5.0/6 (30 opinii)
Kategoria lokalna 5
5.0/6
Piękne miejsce, hotel usytuowany w cudownym ogrodzie . Obsługa , ludzie przemili . ciekawe wycieczki. Standart hotelu kubańskie 5* jedzenie bardzo dobre , napewno tu wrócimy.
Agata - 06.01.2025 | Termin pobytu: styczeń 2023
0/0 uznało opinię za pomocną
5.0/6
Hotel Melia Peninsula Varadero to idealny wybór dla turystów zmęczonych wielkimi, przytłaczającymi hotelami. Składa się z uroczych domków oraz wspólnych przestrzeni, tworząc kameralną, karaibską wioskę turystyczną. Z lotniska jedzie się autokarem pół godziny. Mimo, że hotel lata świetności ma za sobą, pracownicy dosłownie dwoją się i troją, by to nadrabiać w miarę możliwości. Codziennie podziwialiśmy idealnie zadbany ogród. Panowie technicy malowali ściany i dokonywali drobnych napraw tak, by wszystko działało jak należy. Jeśli ktoś zastanawia się czy lecieć na Kubę zimą/wiosną 2025 - tak, to idealny dla turystów czas, ponieważ mimo wysokiego sezonu hotele są wypełnione mniej więcej do połowy swoich możliwości. Nie ma kolejek, tłumów, wszystko dostaje się niemal natychmiast, przynajmniej w tym hotelu. Ledwo usiądzie się przy stole w restauracji, a kelner już jest do naszej dyspozycji. Menu jest dość monotonne, ale każdego dnia na obiad i kolację pojawiają się jakieś nowości. Zawsze natkniemy się na makaron w kilku wersjach, owoce, owoce morza, ryż, kurczaka, duży wybór deserów - hotelowy standard. Natomiast jednego dnia dodatkowo pojawia się sushi, innego pizza, kolejnego naleśniki i tak dalej. Na śniadanie zawsze można liczyć na pysznego omleta czy jajecznicę, do tego tradycyjny bufet. Napoje podają kelnerzy, wszystko bez limitu - o ile mają. Jednego dnia w danej restauracji napijemy się soku z mango, a drugiego dnia go już nie ma, warto pytać. Jeszcze dobrze nie dopijemy soku czy wina, a kelner już podchodzi i grzecznie pyta czy chcemy więcej. Każdy, powtórzę - KAŻDY pracownik hotelu jest uśmiechnięty, miły i bardzo grzeczny. Nikt nie będzie tam wymagał od Was napiwku, ale uwierzcie, że Ci ludzie żyją bardzo skromnie i często nie mają nawet na podstawowe potrzeby. Tekst o długopisach i zapalniczkach jest już trochę nieaktualny, natomiast poza dolarami i euro warto przede wszystkim wyposażyć się w paracetamol. Dostęp do leków na Kubie jest mocno ograniczony i z naszego doświadczenia ludzie bardziej cieszyli się na blister paracetamolu niż na dolara czy dwa napiwku. Śmiało można wziąć po dwa opakowania paracetamolu w blistrach na głowę i docenić tym lekiem przemiłą obsługę hotelu. Nie zdziwcie się, gdy w zamian dostaniecie ot tak bukiecik kwiatków czy kokosa od ogrodnika ;). W częściach wspólnych jest bardzo czysto, natomiast pokoje mogły by być bardziej zadbane. Mimo, że poprosiliśmy o hotel na piętrze (co zostało od razu spełnione) nie uniknęliśmy karaluchów, no ale taki klimat. Karaluchy na pewno są tam mniejsze niż na Dominikanie ;). Pokój miał duże, wygodne łóżka, tv, lodówkę i toaletkę. We wnęce żelazko i deska do prasowania. Miejsce na ubrania i wieszaki, niestety brudne i oblepione molami - żywymi i nie, czyli po prostu nikt tam nie sprzątnął przed naszym wejściem do pokoju. Jest sejf, działa bez zastrzeżeń. Łazienka duża, świetny prysznic. Zestaw hotelowych kosmetyków, chusteczki, papier toaletowy (choć z tym bywa różnie i warto wziąć z domu awaryjną rolkę). W pokoju znajduje się również duży parasol, który przydał nam się podczas jedynego, deszczowego dnia. Koniecznie proszę zabrać coś na komary bo gryzą dość często. Pokoje są sprzątane codziennie no chyba, że wywiesi się kartkę "nie przeszkadzać". Są dwa baseny, wygodne leżaki wokół nich, nigdy nie było problemu ze znalezieniem miejsca. Baseny lata świetności mają za sobą, poodpadane płytki to smutny standard. Bar przy basenie oferuje zawsze jakieś drinki, czasem kawę (jak jest) i przekąski typu chipsy z banana, burgery, krążki z kalmara, hot-dogi itp. Każdego dnia coś innego. Jest bar w basenie, ciekawe urozmaicenie. Plaża zadbana, zawsze z ratownikiem i panem, który ogarnia leżaki za darmo. Zdejmuje je ze stosu widząc, że zbliżają się klienci hotelu, strzepuje piasek i układa gdzie chcemy. Bardzo łagodne zejście do morza, piękna plaża z wieloma muszelkami i maleńkimi krabami. Rafy przy hotelu w zasadzie nie ma, jak pływają jakieś rybki to półprzezroczyste więc nie należy się nastawiać na super wrażenia ze snurkowania. Ocean cieplutki, kapitalny wschód słońca nad nim. Można uprawiać długie spacery po plaży która nie należy do hoteli jest naprawdę bezpiecznie. Jeśli chodzi o animacje to odbywają się codziennie. Za dnia siatkówka na plaży, piłka wodna, aquaaerobic czy lekcje salsy. Wieczorami każdego dnia o 21:30 coś innego. A to pokaz magii, a to karaoke, a to wieczór kubański, a to pokaz tańca, nie ma nudy. Prawie codziennie po wieczornych animacjach dyskoteka hotelowa króluje salsa, ale kiedy poprosi się dj`a to puści to co chcemy. Przestronne, dobrze urządzone lobby, a przy nim bar czynny 24h z kawą, herbatą, sokamiz drinkami i drobnymi przekąskami typu rogaliczki czy ciastka. WiFi działa w lobby bez zarzutu. W pokoju raz jest, raz nie ma. Przy basenie też zawsze działało. Przy zameldowaniu dostaje się kartkę z loginem i hasłem - można korzystać bez limitu. Podczas całego pobytu w Varadero nigdy nie brakło prądu w hotelu. W ramach pobytu możemy dwa razy udać się do restauracji a`la carte. Nie będzie tam cudów bo jesteśmy na pogrążonej w kryzysie Kubie, ale kucharze staną na rzęsach, by stworzyć coś z niczego. Porcje w tych restauracjach są niewielkie, ale zawsze można dojeść w restauracji głównej. Warto umówić się do restauracji od razu. Zapisy przyjmuje pani w lobby codziennie od 9.30. Tuż przed hotelem znajduje się przystanek autobusowy, którym dojedzie się w różne miejsca w Varadero. Idąc na lewo od hotelu dochodzi się do mariny. Pomocą służą nam dwie rezydentki, panie Ole. Mieliśmy do czynienia z obiema i na wyróżnienie zasługuje pani Aleksandra (podaję z nazwiska, bo panie mają te same imiona). Ta Pani opowie Wam o Kubie z taką pasją, radością i zaangażowaniem, jakby dopiero co przyjęła się do tej pracy. Absolutny profesjonalizm. Byliśmy z nią na wycieczce fakultatywnej. Pani Ola od rana do wieczora tryskała zaraźliwą, pozytywną energią. Ciągle opowiadała nam ciekawostki. Sama od siebie proponowała turystom zrobienie zdjęcia i wszelką pomoc. Doradziła gdzie i co kupić na pamiątkę. Dawno nie trafiliśmy na tak zaangażowaną w swoją pracę rezydentkę, dzięki pani Oli czuliśmy się zaopiekowani, doinformowani i ważni jako klienci biura podróży Rainbow. Jeśli chodzi o przelot to samolot Plus Ultra w naszej opinii wypadł gorzej od Dreamlinera LOT, którym lataliśmy wcześniej podobne dystanse. Na plus jest fakt, że w hiszpańskich liniach jest cieplej podczas lotu oraz układ siedzeń 2-4-2, bardziej przyjazny osobom podróżującym w parach. W samolocie jest jednak bardzo mało miejsca, co jest mocno uciążliwe dla wysokich ludzi. W jedną stronę zgodnie z zapewnieniem pana z biura podróży dostaliśmy koce i poduszki, w drugą już tylko koce. Kiedy odchylamy fotel do końca to osoba za nami nie ma jak siedzieć wygodnie. Poza posiłkami za darmo dostępna jest tylko woda, trzeba płacić za wszystko inne. Fotele nie mają ekranów z rozrywką, czego bardzo brakuje podczas 11h lotu. Jest samolotowe wifi, które daje dostęp do rozrywki ale przy wykorzystaniu swojego urządzenia - smartfona lub tabletu. Czyli albo dźwigasz ze sobą tablet, albo oglądasz filmy na małym ekranie telefonu. Filmy obcojęzyczne bez napisów/tłumaczenia. Zdecydowanie jest to lot pt. polecieć-przeżyć, niż przyjemna podróż. Polecamy zabrać dużo euro, gdyż płatności za wycieczki fakultatywne na miejscu tylko w tej walucie, nie można płacić kartą. Ogólnie całą wycieczkę oceniamy z żoną na 5/6. Jeśli wymagacie luksusu i nienagannych wnętrz to wybierzcie inny kierunek, niż walcząca obecnie o przetrwanie Kuba. Jeśli natomiast nie przeszkadza Wam brak kilku kafelek w basenie czy to, że jednego dnia dostaniecie w barze mohito, a następnego już nie, to ten hotel będzie idealnym miejscem na wakacyjny wypoczynek.
Łukasz - 01.03.2025
2/2 uznało opinię za pomocną
4.5/6
Hotel bardzo czysty, położony w pięknym palmowym ogrodzie.Jedynym minusem było bardzo monotonne i zimne posiłki.
Bożena Jadwiga, RYBNIK - 17.01.2025 | Termin pobytu: listopad 2024
1/3 uznało opinię za pomocną
4.0/6
W Hawanie: nasz hotel Pacocobana 3*- smród pleśni w pokoju, prusaki w pokoju i na jadalni (jadalnia jak zaniedbany bar mleczny), brak sprzątania w pokoju. Na Cayo Santa Maria: hotel Memory 5*- koszmarny smród pleśni w pokoju ( żona 2 noce musiała spać z szalikiem na twarze - nie była w stanie oddychać tym smrodem, ręczniki w przygotowanym dla nas pokoju były dosłownie zabłocone (na drugi dzień sprzątajacy po mimo napiwku podniósł zabłocone ręczniki przygotowane do wymiany z podłogi i z powrotem powiesił nam do wycierania twarzy-KOSZMAR! Rozumiemy, że kraj jest biedny, że mogą być zżółkłe ręczniki i posciel, mogą być nawet dziurawe ale brudne, nawet nie wypłukane chociażby w samej wodzie to już świństwo, pościel wyglądała jakby na niej już ktoś spał nie jedną noc! brak sprzątania, brak papieru toaletowego przez caly czas u nas i w kilku innych pokojach, w recepcji powiedzieli ze przyniosą papier MANIANA - jednak nie przynieśli (to było poniżające- brak papieru przez 2 noce), w restauracji duże karaluchy. Z powodów sanitarnych te 2 w/w hotele powinny być zamknięte bo narażają ludzie na utratę zdrowia! W Trinidadzie: hotel na wzgórzu - był bardzo w porządku, czysto, świeże powietrze w pokoju. W okolice Cienfuegos: hotel przy morzu Karaibskim - stary ale czysty i bez smrodu pleśni. Woda w morzu przy plaży zarośnięta trawą morską. Ogólnie program objazdówki był dosyć ciekawy. Pilot pani Ania Jesionczak wiedzę na temat Kuby ma ogromną i potrafi ciekawie opowiadać bez przerwy ale jako człowiek jest bez emocji. Także na nasze opinie o smrodzie i brudzie w w/w hotelach ripostowała, że to taki klimat. Co nie jest prawdą, byliśmy w różnych krajach o bardzo podobnym klimacie i smrodu pleśni nie było, zresztą na Kubie również w innych hotelach pokoje były bez pleśni. ======================== Pobyt: Hotel Melia Peninsula jest dość rozległy ma chyba 28 piętrowych i dwupiętrowych budynków w stylu kolonialnym zadbanych i pięknych. Teren jest zielony i naprawdę piękny. Nasz pokój w odróżnieniu od hoteli na objeździe był ładnie pachnący i czyściutki na I piętrze. W pierwszej linii brzegowej. Z internetowych opinii wynika że w tym hotelu podobno pokoje są różne również takie z pleśnią. Wchodząc do restauracji głównej wszystko wygląda jak z żurnalu, pięknie i z wyobraźnią poukładane owoce i warzywa, również ciastko sposób układania wręcz artystyczny. To co do plusów restauracji. Teraz co do minusów. W dalszym korzystaniu z restauracji okazuje się mnóstwo owoców to tak na prawdę tylko te same 3 rodzaje owoców ale pokrojonych na jednych misach w plasterki, na innych w ćwiartki a jeszcze na innych pokrojone w kostkę. Niestety będąc 16 dni na Kubie nie spróbowaliśmy nawet ani bananów, ani kokosów, ani arbuzów czy melonów. W naszej restauracji były tylko kwaśne (niedojrzałe) ananasy, papaja. Kucharze na bieżąco kurczaki i wołowinę ale niestety za krótko by dało się to bezpiecznie jeść (opinia wielu turystów). Poukładane różne makarony i ryże na metalowych tacach, które powinny być gorące ale absolutnie wszystkie są zimne, ciepłe można było dostać jedynie czekając u kucharza który ma 2 płyty grzewcze i 2 patelnie ale byłoby to za pięknie. Więc grzeje tylko jedna i trzeba stać w kolejce. Przez to że jest kolejka więc kucharz podgrzewa tylko trochę i wydaje. Cola w barach skończyła się po 3 dniach pobytu i już więcej nie było. W pokojach bezpłatna woda butelkowana. Ale ani ręczniki ani pościel przez tydzień nie były wymieniane po mimo odpowiednich napiwków. Plaża piaszczysta dosyć ładna. Wycieczka katamaranem na wyspę Cayo Blanca jest dość ciekawa ale rafy po drodze zgodnie z opisem wycieczki nie ma ani za grosz. Plaża jest piękna, delfiny też ładne nawet widzieliśmy po drodze dzikiego delfina w morzu. Cena z Rainbow 105€ całkiem uczciwa bo samemu kosztuje 100. Były organizowane pokazy taneczne ( raczej afrykańskie) całkiem ładne ale salsy nie zobaczyliśmy ani razu przez 16 dni na Kubie. Generalnie Kubańczycy nie są uśmiechnięci jak się opisuje. Turyści dla nich to darmowy zarobek najwięcej przez zaczepianie z prośbą oczywiście pomocy finansowej albo przez oszustwo. W Hawanie jeden zaczępił nas bo niby widział nas na lotnisku i zapamiętał bo pracuje na lotnisku. Na pytanie kiedy, to już nie umiał odpowiedzieć, oczywiście od razu przeszedł na temat pomocy dla dzieci, gdy daliśmy mu 2€ to nas wyśmiał i zażyczył 10$ lub €. Bezpieczeństwo wcale nie jest tak wysokie jak opisują, trzeba uważać zwłaszcza po ciemku. Dosyć dużą niespodzianką na Kubie było to że ich własną walutą prawie za nic nie zapłacisz. Nie € tylko preferują dolary. Więc jeżeli się wymieni za dużo pesos to trzeba będzie rozdać za darmo bo z powrotem nie da się wymienić na € czy $.
Joanna Izabela, Kraków - 25.03.2024 | Termin pobytu: marzec 2024
7/8 uznało opinię za pomocną