Kategoria lokalna: 4
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczkę zaczęliśmy na Poznańskim lotnisku będąc na 15 minut wcześniej. Po bezowocnym poszukiwaniu właściwego okienka odpraw zaczęliśmy poszukiwania reprezentanta biura podróży. Nie było łatwo, bo punkt znajduję się przy prawej stronie od wejścia. Dostaliśmy konkretną odpowiedź, że odprawa rozpocznie się na 2 godziny przed planowanym odlotem. Poczekaliśmy. Ustawiliśmy się w kolejkę przy stanowisku, gdzie nie działał monitor z nutką niepewności. Udało się, ale patrzymy na bilety i coś jest nie tak, przy zamawianiu wycieczki otrzymaliśmy miejsca w rzędzie 10, a na bilecie 19, niby nic… jednak widok na skrzydło jest mniej atrakcyjny jak na część silnika. Po przylocie zostaliśmy poprowadzeni jak po rączce do autokarów. Otrzymaliśmy kopertę informacyjną. Podczas przejazdu Pani rezydent opowiadała to i owo. Miło. Przy meldowaniu się spotkała nas „prawdziwa przygoda”, przyjechaliśmy 4-osobową rodziną, a hotel przygotował 3 osobowy. Tyle udało się nam ustalić z dyskusji pomiędzy Panem i Panią z recepcji po albańsku. Rozmowy między Panią rezydent, inną niż ta w autokarze, a Panem z Recepcji była prowadzona za ścianą w języku angielskim. Poza tym, że możemy sobie usiąść i dosłyszanym głośniejszym „tomorrow” wiele się nie dowiedzieliśmy, przez… bitą godzinę. Kiedy to otrzymaliśmy kartę od Pani z recepcji bez słowa, na szczęście zareagował inny turysta, będący mniej skołowany. No i wiedzieliśmy gdzie mamy się udać, bo hotel dysponuje jak się okazało dwoma budynkami. Jednak to nie koniec tej przygody, że nie zauważyliśmy, że prąd w pokoju jest na kartę to raz, ale ważne jest, że do fotela-sofy=rozkładanego łóżka nie było pościeli. No a była już 18nasta. To, że „centrum dowodzenia” Pań sprzątaczek było naprzeciwko nie pomogło, że Pani tam stało także. Pan z recepcji tłumaczył to nawałem pracy jaki ma Pani sprzątaczka. Na szczęście po kolacji koło godziny 20-tej pościel się pojawiła. Była blisko by zaproponować negocjacje powrotu… odszkodowania.. wolne bilety… Zaczerpnięcie informacji z Internetu też okazało się niemożliwe. Z pozytywów zahaczyła Pani animatorka nasze dziecko zapraszając je na mini-disco. Co prawda 6 lat to trochę mało by nadążać za muzyką. Choć to może sprawa indywidualna. Następny dzień rozpoczął się kolejną niespodzianką, wielkim pasikonikiem na korytarzu, naprzeciw drzwi. Peszek. Ustaliliśmy też, że Pani z recepcji dysponuję kilkoma słowami-kluczami po angielsku. Jednak pracuje tam, bo włada przydatnym tam językiem włoskim, a ja nie. Jednak od czego mamy „ostatnie technologie” patrz tłumacz googla. Dalej był w programie konkret, czyi spotkanie informacyjne. Na pierwszy rzut oka i ucha wszystko przebiegło pomyślnie. Opowiadała Pani rezydent z autokaru, przedstawiły się Panie animatorki, nawet była Pani „kantor”, przedstawiony został Pan menadżer. Oczywiście większość prezentacji to były wycieczki fakultatywne. Nikogo to nie dziwi, chyba, że dzieci, które znikały w toku prezentacji. Część informacji przydała się już tego samego dnia. Choć szukanie chłopaka od ręczników plażowych na plaży okazało się bezzasadne, urzędował przy basenie, jeśli nie musiał robić czegoś innego właśnie. Dzień drugi, by nie leżeć w kółko brzuchem, jak to mówił pewien turysta, postanowiliśmy się wybrać na wycieczkę do miasta. Gdyż na weekend powinni przyjechać miejscowi, co generuje korki i tok. Wybraliśmy się na przystanek, trochę poczekaliśmy i tu pierwsza konfrontacja z otrzymanymi informacjami. Pierwszy samochód się zatrzymał byśmy mogli przejść do autobusu, nie każdemu jednak się spieszy, choć u nas dzieci też kierowcy przepuszczają. W autobusie „pomocnik kierowcy”, jak na wschodzie, dawniej u nas (powiedziałaby babcia), zagadał po angielsku i zakwalifikował dziecko na bezpłatny przejazd. Przewodnik w wersji tekstowej okazał się średnio pomocny (patrz oszczędzanie danych by uzyskać dane z Internetu, a Wi-Fi w hotelu… za dużo ludzi a w nocy się śpi), jakby ktoś pytał to kupowanie mapy w sklepie… Do Albanii zjeżdża coraz więcej turystów z zachodu, szczególnie z Polski, cytując Albański serwis informacyjny. Polecam mapę w trybie offline. Jednym z punktów naszej wycieczki było odwiedzenie centów handlowych, pomiędzy którymi znajduje się też supermarket. W owym zaopatrzyliśmy się oczywiście w wodę, ale w oczy rzucił się nam też dział z herbatami. Nic niezwykłego, jednak wcześniej uspokajano nas, że tu herbaty się nie pije, chyba że ktoś jest chory, a były negocjacje by nam włączyli herbatę do zestawu śniadaniowego. Wróciliśmy na 3 minuty przed końcem obiadu, co okazało się pozytywem. Albanie, to nie Niemcy, choć brak płyt chodnikowych naprzeciw remontu stanowi miecz obusieczny. Kolejno brak informacji o lokalizacji toalet przy tylnym wejściu budynku, a te są dość mocno przesłonięte schodami i roślinnością. Skutecznie zniechęcał od kąpieli w basenie. Szkoda, bo aqua-aerobik i waterpolo z balkonu wyglądały na świetną zabawę. Basen niby był czyszczony codziennie rano, a na dnie zalegał pewnie chlor, jednak co się widziało to się nie odwidzi. Później kolejne zabawy ze zwierzętami, jaszczurka zmierzająca do budynku, pasikonik na suficie, 8 owadów w basenie po czyszczeniu (bądź w basenie pierwszy, brzmi bardziej higienicznie, a tak o prysznicu przed basenem mało kto słyszał) i peszek, ćma w filiżance. Plus kot pod koniec kolacji. Płynnie przejdźmy do serwetki w zupie, czyli z ludzi zaczęła wychodzić cebula, pod koniec to kilka ręczników leżało chyba od później nocy dnia poprzedniego, rezerwacja… ręczniki znikały też szybciej jak bułki z piekarni, a wcześniej dla każdego starczyło. Wróćmy do pokoju, ten wyposażony w sejf, lodóweczkę, telewizor, suszarkę, telefon (nie wiem do kogo), z balkonem i widokiem na morze. Tylko, te chwila za fotelem brudno, czyżby sprzątanie w pośpiechu? W szafie brakuje jednych drzwi przesuwnych, ale tak chyba ma być. Dlaczego? Rączka od suszarki się rozpadła, zgłoszone, ale inny Pan w recepcji nie zrozumiał, chyba, że w Albanii nie mają kleju do plastiku, nie wiem, ale rączka nie wróciła przez 5 dni. No i akapit, w którym sobie wyjaśniliśmy sobie problem z pokojem. W Sali konferencyjnej dach w pewnej części wyglądał na zalany, a poniżej były ręczniki. Nasza łazienka znajdowała się właśnie nad tym miejscem, a woda zarówno w zlewie jak i brodziku odchodziła strasznie wolno, pół biedy, bo zlew był duży, jednak osad po mydle zostawał w zlewie. By było wesoło po powrocie do pokoju uderzył nas strasznie nieprzyjemny zapach. Dochodził z odpływu brodzika, jakby ktoś zapomniał zastosować syfon. Zgłoszenie tego na recepcje uznaliśmy za bezcelowe, bo trudno byłoby się dogadać, menadżera hotelu przedstawionego na spotkaniu informacyjnym też brak. Jako ludzie zaradni wykonaliśmy swój własny syfon z plastikowego kubeczka z drink baru. Problem ustąpił, a sufit w Sali konferencyjnej wyglądał tak trochę inaczej, choć tu ręki uciąć sobie nie dam. Jeszcze jeśli chodzi o pokój serdecznie NIE polecam rozkładanego łóżka-sofy. Śpi się, źle, z boków wystają metalowe części, trochę skrzypi, chyba lepszy byłby materac na ziemi. Gdy się budzi człowiek rano, to szuka jakiegoś zajęcia, basen od 9-tej, śniadanie od 7:30. Jeśli komuś brak wody do popicia lekarstwa, to polecam zabrać z drink baru i przechować w lodówce. Wielu też pomyśli o spacerze plażą, np. do miasta. Jednak to kolejna weryfikacja informacji po kilku minutach trafiamy na płot z informacją o strefie wojskowej. Niby można przejść wchodząc w morze, jednak potem drugi, trzeci i czwarty płot, gdzie już ktoś pilnuje. Świetnym pomysłem jest też sprawdzenie czy da się wejść na pobliską górkę. Da się! Spacer na godzinkę drogą i piękna panorama okolicy. Problemy można zgłosić też rezydentom podczas dyżuru w hotelu, jeśli nie chcę się komunikować telefonicznie, bo roaming drogi. O komunikacji przez Internet jeszcze nikt nie pomyślał. Zatem korzystam z dyżuru, ten w dniu 3cim był za wcześnie, na drugi w przedostatnim dniu postanowiłem się zjawić. Poruszać temat herbaty, a w poszukiwaniu jak się mówi na muffinki, babeczki w lokalnym języku trafiłem na program telewizji albańskiej, gdzie propozycją do ciasta była herbata, ale chyba na zimno. Wyżej wskazanych nieścisłości. Ponadto kurs € do ALL(lek), gdzie straszono nas, że lokalni sprzedawcy mogą mieć jakiś dziwny kurs w głowie. Sprzedawcy na plaży nie bawią się w drobne, to w € jest korzystniej przy niskich i średnich kwotach, a starszy sprzedawca w sklepie z pamiątkami miał kurs hotelowy, który jest odrobinę niższy od oficjalnego. Jednym słowem dywersyfikacja. Na spotkaniu pojawiła się Pani rezydent prowadząca dyskusje ws. pokoju wraz z Panem rezydentem. Tam dopiero się okazało, że np. menadżerem jest też Pan z recepcji, który nas meldował. No a te pomyłki to w ogóle nieporozumienie… dyplomata tłumaczy bajkopisarza, a obok sekretarz. Ciekawa rozmowa, ale ogólnie niezbyt owocna, czy przyjemna, przyrównano mnie do „tajemniczego klienta”. Kończąc ostatni dzień trzeba sobie przemyśleć, bo transfer o 13:30, a oddanie pokoju o 11. Informacje gdzie postawić walizki, kto pamiętał, ten pamiętał, ale akurat następny turnus przyjechał, więc była i Pani rezydent i menadżer władający angielskim. W powrocie towarzyszy rezydent, nam towarzyszył Pan „dyplomata”. Zasięgając informacji u innych turystów wiedzieliśmy, że nie będzie mówił przez całą drogę dając nam pooglądać widok zza szyby. Szkoda, że i tu były pewne nieścisłości… co prawda, to nie kamping by ktoś nóż czy nożyczki przewoził, nie widziałem też by ktoś nerwowo wyciągał szklane słoiki z dżemem figowym. Jednak przepisy celne są dość długie. Sprawa muszelki jak i żywności została przemilczana. Na lotnisku można się spotkać ze wszystkimi rezydentami, co wykorzystałem by zamienić dwa słowa z Panią rezydent od prezentacji, nie porozumienie, orderu zdobywcy nie dostałem. Miłe zakończenie trochę zepsuła wskazówka by kierować się do bramki nr1, gdy kontrola bezpieczeństwa jest za rozsuwanymi drzwiami. Jeszcze ostatni aspekt, który mógł się okazać brzemienny w skutkach. Otóż była mowa, a owadach. Pewnie nikt nie zauważył, że jest reakcja hotelu, bo w godzinach porannych, albo nocnych, bo przed wschodem słońca pojawili się ludzie w kombinezonach. Po rozmowie z obsługą hotelu przystąpili do oprysków. Tak się złożyło, że nikt nie zauważył jeszcze nieświadomego zagrożenia obserwatora na 2-gim piętrze. Byli też ludzie śpiący na balkonach, ale na wyższych piętrach. Objawy, wyglądały na niegroźne, lekkie zatrucie pokarmowe, a nasiliły się w samolocie. Tak się złożyło, że zostaliśmy zamknięci w puszce w oczekiwaniu na slot, jakieś 40 minut, a temperatura ciągle rosła, woda dostarczona przez stewardessy przyniosła małą ulgę tylko. Było tak, gdyż nad dużą częścią Europy w tym praktycznie nad całymi Bałkanami szalały burze. Szczęście w nieszczęściu obsługa nic nie zauważyła. Jeszcze jeśli chodzi o zatrucie pokarmowe, raczej nie grozi. Serwowana jest oczywiście kuchnia lokalna. Choć chyba na życzenie ludzi pojawiła się np. zupa mleczna, z mlekiem latte. Wybór szeroki z 12 potraw na zimno i 8 na ciepło, plus 4 soki, kawa, raki, wódeczka, płatki 4 rodzaje owoców, kawałek ciasta, winko, ciężko wyjść głodnym. Problem może stanowić jedynie dobór miejsca, bo jak każdy przychodzi o tej samej porze, to brakuje dla 4 osobowej rodziny. Jednak jak kelner zauważy, to wskaże by zając miejsca dla gości baru. Kelnerzy też na bieżąco uzupełniają braki jak i zbierają naczynia. Jeden młodszy urzekł nas też próbami nauki polskiego w zakresie „Jak się masz” czy „Przepraszam, czy mogę zabrać”. Nie zapomnieliśmy oczywiście o napiwku. Drugi kelner wyższy za to chyba powinien poprosić hotel o spinkę do krawatu. Jeszcze słowo o Paniach pokojówkach. Mimo, że się nie dogadasz, zawsze uśmiechnięte. Codziennie sprzątają pokoje oraz wymieniają pościel i ręczniki jeśli pokój jest pusty i nie ma wywieszonej plakietki nie sprzątać. Sejf też jest niepotrzebny, a jak ktoś chce to może pokazać znak albańskiego orła. Na pochwałę również zasługują Panie animatorki organizujące czas młodszym i starszym. Zawsze promieniujące radością. Nie przeszkadzało im też, że nikt nie chce się dołączyć do wieczornego disco, zamieniając imprezę na piosenkę czy 2 w pokaz taneczny. Skutecznie rozkręcając imprezę. No i ogólnie obsługa hotelowa bardzo uprzejma, jak widzą, że masz problem od razu pomogą, raz nawet i biegiem. W upale braknie czasem krzepy by rozłożyć parasol pokaźnych rozmiarów, ale tu wkracza dobrze zbudowany ochroniarz.
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Witam. Chcialabym podzielic sie z wami opinia o hotelu Bleart -Albania. Sam hotel super!!! Basen super!!!!Lezaki i reczniki na plaze czy przy basenie zawsze czysciutkie i za darmo. Codziennie sprzatane pokoje wymina recznikow woda mineralna uzupelniana w pokoju codziennie. Pokoje duze i przestronne, lazienka ok. Balkon duzy. Teraz troche o okolicy: marnie!!!!Plaza brudna pelno petow i butelek plastikowych na plazy, nic sie tam nie dzieje dla osob ktore oczekuja spokoju to polecam z czystym sercem ale bary i markety w okolicy to kicha. Jedzenie w hotelu moze byc choc szalu nie ma. Zimne potrawy na lunchu i kolacji. Owoce pyszne i bardzo duzo, napoje w pakiecie all do posilkow jakie kto chce: woda, soki, piwo, wino i vodka za to kawa na sniadaniu to istna lura -Inka. To tyle z mojej strony :)))
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Ogromne rozczarowanie. 4 gwiazdki tego hotelu nijak się mają do 4 gwiazdek w innych krajach, do których podróżowaliśmy, choćby Maroko czy Egiptu. Przed pobytem w Bleart spedziliśmy tydzień na wycieczce objazdowej Poznaj Nieznane, na której niektóre hotele były w naszej opinii w lepszym standardzie niż ten. Hotel składa się z 2 budynków, z czego boczny jest odnowiony i pokoje w nim są przestronne, wygodne i nowoczesne. Budynek główny natomiast wydaje się być mieszanką hotelu i budynku mieszkalnego. W umowie mieliśmy "pokój z widokiem na góry", który okazał się być w głownym budynku. Pokój był maleńki, odnowiony, ale "po łebkach" i przez kiepskich fachowców, a co najważniejsze pod jego oknem biegła autostrada. Przyjechaliśmy na urlop wypocząć i obawialiśmy się, że taki hałas nie da nam spać w nocy. Recepcja, rezydentka ani biuro w Polsce nie udzieliły żadnej pomocy w rozwiązaniu tego problemu. Dopiero kierownik hotelu stanął na wysokości zadania i zamienił nam pokój na taki w budynku bocznym, z oknami nie wychodzącymi na ulicę. Jak na 4 gwiazdki jedzenie pozostawia wiele do życzenia. W hotelu brak jakichkolwiek atrakcji, poza basenem i muzyką przy barze, który ma chyba tylko 2 płyty i puszcza je na zmianę. All inclusive sprowadza się do kilku lokalnych napojów rozdawanych w namiocie przy basenie. Do plusów zaliczyć trzeba ładną plażę i ciekawe wycieczki fakultatywne (Ochryd w Macedonii, Bar, Kotor i Budwa w Czarnogórze, wieczór albański).
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wygląd i wyposażenie hotelu raczej na plus, pokoje bardzo ładnie wykończone, działająca klimatyzacja, lodówka, tv, nie działający sejf ale to akurat drobnostka. Co do czystości nie mam zastrzeżeń aczkolwiek kilka osób słyszałem że narzekało na to. Odległość do morza- idealna;-) od budynku hotelu do wody jakieś 80 metrów. Obsługa hotelu i baru też mi się podobała. No i z plusów to chyba tyle- czas po narzekać... jedzenie porażka, pomińmy fakt że śniadania przez 7 dni były identyczne ale kucharz chyba był wcześniej weterynarzem. Kuchnia bałkańska ma swój specyficzny smak i zapach ale tutaj rekord był pobity. No i dalej o jedzeniu- a właściwie jadalni... zamiast restauracji posiłki jadło się w sali konferencyjnej, mieliśmy mieć też posiłki na hotelowym molo aleeeee- molo było zamknięte. Owoce w jadalni- mimo wielu skarg, były po prostu zgniłe a wkoło latały dziesiątki muszek. Co to kelnerów- bardzo sympatyczni i grzeczni mężczyźni. Idziemy do baru- bierzemy ze znajomymi jedną, drugą, trzecią kolejkę i butelka się kończy. Co robi barman? otwiera kolejną butelkę? o nie nie!!!! otwiera szafkę pod ladą, wyciąga plastikową butelkę o pojemności 5L i przelewa bezbarwną ciecz niewiadomego pochodzenia do butelki którą przed chwilą opróżniliśmy- dramat to za mało... Czas na basen i plaże- woda w basenie słona, to akurat rekompensowały natryski ze słodką wodą zaraz obok- ale na litość boską, widok pracownika hotelu sypiącego do basenu o godz 20.30 chlor z wiaderka skutecznie przekonał nas do kąpieli wyłącznie w morzu. Morze- bardzo ciepłe, aż nie chciało się wychodzić z wody która była czysta, plaża w sumie też ładnie wyglądała. Dużym plusem były darmowe hotelowe leżaki i parasole przy hotelu i na plaży. Wi-fi też zasługuje na pochwałę- sygnał był nawet na plaży. Umiejscowienie hotelu- z jednej strony piasek i morze a z drugiej autostrada i wysoka góra która skutecznie potęgowała hałas. Współczuje osobom które miały pokoje właśnie po drugiej stronie. Rezydenci mówiąc krótko zasługują na pochwałę- zjawiali się w hotelu punktualnie i pomagali jak mogli, na lotnisku też praktycznie wsadzili nas do samolotu. Najlepsza jednak okazała się wycieczka do Czarnogóry, bardzo piękny kraj i widoki. Organizacja wycieczki bardzo dobra tylko kierowca autokaru chyba kiedyś jeździł w F1, ale dzięki temu mieliśmy więcej czasu na zwiedzanie. Ludność i ogólnie kraj. Bardzo dużo Romów którzy zaczepiali ludzi aby dać im drobne, miejscowi ludzie tylko patrzyli jak oszukać klientów w sklepie na pieniądze- trzeba się pilnować. Ogólnie na ulicach brudno a zasady ruchu drogowego znają tylko policjanci a i to nie bardzo więc jest duże ryzyko gdy chce się wypożyczyć jakiś pojazd. Jeśli miałbym okazję tam wrócić za darmo to bym z niej raczej nie skorzystał mówiąc krótko. Albania jeszcze nie dorosła do turystyki. Następny cel- objazdowa Czarnogóra! ;-)
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Położenie hotelu i potencjalne możliwości oceniam pozytywnie. Niestety jakość usług pozostawia wiele do życzenia, podobnie jak infrastruktura. Okna pokoju miały wychodzić na góry, a wychodziły na otwarte kontenery na śmieci. Nie sposób było otworzyć okno ze względu na hałas z ulicy i nieprzyjemny zapach śmieci. Miał być balkon, a była oszklona weranda z szafą. W nocy zdarzył się zalew na skutek wadliwej umywalki. Cały dzień trwało zanim usterka została naprawiona. System "all inclusive" sprowadzał się do wydzielonego pomieszczenia, gdzie podawano napoje w kubkach plastikowych. Goście nazywali to miejsce "zajazd dla kierowców". Nie można było korzystać z restauracji ani z baru na molo - tylko za dodatkową opłatą pozwalano usiąść przy zamówionym napoju czy jedzeniu. Na śniadanie z pieczywa podawano tylko bułki grahamki. Śniadania były tak skromne, że właściwie nie było co zjeść. Animatorki starały się rozruszać towarzystwo i wystawiłabym im lepszą ocenę, ale ostatniego dnia miały w planie dyskotekę i chociaż nikt nie tańczył, ale ludzie chcieli ze sobą porozmawiać i prosili o ściszenie muzyki - kategorycznie i w niegrzeczny sposób odmówiły. Wycieczka do Tirany okazała się porażką. Pomimo zapowiedzi, ze zwiedzimy stolicę Albanii, następnie Kruje, a potem pojedziemy do fabryki brandy - wycieczka zaczeła się od kantyny Skanderbega, gdzie przez całą godzinę trwała degustacja i promocja alkoholu. W drodze do Kruji zepsuł się autokar, a do Tirany dotarliśmy około 15.00 w największy upał, zmęczeni. Przebiegliśmy kilka ulic i weszliśmy do bunkra, bo na nic innego nie starczyło czasu. Na moją uwagę, że tyle cennego czasu straciliśmy podczas degustacji trunków przewodniczka odpowiedziała, że kantyna jest czynna tylko do 15.00. Szkoda, że nikt wcześniej nas nie uprzedził, że najważniejszy jest zakup alkoholu.
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
2018 rok szukaliśmy Grecji jednak trafił się Bleart, na lotnisku spotkaly się osoby które odpowiadały że musiały dopłacić za widok na morze, my jednak tego nie zrobiliśmy ale mieliśmy widok na morze, hotel dzieli się na 2 części stara i nowa dobudowaną, Lot bardzo przyjemny wyladowalismy od razu była Pani od biura, leciał cały samolot lecz był podzielony na 3 inne hotele, droga autokarem do miejsca chyba ok godziny wszędzie bieda brudne ulice itp, dojechaliśmy do Hotelu przed hotelem ruvhiwa ulica smkerdzace kosze na śmieci bardzo brudno, czerwony dywan, po wejściu do hotelu każdy z nas zostawił torby w jedne pokoju, ponieważ musieliśmy czekać na opaski i pokoje gdy się zna język angielski da się wynegocjować pokój na morze na miejscu, bądź dopłaci grosze kwestia języka, dostaliśmy pokój z galerii który można obejrzeć na stronie bardzo czysty ładny itp klima zero zastrzeżeń, w pokoju jest sejf oczywiście można ustawić go na swój kod lecz wymaga zwołania kogoś i poproszeni jak to zrobić oczysicie angielski, rozpakowalosmy się i poszliśmy coś zjeść do jedzenia nie mam zastrzeżeń było bardzo smaczne i z chęcią bym wrócił tam coś zjeść, po rozmowę z pracownikiem okazało się że mięso oraz warzywa owoce pochodzą z farmy szefa kuchni, basen dużo chloru, leżaki za free i ręcznik jak i na plaży, oczywiście all inclusive (podobno) po wejściu do hotelu widnieje duży bar alkohole jakie się tylko chce lecz to nie jest bar dla nas ponieważ tam za wszystko trzeba zapłacić. Nasz bar jest przy basenie najtańsze podroby picia najtańszy alkohol nie da się go pić ani upić piwo smakuje jak si..ki, w sklepie 0.5 wódki 120 zł w samolocie oczywiscir strefa bez cla 1L 50 zł można zrobić zapas, morze oczysicir słone przy plaży jest molo gdzie wszystko jest płatne, przy molo były plaży które pazyly morze płytkie, z taksówek proszę nie korzystać bądź płacić od razu, goście opowiadali jak umówili się na 20 euro a wyszło później 80, gdy się przejdzie plaża można dojść do różnych barów, jest tam menu ceny od razu znane ładne drinki w granicy 10 zł, jeśli ktoś pali to musi zodbic zapas w Polsce, ogolnie nuddny wyjazd, okolica nudna, wycieczki bardzo drogie, alkoholi nie dało się pić, jedzenie bardzo smaczne, toalety przy basenie to jak na dyskotece , jeśli ktoś myśli o imprezie piciu zabawie i dyskotece to się pomyli. Raczej miejsce gdzie można się wyciszyć, można jechać gdzieś na dyskotekę ale taksówkarze kasuja kosmos cenę, byłem ze znajomymi pojechaliśmy autobusem miejskim, lecz wrocilsimy na nogach bo zgodnie z rozpisem miał być co pół godziny 1 autobus przez 2h nie było żadnego, za tyle pieniędzy można wypocząć lepiej wypić normalne alkohol i użyć bo po to się jedzie nie polecam wyjazd dla dziadków plus jedzenie morze może być basen sam chlor itp trochę się rozpisałem myślę że niczego nie zapomniałem no oczysicie plastilonowe kubki zero szacunku w platynym szkło. Kasę można wymienic na miejscu euro bez problemu.
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Piękne było morze i plaża, wspaniały basen, świetna pogoda, ciekawa oferta wycieczek fakultatywnych, np. do Ochrydu czy Czarnogóry, sympatyczni ludzie! Szkoda tylko, że oczekiwania odnośnie warunków w tym wspaniałym ( na zdjęciach umieszczonych w katalogu i ponoć jednym z najlepszych!) hotelu odbiegały od rzeczywistości, bo poza tym, że nie zostały spełnione warunki wpisane w umowie, to tenże hotel ma jeszcze sporo mankamentów, np. dot. klimatyzacji w pokojach, na korytarzach, w recepcji oraz restauracji. Fakt, że było tam gorąco, duszno i parno, nie wpłynąl na to, że tzw. "dania na ciepło" pozostawały ciepłe nieco dłużej.
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Trzy największe minusy hotelu to: 1. jego położenie- pokoje z widokiem na morze są super, dopóki około godziny 20 nie znacznie łupać dyskoteka na plaży w hotelu obok... grają tak, że drżą szyby w oknach a kończą najwcześniej ok. 24 (nie wiem od czego to zależy, ponieważ był również taki dzień, że grali od 9 rano do 14...) 2. hotel owszem ma 66 pokoi, ale mieści się na dwóch piętrach 7 piętrowego apartamentowca, więc musicie być przygotowani na to, że z basenu korzystają nie tylko goście hotelowi 3.bar All Inclusive. Widać, że jest to coś czego dopiero się uczą. Bar to wydawalnia napoi, otrzymujemy je w plastikowych kubeczkach (rzekomo ze względów bezpieczeństwa, ponieważ jest on obok basenu, nie dotyczy to oczywiście klientów restauracji, którzy raczą się drinkami podawanymi w szkle- też nad basenem). Chłopak z dziewczyną, którzy tam pracują przesympatyczni, ale to nie barmani. Nie dostaniecie nic ponad wódki z dolanym napojem 100% cukru w cukrze (soków brak). Na plus: 1. pokoje czyste i przestronne, przynajmniej te od strony morza 2. posiłki smaczne (monotonne śniadania- 7 dni to samo, nawet identyczne ustawienie na stołach- ale można coś wybrać, obiady i kolacje różnorodne i przepyszne) 3. basen, sprzątany codziennie, duży, leżaków nad basenem nie brakowało nigdy (hotel ma też swoje na plaży) 4. którki transfer, około 40 minut Ogólnie hotel chyba lepszy dla młodszych i mniej wymagających gości. Albania to ciekawy kraj, polecamy wycieczki fakultatywne z p.Marią (duża wiedza przekazana w ciekawy sposób). Warto pojechać tam teraz, można poczuć się jak w Polsce napoczątku lat 90.
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Hotel bardzo reprezentacyjny na zdjęciach ale wypoczynek w nim to nie do końca tak wygląda. Zacznijmy od plusów do których należy piękna plaża i ilość leżaków przy basenie. Co do minusów jest ich o wiele więcej. W wersji all mamy obskurny bar przy basenie w którym mam do dyspozycji napój piwo podobny i coś co ma być ginem, brandy lub wódką. Kawa w tym barze nie nadaje się do picia poprostu ochyda. Kolejnym słabym punktem jest jadalnia hotelowa przekształcona z sali konferencyjnej. Ilość miejsc ograniczona a jedzenie monotonne. W hotelu znajduje się piękna restauracja ale dla gości zewnętrznych . Jeżeli chcemy coś dobrego zjeść i napić się dobrej kawy musimy skorzystać z zewnętrznych restauracji i kawiarni. Kolejnym wielkim minusem jest przejście z basenu do hotelu przez wspomnianą restauracje (strefa no bikini). W weekend dużo miejscowych okupujacych leżaki hotelowe.
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Jak na 4,5 gwizdki hotel marny. Zupełnie dziwne podejście do gości hotelowych. Czułem się jak gość drugiej kategorii. Niby all inclusive, ale jakieś takie skromne, mało przygotowane, a już zupełnie nie rozumiem dlaczego brkowało chodźby napoi na plaży. Jak można nie dać wody do pokoju. Wydaje się że zarówno organizator, jak również właściciel hotelu doszedł do wniosku, że jak już jest zapłacone to można nie dbać o gości. Za takie pieniądze spodziewałem się więcej. Nie polecam pobytu w tym hotelu.