XX w. w stylu neoromańskim jako pamiątka po zmarłych w wyniku ciężkiej choroby dzieciach Edwarda Woyniłłowicza – fundatora świątyni. Imionami Symeona (Szymona) i Heleny nazwane są dwie wieżyczki przy absydzie. Kościół jest trójnawową bazyliką z ustawioną asymetrycznie, wysoką na 50 m wieżą w elewacji frontowej. Wieżę zdobią potrójne okienka. Ramiona transeptu zamykają rozety. Przed kościołem stoi posąg Archanioła Michała symbolizujący zwycięstwo sił niebiańskich nad złem. Po zwiedzeniu kościoła jeszcze wspólnie weszliśmy do znajdującego się pod placem podziemnego (na trzech poziomach) kompleksu handlowego „Stolica” i dostaliśmy czas wolny do 14:40. W jego ramach poza pochodzeniem po centrum handlowym (gdzie dokonałem zakupów, wspomnę przy okazji, że można tam również wymienić walutę) wyszedłem ponownie na zewnątrz i przespacerowałem się Prospektem Niepodległości, przy którym widziałem szereg różnych obiektów. Wspomnę tylko o niektórych z nich. Na początek o potężnym gmachu z wielkim sierpem i młotem nad wejściem, który zajmuje Poczta Główna. Niezwykle monumentalna forma z ciągnącymi się przez trzy kondygnacje kolumnami przy wejściu oraz masywnym gzymsem i attyką została wybudowana w latach 1949-53. Dalej minąłem Casino Royal, siedzibę MSW (z 1915 r.) i doszedłem do monumentalnej kwatery głównej białoruskiego KGB. Tego kolosa wybudowano w latach 1945-47. Najciekawsze jest jego główne wejście w centralnej części w formie czterokolumnowego portyku. Wspomnę jeszcze w tym miejscu, że po drugiej stronie ulicy naprzeciwko kwatery KGB widziałem też skwer z popiersiem Feliksa Dzierżyńskiego, które znalazło się w tym miejscu w 1947 r. Kolejny ciekawy gmach, który zobaczyłem podczas mojego spaceru to siedziba Banku Narodowego Białorusi. Po powrocie do placu skręciłem jeszcze w ulicę Swierdłowa, przy której widziałem m.in. gmach mińskiego sądu i jakiejś uczelni wyższej. Po czasie wolnym ruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu. Dodam jeszcze, że podczas przejazdów autokarem widzieliśmy z jego okien jeszcze wiele innych miejsc i obiektów. Wspomnę tu tylko o Wrotach Miasta (to dwa socrealistyczne, strzeliste wieżowce zbudowane na przełomie lat 40-tych i 50-tych XX w.), Białoruskim Cyrku Państwowym (to przypominający kosmiczny spodek budynek powstały w latach 50-tych XX w.) i Placu Zwycięstwa (z wielkim granitowym obeliskiem zwieńczonym czerwoną gwiazdą, który otaczają ogromne płaskorzeźby, a na dole płonie wieczny ogień). Do hotelu dotarliśmy o 15:15 i mieliśmy czas wolny. W jego ramach ja ponownie wybrałem się na spacer po okolicy (w tym do parku Głazów) i na zakupy. Wspomnę jeszcze, że proponowana na ten dzień wycieczka fakultatywna w postaci kolacji z występami folklorystycznymi nie odbyła się z powodu braku wystarczającej liczby chętnych. Dzień 6 03.09.2019 (wtorek) Po śniadaniu w hotelu i wykwaterowaniu o 9:00 wyruszyliśmy autokarem w dalszą drogę. Przed 11-stą dotarliśmy do Nieświeża. Wysiedliśmy z autokaru w pobliżu barokowego kościoła Bożego Ciała (miejscowej fary). Zwiedzanie rozpoczęliśmy właśnie od tej katolickiej świątyni. Obejrzeliśmy także jej pięknie dekorowane wnętrze. Nie udało nam się wejść do krypt z grobowcami rodziny Radziwiłłów, gdyż były niedostępne po tym jak wcześniej zostały zalane. Kościół został zbudowany w latach 1584-93 przez sprowadzonych do Nieświeża z Włoch jezuitów. Zaprojektował go włoski architekt Giovanni Maria Bernardoni. Fundatorem był Mikołaj Krzysztof „Sierotka. Z zewnątrz przypomina rzymski kościół Il Gesu. W połowie XVII w. świątynia była remontowana po pożarze. W kolejnym stuleciu została przebudowana przez Michała Kazimierza „Rybeńko" i jego żonę Urszulę z Wiśniowieckich. Kościół ten jest trójnawową budowlą nakrytą sklepieniem kolebkowym z lunetami. Nad skrzyżowaniem nawy głównej i transeptu wystawiona jest kopuła. Elewacje zdobią głównie gzymsy i pilary. Do bocznych naw przylegają kaplice św. Andrzeja i św. Piotra. Fronton podzielony jest w dolnej części na pięć pasów, w górnej na trzy. W niszach ustawione są rzeźby czterech świętych – św. Mikołaja, św. Krzysztofa, św. Ignacego Loyoli i św. Franciszka Ksawerego. Wnętrze kościoła zachwyca mnogością rzeźb i fresków. Malowidła na ścianach i sklepieniach to efekt prac z połowy XVIII w. Na zamknięciu prezbiterium jest to kompozycja Triumf Sakramentu Eucharystii. We wnętrzu kopuły uwiecznionych zostało czterech ojców Kościoła wschodniego. W transepcie są sceny biblijne, m.in. Ofiarowanie Abrahama, Ecce Homo i Biczowanie Chrystusa. Freski dekorują również sklepienia. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Ostatnia Wieczerza namalowany przez Heskiego (nadwornego malarza rodu Radziwiłłów). W świątyni warto również zwrócić uwagę na epitafia i ołtarze boczne – Świętego Krzyża, Najświętszej Marii Panny, św. Wawrzyńca, św. Rocha oraz św. Sebastiana. Po zwiedzeniu kościoła ruszyliśmy już pieszo do imponującego zamku Radziwiłłów. Najpierw zwiedzaliśmy wspólnie jego piękne wnętrza oprowadzani przez miejscową przewodniczkę, która świetnie mówiła po polsku (miała babcię Polkę). Zamek jest dawną posiadłością Radziwiłłów i jedną z najpiękniejszych, zachowanych do dzisiaj rezydencji magnackich. Wpisano ją na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Drewniane umocnienia istniały w Nieświeżu już w połowie XVI w., ale dopiero Mikołaj Krzysztof „Sierotka" postanowił przebudować na nową modłę zamek, a przy okazji i całe miasteczko. Rezydencję zaprojektował wspomniany wcześniej Giovanni Maria Bernardoni. Budowę zamku rozpoczęto w 1583 r. Ze wszystkich stron otaczały go wysokie wały ziemne i fosa. Dzisiejszy wygląd to w dużej mierze efekt następnej – XVIII-wiecznej - przebudowy, której podjął się architekt Kazimierz Żdanowicz. Wtedy to trzy stojące niegdyś oddzielnie budynki zamkowe połączono w jedną całość, zaś wewnętrzny dziedziniec uzyskał sześciokątny kształt. Główny korpus pałacowy ozdobiony jest pilastrami i płaskorzeźbami, a nad ostatnią kondygnacją widnieje herb Radziwiłłów. Nad zachodnim skrzydłem zamku dominuje ośmioboczna wieża zegarowa, choć pozbawiona zegara. Zwiedzanie wnętrz zaczyna się od skrzydła z bramą wejściową. W pierwszej z sal przedstawiono dzieje budowy, rozbudowy i restauracji rezydencji. Są tam różne makiety oraz archiwalne fotografie i ryciny. Druga z sal poświęcona jest wpisanemu w 2009 r. na Międzynarodową Listę "Pamięć Świata" UNESCO Archiwum Radziwiłłów i Księgozbiorowi Nieświeskiemu. Wędrówka przez komnaty zaczyna się na pierwszym piętrze, w sieni z paradnymi schodami. Pokazano tam drzewo genealogiczne Radziwiłłów oraz kopie przywileju o ordynacji nieświeskiej, kleckiej i ołyckiej z 20 lipca 1586 r. W sali gwiezdnej (nazwę wzięła od dekoracji na suficie) znajdują się kopie portretów Radziwiłłów oraz złoty piec z rodowym herbem. Kolejne pomieszczenia to gabinet oraz sypialnia księcia. Dalej jest Wielka sala kominkowa, w której centralne miejsce zajmuje wielki kominek i kandelabry. Ściany dekorują drewniane panele i kolejne portrety członków rodu. Potem jest mały salon stołowy oraz sala balowa. W tej ostatniej, podzielonej na części kolumnami, znajdują się wazy z Delft, ozdobne piece kaflowe i kamienne popiersia. Portrety Radziwiłłów oraz Wiśniowieckich zdobią też ściany sali hetmańskiej (już na drugim piętrze). Sąsiaduje z nią sala ze zbiorami słuckich pasów oraz wyrobów z porcelany. Kolejna, złota sala, kipi przepychem, z jakim zaprojektowano dekoracje ścian i stropu. Dalej rzuciliśmy okiem na minerały i numizmaty, a w kolejnej sali myśliwskiej na trofea zdobyte podczas polowań. Stoi tam też stół bilardowy z lat 90-tych XIX w. W korytarzu przy niedostępnej dla zwiedzających sali teatralnej zobaczyliśmy maszyny do imitowania odgłosów wiatru, deszczu czy burzy oraz makietę sceny. Nie zobaczyliśmy niestety Arsenału, który był zamknięty, a do książęcej kaplicy mogliśmy zajrzeć jedynie przez szybę. Po wspólnym zwiedzaniu wnętrz zamku mieliśmy jeszcze godzinę czasu wolnego (do 13:30). Pochodziłem po dziedzińcu zamkowym, obszedłem też część zamku od zewnątrz poza fosą. Niestety zabrakło już czasu na zwiedzenie ogromnego (ok. 100 ha) parku krajobrazowego rozciągającego się w okolicy zamku. Zdążyłem natomiast jeszcze podejść do miejscowego ratusza i srebrnego pomnika Lenina. Pierwszy ratusz w Nieświeżu powstał w 1569 r., ale do dziś niewiele z niego pozostało. Obecny budynek, to efekt kilku przebudów w XVIII i XIX w. Ratusz ma dwa piętra okryte dwuspadowym dachem. Dobudowano do niego czworoboczną wieżę, w górnej części przechodzącą w ośmiobok nakryty kopułką. We wnętrzach ratusza zlokalizowano ekspozycję muzealną. Po czasie wolnym ruszyliśmy już w drogę do Polski. Po drodze mieliśmy jeszcze jeden postój na toaletę i zakupy. O 17:10 dotarliśmy do białoruskiego posterunku granicznego. Do autokaru wsiadł białoruski pogranicznik, który sprawdził nam paszporty. Potem było trochę oczekiwania przed kolejną kontrolą jeszcze po stronie białoruskiej. Tym razem wysiedliśmy z autokaru z paszportami i udaliśmy się do budynku, w którym wstawiono nam stemple do paszportów. Potem przeszliśmy przez strefę wolnocłową, co zabrało też trochę czasu, bo niektórzy robili jeszcze ostatnie zakupy. Dalej staliśmy w kolejce przed mostem na Bugu, w końcu go pokonaliśmy i dojechaliśmy w pobliże polskiego posterunku granicznego. Tam znowu musieliśmy swoje odstać, a potem opuściliśmy autokar z wszystkimi bagażami i weszliśmy do budynku, w którym przeszliśmy kolejną kontrolę paszportową i kontrolę bagażu. Ostatecznie z granicy odjechaliśmy o 19:04 czasu białoruskiego czyli 18:04 czasu polskiego. Po ok. 20 minutach jazdy zatrzymaliśmy się przy restauracji (były tam też różne sklepy) i mieliśmy tam ok. pół godziny czasu wolnego. Chętni mogli coś zjeść czy zrobić jakieś zakupy. Potem ruszyliśmy już w drogę do Warszawy. Na dworzec autobusowy Warszawa Zachodnia dojechaliśmy ok. 21:30. Tam już czekał na mnie bus, którym wraz z 4 innymi osobami z naszej wycieczki ruszyłem wkrótce do Łodzi. Na dworcu autobusowym Łódź Kaliska pojawiliśmy się ostatecznie ok. 23:00. I tak zakończyła się moja kolejna zagraniczna podróż.

5.0/6

Tadeusz, Piastów 29.08.2019

Prawdziwa Białoruś

Wycieczka DZISIAJ NAD NIEMNEM obiecuje sentymentalną podróż śladami polskości, ale daje też obraz całej Białorusi. Mojemu turnusowi: 15-20 sierpnia 2019 dopisała pogoda, dobra praca pilotki, i znakomity białoruski - ale znający dobrze j. polski - przewodnik Jarosław. W zwiedzanych miejscach oprowadzali kompetentni lokalni przewodnicy. Jarosław, na całej trasie, nie tylko wiedział "wszystko" o tym co oglądaliśmy, ale opowiedział nam dużo więcej o Białorusi. Pomocny także we wszystkich innych sprawach. Hotele dwu-trzygwiazdkowe odpowiadały standardom tego kraju: dało się wygodnie przespać, natomiast wykończenia zwłaszcza łazienek zdradzały luki technologiczno-projektowe skutkujące pewnymi uciążliwościami. Posiłki wystarczające, nawet smaczne, ale mocno rafinowane, bez błonnika ("bezpieczne") - tak, że jakby ulatniały się same z organizmu bez potrzeby odwiedzania WC. Słowem, dużo pozytywnych wrażeń i konkluzja, że pieniądze wydane na tę wycieczkę nie były zmarnowane. Natomiast, dopracowania wymaga formuła awaryjnego kontaktu uczestnika z Biurem w dniu wyjazdu, bo o mało co pewna para z Katowic nie zostałaby pozostawiona (autokar nie mógł dojechać na wyznaczone miejsce zbiórki, o czym oni nie wiedzieli).

5.0/6

ZBIGNIEW, Ostrów Wielkopolski 17.07.2017
Termin pobytu: czerwiec 2017

Dzisiaj nad Niemnem

Polecam wszystkim którzy sie wachają. Proponowana oferta (na 2018 rok) dla osób które uczestniczyły w wycieczce objazdowej DZISIAJ NAD NIEMNEM w 2017roku. GRODNO – BOHATYROWICZE GRODNO-SYNAGOGA od wewnątrz WASILISZKI Jezioro ŚWITEŹ ZAOSIE SZCZUCZYN- pałac DRUCKICH-UBECKICH KOSÓW POLESKI- ruiny zamku LIDA- zamek książąt litewskich zwiedzanie wnętrza -klasztor Pijarów -Rejs stateczkiem po Niemnie MIŃSK Wyspa ŁEZ BIBLIOTEKA NARODOWA -taras widokowy Uroczysko KUROPATY CHATYŃ Pałac WAŃKOWICZÓW - w Wielkiej Ślepiance BARANOWICE MERECZOWSZCZYZNA -dwór KOŚCIUSZKÓW BEREZA KARTUZKA -pozostałości klasztoru oo. Kartuzów, więzienie PIŃSK -kościół i klasztor oo. Franciszkanów KOBRYŃ - rodzinny grób Mickiewiczów KOSÓW POLESKI - Pałac Pusłowskich PIŃSK- kościół i klasztor oo. franciszkanów, pałac Butrymowiczów, kolegium oo jezuitów, ew. rejs po Prypeci. Zbigniew Karolak Ostrów Wlkp
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem