4.2/6 (95 opinii)
Kategoria lokalna 3
3.0/6
Na początek o basenie. Głębokość od 1.2 do 1.6 m, a dla dzieci wydzielony brodzik 60 cm. Ogólnie basen jest fajny, ale córka w brodziku w drugi dzień urlopu bardzo rozwaliła palec u nogi i ciężko było opanować krwawienie. Po zdarzeniu brak reakcji ze strony ratownika, a na recepcji nie posiadają nic do dezynfekcji ran, tylko plastry. Polecam korzystać z basenu w obuwiu basenowym. Odpadają małe kafelki od dna, które kilkukrotnie wyjmowaliśmy spód stóp. Hotel na uboczu, więc jest cisza i spokój. Niedaleko do plaży, jednak ja bym polecała się wybrać do centrum Złotych Piasków, gdzie piasek jest przyjemniejszy, a zejście do wody łagodniejsze niż na pobliskiej plaży. Kilkaset metrów od hotelu znajdują się przystanki autobusowe, z których można dojechać do Warny lub do centrum Złotych Piasków. Numer 409. Koszt 2 lewy za osobę. Jedzenie bez szału. Po tygodniowym pobycie już się nie chciało jeść powtarzających się posiłków. W czwarty dzień pobytu była jakaś awaria, bo nie mogliśmy dostać napojów z automatu (all inclusive) i nie było kilka godzin wody w pokoju. Pokój nie sprzątany, mimo że codziennie pani sprzątająca była na piętrze. Wywiesiłam również kartkę z prośbą o posprzątanie pokoju, a po powrocie była odwrócona na stronę "nie przeszkadzać". Dopiero po interwencji rezydentki przyszła pani posprzatać. Był to jedyny raz kiedy wymieniła ręczniki i posprzątała w trakcie tygodniowego pobytu. W łazience zamiast kabiny prysznicowej jest zasłonka, tak że podłoga po kąpieli jest cała zalana wodą. Brak mopa, żeby zgarnąć wodę. Z plusów to przyjemny widok na morze z balkonu 😉
3.0/6
W Hotelu Detelina byliśmy od 18 do 25 czerwca br. Otrzymaliśmy pokoje na 7 piętrze z widokiem na morze (numery nieparzyste skierowane są w stronę morza). Widok na morze fantastyczny. Ale widok na balkon katastrofa. Nad oknami mają swoje gniazda jaskółki. My trafiliśmy na pokój z 5 gniazdami. Balkon oraz jego zawartość - krzesła, stolik, popielniczka, suszarka na ręczniki są permanentnie w ptasich odchodach. Dodatkowo z 5 gniazd codziennie mieliśmy na podłodze nieżyjące pisklę. PORAŻKA! Jaskółek jest tak dużo, że w ich odchodach są wszystkie leżaki nad basenem oraz...... woda w basenie. Żeby nie było wątpliwości, nikt z personelu tego nie sprząta. Zatem trzeba sobie porządki ogarnąć we własnym zakresie. Większość wczasowiczów kąpiel rozpoczyna od wyławiania ptasich kup, coby się ich nie nałykać zbytnio. Nad basenem Pan ratownik, który realizuje swoje zadania głównie poprzez wyrzucanie dzieci poniżej 12 roku życia z basenu do brodzika z wodą do kolan. My byliśmy bez dzieci więc generalnie powinno mnie to mało interesować ale jak widziałam 10-11 letnich chłopaków, umiejących doskonale pływać, którzy zmuszani byli do pluskania się w brodziku, to najzwyczajniej było mi ich żal. A teraz jedzenie. Ja nie jem mięsa więc aż tak bardzo nie narzekałam. Zawsze coś z warzyw sobie znalazłam. Ale chyba nie było mięsożercy, który miałby co zjeść. I to nie jest przerost formy nad treścią i oczekiwania na 5* kiedy płaci się za 3*. Fenomenem były śniadania, na które codziennie podawano kiełbasę, bekon, parówki "na ciepło". Wyglądało to wszystko jak świeżo smażone, błyszczało się od tłuszczyku a w środku niespodzianka.... zimne jak z lodówki. My mieliśmy szczęście, że swój pobyt rozpoczęliśmy przed wielkim sezonem, który nastał 22 czerwca. Od tego dnia nastały kolejki a jakość posiłków uległa jeszcze pogorszeniu, co już wcześniej wydawało się niemożliwe. I została plaża. W ofercie napisane jest, że od plaży dzieli nas 450 m, smartfon pokazał 620 m. Droga prowadzi w dół i w górę więc osoby z problemami w poruszaniu się oraz rodzice z małymi dziećmi mają problem. Dojście nie jest dalekie ale mało przyjemne. Początek plaży, do którego właśnie dochodzi droga z hotelu to syf, brud, wysypisko śmieci oraz ujście jakiegoś ścieku, po którym niestety trzeba przejść. Na plaży większość miejsc zajęta przez płatne leżaki i parasole tak więc jest tylko mały kawałek, na którym można rozkładać się z ręcznikami. Generalnie okolica jest bardzo zaniedbana i wygląda na opustoszałą. Aż żal, że brakuje pieniędzy na doprowadzenie wszystkiego do stanu używalności. Na trasie hotel-plaża jest kilka knajpek gdzie można zjeść, wypić piwo i posłuchać muzyki na żywo. Ceny bardzo w porządku. Lokalizacja hotelu to Czajka a nie jak podaje oferta Złote Piaski. Dla mnie to akurat plus bo festyn panujący w Złotych Piaskach to masakra. Do Złotych Piasków można dojść albo drogą albo plażą. Spacer zajmuje ok godziny z przerwą na szybkie piwo. Jeszcze słowo o samym hotelu. Nie jest taki ostatni. Trzeba pamiętać, że to 3* w kraju, któremu do nas brakuje ze 30 lat. Mają niezłe alkohole i co było zaskoczeniem nie żałują ich. Kubki do piwa i drinków mają 330 ml więc nieźle. Wino jest w dystrybutorach więc w tym zakresie hulaj dusza. Hotel ma piękny ogród. Wielką zaletą jest to, że można z niego korzystać w dowolnym zakresie tj. leżeć na ręcznikach czy przetargać w dowolne miejsce leżaki znad basenu. Hol główny całkiem znośny, klima działa non stop a co ciekawe otwarte drzwi na zewnątrz też są non stop. W pokojach klima też działa dobrze. Hitem są łazienki! Kto nie zobaczy nie ma szans żeby to zrozumieć. Łazienki były zaprojektowane i wykonane (tak uznaliśmy po długich dyskusjach) jako same toalety i nagle ktoś wpadł na pomysł, żeby jednak dołożyć prysznic. W związku z tym obok sedesów domontowano prysznice. Mycie się jest jednoczesnym sprzątaniem łazienki gdyż woda leje się po całym sedesie aż do umywalki. Po myciu trzeba sobie wytrzeć sedes bo inaczej nie można z niego skorzystać. Generalnie pobyt uważam za udany ale to dzięki towarzystwu, z którym byłam, i które na tych wakacjach poznaliśmy. I tak naprawdę to jest chyba sedno udanych wakacji. Nawet w kiepskim miejscu z fajnym towarzystwem będzie dobrze.
2.5/6
Hotel bardzo słaby zakręcaną woda,brudne szklanki, pokój przez cały pobyt nie sprzątany,dojście do plaży okropne,ręczniki przez cały pobyt nie wymieniane
2.5/6
Ja jako glowa rodziny ojciec dziadek i mąż wrażenia i odczucia z podróży i pobytu mam mieszane dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi.