Opinie klientów o Kenia - Powitanie z Afryką

6.0 /6
opinia
Intensywność programu
4.4
Obsługa hotelowa
6.0
Pilot
5.8
Plaża
6.0
Pokój
4.0
Położenie i okolica
6.0
Program wycieczki
5.8
Rezydent
6.0
Transport
5.0
Wyżywienie
5.2
Zakwaterowanie
5.5
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.5/6

Katarzyna, Piastów 31.05.2015

Powitanie z Afryką z Rainbow

Od dawna marzyłam o safari na afrykańskiej ziemi. Taką okazję stwarza wycieczka "Powitanie z Afryką"- połączenie słodkiego lenistwa z obserwacją zwierząt w parkach. Pierwszy dzień związany z przelotem był męczący - 9 godzin z międzylądowaniem w Hurghadzie, potem ponad 3 godziny jazdy do hotelu w Malindi " dało w kość". Jednak następne dni to wynagrodziły :) Malindi oddalone 120 km od Mombasy to małe miasto, które upodobali sobie Włosi. W czasie mojego pobytu było tam niewielu Europejczyków- strach przed Ebolą. W Kenii jednak nie było przypadku tej choroby- a ja postanowiłam zobaczyć jak najwięcej. Najpierw z lokalnymi beach boysami pojechałam zobaczyć przepiękne miejsce- kanion Hell's Kitchen w miejscowości Marafa. Te formacje skalne z piaskowca były tworzone przez tysiąclecia. W porze deszczowej cały wąwóz wypełnia się wodą. Czasem można tu spotkać niewielkie zwierzęta. Kolory ziemi w tym miejscu: biały, czerwony i czarny- to podobno kolory Afryki :) Do Kenii przyjeżdża się jednak przede wszystkim, aby zobaczyć Wielką Piątkę i wziąć udział w safari (fotograficznym oczywiście). Nasze safari odbyło się w dwóch parkach: Tsavo West i Amboseli. Miałam szczęście widzieć stada słoni- majetstycznych, tak pięknych na wolności, a nie w klatce. Pierwszy park Tsavo West ma ponad 7 tys. km 2- po wjeździe do niego od razu napotkaliśmy duże grupy słoni, niektórzy określają je mianem "czerwone słonie z Tsavo" gdyż ziemia na tym terenie jest pełna rud żelaza, gliny- a zwierzęta po prostu się nią obsypują. Nie mogłam się powstrzymać i szalałam z aparatem :) W pewnym momencie jeden ze słoni miał chyba dość tej sesji fotograficznej, zaczął mocniej wachlować uszami, prychać- i ruszył do przodu „z kopyta”. Na szczęście nasz kierowca miał szybki refleks :) Oprócz słoni widzieliśmy tu małe dik-diki, impale, gnu, lwice, bawoły- a nawet jednego nosorożca, stojącego co prawda daleko i w cieniu- ale był. Odpocząć mogliśmy w super lodgy Ngulia Safari Lodge. Wspaniałe jedzenie, basen, przepiękne widoki- a wieczorem atrakcja w postaci zwabionego jedzeniem lamparta. Po parkach jeździliśmy busami, w każdym było po 5-6 osób, a pilotka przesiadała się z busika do busika. Opowiadała nam o życiu ludzi w Kenii, trochę o zwierzętach- jednak naprawdę ważniejsze było to co możemy zobaczyć. Kolejnym parkiem w trakcie safari był park Amboseli. Naszym miejscem odpoczynku była Lodga Sentrim Amboseli- świetne miejsce. Spaliśmy w namiotach- ale były to "luksusowe" namioty. W środku idealna czystość, wygodne łóżka, prysznic z gorącą wodą, czajnik i wspaniała herbata i kawa. Poza tym miejsce to daje okazję do sfotografowania Kilimandżaro- mnie się udało uchwycić pięknie jego ośnieżony szczyt. Kilimandżaro to najwyższa góra Afryki- która tak naprawdę znajduje się na terenie Tanzanii- jednak od nas była świetnie widoczna. W Amboseli też widzieliśmy zwierzęta, jednak o wiele mniej niż w Tsavo West. Mogliśmy też fakultatywnie wybrać się na zwiedzanie wioski masajskiej. Masajowie to najbardziej znane plemię afrykańskie. Całe plemię wyszło nas powitać ze śpiewem na ustach. Mogliśmy posłuchać pieśni śpiewanej przed wyjściem na polowanie, zobaczyć słynne wysokie podskoki mężczyzn. Super wrażenia- mężczyźni bardzo szczupli, kobiety z masą specyficznej biżuterii, w kolorowych sukniach. O dziwo- większość dorosłych miała wybite dolne jedynki- podobno ze względów praktycznych; jednak my byliśmy lekko zszokowani. W wiosce mieszka około 120 osób w grupach po 30 osób w grupie-rodzinie. Jest tam te dużo dzieci, które z wdzięcznością przyjmują słodycze lub przybory szkolne. Warto o tym pamiętać przed wyjazdem Ostatni dzień mojego pobytu w Kenii po powrocie z safari spędziłam w Malindii- plażą dotarłam do miejsca, blisko naszego hotelu Scorpio Villas- do kolumny Vasco da Gamy. Ten słynny podróżnik był w Malindii w drodze do Indii. Każdemu mogę polecić tego rodzaju wyjazd – niezbyt męczący, a dający okazję do zobaczenia zwierząt i to wielu.Oprócz super wspomnień, opalenizny- przywiozłam mnóstwo pięknych zdjęć i przekonanie, że powrócę jeszcze na ziemią afrykańską- na pewno po raz kolejny z RT. :)

4.5/6

Tomek S. 21.03.2020

Mimo wszystko warto! plus pożyteczne info ->

Sama w sobie wycieczka jest wspaniała, natomiast dobrze poczytajcie gdzie jedziecie, żeby nie było rozczarowania, to nie to safari co pokazują w filmach z Hollywood czy BBC. Jak chcecie naprawdę zobaczyć sawannę i zwierzęta trzeba jechać do Kenii do parku narodowego Masai Mara lub do Tanzanii do Serengeti . Najgorsze w objeździe to busy, stare, rdzawe i nie wygodne, nas bus odebrał jako pierwszych wiec mieliśmy miejsca z przodu i było ok, ale kolejne dwa rzędy to był dramat, żalili się ludzie jak nie wygodzie. W naszym bysie podczas wycieczki zamknął się dach, a raczej spadł podczas jazdy po parku, stal tylko jeden facet i na szczęście skończyło się jedynie na obtarciach . Przez kolejne parę godzin safari panowie z naszego busa musieli otwierać dach jak stawaliśmy żebyśmy porobili zdjęcia i zamykali bo dach spadał podczas jazdy, to nie najgorsze - inny bus się popsuł i ludzi rozsadzili obok kierowców w innych busach, a tam nie można wstać i podziwiać przyrodę. W busach niema zagłówków i pasy są jedynie dwupunktowe, osób ze wzrostem ponad 180 cm współczuję, wygodnie nie będzie. Pilot mówiła że dużo jest skarg na samochody i dużo reklamacji ale Rainbow z tym nic nie robi, a po co? Po żalili się i pojechali, kolejni też ponarzekają i pojadą. Jak liczycie zobaczyć nosorożca to zapomnijcie, pilot ich za czas pracy nie widziała a pracuje na miejscu kilka miesięcy. Lwa też szansa malusieńka. Ale słoni, żyraf, zebr i antylop pod dostatkiem, także robi wrażenie. Z pożytecznych info - minimum ubrań i tak wszytko będzie nie do odeprania. Przejściówki UK i rozdzielacz, bo w pierwszej lodgii tylko 1 kontakt w pokoju. I tam naprawdę było dużo robali, nie straszne nie gryza, ale wciąż nie przyjemnie jak w pokoju na zasłonach siedzą 7 centymetrowe sarancze (Po ilości zabitych i zakurzonych pod łóżkiem, to widać, że i nie sprzątają tam specjalnie). Druga lodgia - namioty, była prawdziwym rajem, ale nie dla tych kto dostał namiot bez zadaszenia, tam zrobiło się ok do przebywania i spania około 22:00, wcześniej było jak w saunie. Jedzenie wszędzie w lodgiach słabe, ale mona coś dla siebie wybrać, trzeba mieć gotówkę i to w szylingach, 1$ki nie przyjmują, mniej jak 10$ nie przyjmują. Na dwie osoby na 3 dni safari trzeba mieć minimum 5000 szylingów (około 50$ to bez kupowania pamiątek!) Piwo do przykładu kosztuje 350-400 szylingow, woda 1l około 200/300, zależy gdzie. W busach wody na każdego 0,5 l na 400 km lub 1 safari. Co ciekawe wracając wody zabrakło i pilot Darek powiedział sytuację wyjaśniać z kierowcą, zamiast tego ženy jakoś pomóc, ogółem pilot Darek to porażka (tez na niego sporo skarg, ale jak i z busami Rainbow z tym nic nie robi), ale całe szczęście w naszym busie była Paulina, bardzo spoko dziewczyna. I oczywiście trzeba być moralnie przygotowanym na wstawanie codziennie o 5:00. Zdjęcia załączam i busa i zwierząt :) Miłej podróży!!!
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem