Opinie klientów o Praga, Wiedeń, Budapeszt - Czeski humor i austro-węgierskie smaczki - dla wygodnych

5.0 /6
53 
opinie
Intensywność programu
4.6
Pilot
5.0
Program wycieczki
5.1
Transport
5.2
Wyżywienie
4.8
Zakwaterowanie
4.6
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

6.0/6

Dorota, Szczecin 26.08.2019

Super

Wspaniała wycieczka objazdowa

6.0/6

KATARZYNA, OLSZTYN 15.07.2014

Wycieczka marzeń !

Na początku chcę powiedzieć, że dawno nie przeżyłam tak wspaniałej przygody, jak na wycieczce Czeski humor i austro-węgierskie smaczki. Co prawda początek był niemiły, ponieważ autokar się spóźnił godzinę, a mnie nikt o tym nie poinformował, ale na szczęście wycieczka zrekompensowała mi tą złość i stres. Przesiadka we Woszczycach. Uważam, że miejsce dużo lepsze od Pszczyny. Wieczorem ok. 22:00 byliśmy już w hotelu Choclot pod Pragą na dwie noce. Standard hotelu na dobrym poziomie. Dzień drugi to Praga. Niesamowite wrażenie. Miasto jest dosłownie ogromne. Pani przewodnik mówiła, że z jednego końca do drugiego końca miasta jest 50 km. Zwiedzanie było męczące, gdyż odczuwalna temperatura to była chyba ze 40 stopni, ale warto było. Oczywiście widzieliśmy główne atrakcje, jak chociażby Katedra św. Wita, most Karola, Hradczany, czy starówka. Rejs statkiem z przepyszną obiadokolacją. Na koniec dnia była wielka burza i program teatralny. Na początku nie chciałam na niego iść, no ale był obligatoryjny, lecz później nie żałowałam. Dzień trzeci to Czeskie Budziejowice, degustacja piwa w Budweiser Budvar. Można było zobaczyć produkcję piwa od początku do końca. Potem przejazd do Czeskiego Krumlova. Miasteczko piękne, szczególnie widok z zamku. Przyjemnie się spacerowało po tych urokliwych, małych uliczkach. Na koniec dnia obiadokolacja, typowa kuchnia czeska z knedlikami- wprost wyśmienita! To była najlepsza obiadokolacja ze wszystkich. Pod koniec dnia zaczęło padać i padało przez kolejne trzy w Austrii. Kolejny nocleg był w Czeskich Budziejowicach, pokój z telewizorem, co tego dnia było najważniejsze, ponieważ był mecz Niemcy-Brazylia ;). Dzień 4, czyli Salzburg. Ogrody Mirabell robią wrażenie, no i oczywiście twierdza Hohensalzburg. W programie nie było zwiedzania twierdzy, ale w wolnych czasie wybrałyśmy się na nią piechotą, bo wjazd kolejką kosztował chyba 11 euro. Niestety znalezienie wejścia zajęło nam trochę czasu, a potem zabrakło na wejście do samej twierdzy. Ale widoki z góry były piękne. Obiadokolacja w Salzburgu moim zdaniem była nie warta swojej ceny, no ale co kto lubi. Dzień 5 rozpoczął się wjazdem kolejką parową na Schafberg. I tutaj napiszę parę słów. Otóż widoki są wspaniałe. Jechaliśmy zafascynowani pięknym krajobrazem, nie mogąc doczekać się obejrzenia „wisienki na torcie”, czyli widoku z 1783 m n.p.m. Po 40 min dojechaliśmy do celu i zobaczyliśmy… mleko, czyli ogromną mgłę. Jeżeli ktoś oddalił się kilkanaście kroków to już go nie było widać. Dobrze, że znajduje się tam lokal z ciepłą herbatą, bo dodam było 7 stopni i nie było co tam robić. Po 40 min mgła zaczęła opadać, ale my akurat musieliśmy wracać. Uważam, że godzina 9 to za wcześnie. I jeszcze jedna sprawa, jak wchodząc do kolejki zobaczycie kogoś robiącego wam zdjęcia, to lepiej się do tego zdjęcia uśmiechnąć, bo potem będziecie mogli kupić pocztówkę z waszym wizerunkiem. Kolejny punkt dnia to Bad Ischl, czyli Kaiservilla. Niestety nie było przewodnika w języku polskim, ani nawet w angielskim i nasz pilot musiał czytać z kartki. Na koniec dnia piękne widoki w Hallstatt. Pamiętajcie, żeby nie zatrzymywać się całą grupą na stacji benzynowej, ponieważ pani właścicielka (jak podejrzewam), chciała już wzywać Polizei. Dzień 6 to wspaniały, cesarski Wiedeń. Wszystkie najważniejsze punkty. Szkoda tylko, że w programie nie ma zwiedzania Hofburga albo Schonbrunnu. W wolnym czasie zwiedzanie części Hofburga zajęło nam 2 godziny, czyli dokładnie tyle ile dostaliśmy czasu wolnego, więc o wypiciu kawy, czy zjedzeniu tortu Sachera nie było mowy. Ogrody Schonbrunn nie spełniły oczekiwań, bo lało i wiało, no ale ja kocham Schonbrunn i mi to nie przeszkodziło delektować się jego pięknem. Wieczorem obiadokolacja w gospodzie Heuriger i pan Marek grający na akordeonie. W końcu miejsce, gdzie nie trzeba było kaleczyć niemieckiego ;). Jeżeli chodzi o hotel HB1, w którym były 2 noce, to ja rozumiem, że im więcej pokoi tym więcej klientów i kasy, no ale żeby nie można było nawet przejść spokojnie (tylko bokiem) między łóżkiem i ścianą to już przesada. A łazienka jest rozdzielona na 3 części, a tylko jedne drzwi! Przy śniadaniu, pan z recepcji obsługiwał jednocześnie stołówkę, co zresztą jest w jednym holu. To był najgorszy hotel, chociaż wszystko czyste i ładne. Dzień 7 to w końcu Węgry. Balatonfured to jakaś porażka. Wg mnie to najgorszy punkt programu. Miało być plażowanie, ale po pierwsze plaży nie widać, a po drugie co to są 2 godziny na plażę. Z tego, co wiem nikt nie skorzystał z „węgierskiego morza”. Po południu Szekesfehervar. Piękne miasto i fajny hotel, najlepszy ze wszystkich hotel Jancsar, bardzo dobra lokalizacja. Blisko Lidl oraz starówka. Dodatkowo centrum handlowe. Część ludzi wybrała obiadokolację w Pakozd, ale jak dla mnie 33 euro na posiłek to za wiele. Zresztą nie żałuję, bo to był jedyny czas na to, aby zrobić zakupy w węgierskim sklepie, szczególnie że to już przedostatni dzień podróży. Natomiast Ci, co byli wrócili zachwyceni. Ostatni dzień to Budapeszt. Wzgórze Gellerta, rejs po Dunaju i starówka. Zakochałam się w tym mieście. Szkoda, że tylko zobaczyliśmy 1/3 tego, co jest do zobaczenia. Na Budapeszt powinny być 2 dni. Ostatni punkt wycieczki to Park Lazar. Myślałam, że będzie nudno, bo już tyle razy widziałam stadniny koni, ale było cudownie. Najpierw przywitali nas w dość oryginalnych strojach palinką w dwóch smakach. Jak dla mnie ohydztwo, no ale moja opinia była w dużej mniejszości. Potem przejażdżka bryczkami, prezentacja pucharów i medali braci Lazarów, oglądanie stajni i innych zwierząt, pokaz tresury koni z możliwością ustrzelenie sobie batem flaszki, ale tylko dla wybranych 2 osób z widowni ;). Na koniec kolacja w czardzie węgierskiej z winem. Bogaty stół, dobre jedzenie i świetna atmosfera. Węgrzy to uroczy ludzie. Żałuje tylko, że nie zajechaliśmy do pałacu cesarzowej Sissi w Godollo, bo jednak na to liczyłam jako historyk i jej „fanka”. Ceny szokują, szczególnie gdy WC na Węgrzech kosztuje 150... forintów ;)Teraz czas na opis innych spraw. Pilot Pan Krzysztof Zieliński (ten od trasy Europa Środkowa)- człowiek niesamowicie cierpliwy, sympatyczny i życzliwy dla wszystkich. O wszystko można było zapytać bez skrępowania. Klasa i profesjonalizm. Panowie kierowcy- Mariusz i Krzysztof również profesjonalizm. Wszyscy byli zgrani. Uczestnicy tej wycieczki byli super. Chciałabym w takim składzie jeszcze kiedyś pojechać. Aż żal było wracać. Ja zawsze najlepiej czuję się w domu, ale tym razem było inaczej. Uważam, że ta wycieczka powinna być dłuższa. Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona i zachwycona. Polecam wszystkim z całego serca!

6.0/6

Aneta 30.08.2016
Termin pobytu: wrzesień 2016

Praga, Wiedeń, Budapeszt - Czeski humor i austro-węgierskie smaczki - dla wygodnych

Wycieczka bardzo fajna, ciekawa, ale za krótka. Dużo zwiedzania i poznawania ciekawostek nie zapisanych w historii. Wycieczka pełna humoru, poznawania ciekawych ludzi i różnych języków.

6.0/6

Grzegorz, Warszawa 18.08.2019

Strauss i Wiedeń na żywo

Znakomity program włącznie z fakultatywnymi. Perełką - koncert J. Straussa i Mozarta w Wiedniu.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem