Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Super opieka pilotów. Świetna organizacja zwiedzania. Wygodne autokary i busiki. Wszystkim polecam, prawdziwa baśniowa przygoda. Hotele czyste. Pokoje pięknie aranżowane. Jedzenie bardzo smaczne. Masaże jedyne. To jeden z powodów wyjazdu do Tajlandii.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
trochę póżno piszemy gdyż byliśmy w Tajlandii-Baśniowej baaardzo, w listopadzie 2015r. od tego czasu wpłynęło już kilka nowych opinii..wszystkie raczej pozytywne i moja(nasza) też będzie taka. BYŁO BOSKO! klimat, jedzenie, krajobrazy, architektura, kultura Azji, dosłownie wszystko było tam zachwycające! to była Nasza podróż marzeń. nie pierwsza w naszym życiu ale pierwsza taka bardzo daleka.. Rainbow nas nnie zawiodło. Wycieczka świetnie zorganizowana. Urozmaicona i pełna atrakcii a Pani Weronika pilotka profesjonalnie przygotowana..oraz dbająca o każdego z grupy z osobna.. Przewodnik Ej też świetny i zabawny. Mimo że wycieczka nie należała do taniej imprezy ( to nasza najdroższa jak do tej pory podróż) TO BYŁA WARTA KAŻDEJ WYDANEJ ZŁOTÓWKI..DOLARA.. CZY TEŻ BT TAJSKIEGO... DOSŁOWNIE! To co tam przeżyliśmyi zobaczyliśmy-świątynie oblane złotem, biała przecudna świątynia, małpy biegające po lesie i jedzące z ręki oraz słonie..przejażdzka na nich.. tajski ekscytujący boks i fantastyczna rewia trans. w ALCAZAR w Pathaya. WOW!! TEGO WSZYSTKIEGO TRZEBA DOŚWIADCZYĆ KONIECZNIE! i na wypoczynek koniecznie wybrać pathaya gdyż w centrum dzieje się tam wiele.. koniecznie trzeba spróbować robaka. Na ulicy można kupić cieplutkie. larwy, karaluszki i świerszcze.. są pyszne i żyje się po zjedzeniu! SERIO oraz pojechać na wycieczkę do Birmy. WARTO! bo jest zupełnie inna niz Tajlandia. Polecam napić się tam na lokalnym targu soku z trzciny cukrowej wyciskanej na miejscu w dziwnej maszynie.. sok jest pyszny i nie umiera się po nim. warto tez kupić tam na targu prosto z jutowego worka papryczki pieprz w kulkach. ZA GROSZE! KOMARY GRYZĄ ALE TYLKO W HOTELU GOLDEN PINA BO tam jest dużo zieleni. wystarczy spray lub długie rękawy i spodnie. ) Treść komentarza
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Zamykam oczy. Cofam się myślami 2 miesiące wstecz. Uśmiecham się. Słyszę komunikat, brzmiący mniej więcej: "Krim bin long co tikrum łorso", czyli "Samolot z Warszawy wylądował". Czuję zapach Bangkoku. Specyficzny, intensywny, słodki. Całkowicie wyjątkowy. Odbieram bagaż i szybko pędzę do okna, aby na własne oczy zobaczyć, to o czym marzyłam całe życie. Przez mały kwadracik widzę wielki świat. Z oddali słyszę: "Rainbow, Rainbow TUTAJ, ZAPRAAASZAM". Tupiąc w myślach nogą, odwracam się i razem z innymi, idę w stronę przewodniczki. Dostajemy niebieskie wstążeczki na bagaże i kierujemy się w stronę autokaru. Przez szybę autobusu podziwiać można niezwykle bajeczne kolory Bangkoku: biały, żółty, turkusowy, liliowy, rubinowy, szmaragdowy, a także wszechobecne, liczone w tysiącach czarne kable ciągnące się nad głowami tubylców i turystów. To wszystko na tle błękitnego nieba, którego ciągłość przerywają jedynie olbrzymie szklane budynki odbijające wszechobecną tęczę barw. Piorunujące wrażenie robi widok z Bayioke Sky Hotel, gdzie z 78-ego piętra samochody przypominają filigranowe kule świetlne, mknące po serpentynie autostrad. Liczne, zapierające dech w piersiach świątynie, które swoim przepychem i wytwornością zawstydzają wystrój pałaców arabskich Szejków. Woń kwiatów unosząca się na rynku w Chinatown do dziś przyprawia o zawrót głowy. Jedna z kolacji uwieńczona pokazem tańca tajskiego, była rodzajem hipnozy. Patrząc na piękne kobiety i przystojnych mężczyzn, zapominało się o tym, co miało się na talerzu. Najważniejsza była muzyka i magiczne ruchy, zapominało się o całym świecie. Liczyło się "TU i TERAZ". Odwiedzając różne wioski plemion górskich, największe wrażenie wywarła na mnie osada "Długich Szyi". Ciężko stwierdzić, czy to odczucie pozytywne, czy odwrotnie, niemniej jestem pewna, że był to widok niezwykle zaskakujący. A wielkim podziwem i jednocześnie współczuciem obserwowałam kobiety dźwigające brzemię tradycji. Nasuwa się pytanie, czy te wielkie, niesamowicie ciężkie obręcze towarzyszące im od najmłodszych lat są przekleństwem? Jak zawsze: wszystko zależy od punktu odniesienia. My - kobiety żyjące w całkowicie cywilizowanym świecie, uważamy, że takie tradycje są krzywdzące. A co na ten temat sądzą "tradycjonalistki"? One mówią (niestety nie słyszałam tego w osobistej relacji), że jest to ich obowiązkiem. Kochają swoje obyczaje i nie wyobrażają sobie zmian. Zapewne, gdyby zobaczyły "nas", idące chwiejnym krokiem na 20cm szpilkach, z poobdzieranymi piętami i wykrzywionymi palcami, stwierdziłyby, że te ich "naszyjniki" nie są aż takie złe. SŁONIE. Tak. Na słonie czekałam (oprócz całego życia) całe 9 dni. Już z daleka słychać było ich "śpiew". Podekscytowana kupiłam 8 paczuszek dziwnych patyków (chyba pędy bambusowe) "tak na wszelki wypadek". Och, jaką radość sprawiło mi patrzenie na te wielkie, a jednocześnie tak delikatne zwierzęta. Gdyby nie było limitu bagażowego na lotnisku, zabrałabym jednego 3-tonowego słonika ze sobą. Tuliłabym go (mimo jego "upierzenia" przypominającego szczotkę ryżową), bawiła się z nim (pomimo jego gabarytów), wychodziła z nim na spacery (o ile kupiłabym odpowiednią smycz i obrożę) i karmiła (chociaż tutaj wystąpiłby mały problem z dostarczaniem odpowiedniej ilości składników odżywczych). Kolejną niesamowitą atrakcją, był spływ tratwami w otoczeniu dżungli. Pewna tego, iż pod nazwą "tratwa" kryje się mały, aczkolwiek stabilny stateczek z wiosłami, nie kryłam zdziwienia widząc TRATWĘ, jaką często widuje się w kreskówkach. Płynęliśmy najprawdziwszymi bambusowymi tratwami!!! Lekkie fale, ciągłe zakręty i zmiany głębokości wody dawały wrażenie niesamowitej przygody. Nigdy nie spodziewałabym się, że tak cudownie można wspominać 14-sto godzinną podróż pociągiem. A jednak! Nie jestem w stanie opisać, jak fantastyczny klimat panował w wagonie restauracyjnym o wymiarach 5x3 metry, mieszczący w sobie około 70-cioro ludzi, gdzie najmłodszy imprezowicz miał 5 lat a najstarszy 74, różnych narodowości, bawiących się do tej samej muzyki i krzyczących refren piosenki: "One night in Bangkok" ("One night in Bangkok and the world's your oyster............ (tutaj nikt nie znał dalszych słów i brzmiało to jakoś tak: "om, om, um, om") ........ I can feel an angel sliding up to me!!!!!"). Wysiadając na dworcu parę razy słyszałam: "Nie da się tego opisać. Trzeba to przeżyć, aby zrozumieć" - w zupełności się z tym zgadzam. Zatrzymaliśmy się w Pattayi. Wiele słyszałam na temat tego "miasta rozpusty". Nie wiem, czy to dlatego nie zrobiło ono na mnie aż tak wielkiego wrażenia, jak się spodziewałam? Czy po prostu zachłyśnięta całokształtem wycieczki, nie potrafiłam ocenić tego obiektywnie? Ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne: czysty piasek rozciągający się łukiem, wzdłuż niego setki pięknie oświetlonych hoteli. Najcieplej wspominam wieczorne spacery w blasku księżyca, odbijającego się w tafli wody. Niestety 5 dni wypoczynku minęły w mgnieniu oka. Jakże szybko usłyszałam komunikat: "Pasażerowie lecący do Warszawy proszeni są o podejście do odprawy". Niemniej zacytuję słowa mojej mamy: "Nie martw się, że coś się skończyło. Jeśli wydarzyło się coś wspaniałego w Twoim życiu- pozostają Ci wspomnienia. Na zawsze". Jestem pewna, że do końca życia pamiętać będę zapach Bangkoku, śpiew słoni i piosenkę "One night in Bangkok".
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Polecam wycieczkę w 100%. Bogaty program, ciekawe miejsca i świetny pilot to przepis na udaną wycieczkę! Program był przyjemny, intensywny, ale był też czas na samodzielne zwiedzanie i odpoczynek np. w Bangkoku lub Chiang mai. Zakwaterowanie w fajnych hotelach, zazwyczaj z basenami sprawiało, że po długim dniu zwiedzania można było trochę odpocząć i zrelaksować sie. Wyżywienie w hotelach bogate w lokalną kuchnię co dla nas było dużym plusem. Autokar czysty, zadbany i klimatyzowany. No i najważniejsza Pani pilot Natalia - świetnie przygotowana, miła, uprzejma i bardzo pomocna. Zawsze dbała o to żeby program był zrealizowany tak aby był czas na wszystko - zwiedzanie, zakupy, jedzenie i zdjęcia. Dodatkowo podpowiadała co można jeszcze zwiedzić w okolicy w wolnym czasie. Była to nasza podróż poślubna wraz z mężem i polecamy tę wycieczkę wszystkim, którzy lubią wakacje podczas, który można dużo zwiedzić i jedncześnei odpocząć.