Ola! Buenos Dias!
Tym razem zapraszamy Was na spotkanie z przyrodą i majańską kulturą!
Na początek odwiedzimy przepiękne stanowisko archeologiczne, okraszone jedynym w swoim rodzaju widokiem na morze.
Odwiedzamy świątynię majańską El Castillo. Za czasów Majów pełniła ona funkcję latarni morskiej. Była to pierwsza budowla, którą zobaczyli hiszpańscy kiedy to w 1518 roku przypłynęli na te tereny swoimi łodziami.
Kolejnych 20 lat podbijali ten rejon.
Tulum to niezwykle oryginalne miasto, jako jedyne z 3 stron otoczone murami. Majowie na co dzień nie budowali murów bo wierzyli, że bogowie ich ochronią. Tu było inaczej, ze względu na fakt iż Tulum było miastem portowym. Docierały tu drogie towary takie jak jadeit i obsydian, z których następnie wykonywano maski lub biżuterię. Dlatego też szczególnie chroniono to miejsce. Tulum to nazwa współczesna. Za czasów Majów nazywano je Zama - czyli "świt". To właśnie stąd wypływały do Starego Świata takie produkty jak kakao, muszelki, miód, skóry itd. Było to jedno z ostatnich, zasiedlonych miast w XV wieku.
Kolejne, majańskie miasto, tym razem ukryte w dżungli - Coba. Nazwa wzięła się od obfitości wody zlokalizowanej w pobliżu. Ciekawostką jest fakt, że budowle te zostały odkryte dopiero w XIX wieku! Coba to naprawdę ogromne miasto - w czasach majańskich liczyło ok. 50 tysięcy mieszkańców! Jest tutaj mnóstwo struktur archeologicznych, w tym jeszcze takich nieodkrytych! To tu znajdują się jedne z największych budowli piramidalnych, w tym licząca sobie 42 metry wysokości świątynia Nohoch Mul. Do czego były używane piramidy? Przede wszystkim do celebracji kapłanów, władców, składania ofiar (także z ludzi) i darów. Po kamiennych schodach często spadały głowy nieszczęśliwców, których życie poświęcano, w imię dobrych stosunków z bogami i pomyślności plonów i upraw.
Ciekawe jest to, że w przeciwieństwie do Tulum i Chichen Itza w Coba możemy podejść pod samą piramidę i z bliska obejrzeć jak została ona wybudowana.
Na stanowisku archeologicznym możemy też zobaczyć boisko do gry w piłkę. Zasady znacznie różniły się od dzisiejszych widowisk. Ciekawostką jest to, iż zwycięska drużyna najprawdopodobniej była składana w ofierze, jako dowód najwyższego uznania. Czyli nie zawsze warto było wygrywać :)