Opinie klientów o Anglia Królewska

5.0 /6
52 
opinie
Intensywność programu
5.1
Pilot
5.1
Program wycieczki
5.5
Transport
5.1
Wyżywienie
4.5
Zakwaterowanie
4.8
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.5/6

Paweł 15.08.2019

Anglia nie tylko królewska

Wycieczka w terminie sierpniowym 2019r. Może to zabrzmi dziwnie ale pogoda jak na wyspy była wspaniała, ponieważ na cały pobyt tylko jedna dnia przydała się parasolka i kurtka przeciw deszczowa. Tak to pogoda w granicach 18 - 26 C. W kwestii wycieczki w pierwszej kolejności trzeba pochwalić dobrze zaplanowany program i obsługę ze strony biura. W tym miejscu należy pochwalić na początku Panią pilot Ewę która przez te 8 dni dawała radę zapanować na dość dużą grupą (45 osób) jak również w pełni wykonać plan jaki był w programie. Po raz pierwszy spotkałem się żeby pilot wycieczki zdecydował się zabrać grupę kilka razy komunikacją miejską do dużej aglomeracji miejskiej (LONDYN). Podczas wycieczki mieliśmy możliwość przejazdu kolejką podmiejską, metrem, piętrowym czerwonym autobusem po ulicach Londynu. Ponadto przez cały wyjazd Pani pilot służyła dużą wiedzą o zwiedzanych obiektach jak również pomocą w samych hotelach jak i podczas wycieczki. Druga rzecz warta pochwały to miejscowy przewodnik Pan Darek. Ten świetny gość wprowadził świetny klimat w czasie oprowadzania grupy po zwiedzanych obiektach, a jego ciekawostki , historie i elementy angielskiego humory znakomicie się komponowały (kilku osobą w grupie nie podobał się taki styl pilot ale to były osoby bez poczucia humoru i dystansu do siebie które miałem wrażenie że najlepiej by były jak po Anglii oprowadzała je sama królewska monarchini). W temacie zwiedzanych obiektów i programu: 8 intensywnych dni - przejazd do Niemiec- nocleg- przejazd Eurotunelem (świetna przygoda której się nie doświadczy lecąc samolotem) i następnie zwiedzanie Londynu przez półtorej dnia. Już 3 dnia imprezy kilka osób miało dość ale nie ma się co dziwić Londyn jest bardzo obszerny i chcąc zaliczyć wszystkie atrakcje trzeba włożyć w to trochę wysiłku. Następne dni spokojniejsze ale to nie znaczy że bez atrakcji - Ogrody w KEW Gardens Hampton Court Windsor Oxford - to niesamowite miejsca które trzeba zobaczyć. Minusem było tylko że po zwiedzaniu w Oxfordzie pobyt z grupą zakończył Pan przewodnik Darek na czym moim zdaniem wycieczka straciła. Moim zdaniem biuro powinno taką osobę zakontraktować na czas całej imprezy, ponieważ żadne audio guide jak np. w Stonehege czy Bath nie zastąpią przewodnika z krwi i kości a sama Pani pilot (nawet posiadając dużą wiedzę) nie zastąpi przewodnika z uwagi że opiekuję się grupą i musi też załatwić sprawy z działaniem wycieczki (bliety, wejścia itp). Kolejne dni zwiedzania to jak już wyżej wspomniałem Stonehege, Bath, Brithon i powrót do Londynu. Co do hoteli i wyżywienia opinia na dole :) Na pytanie czy polecam tą wycieczkę odp. - tak ale trzeba wiedzieć na co się piszemy. W naszej grupie miałem wrażenie że są osoby które nie mają pojęcia o co chodzi w objazdówce. To jest wycieczka dla osób które chcą zobaczyć jak najwięcej, miło spędzić czas, potrafią się zorganizować w grupie i nie mają problemu z kondycją. Jest to wycieczka dla osób które chcą zobaczyć Anglię i są zainteresowane jej zabytkami oraz rodziną królewską (choć to ostatnie nie jest konieczne ). Na pewno nie jest to wycieczka dla fanów Harrego Pottera (choć parę elementów związanych z książką i filmami zaliczyliśmy) od tego Rainbow drodzy rodzice ma osobą wycieczkę naprawdę peron 9 i 3/4 to nie ten adres. :) Podsumowują polecam każdemu kto chce zobczyć najważniejsze miejsce Anglii w pigułce.

5.5/6

Bradley 06.09.2019

Przewodnicy na szóstkę.

Wycieczka warta polecenia.

5.5/6

Daria 09.08.2016

Z wizytą u Królowej, czyli lipcowy tydzień w Anglii

24 lipcaNa podbój Anglii wyruszamy z Gdańska; wraz z nami niewielki busik zabiera jeszcze parę osób. Rozpoczynamy długą i niespieszną podróż po kraju, dobierając po drodze jeszcze kilku chętnych – wedle rozkładu powinniśmy być w Poznaniu o 15.00, by tam przesiąść się do właściwego autokaru. Ku naszemu zaskoczeniu w punkcie przesiadkowym spotykają się tylko dwa autobusy, dlatego zmiana środka transportu zajmuje nie więcej niż kwadrans. Przed nami kolejny etap podróży – najdłuższy i najważniejszy – prowadzący przez Niemcy, Holandię, Belgię i Francję. Noc w autokarze ze wszystkimi jej niewygodami mija jednak szybko... 25 lipca...i wczesnym rankiem (6.00) przyjeżdżamy do francuskiego Calais, gotowi przeprawić się Eurotunelem na drugą stronę Kanału La Manche. Ciekawe to doświadczenie – pojazdy wjeżdżają do specjalnie skonstruowanych pociągów, które co kilkanaście minut przeprawiają się pod wodą, pokonując 50-kilometrową odległość między dwoma krajami. Podróż trwa mniej więcej 30 minut; następuje przy tym zmiana strefy czasowej, dzięki czemu zyskujemy dodatkową godzinę i w angielskim Folkestone jesteśmy przed wybiciem 8.00. Pierwszym punktem w planie zwiedzania jest Canterbury, Po drodze zatrzymujemy się jednak na dłuższą chwilę, by odpocząć po męczącej podróży i nabrać sił przed intensywnym dniem. Wizytę w duchowej stolicy Wielkiej Brytanii rozpoczynamy spacerem malowniczymi uliczkami - tak wczesną porą wolnymi jeszcze od tłumu turystów. Nnasz pilot Kamil w kilku słowach przedstawia zarys historii i architektury tego pięknego miasta – jednej z najliczniej odwiedzanych angielskich atrakcji turystycznych. Przechodzimy przez bramę z charakterystyczną figurą Chrystusa i naszym oczom ukazuje się imponująca budowla – gotycka Katedra będąca siedzibą władz kościoła anglikańskiego. Wnętrza świątyni zwiedzamy samodzielnie, wykorzystując dane nam kilkadziesiąt minut wolnego czasu. Grupa liczy nieco ponad 40 osób, uczestnicy są przy tym bardzo zdyscyplinowani, zatem zbiórka przy autokarze – ta i każda kolejna podczas całej wyprawy – odbywa się sprawnie i punktualnie. Obieramy kurs na Londyn. Zmęczenie powoli daje o sobie znać, choć nie minęło jeszcze południe. Program dzisiejszego dnia to głównie spacer ulicami miasta okraszony komentarzem pana Kamila. Opuszczamy autokar na brzegu Tamizy, kierowcy udają się na zasłużony odpoczynek, my – maszerujemy dziarsko ku budynkom Parlamentu, podziwiając słynną wieżę zegarową. Następnie spacer wiedzie wzdłuż ulicy Whitehall, przy której skupione są głównie budynki rządowe. Największą uwagę turystów przyciąga odchodząca w bok Downing Street, do której dostępu bronią kraty i umundurowani policjanci. I my zatrzymujemy się tu na krótki fotostop, po czym kontynuujemy spacer w stronę Trafalgar Square. Blisko dwie godziny wolnego czasu można tu samodzielnie zagospodarować – choćby na wizytę w pobliskiej National Gallery, prezentującej arcydzieła światowego malarstwa, bezpłatnie udostępnionych zwiedzającym. Pogoda – jak na Wielką Brytanię – jest doskonała, zatem ze zrozumieniem przyjmujemy propozycję pilota, by nieco zmodyfikować program i jeszcze dziś przejść się w stronę Pałacu Buckingham, wykorzystując piękne słoneczne popołudnie. Następnie – mocno już zmęczeni – udajemy się do Chinatown, gdzie większość uczestników miała zaplanowany posiłek w lokalnej restauracji. Pokrzepieni i z nowym zapasem sił udajemy się z Leicester Square w stronę stacji metra, by dotrzeć na upragniony nocleg. Godziny popołudniowego szczytu komunikacyjnego powodują, że podróż jest dość długa, jednak pokonawszy kilka przystanków pociągiem podziemnym, jak i podmiejską kolejką ok. 20.00 docieramy do hotelu St. Giles w pobliskim Feltham. 26 lipcaDzisiejszy dzień zapowiada się nie mniej intensywnie niż wczoraj, stąd wyjazd z hotelu wyznaczono już o 7.30. To zrozumiałe plany, zważywszy na poranne korki w stolicy. Wysiadamy w okolicach Opactwa Westminsterskiego; tu po raz pierwszy spotykamy pana Darka – przewodnika, który będzie nam towarzyszył przez kilka następnych dni. Podzieleni na dwie grupy udajemy się w fascynującą podróż śladami historii, prowadzeni pasjonującym komentarzem naszego opiekuna, któremu niejeden aktor mógłby pozazdrościć swady, charyzmy i daru przyciągania słuchaczy. Zwiedzamy zarówno wnętrza świątyni – miejsca koronacji i pochówków wielu angielskich władców – a po zmianie stron podziwiamy zewnętrzną bryłę okazałego gmachu. Kolejny punkt w planie dnia to Pałac Kensington – otoczona pięknym ogrodem rezydencja, znana głównie jako miejsce urodzenia królowej Wiktorii, a w czasach późniejszych także oficjalna siedziba księżnej Diany. Następnie udajemy się do Tower, gdzie poznajemy mroczną historię słynnej twierdzy (służącej wszak niegdyś jako więzienie dla wielu znanych postaci swoich czasów)... i dzisiejszych jej mieszkańców, czyli stadko kruków i związaną z nimi ciekawą legendę. Dziś twierdza pełni między innymi funkcję królewskiego skarbca, w których przechowywane są klejnoty i insygnia koronacyjne. Obejrzawszy kosztowności, zmierzamy w stronę Tower Bridge, by z bliska obejrzeć jeden z najsłynniejszych symboli Londynu. Trasa bierze swój początek przy jednej z wież, po czym wchodzimy na górny pomost, by przedostać się na drugą stronę – kładką, która ku uciesze turystów częściowo zastąpiona jest szklaną taflą, potęgując wrażenia z wizyty w tym miejscu. To nie koniec atrakcji na dziś: na drugim brzegu wsiadamy na statek turystyczny, który zabiera nas w kilkudziesięciominutowy rejs po Tamizie, skąd podziwiamy usytuowane nad rzeką budowle. Nieco już zmęczeni natłokiem wrażeń i szybkim tempem zwiedzania chwilę wytchnienia znajdujemy w tradycyjnym angielskim pubie, gdzie przystajemy na kolację. Posileni solidną porcją fish and chips wybieramy się jeszcze do pobliskiego Covent Garden, które zaczyna ożywać za sprawą muzyków, cyrkowców i innych ulicznych artystów. Późnym wieczorem wracamy do hotelu. 27 lipcaPoranek wita nas zachmurzonym niebem, groźnie wyglądające chmury będą nam towarzyszyć niemal przez cały dzień. Jedziemy do Hampton Court, podlondyńskiej posiadłości królów Anglii, której najsłynniejszym mieszkańcem był Henryk VIII. Ponownie zwiedzamy pałacowe wnętrza w towarzystwie pana Darka, który swą barwną opowieścią przenosi nas w czasy Tudorów. Kolejnym punktem programu jest wizyta w Windsorze, jednej z oficjalnych rezydencji obecnie panującej Królowej. Turystom udostępniono niewielką zaledwie część rozległych zabudowań – m.in. Kaplicę oraz część apartamentów. Po południu czeka nas chwila wytchnienia wśród zieleni w ogrodach Kew Gardens, następnie udajemy się na kolację (dziś rządzi kuchnia hinduska). Wieczorną porą część grupy korzysta z fakultatywnej atrakcji w postaci koła widokowego London Eye, skąd podziwiać można panoramę stolicy przy zachodzie słońca. Był to dodatkowy bonus dla chętnych, dlatego do hotelu musimy wracać pociągiem. 28 lipcaTo ostatni dzień w Londynie. Długo i mozolnie przebijamy się przez poranne korki, by ok. 10.00 dotrzeć w okolice British Museum. Mamy tu dwie godziny wolnego czasu – część grupy decyduje się obejrzeć muzealne zbiory (niestety, w tak krótkim czasie można przelotnie zobaczyć niewielką ich część), inni oddają się szaleństwu zakupów na pobliskiej Oxford Street. Opuszczamy stolicę, obierając kurs na Oksford. Zwiedzanie miasta rozpoczynamy wczesnym popołudniem wizytą w Magdalen College, na którego przykładzie – ponownie dzięki panu Darkowi – mamy okazję poznać historię, strukturę i system funkcjonowania słynnej uczelni. Następnie trasa spaceru wiedzie wokół innych znanych uniwersyteckich zabudowań – Radcliffe Camera, Bodleian Library, Sheldonian Theatre. Tu żegnamy naszego nieocenionego przewodnika, dziękując mu za poświęcony czas i ogrom wiedzy, którą się z nami podzielił. Na nocleg przyjeżdżamy do miejscowości Basingstoke – słynnej ponoć z najlepszych pączków w całej Wielkiej Brytanii (nie dane nam jednak zweryfikować tej opinii, bo hotelowa kolacja jest na tyle smaczna i obfita, że nie szukamy tego dnia dalszych wrażeń). 29 lipcaWczesnym rankiem wybieramy się w dalszą drogę, kierując się na zachód. Bath oddalone jest o mniej więcej 120 kilometrów; cały czas towarzyszy nam pochmurna, deszczowa pogoda, choć ta drobna niedogodność nie jest w stanie zwarzyć nam humorów. Na miejscu zwiedzamy pozostałe z rzymskich czasów łaźnie, gdzie w całkiem ciekawy sposób zorganizowano ekspozycję poświęconą wodom termalnym, którym przypisywano rozmaite lecznicze właściwości. Następnie turystyczny autobus zabiera nas w niemal godzinną przejażdżkę ulicami miasta. Z odkrytego górnego pokładu oglądamy panoramę miasta, zasłuchani w raczej nudny i mało porywający komentarz lektora. Dość mocno wiejący wiatr przegania deszczowe chmury. Jego siła rośnie na Równinie Salisbury, gdy zbliżamy się do kolejnej atrakcji w planie dnia, czyli tajemniczej budowli Stonehenge. Autokary dojeżdżają tu tylko do wyznaczonego punktu, skąd grupki zwiedzających dowożeni są specjalnymi busikami kursującymi cyklicznie między kasami biletowymi a słynnym kamiennym kręgiem. Niezwykłą atmosferę tego miejsca podkreślają ciemne, nisko przelatujące chmury, gnane podmuchami silnego wiatru i nawet krążący wokół tłum turystów nie odbiera mu magii i aury tajemniczości. Popołudniową porą przyjeżdżamy do pobliskiego Salisbury. W tutejszej Katedrze znajduje się jeden z najważniejszych dokumentów w historii Anglii – Wielka Karta Swobód z czasów króla Jana bez Ziemi. Niestety, program zwiedzania nie przewiduje wejścia do środka świątyni, dlatego musimy zadowolić się podziwianiem z zewnątrz majestatycznej budowli, której urodę doceniali artyści, niejednokrotnie czyniąc ją tematem swych dzieł – czy to na płótnie, czy w kartach powieści. Z uwagi na zbliżającą się porę kolacji niewiele mamy czasu na spacer uliczkami miasta, zwłaszcza że posiłek we francuskiej restauracji przedłuża się nadmiernie, a spokojna dotychczas miejscowość wraz z zamknięciem ostatnich sklepów pustoszeje jeszcze bardziej. Dość długa droga przed nami – ostatni nocleg na angielskiej ziemi zaplanowano w okolicach Gatwick w całkiem przyjemnym hotelu Skylane. Na miejsce docieramy późnym wieczorem, na szczęście pilot pozwala łaskawie na długi wypoczynek, bo zbiórkę następnego dnia wyznacza o 10.30 30 lipcaPo smacznym śniadaniu znajdujemy jeszcze czas na zakupy w pobliskim markecie – wszak przed nami długa droga do domu. Ostatnim miejscem, które zobaczymy, jest Hastings – niegdyś miejsce słynnej bitwy uwieńczonej zwycięstwem wojsk Wilhelma Zdobywcy, dziś – całkiem przyjemne portowe miasteczko oferujące wszelkie atrakcje typowe dla nadmorskich kurortów. Padający nieustannie deszcz nie pozwala nam jednak zaznać w pełni panującej tu atmosfery, mamy jednak dość czasu, by przysiąść w jednej z licznych restauracji i w spokoju posilić się przed dalszą drogą. Po obiedzie zbieramy się w autokarze i ruszamy w trasę, drogowskazy wyznaczają trasę do Folkestone... 31 lipcaMiał rację, kto powiedział, że droga powrotna zawsze trwa krócej niż pierwotna podróż. Kierowcy pewnie i bezpiecznie pokonują kolejne kilometry autostrad; granicę Polski przekraczamy dużo wcześniej niż przewiduje to program. Po dłuższej przerwie śniadaniowej kontynuujemy przeprawę, by tuż po 11.00 zameldować się w Poznaniu. Szczęśliwi, którzy tu kończą swoją podróż...reszta jedzie dalej. Podobnie jak tydzień temu, przesiadki do podstawionych busów przebiegają bardzo sprawnie, bo tylko nasza grupa kończy dziś wycieczkę. Nie mija więc kwadrans, gdy dwa pojazdy rozjeżdżają się w różnych kierunkach, uwożąc zmęczonych, choć szczęśliwych podróżnych

5.5/6

Tomasz, Kraków 18.09.2019

Anglia naprawdę królewska - ze szczyptą polskiego piołunu

Wycieczka wspaniała, zwłaszcza gdy pilotem jest Pani Monika. Byłaby idealna, gdyby nie przewodnik miejski, Pan Darek. Wycieczka pozwala zobaczyć największe atrakcje Anglii. Przykre jest jedynie to, że zachowanie Pana Darka psuło ją w niektórych momentach. Człowiek ten jest kopalnia informacji i dzieli się nimi, jednak brak mu szacunku dla innych ludzi. W grupie
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem