Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Tajlandia była na mojej liście marzeń już od dawna. Jakoś tak się wręcz utarło w mojej głowie, że być w Azji, a nie być w Tajlandii, to tak, jakby nie być w Azji. Mogę w końcu powiedzieć, że byłem i mimo, że nie była to moja pierwsza wizyta na tym kontynencie, to widziałem wiele dla mnie nowego, aczkolwiek trochę moje wyobrażenia się rozminęły ze stanem faktycznym. Lądowanie w Bangkoku było o tyle ciekawe, że nie wiadomo nawet kiedy wylecieliśmy z chmur prosto w smog, a następnie byliśmy już na płycie lotniska. Później aż tak źle nie było, ale widoczność pozostawała niestety kiepska przez całą wycieczkę. Nie wiem jak często taka sytuacja się zdarza. Możliwe, że znaczenie ma tu pora roku (my byliśmy przed porą deszczową). Piękna na ziemi na szczęście nie brakowało. Stolica na początku może przytłoczyć. Sam nie jestem zresztą fanem wielkich metropolii, zazwyczaj szukam spokojniejszych miejsc, ale Bangkok ma swój unikalny charakter. Zwłaszcza nocą. Polecam wybrać się wieczorem na obrotową platformę widokową w Baiyoke Sky Hotel. Płacimy 400 THB, wjeżdżamy windą na ostatnie piętro, gdzie gwar miasta ucicha, a my obserwujemy fascynujący widok. W cenie biletu mamy też drinka w barze. W ciągu dnia natomiast warto przejść się (lub podjechać tuk tukiem) do parku Lumpini, gdzie niczym koty, wesoło hasają (o ile można tak o nich powiedzieć) wielkie warany. Jest to dość spory obszar terenów zielonych z miejscami rekreacyjnymi oraz akwenami. Od drugiego dnia zaczyna się “maraton świątynny”. Tak, to prawda, świątyń naoglądamy się naprawdę dużo, ale raz, że jest to zgodne z programem, a dwa, zobaczyć je naprawdę warto. Każda jest trochę inna, ale jednocześnie zachwycająca. No, może poza tą w Phitsanulok, która akurat niezbyt się wyróżniała na tle reszty. Muszę przyznać jednak, że faktycznie przydałoby się ciut więcej różnorodności. Może nie na tle atrakcji, ale zwiedzanych obszarów. Bardzo często jesteśmy na terenach mocno zurbanizowanych, nawet jak płyniemy łódką, zwiedzamy piękną światynię, to tak naprawdę jesteśmy w jakimś mieście. Dobrze chociaż, że są fakultety, na których mamy okazję poobcować z naturą (Park Narodowy Doi Inthanon lub schronisko dla słoni). Szkoda, że możemy zdecydować się tylko na jedną opcję, gdyż organizowane są tego samego dnia. My wybraliśmy park narodowy i nie żałujemy. Polecam szczególnie miłośnikom malowniczych wodospadów. Na pewno różnorodność mamy zapewnioną dla odmiany pod względem środków transportu. Łodzie duże, małe, przejazd pociągiem, rejs na tratwie, jazda jeepami, songthaew’ami, przejażdżka na rowerze, oczywiście autokar i jak ktoś ma ochotę, również tuk tuk. Nie mogę też wspomnieć o fantastycznej kuchni. Dla samych smaków Tajlandii trzeba się tam pojawić. Nie ma co się nad tym rozwodzić, jedzenie jest po prostu obłędne. Poza oczywistym Pad Thai, czy Som Tam, warto również spróbować zupy Tom Kha Gai, przepysznych owoców i smoothie, a jak ktoś lubi na słodko, to koniecznie mango z kleistym ryżem. To tylko kilka przykładów, ale warto próbować wszystkiego, co wygląda dobrze, a raczej zawodu nie będzie. Przewodnik Alan, którego mieliśmy, jest bardzo sympatyczny i kompetentny. Organizacyjnie niewiele jest do zarzucenia. Właściwie tylko ten Phitsanulok był taki felerny, bo oprócz słabszej świątyni, to mimo iż kolacji tego dnia nie mieliśmy zapewnionej, to na mieście jakoś niespecjalnie (o dziwo) było co zjeść. Okolica wydawała się wręcz opustoszała. Podsumowując, wycieczka bardzo udana i pouczająca. Dowiedzieliśmy się wiele o Tajlandii, o kulturze i mieszkańcach. Nie da się ukryć jednak, że ta magia, z którą kojarzy nam się Azja, gdzieś powolutku zanika przez tempo zmian. Widać to przykładowo po takim targu wodnym, gdzie wyobrażamy sobie jak klimatyczne to musiało być miejsce, zanim pojawiły się łodzie motorowe i tłumy turystów. Na szczęście jeszcze trochę tej magii zostało i póki nie zniknie, pozostanie atrakcją samą w sobie. My natomiast bogatsi o doświadczenia, zacznijmy również korzystać z takich atrakcji bardziej świadomie.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Impreza zorganizowana na bardzo wysokim poziomie. Szczególnie część objazdowa, która wymagała szczególnej zdolności skoordynowania wszelkich czynności związanych z obsługą podróżnych, autokar, hotele, pociąg i atrakcje turystyczne. Wszystko dopięte na przysłowiowy ostatni guzik. Fantastyczna Pani Paulina P. - przewodnik naszej grupy, która wykazywała się na każdym kroku swoim zaangażowaniem, olbrzymią wiedzą i chęcią, aby ją nam przekazać w najróżniejszy sposób, nieraz bardzo orginalny.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wspaniała wycieczka. Rainbow przygotował objazd w każdym calu. Naszym jedynym,,zmartwieniem"było tylko to aby codziennie wstać na czas🤪🤪🤪. Nasz przewodnik Michał (pozdrawiamy serdecznie) rewelacyjny,a jego tajski odpowiednik On też świetny. Ogólnie piątka z plusem.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Program imprezy „Baśniowa Tajlandia” organizacyjnie zasługuje na uznanie. Zaczynając od bezpośredniego przelotu do Bangkoku poprzez transport autokarem do poszczególnych etapów zwiedzania i noclegów. Dużym plusem był „transport” bagaży z autokaru pod drzwi pokoju hotelowego i rano do autokaru. Program bardzo ciekawy, pozwolił zobaczyć piękno Tajlandii jak również i mniej przyjemne strony życia mieszkańców , mimo to uśmiechniętych (kraina uśmiechu)i na każdym kroku pomocnych. Wycieczka pełna wrażeń i zaskakująca w każdym punkcie programu. Były wizyty w baśniowych świątyniach Buddy (w wielu pozycjach), rejsy po kanałach (Bangkok) i rzekach (Kwai i Mekong), zwiedzanie parków historycznych z ruinami świątyń robiącymi wrażenie, spotkanie z przesympatycznymi słoniami w ośrodku opieki nad nimi. Duży plus dla naszej polskiej pilotki pani Martyny, która wykazała się dużą wiedzą zarówno historyczną jak i bieżącą na temat życia i zwyczajów Tajlandii, profesjonalizmem, kompetencją i życzliwością . W czasie dłuższej jazdy autokarem mogliśmy obejrzeć filmy z czasów budowy kolei tajsko-birmańskiej i boksu tajskiego na który niektórzy z naszych uczestników się wybierali. Natomiast nasza tajska przewodniczka One Pen (nie wiem jak się pisze po tajsku) serwowała nam różne tajskie przysmaki , opowiadała o tajskich owocach, podczas jazdy w autokarze „uczyła” tajskiego alfabetu i liczenia 1-10. Jej zawołanie na zbiórkę całej grupy „RAIBOW tutaj”stało się zawołaniem naszej grupy. Hotele na trasie objazdu na dobrym poziomie, niektóre z basenami. Największe wrażenie zrobił na nas pobyt w bungalowach (Golden Pine) zbudowanych w pięknym ogrodzie. Posiłki wszędzie w formie bufetu, każdy znalazł coś dla siebie.