Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
było super, pozostały wspomnieni i piękne zdjęcia
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
WYCIECZKA GODNA POLECENIA WSZYSTKIM LUBIĄCYM WYCIECZKI OBJAZDOWE. INTTENSYWNOŚĆ PROGRAMU OPTYMALNA DLA KAŻDEGO WIEKU GŁÓWNIE DZIĘKI PANI IWONIE - PILOT- OSOBIE MEGA PROFESJONALNEJ, ZAANGAŻOWANEJ W PONADSTANDARDOWE PRZEKAZANIE WIEDZY O ZWIEDZANYCH REGIONACH. WYSOKA KULTURA OSOBISTA, BARDZO DOBRY ORGANIZATOR MUSZĘ PRZYZNAĆ, ŻE PO RAZ PIERWSZY SPOTKAŁAM SIĘ Z TAK ZDYSCYPLINOWANĄ I PUNKTUALNĄ GRUPĄ UCZESTNIKÓW NA WYCIECZCE OBJAZDOWEJ :) SZACUN DLA WSZYSTKICH :) DZIĘKI TEMU MIELIŚMY DUŻO CZASU WOLNEGO NA ZAKUPY I WYPOCZYNEK NAD WODĄ :) :) SZCZERZE POLECAM ANTYCZNĄ PRZYGODĘ :) WE WRZEŚNIU PONIEWAŻ KLIMAT ŚRÓDZIEMNOMORSKI SPRZYJAŁ SPOKOJNEMU ZWIEDZANIU - MIMO IŻ ŚREDNIA TEMP BYŁA 26-30 STOPNI, TO ZE WZGLĘDU NA POWIEWY WIATRU BYŁA MILA DLA CIAŁA PODCZAS ZWIEDZANIA.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Ta wycieczka to nasza druga wyprawa z Biurem Rainbow Tours. Wybrałyśmy się na nią z pewnymi obawami mając w pamięci nie tylko miłe wspomnienia z poprzedniego wyjazdu, jednocześnie dając Biuru drugą szansę. Tym razem z przyjemnością możemy podzielić się miłymi wrażeniami. „Antyczna przygoda” to podróż na przestrzeni wieków i kultur, której warto było doświadczyć. Robią wrażenie zaskakujące swą różnorodnością Ateny, wciąż tętniący życiem Akropol, majestatyczne Delfy, urokliwe Nafplio, budzące wyobraźnię Olimpia i Mykeny oraz klasztory w Meteorach w pół drogi do nieba. To wszystko sprawia, że chciałoby się tu powrócić i poznać ten kraj dokładniej. Organizacja wycieczki bez zarzutu, są odległości więc trzeba je pokonać. Godziny w autokarze były okazją do pogłębienia wiedzy i przygotowania się do kolejnego punktu na naszej trasie. Jedyna uwaga do posiłków. Przeciętny Polak, w klimacie śródziemnomorskim, nie jest w stanie przyswoić dwóch obiadów w ciągu dnia. Tak więc spokojnie można zrezygnować z zakupu obiadokolacji przy zawieraniu umowy w Biurze. W Grecji każdego dnia jest organizowana przerwa na lunch, w której biorą udział wszyscy uczestnicy wycieczki, jest to opcja korzystniejsza finansowo, a wieczorem można dzięki temu zyskać więcej czasu na samodzielne poznawanie okolicy lub odwiedzenie lokalnych tawern. Jeśli zastanawiasz się gdzie spędzić wakacje – w górach czy nad morzem – wybierz Grecję, tu znajdziesz jedno i drugie. Niezapomniane pejzaże, piękna przyroda a do tego przyjaźni Grecy, swoiste, dość wolne tempo życia dają możliwość pełnego relaksu. Trafiłyśmy na fajną i punktualną grupę oraz świetnego pilota i wszystko to razem przyczyniło się do niezapomnianych wspomnień.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Pielęgnowana i realizowana konsekwentnie od kilku lat chęć odwiedzenia wszystkich krajów bałkańskich poprowadziła tym razem do Grecji. Wybór padł na objazd wycieczkowy pod nazwą „Antyczna przygoda” i miał miejsce w dniach 27.04.2024- 06.05.2024. Choć słowo „antyczna” prawdziwie wskazuje tę część dziejów kraju, która w programie była zaznaczona najmocniej to jednak odwiedzane miejsca pozwoliły posmakować historii „kolebki cywilizacji” także w czasach prehistorycznych, okresu Cesarstwa Bizantyńskiego, władzy weneckiej i tureckiej oraz czasów nowożytnych. Każde z odwiedzanych miejsc było w jakimś sensie wyjątkowe, czym innym zachwycało, czym innym zaskakiwało, niosło po prostu odrębną opowieść. Zaczęliśmy od Meteorów. Ten zjawiskowy zespół klasztorów nie pozostawił obojętnym chyba nikogo z uczestników wyjazdu i śmiało mogę stwierdzić, że w pamięci wszystkich pozostanie na trwałe. Tego samego dnia zatrzymaliśmy się również w Termopilach – miejscu jednej w najważniejszych bitew starożytności. Nazajutrz zostaliśmy oprowadzeni po ruinach Świątyni Apollina w Delfach, miejscu związanym z wyrocznią delficką. Mnie osobiście obszar ten zachwycił swoim położeniem, które prowokowało chęć przekroczenia granic suchej historii i wędrówki w kierunku własnej, antycznej baśni. Święto 1 Maja, tym razem obchodzone było w Olimpii – kolejnym miejscu „antycznym”. Tutaj z kolei zniewoliła wielkość założenia. W tym miejscu chyba najłatwiej można było sobie wyobrazić pierwotny kształt świątyń. Pracownia Fidiasza przypomniała o największym bodaj rzeźbiarzu starożytności, niepozorne skądinąd miejsce tradycyjnego odpalania ognia olimpijskiego to swoisty łącznik czasów współczesnych i zamierzchłej przeszłości. „Pochód pierwszomajowy” wiódł dalej przez Nafplio – ośrodek miejski o nieco innym charakterze, którego kształt określiły w dużym stopniu czasy panowania Wenecjan i Turków Osmańskich. Podczas czasu wolnego mogłem oddać się bardzo lubianej włóczędze po malowniczych uliczkach , co chwilę zaskakujących klimatem, kolorem czy też artystyczną wyobraźnią mieszkańców. Nie miałem ochoty wspinać się na górujące nad miastem fortyfikacje Palamidii, nie trafiłem na nabrzeże. „Zagubiłem się” w cudownych zaułkach z trudem i smutkiem je opuszczając. Świąteczna droga do hotelu pozwoliła jeszcze ujrzeć z bliska Kanał Koryncki. Niby wszystko jasne, niby tylko przekop kawałka ziemi a jednak zaskakuje. Człowiek wydobywa z siebie nieoczekiwanie głoski „Wow”, bo ta „szczelina” naprawdę robi wrażenie. Kolejny poranek wyprawą w świat antycznej sztuki i medycyny a to za sprawą amfiteatru i ruin świątyni Asklepiosa w Epidauros. Akustyka pierwszego z tych obiektów szokuje. Delikatne klaśnięcie kogoś, kto na środku sceny dobrze słyszalne z najwyższych siedzeń. Nie uwierzyłbym, gdybym sam tego nie doświadczył. Dobrze, że obiekt ten długo pokrywała warstwa ziemi, która pozwoliła go zachować w tak doskonałym stanie. Nieco zastanawia fakt bardzo długiego czasu poszukiwania jego pozostałości. Może miało tu swoje znaczenie greckie „siga – siga”. Tak czy owak, dobrze się stało, że to cudo można podziwiać wzrokiem i słuchem i szczerze życzę Grekom, by obiekt wpisano na Światową Listę Dziedzictwa Kulturowego Unesco. Kolejny etap wędrówki po kraju Homera i Demisa Roussosa to Mykeny – najmocniej zanurzone w przeszłość z odwiedzanych miejsc bo sięgające XIII wieku przed naszą erą. Z ruin twierdzy można było podziwiać krajobraz, który mnie zwyczajnie zauroczył. Wieczorem dotarliśmy do stolicy kraju. Tego dnia udało się jeszcze odwiedzić Narodowe Muzeum Archeologiczne, Akropol oraz w ramach wieczornej przechadzki po mieście port w Pireusie, obrzeża Akropolu, z których dobrze widać było jego iluminację oraz dzielnicę Plaka. To był bardzo intensywny fizycznie i poznawczo dzionek. W sobotni poranek postanowiłem udać się samodzielnie do ateńskiej dzielnicy Eksarchia – miejsca, którego klimat budują radykalizmy polityczne i różne formy sztuki ulicznej i miejskiego undergroundu. To swoisty odpowiednik Metelkovej w słoweńskiej Lublanie, kopenhaskiej Christianii czy tez wileńskiego Użupio. Bardzo lubię pałętać się po tego typu obszarach, pełnych nieoczywistości i zaskoczeń. Pobudzony kolorami i treścią ulic i murów Eksarchii ciało i mózg udały się potem w kierunku m.in. stadionu Kali Marmaro i Agory, w międzyczasie z uśmiechem przyglądając się mocno monthy- pythonowskiej zmianie warty przed greckim parlamentem. Sobota, czwartego maja doświadczyła najpierw spacerem po Salonikach – mieście zupełnie innym niż stołeczne Ateny, spokojniejszym, bardziej schludnym, odwołującym się mocniej do bliższych historycznie, głównie rzymskich i bizantyńskich śladów przeszłości. Zobaczyliśmy m.in. emblematyczną dla miasta Białą Wieżę (zwaną przez niektórych „Białowieżą”) , Łuk Galeriusza i rewelacyjny w swym, wnętrzu kościół Agia Sofia. Saloniki, których swoisty spokój dobrze korespondował z kontekstem ich nazwy a naszych, polskich realiach, był ostatnim etapem wycieczki na terenie Grecji. Popołudnie tego dnia to już Skopje, stolica Macedonii Północnej – kraju, którego zarówno historia jak i współczesność mocno spleciona z sąsiednią Grecją dość trudnym, problematycznym (żeby nie powiedzieć „gordyjskim”) węzłem. Ponieważ wcześniej już bywałem w tym mieście oddaliłem się od grupy samodzielnie chłonąc widoki tego dość nieszablonowego, specyficznego i kontrowersyjnego w swym uroku miejsca. Lubię je właśnie za swą chimeryczność. Oferuje z jednej strony Starą Czarsziję – miejsce jakby wycięte ze współczesności z drugiej zaś lukrowany torcik jakim jest nowa zabudowa zniszczonego przez trzęsienie ziemi miasta z jego mocno niebałkańską architekturą i potworną ilością pomników spośród których spora część wygląda jak tandetne, emerytalne dzieła herosów socrealizmu. To jednak tylko powierzchowne spojrzenie, którym nie warto się sugerować i wejść głębiej w poszukiwaniu ukrytych pod warstwą kremu, bardziej wykwintnych ingrediencji. Z przyjemnością tutaj wróciłem. Niedzielne przedpołudnie już w zasadzie przygotowaniem do drogi powrotnej. Dla chętnych były jeszcze odwiedziny w Kanionie Matka. Byłem w tym miejscu wcześniej dwukrotnie więc zrezygnowałem z rejsu i wizyty w jaskini na rzecz pieszego spaceru po jego obrzeżach. Z tej perspektywy jest równie zachwycający. To były pogodne, wartościowe, mądrze spędzone dni. Odwiedzone miejsca, obejrzane w muzeach eksponaty, wysłuchane opowieści, spożyte, regionalne dania pozwoliły posmakować greckiej odrębności wieloma zmysłami. Naturalne jest poczucie niedosytu, które być może trzeba będzie kiedyś zredukować kolejnym wypadem w tym właśnie kierunku. Na koniec chciałbym jeszcze skrobnąć parę słów zasłużonej pochwały dla pilotki wycieczki, Pani Pauliny Pupin. Ta młoda osoba ma w sobie wszystko, co potrzebne do tego rodzaju pracy. Posiada ogromny zasób wiedzy a takie cechy jak elokwencja, wyczucie taktu i poczucie humoru pozwalały Jej snuć greckie opowieści w sposób, który zdawał się wszystkich zachwycać, czego świadectwem była obecna podczas nich cisza. Z każdego słowa i zdania biła nieukrywana pasja. Pani Paulina jest przy tym osobą potrafiącą indywidualnie dostrzec każdego, nikogo nie wyróżniając czy dyskryminując. To rzadkość, by w tak doskonałej formie splotły się w jednym Istnieniu wiedza, człowieczeństwo i umiejętność budowania spajających grupę relacji. Na koniec nagrodziliśmy Ją szczerymi brawami, bo jak sądzę wszyscy czuliśmy się podczas tego wyjazdu po prostu „uhahani” Drogi zespole Rainbow macie w gronie współpracowników diament, który nie wymaga już oszlifowania ale warto zapewnić mu odpowiednią oprawę by błyszczał tak jak na to zasluguje. Efcharisto Poli Poli Pani Paulino Zbigniew Woźniak