Wycieczka Fakultatywna

Opinie o Fishing - wędkarska wyprawa

2.0/6 (3 opinie)
2.0/6
3 opinie
Atrakcyjność programu
2.7
Pilot
4.8
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy uczestniczyli w wycieczce fakultatywnej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 4.5/6

    Poznawczo fajnie, folklorystycznie i sympatycznie. Wędkarsko przeciętnie - na wielkie okazy raczej nie liczcie. To nie jest wędkarstwo dla zaawansowanych - ale można zobaczyć jak miejscowi łowią ryby a na koniec spróbować jak wybornie smakują.

    Mirosław Andrzej, Korzeniewo

    7/11 uznało opinię za pomocną

  • 1.0/6

    Totalna porażka.Łódki małe niewygodne.Sprzęt. Prymitywny..To wyprawa folklorystyczną z miejscowymi rybakami.Absolutnie nie warta ceny.

    JERZY ADAM, WARSZAWA

    56/69 uznało opinię za pomocną

  • 0.5/6

    Porażka na maksa! Zdecydowanie odradzam wszystkim, bezsensownie stracony czas i pieniądze... Nie dajcie się nabrać na zdjęcia. Na wyprawę wyruszyliśmy o 4:45, po objechaniu kilku hoteli, na miejsce dotarliśmy chwilę po 6 rano i tutaj pierwsze rozczarowanie, warunki sanitarne gorsze niż złe, nie było nawet możliwości zrobienia siku, bo w toalecie aż się przelewalo... Myśleliśmy że popłyniemy jedna łodzią, motorówka czy kuter, a tutaj stare, ledwo trzymające się na wodzie, przeciekajace, łódki rybackie, jedyny plus bo z daszkiem. Rozdzielili naszą ósemkę na 3 łodzie (3,3,2) po półtorej godziny pływania między wyspami w końcu rzucili kotwice i przekazano nam "sprzęt do połowu" (masakra szpula z żyłką, ciężarek I dwa zardzewiałe haki, nie daj Boże żeby się nie ukluć, bo tężec murowany) zero "instruktażu", bo panowie nawet nie znali słowa po angielsku, mało tego zamiast pomagać, to tylko zaczepiali się z nami wzajemnie zarzucając swoje zestawy. W ten sposób lowilismy ryby w trzech miejscach. Na samo łowienie rybek poswiecilismy może około godziny, reszta czasu to kręcenie się w koło, potem poplynelismy na jakąś plażę gdzie ryby zostały oczyszczone, nam w tak zwanym międzyczasie pokazano smietnisko oraz stado flamingów. Potem powrót na bazę i obiad... A dokładniej kawałek barakudy, frytki smażone chyba na słońcu i smażony banan. Rum i cola. Nasze połowy też się doczekały przyrzadzenia

    Mariusz, Edynburg

    2/2 uznało opinię za pomocną