Opinie klientów o Wakacje w Albanii

5.0 /6
79 
opinii
Intensywność programu
4.2
Pilot
5.5
Program wycieczki
5.3
Transport
5.2
Wyżywienie
4.8
Zakwaterowanie
4.4
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

6.0/6

Przemysław, Kołobrzeg 01.09.2016

Wakacje w Albanii

ARDZO UDANY WYJAZD !!! Mega kompetentni piloci - Paula ( przesypantyczna pani pilot) , Cimi Albańczyk ( świetnie mówiacy po polsku i bardzo pomocny w każdej sytuacji - nawet tej najbardziej niemożliwej do zrealizowania ) oraz niebanalnie świetny kierowca ( Wyrazy szacunku za extrymalne jazdy autokarem po górach) , profesjonalnie przygotowani do programu wycieczki ale także znakomicie radzący sobie z grupą. Sama Albania to piękny kraj. Nieprawdziwe są komentarze, że to kraj nie przygotowany do obsługi turystów. Doskonale sobie z nami radzą, przy czym robią to uczciwe i z oddaniem.Świetna wycieczka, program ciekawy i nie męczący. Albania to dla mnie duże pozytywne zaskoczenie. Mili ludzie starają się bardzo żeby postrzegano ich jak najlepiej. Kraj jeszcze nie zadeptany przez turystów. Specyficzna zabudowa (dużo swobody budowlanej) ale to trzeba zobaczyć i poznac nieco kraj, żeby zrozumieć. Hotele w trakcie wycieczki bardzo przyzwoite - posiłki wysmienite ( kuchnia regionalna , pieczone miesa duzo owoców ,sery,dzemy regionalne np. dzem figowy ) - nieczego nie brakowało POLECAM w 100 %

6.0/6

Dariusz 18.10.2014

wakacje w albanii 04.09 18.09.2014

rezerwacja wycieczki w opcji 7dni objazdu + 7 dni odpoczynku w biurze podróży bez problemu już w grudniu 2013 roku. Pozostało czekanie do września.W końcu nadszedł ten upragniony dzień i wybraliśmy się z małżonką w podróż. Szybki i sprawny przelot do Podgoricy ( samolot OK,troszkę ciasno ale daliśmy radę)Na lotnisku czekał autokar miejscowego przewoźnika, czysty,klimatyzacja działa, fotele wygodne czyli naprzód przygodo. Przejazd do Ulcij do hotelu OTRAN tutaj troszkę zamieszania z zakwaterowaniem ale rezydenci pokazali klasę i po kilkunastu minutach dostaliśmy pokoje.Następny dzień i każdy kolejny było juz tylko lepszy.Pilotka Magda - naprawdę szacunek, kompetentna, miła , uczynna i można tak jeszcze dużo pisać. Nasz pilot w Albanii Gzim to kopalnia wiedzy o swoim kraju o którym opowiadał z dumą i podziwem. Albanii nie można opisać w kilku zdaniach ,naprawdę należy tam jechać i zobaczyć te przepiękne zwalające z nóg i zapierające odech widoki.Albania to kraj jeszcze nie odkryty do końca przez turystów i właśnie dlatego warto tam pojechać. Zakwaterowanie, wyżywienie jest naprawdę dobre a miejscowa ludność jest wyjątkowo gościnna. Może trochę drogi nie takie jak unas czasami asfalt jest czasami nie (droga do Beratu) ale to naprawdę błahostka poza tym widać duży postęp prac. Wybraśmy z małżonką opcję 7+7 więc po tygodniu niesamowitych wrażeń przewieziono nas do Czarnogóry gdzie oddaliśmy się rozkosznemu leniuchowaniu. Słowo jeszce o grupie jaka brała udział w objazdówce po Albanii, ludzie naprawdę a poziomie nie słyszałem skarg ( może poza zakwaterowaniem w Sarande ale i tam biuro zadziałało i było w miarę OK) nikt się nie spóźniał nie marudził. Wypada mi tylko jeszcze raz polecić Albanię jako kraj niezwykły i przepiękny a wycieczka z biurem Rainbow Tours jest gwarancją poziomu usług

6.0/6

Bożena z koleżanką 20.06.2016
Termin pobytu: czerwiec 2016

Objazd Montenegro ( Czarnogóra ) i, ALBANIA od 2-9.06.2016

Byłam i dalej jestem pod ogromnym wrażeniem Albania to cudownie położony kraj , ( wielki plac budowy ) przesympatyczni ludzie, Jedzenie fantastyczne - tu nie ma jeszcze komercji . Trzeba tam jechać !!! Morze Jońskie ciepłe i czyste, plaża i laguna ( jak z obrazka ) w Ksamil a ośmiornic takich jak tam nigdzie nie jadłam :) Do tego Nasza przewodniczka Paula i Albańczyk Cimi fantastyczni :) Doskonały kierowca Vlad. Wieczór albańki przeuroczy - na górze w Sarandzie ( nocny wjazd. !!! ) a taniec Greka Zorby ( sirtaki ) w wykonaniu włąściciela firmy Sipa .....nie chcieliśmy wracać do hotelu :) Uśmiechajcie się ja będą robić zdjęcia ( tylko 3 Euro ) więc waro mieć taką pamiątkę...fantastyczne zabytki...po prostu trzeba tam pojechac i zobaczyć na własne oczy W tak krótkim czasie zwiedziłam i odpoczęłam ( będąc w 3 krajach - Czarnogóra ; dwa noclegi w Ulcinj ( po przylocie przy wielkiej plaży a na powrót w starrejj części miasta - swietnie przemyślane ) Szkoda że wypoczynku nie ma w Albanii - drugi tydzień Rejs na grecką wyspę Korfu ...1,5 godziny na promie -relaksujacy, a jakie widoki....Nic dodać nić ujjąć . POLECAM

6.0/6

Monika 30.11.2016

Zakochaj się w Albanii

20 sierpnia 2016 r. stanęliśmy z Piotrem na ślubnym kobiercu, a 25 ruszyliśmy w podróż poślubną do Albanii. To był strzał w dziesiątkę! Długo zastanawialiśmy się nad wyborem miejsca, w którym spędzimy "tydzień miodowy", a ponieważ sporo podróżujemy, zadecydowaliśmy, że pojedziemy tam…gdzie nas jeszcze nie było. Albania idealnie odpowiadała temu kryterium. Przystąpiliśmy do lektury przewodników po Albanii, których było...jak na lekarstwo. Albania - skazana za sprawą dyktatury Hodży na ponad 40 lat izolacjonizmu - nie jest popularnym kierunkiem wypraw. Ma to też swoją dobrą stronę - nie jest "zarażona" tzw. masową turystyką, która stała się udziałem Chorwacji, Bułgarii czy Czarnogóry. Zdecydowaliśmy się na wyprawę zorganizowaną przez Rainbow, ponieważ program prezentował się bardzo interesująco, a przy tym nie był "przepakowany". Przedślubna "gorączka" organizacyjna dała nam nieźle w kość i zapragnęliśmy, aby nas "obwożono" i nam opowiadano, dlatego wybraliśmy wycieczkę objazdową. W Albanii oczarowały nas piękne widoki, zabytki niemal na każdym kroku - świadectwo minionych epok: helleńskiej, rzymskiej, bizantyjskiej, weneckiej czy wreszcie osmańskiej, serdeczność mieszkańców, pyszne jedzenie i gwarantowana dobra pogoda. Nie bez znaczenia były też ceny – więcej niż przystępne! Kruja, Gjirokaster, Butrint, Saranda, Berat, czy wreszcie stolica kraju - Tirana to absolutne must’y na mapie Albanii. Lokalny przewodnik – nieoceniony Czimi – każdego dnia wprawiał nas w dobry nastrój, przekazując nie tylko rzetelne informacje o kraju, odwiedzanych miastach i zwyczajach tubylców, ale również sypiąc jak z rękawa anegdotami. Brawo i szacunek dla niego, że podjął się nauki naszego pięknego, ale jakże trudnego języka i włada polszczyzną, momentami bardzo zabawną i zawsze poprawiającą humor :) Współczesna Albania do najprawdopodobniej najbardziej tolerancyjny pod względem religijnym kraj świata. W jednym państwie, na stosunkowo niewielkiej powierzchni, żyją w zgodzie muzułmanie (ok. 70%), prawosławni (ok. 20%), katolicy (ok. 10%), a także bektaszyci i protestanci. Panoramę wielu miast tworzą meczety sąsiadujące z cerkwiami i kościołami katolickimi. I religijność (ale nie dewocja) i tolerancja to swoiste fenomeny, zwłaszcza w kontekście ateizmu, który od 1967 r. po wsze czasy miał był jedyną "religią" Albańczyków. Zwiedzanie Albanii rozpoczęliśmy od Kruji - usytuowanego wysoko w górach miasta, w którym przyszedł na świat bohater narodowy Albańczyków, Skanderbeg. W Kruji udaliśmy się na stary bazar, mieniący się niezliczoną liczbą kolorów i jeszcze większą liczbą rękodzieł. Potroszę mydło i powidło, ale było w czym wybierać. To najlepsze miejsce, aby zaopatrzyć się w souvenir'y dla bliskich. Potem zwiedziliśmy bardzo ciekawe Muzeum Etnograficzne zamożnej rodziny albańskiej, a dzięki uprzejmości kustosza mieliśmy okazję skosztować świeżych fig - prosto z drzewa, a na koniec rozkoszowaliśmy się filiżanką podwójnego espresso w kawiarni, z tarasu której rozpościerał się przepiękny widok na miasto. Cena kawy była bardziej niż przystępna :) Następnego dnia czekało nas tzw. Miasto Srebrnych Dachów – Girokaster, czyli skądinąd rodzinne miasto Envera Hodży. Dach jego domu mogliśmy zresztą zobaczyć ze słynnej cytadeli, która chyba szczególnie przypadła do gustu miłośnikom historii wojskowości. Ta trzynastowieczna twierdza została rozbudowana przez Turków osmańskich, a w jej podziemiach jeszcze w ubiegłym wieku przetrzymywano więźniów politycznych. Z cytadeli i w pełnym słońcu można było podziwiać panoramę Girokastry, zwanego miastem-muzeum, które w 2005 r. zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To nie jest duże miasto, wręcz przeciwnie, całość koncentruje się wokół bazaru, meczetu i cytadeli właśnie, ale panuje w nim wspaniała atmosfera. Nie ma „przeludnienia”, które potrafi z wakacji uczynić męczarnię. Podczas wieczornego spaceru (dzień wcześniej) zajrzeliśmy do sklepu z pamiątkami i zobaczyliśmy tam posrebrzaną dekorację, coś a la jabłko, ale takie z szypułką. Pani nie potrafiła wytłumaczyć nam po angielsku co to za owoc, ale obiecała, że następnego dnia sprezentuje nam żywy owoc, ponieważ drzewo wydające te typowo albańskie owoce rósnie w jej ogrodzie. I rzeczywiście! Następnego dnia rano, czekała przed sklepikiem, aby wręczyć nam, wspinającym się na cytadelę, owoc granatu. Miły gest! Nie mówiliśmy, że jesteśmy świeżo upieczonym małżeństwem, a tu proszę: granat, który ma swoją określoną symbolikę... Mieliśmy okazję przespacerować się po starożytnym mieście Butrint, któremu patronował Asklepios – bóg zdrowia i lekarzy. Butrint to antyczne miasto-port, wspaniale usytuowane – z każdej strony otoczone morzem. Miasto przeżyło burzliwą historię – od panowania Hellenów, przez Rzymian, Bizancjum, Republikę Wenecką aż po Imperium Osmańskie. Dowody wpływu tych rozlicznych kultur są widoczne w różnych częściach miasta. Jeśli wierzyć mitologii, to miasto Butrint założyli Trojanie, uciekający z Troi po jej upadku. W 228 r.p.n.e. Butrint znalazł się pod panowanie rzymskim, a w I w. stał się częścią rzymskiej prowincji Macedonii. Kolonię założył Cezar, a największy rozkwit przeżyła ona w czasach panowania Oktawiana Augusta. W V w. Butrint został siedzibą biskupstwa – do dziś zachowały się świadectwa sztuki i architektury chrześcijańskiej takie jak: chrzcielnica, czyli baptysterium i wielka bazylika. Miasto zwane Bałkańskimi Pompejami wywarło na nas szczególne wrażenie. Zobaczyliśmy: Wieżę Wenecką, świątynię Asklepiosa, amfiteatr, termy, forum, gimnazjon, willę rzymską, baptysterium, fontannę, Wielką Bazylikę, Bramę Jeziora, Bramę Lwa, Akropol, Twierdzę Wenecką oraz Muzeum Miasta Butrint. To była piękna podróż do przeszłości. Kolejne 2 dni spędziliśmy w Sarandzie – albańskim kurorcie, w którym jak "grzyby po deszczu" wyrastają nowe hotele. To był czas na "plażing & smażing" + kąpiele w Morzu Jońskim, a dla chętnych – możliwość skorzystania z wycieczki fakultatywnej na Korfu. Skorzystaliśmy z tej propozycji i wróciliśmy…co najmniej rozczarowani grecką wyspą. Czymże jest Korfu w porównaniu z albańskimi miastami, w których również jest co niemiara zabytków, ale mniej turystów, niższe ceny, sympatyczniejsi mieszkańcy, a restauratorzy i sklepikarze witali nas po polsku? Kolejnego dnia zwiedziliśmy Berat. Wspięliśmy się na wzgórze, do Muzeum Ikon Onufrego, gdzie mogliśmy też podziwiać absolutny ewenement sztuki sakralnej – ikonostas. Coś niesamowitego! Wisienką na torcie była Tirana – stolica Albanii. Miasto młode, stosunkowo małe, choć wg danych zamieszkiwane przez 800 000 mieszkańców, ale również bardzo ciekawe. Zwiedzanie Tirany rozpoczęliśmy od Placu Skanderbega, wspomnianego wyżej bohatera narodowego Albańczyków. Następnie ujrzeliśmy XVIII – wieczny meczet Ethnem Beya. W czasach reżimu, a uściślając, od 1967 r., kiedy Albania miała stać się państwem modelowo ateistycznym, meczet Ethnem Beya pełnił rolę pokazowego. Ilekroć Hodżę odwiedzały zagraniczne delegacje i padało pytanie o religię, tylekroć dyktator wskazywał na umieszczony w centrum miasta meczet, mówiąc, że przecież stoi, ale świeci pustkami, nikt go nie odwiedza, nie ma popytu na religię… Mieliśmy okazję zobaczyć słynną piramidę, czyli mauzoleum Envera Hodży, zaprojektowaną przez jego córkę. Idea tego obiektu była następująca: Jak słońce opromienia świat, tak Enver Hodża ze swojej piramidy opromienia cały lud albański… Obecnie, szczątki Hodży zostały przeniesione w inne miejsce, a piramida jest tylko swego typu memento epoki słusznie minionej. Fakt jest taki, że poza atrakcją turystyczną nie bardzo wiadomo, co począć z tym wstydliwym zabytkiem. Aktualnie w środku nie ma niczego, a sam obiekt, jak to zawsze w obliczu mijającego czasu – niszczeje. Zobaczyliśmy też Blok – kiedyś absolutną enklawę – dzielnicę komunistycznych namiestników, która była zamknięta i niedostępna dla innych mieszkańców miasta, a w nim dom Hodży, dla którego specjalnie wykopano tunel w podziemiach, aby idąc z domu do pracy nie musiał wychodzić na powierzchnię miasta. Obejrzeliśmy Pałac Prezydencki i Kongresowy oraz Plac niewątpliwie najsłynniejszej Albanki – Matki Teresy (po ichniemu Nena Tereza). Matka Teresa to symbol jednoczący Albańczyków. W Tiranie towarzyszył nam bezpański pies oraz miły chłopiec - nastolatek, który od kilku lat pracuje na ulicach miasta, dołączając do wycieczej i sprzedając turystom gadżety z albańskimi symbolami narodowymi.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem