5.3/6 (311 opinii)
6.0/6
Rewelacyjna wycieczka dla aktywnych i lubiących poznawać inne kraje "od podszewki". Program pozwala dotknąć podstaw naszej cywilizacji, zobaczyć na żywo największe dzieła starożytnej sztuki i architektury ale również intrygujące wytwory rzemiosła współczesnego (np. stolica Macedonii - Skopije - może przeładowana ale nie da się być wobec niej obojętnym). Wycieczkę rozpoczyna zwiedzanie Meteorów uważanych, nie bez powodu, za jeden z cudów świata- niezapomniane przeżycie nawet dla najbardziej wybrednych turystów. W kolejnych dniach mamy możliwość poznać naocznie największe atrakcje Grecji kontynentalnej i Peloponezu a dzięki ogromnej wiedzy Pani pilot wgryźć się w kulturę grecką, poznać tamtejszą mentalność oraz współczesne problemy polityczne i gospodarcze. Także lokalizacja hoteli daje nam tu pewien obraz kraju ( od przepięknych, tyrystycznych plaż po kontrowersyjne centra dużych miast...). Skłania do przemyśleń a niektórych pewnie zainspiruje do zgłębienia tematu (...czytam "Gorzkie pomarańcze...") Podczas całego wyjazdu miłośnicy przyrody mogą podziwiać śródziemnomorską faunę i florę -obok wszechobecnych oleandrów, bugenwilli, milinów i palm daktylowych słychać (choć ciężko ujrzeć- nam się udało:)) -cykady. Na zakończenie gorąco polecam fakultet do kanionu Matka w Macedonii Północnej- z przyjemnym rejsem i zwiedzaniem jaskini.
6.0/6
Polecam każdemu. Program ciekawy. Organizacja bardzo dobra. Pilot (pani Magdalena) genialny 😀 Termin wrześniowy super, bo nie ma tłumów i pogoda znośna. Polecam
6.0/6
O tej wycieczce można napisać bardzo dużo tylko po co lepiej pojechać, przeżyć i przekonać się na własnej skórze! Program wymagający, ale chyba o to chodzi kiedy wybieramy objazdówkę więc nie ma co narzekać tylko zwiedzać. Każdy punk programu wart zobaczenia (Meteory cudne, zabytki w Atenach rewelacyjne, Korynt robi wrażenie, Pałac Agamemnona wart wspinaczki, widok z fortecy Palamidi wart przejścia 899 schodów, Olimpia genialna a Delfy po prostu piękne zarówno te nowe jak i starożytne). Pan pilot najlepszy na świcie z ogromną wiedzą i humorem :) Panowie kierowcy genialni! Podróż długa jednak do przeżycia, a pogoda w październiku rewelacyjna (33 stopnie). Polecam jak najbardziej i wycieczkę z tym programem - na pewno nikt nie będzie się nudził i Grecję bo jest rewelacyjna, a także pyszne jedzenie! Przyznam szczerze że teraz mam problem z wyborem kolejnych wycieczek ponieważ obawiam się czy pobiją antyczną przygodę ;) Najlepsza przygoda z najlepszym biurem podróży i ludźmi!!!. Dziękuję!
6.0/6
Wyjazd z Woszczyc o około 19:30, noc słabo przespana. Popołudniem dnia następnego dotarliśmy szczęśliwie do kraju, który dotychczas znany był mi głównie z lekcji historii. Trzeci dzień wycieczki zaczęliśmy od zwiedzania Meteorów. Gdzieś ‘w chmurach’, tj. na szczytach formacji skalnych znajdowały się klasztory!. Wejście na szczyt pionowej skały wydaje się niemożliwe, a już wybudowanie tam klasztoru to jakaś abstrakcja!. Sądziłem, że wycieczka to ‘Antyczna przygoda’, a okazało się, że trafiłem do świata fantazji. Do świata, w którym pierwszy klasztor na szczycie meteoru wybudowano przeszło 500 lat temu!. Byłem absolutnie zachwycony. Klasztory jak i widok z klasztoru Warłama - bajeczny. Po wizycie w Meteorach odwiedziliśmy pracownię ikon z możliwością podpatrzenia jak się je maluje, by w drodze do Delf zatrzymać się w Termopilach w miejscu w którym dzielny król Sparty Leonidas stawił czoła Persom. Do Delf dotarliśmy wieczorem. Wieczorny spacer arterią przy której mieścił się nasz hotel obowiązkowy!. Gdziekolwiek się pojawiłem, wszyscy pozdrawiali mnie po polsku. Odniosłem wrażenie, że to ja jestem w Polsce, a mieszkańcy Delf to obcokrajowcy. Rankiem, kiedy miasto znajdowało się jeszcze w objęciach Morfeusza wybrałem się na spacer. Tylko ja i Delfy. Niezwykłe, spacerować samotnie w miejscu które kiedyś stanowiło centrum świata. Po śniadaniu zwiedzanie Delf. Zaczęliśmy od najpopularniejszych ruin do antycznego sanktuarium Apollina. To tu pielgrzymowali maluczcy i ci co władni byli zmieniać historie starożytnego świata. To tu wyrokowała kapłanka Pytia, której to ‘przepowiednie’ zrozumieć mogli tylko kapłani. I za stosowną opłatą interpretowali jej ‘majaczenie’. Do utrwalenia obowiązkowo świątynia Apollina i teatr z IV p.n.e. Następnie wizyta w muzeum w Delfach poświęconym historii sanktuarium Apollina i wyroczni delfickiej. Nie oszczędzaj na robieniu zdjęć!. Do utrwalenia – wszystko!. A ponad wszystko to brązowy posąg Woźnicy. Wprawny obserwator dostrzec może uzębienie Woźnicy. Ja zresztą jak pozostali tego nie dostrzegliśmy. Wieczorem przyjechaliśmy do Olimpii. Po kolacji wyjście na miasto. Idąc do centrum Olimpii z gałęzi drzew wystających poza ogrodzenie jednego z domów zerwałem dwa pomarańcze. Mam nadzieję, że ich nie ukradłem. Były bardzo soczyste. W Cerkwi, z której wydobywał się lament kapłana odbywała się msza. Musiałem wejść do środka. Panie w większości 75+, patrzyły na mnie jak na intruza. Ukradkiem nagrałem fragment mszy – mam nadzieję że to z kolei to nie świętokradztwo. W jednym ze sklepów z pamiątkami łamaną angielszczyzną nie mogłem dogadać się ze sprzedającą. Wymsknęło mi się jakieś słowo po polsku i… zaczęliśmy dialog. Pani sprzedająca to polka z Gdańska, która wyszła za mąż za greka. Przez dłuższą chwilę rozmawialiśmy, opowiedziała mi jak żyje się w Grecji. No cóż, Ona była w pracy ja na wycieczce, podziękowałem za rozmowę i poszedłem dalej. Góra z górą się nie zejdzie a Polak z Polakiem zawsze. Po śniadaniu zwiedzanie starożytnej Olimpii. Najważniejszego ośrodka kultu Zeusa i sportowego centrum starożytnej Grecji. To tu odbyły się pierwsze igrzyska trwające zaledwie 5 dni. To tu w gimnazjum przynajmniej tak to odebrałem odbywały się pierwsze walki bokserskie (przypominające dzisiejsze MMA). Dalej niezwykły Filipejon, warsztaty słynnego Fidiasza, Grób Filipa II, świątynia Hery i wiele innych. Podobno mistrzem olimpijskim w powożeniu rydwanów był cesarz rzymski Neron. Na starożytnym stadionie, liczącym jakieś 200 m długości, jeden z uczestników, pan 65+ przebiegł w tą i z powrotem otrzymując obfity aplauz od wycieczkowiczów. Następnie zwiedziliśmy starożytne muzeum archeologiczne Olimpii. Na mnie największe wrażenie zrobiły dekoracje rzeźbiarskie świątyni Zeusa, posągi Nike nie umniejszając oczywiście innym wspaniałym stylom i zabytkom okresu archaicznego. Po tych wrażeniach przeszło godzinna wizyta w lokalnej tłoczni oliwy, a następnie postój przy kanale korynckim i przejazd do Nafpilionu. Czas wolny w tym turystycznym miasteczku wykorzystałem aby przemierzyć możliwie każdą uliczkę miasta pełniącego ‘przez chwilę’ funkcję stolicy Grecji. Jest co zobaczyć. Szczególnie z nadbrzeża niewielką twierdzę obronną. Żałuję, że nie mieliśmy więcej czasu i nie dane było mi zdobyć twierdzy Palamidi. Jak powiadają najstarszej i największej fortyfikacji obronnej. Ilość schodków do pokonania to ponoć 899. Nocleg w Koryncie. Po kolacji jak i z samego rana jeszcze przed śniadaniem godzinna wizytacja miasta. Pierwszym miejscem czwartkowej wizyty był teatr w Epidauros. Najlepiej zachowany antyczny teatr o niezwykłej akustyce. Przewodnik wpierw skupił nas w środku sceny, skąd równomiernie klaszcząc oddalaliśmy się od centrum by nie przerywając klaskania powrócić do środka. Faktycznie było jakieś niewytłumaczalne uczucie powracającego dźwięku. Potwierdził to zresztą najstarszy uczestnik wycieczki dodając przy tym, że jest głuchy na jedno ucho. Mykkeny. Miasto założone przez Perseusza. To ten co odrąbał głowę Meduzie. Nie lada był z niego kobieciarz. W trakcie starcia z Meduzą nie patrzył jej w oczy tylko na powabny biust. Unikając kontaktu wzrokowego nie został zmieniony w kamienny posąg. Ogromne wrażenie zrobił grobowiec Agamemnona z XII p.n.e. Zwiedzanie w środku obowiązkowe. Nie mniej ciekawa cytadela Mykkeńska a właściwie jej szczątki ze wspaniałą bramą lwów przed wejście do cytadeli. To w tych okolicach archeolog i samouk Schliemann kierując się zapisami epopei Homera poczynił znaleziska, które podziwiać mogliśmy w następnym punkcie programu czyli w Muzeum Narodowym w Atenach. No i Akropol!. Główne wejście – robi wrażenie. Po wejściu poczułem jakbym wszedł na ogromny plac budowy wypełniony antykami. Wizyta przed Erechtejon Świątynią Ateny i Posejdona no i Partenonem wzniesionych kilkaset lat p.n.e. to czysta poezja. Tylu zwiedzających nie pamiętam kiedy i gdzie widziałem. Niektórzy usiadłszy na antyczne bloki kamienne oparli się na nich w pełni otwartymi dłońmi. Wiem co to oznacza. Ja też tak robię. Chcesz poczuć, wchłonąć trochę historii, której świadkami były kamienne bloki. Inni, namiętnie oddawali się widokom Teatru Dionizosa czy Odeonu Heradesa. Wieczorem, fakultatywna wycieczka ‘Ateny nocą’, W dzielnicy Pireus trafiliśmy na odpływ potężnego liniowca, by udać się w miejsce z którego podziwiać można było ‘Akropol nocą’. (W trakcie miła niespodzianka, proponuję tylko z tonikiem). Z powrotem pobłądziliśmy nieco w krętych uliczkach Plaki. Następny dzień w Atenach zaczęliśmy na sportowo – od zwiedzenia zrekonstruowanego stadionu Kali Marmaro by zdążyć na widowiskową zmianę warty przed parlamentem greckim. Mnie dotychczas znaną wyłącznie z Monty Python’a. Na miejscu musiałem przebić się przez gęsty tłum. W końcu trafiłem na taki opór, że nagrać zmianę warty mogłem co najwyżej trzymając aparat rękoma mocno wyciągniętymi do góry. Jednak ‘clou’ dnia to Agora, główny rynek w starożytnych Atenach. Niewątpliwie wrażenie robi zrekonstruowana Stoi’a Attalona. Najwięcej czasu spędziłem przy znakomicie zachowanej świątyni Hefajstosa. Kilka razy obszedłem na około, przystanąłem i znów ten sam kurs. Ciężko było odchodzić z tego miejsca. Szkoda, że Cerkiew Świętych Apostołów nie była dostępna zwiedzającym. W czasie wolnym przemierzyłem kilka przecznic, aby mieć przynajmniej namiastkę wyobrażenia jak żyję się w stolicy Grecji. W pamięci zachowałem niewielką ale wspaniałą Cerkiew w najbardziej chodliwym miejscu na głównej czy jednej głównych arterii prowadzących do Agory. Niestety nie pamiętam jej nazwy. Od rana zwiedzanie Salonik. Spacer wzdłuż wybrzeża, chwila przy Łuku triumfalnym Galeriusza. Później z pod pomnika jednego z Macedońskich bohaterów nie pamiętam którego, ruszyliśmy dalej. Pamięć przyćmiła mi wizyta w Cerkwi Panagia Chalkeon. Odbywała się msza, ale w końcu Polak potrafi… więc weszliśmy by ukradkiem podpatrzeć i wykonać kilka zdjęć. Następnie wspaniała świątynia Agia Sofia z przepiękną mozaiką na sklepieniu kopuły (każdy z apostołów miał inny wyraz twarz) to tak samo jak z nami – ludźmi. Jeden z uczestników zapytał mnie, co mnie tak kręci w tych cerkwiach przecież wszystkie są takie same. Nie, są podobne ale nie takie same – odrzekłem. W czasie wolnym wracając na bulwar Arystotelesa odbiłem do klasztoru Theodory by zobaczyć jak wygląda od wewnątrz. Szczęśliwie jeden z duchownych właśnie otworzył Cerkiew, wnętrzem której delektować się mogłem przez dłuższą chwilę. To co fascynuje w Salonikach, to zabytkowe na szczęście nie wyburzane kościółki w różnych miejscach miasta tuż przy sklepach czy budynkach mieszkalnych. Tego samego dnia dotarliśmy do Skopije. Zwiedzanie zaczęliśmy od miejsca gdzie widać było całą perspektywę miasta. Przewodnik opowiedział historię Macedonii jej perspektywy i zagrożenia. Jego opowieść przerywana była głośnym śpiewem z meczetu Mustafy Paszy słyszanym w całym mieście, który nota bene zwiedziliśmy później. Obowiązkowo zwiedzanie starego i nowego miasta i starej Carsiji dawnego tureckiego bazaru. Tu kupić można wszystko. Ja kupiłem oryginalny banknot polski z 1919 r. Antyczną przygodę chętni (w tym ja) kończyliśmy wycieczką w kanionie matka. W jednej z jaskiń zobaczyć można było coś co przypomina szyszkę sosnową powstałą chyba ze stalaktytu. W czasie wolnym załapałem się aby podpatrzeć spontaniczną zabawę młodzieży, która na przystani czekając na łódź pląsała i śpiewała w regionalnych bałkańskich rytmach. Co do wycieczki - bardzo udana i polecana przez mnie. Nie jestem w stanie opisać wszystkiego. Pierwsze wrażenia dotyczące zwiedzanych miejsc mogą wydawać się nieadekwatne do naszych oczekiwań. Akropol, Agorę czy inne niezwykłe miejsca znaliśmy z obrazków w książkach historii, w których to monumentalne budowle przedstawiane były tak jak wyglądały w latach świetności. Kiedy przejdziesz się pośród wiekowych pamiątek czy tego co pozostało i posłuchasz o czym mówi przewodnik, poczujesz że jesteś tu gdzie tworzyła się historia, że jesteś w prawdziwej Grecji. Jerzy K. Opole