Opinie klientów o DAS Club hotel Sunny Beach

5.0 /6
43 
opinie
Atrakcje dla dzieci
4.9
Obsługa hotelowa
5.2
Plaża
5.5
Pokój
5.0
Położenie i okolica
5.5
Rezydent
5.3
Sport i rozrywka
4.7
Wyżywienie
4.7
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

3.0/6

Seweryn, Przyszowice 19.09.2022

Opnina

Jakość adekwatna do ceny. Hotel nawet przyjemny. Kilka basenów. Alkohole tak naprawdę wydawane w okolicach kolacji, wcześniej jakieś dziwne soki nalewają z automatów i nazywają je koktailami. Na jadalni czysto i sporo miejsca. Jedzenie średnio smaczne, słaby wybór.

3.0/6

BARTŁOMIEJ, JASTRZĘBIE ZDRÓJ 28.08.2023
Termin pobytu: sierpień 2023

Opinia odnośnie pobytu w das clab

Z plusów Pokój duży, hotel blisko plaży, nie ma tłoków przy basenach.Minusy Animacje dla dzieci mocno przeciętne.. jedzenie bardzo słabe. Po jakimś czasie człowiek się adoptował i mniej więcej szło coś wybrać jadalnego. Pizza przy barze to odgrzewana mrożonka ze sklepu.. soki smakują jak rozcieczone napoje kupione w dyskoncie..a drinki to była mieszanka takich soków z alko..Za dużo tego jechania po taniości.. to wszystko za 1700 zł dziennie przy rodzinie dwójką dzieci do 5 lat.

2.0/6

Przemysław, --- 22.09.2022

Słoneczny Brzeg, połowa września = porażka

Wycieczka do Bułgarii, słów kilka. Miasto Słoneczny Brzeg to jakaś porażka. Turystyczny kołchoz zabudowany hotelami. Reszta zatrzymała się w latach siedemdziesiątych. Pobliski Nesseber trzeba zobaczyć, zwłaszcza, że koszt przejazdu to tylko 2 LV w jedną stronę autobusem podmiejskim, który kursuje co chwila. Linie od 1do 8. Uwaga, w lokalach chyba brak jest toalet. Mi kelner odpowiedział na zapytanie o toaletę wprost: do morza idź. Osłupiałem, zwłaszcza, że to było i nierealne i jakoś do mnie nie przemawiało. Hotel DAS. Sam hotel jest pokaźny, za bogatą infrastrukturą, szkoda tylko że we wrześniu po prostu w dużym stopniu nieczynną . Główny basen – nieczynny, co za tym idzie, bar przy basenie -nieczynny, bar w lobby- nieczynny, animacje okrojone do jednego w zasadzie animatora, Krisa, który starał się jak mógł, głównie przy małym basenie. Zachęcał do gry w siatkówkę wodną, w basenie o głębokości do pasa, czy gry w ping ponga, albo jengę. Żadnych występów, ani animatorek zajmującymi się dziećmi. Pokoje przestronne, aczkolwiek lata świetności maja już za sobą. Brak czajnika w pokoju to trochę niepoważne, jak na dzisiejsze standardy. Między budynkami rosną palmy, a właściwie to kikuty, które po nich pozostały. Po co sadzić cos, co nie będzie rosło ? Szpecą tylko. Inny dziwny pomysł to posadzenie w patio Thuj, które wyrosły na wysokość 2 piętra, czyli w Bułgarii trzeciego i zaciemniały kompletnie pokój, o wyjściu na balkon mowy nie ma, bo gałęzie wchodzą do środka, zreszta balkony tak małe, że ciężko kolanami nie opierać się o barierkę siedząc na krześle. Co dziwne, w hotelu nigdy nie było żadnej muzyki, nawet cichej, kameralnej w głównym barze, dostępnych od 16-stej do 23-ciej. Jedzenie kiepski lub bardzo kiepskie. Potrawy ledwo ciepłe, Często odgrzewane z poprzednich posiłków i straszliwie monotonne oraz bez smaku, z każdym dniem coraz mniejszy wybór. Na szczęście dostępne były solniczki i pieprzniczki, więc jakoś szło to sobie doprawić . Jedynie sałatki wyglądały OK, ale np. pomidory były gorsze w smaku jak nasze szklarniowe w zimie. Dlaczego ? Nie mam pojęcia. W kraju, gdzie jest tyle słońca podaje się niedojrzałe, szklarniowe pomidory ? W okoliocznych sklepach całe mnóstwo pieknych, dojrzałych pomidorów. W stałym repertuarze twarde jak skała, niedojrzałe nektarynki, śliwki, czasami morele, takie małe jabłka, gruszki i winogron. W Bułgarii, słynącej z arbuzów, podano go tylko jeden raz. Na śniadaniach klika rodzajów produktów seropodobnych, bez smaku i dziwnej konsystencji. Wędliny, to dwa rodzaje mordatelopobne kiełbasy bez smaku i kilka razy coś podobnego do szynki konserwowej. W snack barze pizza margerita, kilka frytek (dosłownie) a po południu lody w kubeczkach i ciastka. Suchy prowiant jaki otrzymaliśmy opuszczając hotel (wszak doba hotelowa trwała do 12-stej i należało nam się jeszcze śniadanie, to małe jabłuszko i …...ciastko. Część gości po prostu zdegustowani, wychodzili do okolicznych restauracji na posiłki, bo obiadokolacja była taka, jaka była. Miejscowe napoje alkoholowe i bezalkoholowe. Z bezalkoholowych do dyspozycji chemiczne roztwory czegoś co miało przypominać sok, czy cos w tym rodzaju, a ponadto Fanta, Sprite, Coca Cola, woda sodowa z automatu, kawa tylko do śniadania i w barach, herbata. Trzy rodzaje wina lokalnego, ale nie najwyższych lotów. Natomiast mocniejsze alkohole to coś podobnego jak w Turcji, czy w Egipcie. O tyle o ile od krajów muzułmańskich raczej nie można się spodziewać lokalnych alkoholi dobrej jakości, to Bułgaria znana jest ze swoje brady jeszcze z czasów słusznie minionych, takich jak Pliska, czy Słoneczny brzeg. Niestety do dyspozycji gości były alkohole produkowane na potrzeby hoteli, nie do kupienia np. w lokalnych sklepach, czy sieciach handlowych. Gin, rum, wódka, brandy, bułgarski odpowiedni ouzo przynajmniej nie śmierdziały jak ich odpowiedniki w krajach arabskich, ale tez nie miały nic wspólnego z lokalnymi akloholami. Tego nie kupi się nigdzie. Natomiast w Sri Lance podają to co mają faktycznie swojego : Arak, bardzo smaczny zresztą, ale to na marginesie. Rezydentka, pani Joanna, to kolejne nieporozumienie. Ta pani chyba nie wie co należy do jej obowiązków. Pozwolę sobie zacytować informacje zawarte w sieci na temat obowiązków i zadań rezydenta: Rezydent - jest osobą znajdującą się w miejscu wyjazdu przez cały sezon i odpowiada za techniczną organizację pobytu, zakwaterowanie, transfery, spotkania informacyjne oraz za pośrednictwo w sprzedaży imprez fakultatywnych. Kontakt z rezydentem będziecie mieli podczas jego regularnych dyżurów w miejscu Państwa zakwaterowania (zwykle 2 - 3 razy w tygodniu), a w sytuacjach awaryjnych pod podanym przez niego numerem telefonu. Najważniejszą funkcją jest opieka nad turystami w sytuacjach, gdy jej potrzebują. Zatem pracuje 24 godziny na dobę, bo klienci mogą potrzebować pomocy o każdej porze dnia i nocy… Ale nie pani Joanna. A w rzeczywistości pani rezydent pomocy w zakwaterowaniu nie udzieliła kompletnie żadnej, a wręcz działała na niekorzyść uczestników wycieczki wprowadzając ich w błąd. Może gdyby była w kontakcie z obsługą hotelu to wiedziałaby o zwyczajach panujących w hotelu. I tak w sposób wręcz arogancji w rozmowie telefonicznej informuje uczestnika, że pierwszy dzień jest dniem transportowym i nie ma żadnych świadczeń dla turystów i powinni o tym wiedzieć, bo podpisywali przecież, po czym się po prostu rozłącza. Ale do rzeczy- sami sobie żeśmy załatwili sprawy zakwaterowania i świadczeń (wyżywienie) z recepcjonistką. Opaski otrzymaliśmy o godzinie 9-tej, a klucze do pokojów o 10:30. Wystarczyło po prostu zapytać. No, ale skąd ma o tym wiedzieć rezydent, skoro ją te sprawy nie interesują, a powinny i to ona powinna o to zapytać w recepcji i przekazać informację turysta, będącym pod jej opieką. Wystarczyło grzeczni powiedzieć, że proszę poczekać. Mają państwo zgodnie z przepisami hotelu dobę hotelową od godziny 14-stej, ale zwyczajowo hotel stara się wydać wyjść turystom naprzeciwko i wydać klucze do pokojów jak najszybciej itd., a nie „rzucać słuchawką”. Tyle na temat pomocy w zakwaterowaniu. ( swoją droga, jaki sens ma przywożenie turystów o godzinie 7-mej do hotelu, skoro doba hotelowa zaczyna się o 14-stej ? Ale to już inna sprawa. Spotkanie z rezydentem nastąpiło dnia następnego i wyglądało następująco : do zaoferowania mamy wycieczki takie i takie i z ni z gruszki ni z pietruszki podaje cenę za wycieczkę do Neseberu 65 euro, kiedy na stronie Rainbow kosztuje ona 69 złotych. Taka mała pomyłka ? Żadnych informacji na temat kraju, okolicy, zwyczajów, czegokolwiek. Sucha informacja, że jest pod telefonem,zawsze i o każdej porze, a jak nie odbiera, to na pewno oddzwania. Niedziela, 18-sty września – 4 telefony do pani Joanny od rodziców 4-letniego dziecka, który nagle zachorował zakończyły się informacją operatora, że ma wyłączony telefon. Nie oddzwoniła ani w niedzielę, ani w poniedziałek . Natomiast pojawiła się w poniedziałek 19-stego z informacją, że mamy opuścić pokoje hotelowe do godziny 12-stej. Wylot do kraju 20-ty godzina 6:05. No zgadzałoby się to, tylko z jedną małą różnicą : we wtorek 20-stego do 12-stej, a nie w poniedziałek. Hotel o tym wiedział, pani Joanna już nie. No, ale co to za różnica, dzień w tą, czy dzień w tamtą – tyle na temat opieki i sprzedaży wycieczek. Ciekawe co robi od godziny 12-stej do godziny 3-ciej dnia następnego ? Tego nie wiem, może wie pani Joanna. Co innego, jak ostatnia doba hotelowa kończy się o godzinie 12-stej, a wylot jest o 23-ciej. Podsumowując – nigdy więcej Bułgarii we wrześniu. Być może w wysokim sezonie jest lepiej. Tak, czy siak, wole 3 gwiadkowy hotel w Turcji, bo do 4-gwiazkowego nie ma nawet co porównywac.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem