3.2/6 (8 opinii)
Kategoria lokalna 4
3.5/6
ORGANIZACJA BIURA RAINBOW TOURS NA WYSOKIM POZIOMIE. NAPRAWDĘ POLECAM to biuro . Hotel Arkadia nie istnieje to po prostu Chaika Beach OGROMNY hotel gdzie panuje bałagan winda zepsuta bieganie na 7 piętro to nie lada wyzwanie pokoje stare brudne może 50lat temu był czas ich świetności sprzątane 3 razy w tygodniu ręczniki wymieniane 2 razy ale robaków nie było stołówka brudna z nieprzyjemnym zapachem co skutkowało późniejszym zatruciem za mało obsługi dlatego panuje taki bałagan.Panie w recepcji bezczelne jakby siedziały tam za karę równiez jeden z barmanów nadaje się do zwolnienia nie chciało mu się nalewać piwa i cały czas coś bełkotał po bułgarsku. Morze niedaleko hotelu i wszystko wynagradza czyste i ciepłe. Ogólnie osobiście nie pojadę juz do tak wielkiego hotelu i zasługuje on na góra trzy gwiazdki. Okolica pełna atrakcji i sklepików
3.0/6
pobyt ogolnie udany fajna pogoda mila okolica gdyby nie te mankamenty hotelowe byloby wspaniale
2.0/6
Jedynym plusem hotelu jest jego lokalizacja. Brudne pokoje, przeciekający zlew zgłaszałem czterokrotnie (!) i nikt się tym nie zajął przez tydzień. Jedzeniem się zatrułem.
0.5/6
Pozwolę sobie opisać udrękę w tym hotelu, czyli tzw. "wakacje": Dotarłiśmy na lotnisko w Warnie troche przed czasem - ja, zona i 3-latek. Pani z Rainbow na lotnisku wskazała nam lokalnego pana, który busikiem miał nas dowiezc do hotelu (pierwszy zgrzyt - busik nie mial napisanej ani nazwy hotelu, ani nazwy Rainbow). Nastepny problem - owy Pan nie rozumial niczego oprocz bulgarskiego, wiec zdani bylismy na jego laske i kiedy znak pokazywal, ze Burgas jest prosto (a tam mial znajdowac sie hotel wedlug oferty), Pan kierowca skrecil w lewo. Troche sie zaniepokoilismy jak zatrzymalismy sie przed hotelem o nazwie "Chaika Beach Hotel", ktory nijak nie pasowal do nazwy z oferty - Arkadia, ale kierowca potwierdzil nazwe hotelu jako "Arkadia", wiec nie mielismy innego wyboru jak wejsc do srodka i upewnic sie ze to na pewno ten hotel. Po wniesieniu naszych bagazy do recepcji, pojawil sie kolejny problem - checkout był od godziny 14, a my dotarlismy okolo 11:30. Postanowilem zapytac czy moze juz nasz pokoj jest wolny, a jezeli nie to czy mozemy chociaz zostawic gdzies bagaze (miala byc przechowalnia). Na oba pytania dostalem przeczaca odpowiedz - checkout jest od 14 i nie wczesniej a przechowalni bagazy nie ma (wyjasnie dlaczego tak odpowiedzili pozniej), wiec glodni, zmeczeni (ponad 30 stopni bylo wszedzie) musielismy siedziec w recepcji i czekac do 14. Po 30 minutach nie wytrzymalem i poprosilem o opaski all inclusive zebysmy mogli cos zjesc, a pani z recepcji BARDZO niechetnie mi ja dala (nawet nie patrzac na moja rezerwacje), a jak podeszla zona z dzieckiem to ta sama pani nie chciala im dac opasek, dopoki nie przyszedlem i nie zazadalem dla nich opasek. Uradowani, ze zjemy jakis cieply posilek poszlismy na stolowke (celowo nie nazywam jej restauracja jak w ofercie, ale o tym pozniej) z naszymi bagazami, czyli 2 walizkami, plecakiem i torebka damska, co przy ponad 30 stponiach goraca jest udreka, ale niestety rozczarowalismy sie dosc mocno. Po pierwsze brakowalo talerzy i sztuccow, ludzie stali w kolejkach zeby chociaz jeden talerz i widelec zgarnac. Po drugie, 90% jedzenia, ktore mialo byc cieple - bylo kompletnie zimne, co wiecej, jedzenie bylo juz przynoszone kompletnie zimne na sale (wyjatkiem byly zupy, podgrzewane caly czas w duzych podgrzewaczach). Po trzecie, brak serwetek, solniczek - w tym miejscu po prostu nie istnialy. Po czwarte, bylo okropnie goraco w stolowce, klimatyzatory byly az 2 i to wylaczone ( a stolikow na sali bylo przynajmniej 50 i wszystkie praktycznie zajete), ale na szczescie bylo jeszcze miejsce pod wielkim namiotem na zewnatrz. Nie bylismy zachwyceni obiadem, ale glodni zjedza wszystko. Nastepnie po zjedzeniu obiadu udalismy sie znow do recepcji, gdzie zastalismy kolejke na 20-30 osob do rejestracji (byla 13:45), wiec musialem sie jeszcze nastac okolo 25 minut zebysmy dostali pokoj. Kiedy dostarlem wreszcie do recepcji, nie uslyszalem ani "hello" ani zadnego milego powitania (a zmienila sie obsluga na recepcji podczas obiadu), no ale pomyslalem, ze to maly szczegol i reszta bedzie juz jak z gorki. Pani z entuzjazmem leniwca zabrala nasze dokumenty, wklepala cos do komputera i polozyla kluczyk do pokoju oddajac rowniez dokumenty, ale nie powiedziala przy tym ani slowa, nie wskazujac rowniez w ktora strone mamy sie udac do naszego pokoju, a hotel jest naprawde duzy i ma 2 budynki, wiec musialem spedzic kolejne 10 minut na szukaniu naszego pokoju. Kiedy wreszcie dotarlismy do pokoju, okazalo sie, ze jest po prostu brudny (mnostwo piachu, jakies slady na podlodze), a dodatkowo "klimatyzacja" dzialala gorzej niz wiatrak. Stwierdzilismy, ze pewnie posprzataja jutro, a my tymczasem udalismy sie na basen (zadzwonilismy jeszcze do Pani Rezydentki zglosic zle dzialajaca klimatyzacje i uslyszelismy, ze ktos sie tym dzis zajmie). Tutaj kolejny zawod - otoczenie basenu nie bylo czyste, kilka kafelkow nawet bylo nadlamanych i niebezpiecznych, a dodatkowo same kafelki byly BARDZO sliskie. Probowalismy sie wszyscy wykapac w basenie, ale niestety woda byla bardzo zimna mimo kilkugodzinnego nagrzewania (bylo po godzinie 15). Postanowilismy wiec udac sie na plaze i tu dochodzimy do jedynego plusa hotelu i tego pobytu - odleglosc od plazy. Wychodzilo sie doslownie na plaze z tylu hotelu. ale niestety plaza nie byla hotelowa. Po krotkim pobycie na plazy postanowilismy sie przejsc po okolicy, kiedy wracalismy byla juz pora kolacji (po 18). I tutaj po raz kolejny zawod - to co zostalo z obiadu przerabiane bylo na kolacje w innej postaci (zimnej oczywiscie), czyli np. jak zostala marchewka z obiadu to wrzucali ja do sosu z miesem i bylo kompletnie nowe danie! Nawet nie kroili inaczej, po prostu mieszali i tyle. Juz nie bylismy tak glodni jak na obiedzie, wiec wreszcie zaczelismy czuc prawdziwy "smak" potraw w tej stolowce - prawie wszystko zimne, niedoprawione, najtansze produkty (przez kolejne dni zawsze rano widywalem dostawe towaru i praktycznie wszystko bylo w postaci mrozonej). Nawet frytki, ktore ciezko zepsuc, byly w oplakanym stanie - miekkie, mokre i zimne. Probowalismy cos zjesc, ale ciezko nam to szlo, zwlaszcza synowi, ktory nie jest zwykle wybredny przy jedzeniu. Po kolacji wrocilismy do pokoju i zauwazylismy, ze ktos byl (zamykalismy zamek na 2 razy, a byl teraz zamkniety na 1 raz), wiec pomyslelismy, ze byl ktos naprawic klimatyzacje, ale niestety nastepny zawod, klimatyzacja dzialala tak samo jak wczesniej - temperatura NIGDY nie spadala ponizej 24.5 stopni, nawet w nocy, co bylo udreka, bo to nie jest dobra temperatura do spania (zwlaszcza jak codziennie jest ponad 30 stopni w cieniu na zewnatrz). Tego samego wieczoru zauwazylem problemy z zoladkiem u siebie i u syna, ale stwierdzilismy z zona, ze to wina troche innej flory bakteryjnej i za kilka dni przejdzie. Po ciezkiej nocy (jak mozna spac przy prawie 25 stopniach?), postanowilem z synem wybrac sie na sniadanie (zona postanowila jeszcze pospac). Zauwazylismy, ze jest druga stolowka, blizej wyjscia, wiec udalismy sie tam z synem. Juz prawie mielismy siadac i jesc (syn zauwazyl czekoladowe kulki zbozowe i sie ucieszyl), ale zostalismy wyproszeni do tej drugiej stolowki, bo mielismy inne opaski (niebieskie, a nie biale). Stwierdzilem - ok, rozumiem, ta stolowka jest pewnie dla ludzi z wykupionym HB i udalismy sie do znanej nam stolowki. Niestety zgodnie z tradycja tego hotelu - zawod. Po pierwsze brakowalo mleka, po drugie czekoladowych kulek zbozowych nie bylo - bylo tylko musli. Probowalismy wyjsc obronna reka z tej sytuacji i stwierdzilismy, ze zjemy jajecznice, bo przeciez tego nie da sie zepsuc. NIESPODZIANKA! Ten hotel zepsul nawet jajecznice - a w jaki sposob? Otoz jajecznica byla Z PROSZKU, wiec od razu po sprobowaniu zabralem synowi i wyrzucilem do kosza. Nastepny wybor posilku padl na jajka na twardo i to dalo sie jesc (oczywiscie zimne, ale jadalne). Chwile pozniej przyszla na sniadanie zona i stwierdzilismy, ze napijemy sie kawy, wiec stanelismy w dlugiej kolejce do dystrybutorow cieplych napojow. Nie trzeba zgadywac, ze kolejny zawod - kawa byla z proszku, mleko do kawy tez, przez co smak cappuccino byl niepowtarzalnie zly. W tym miejscu pragne wspomniec, ze wszystkie napoje, czy to cieple czy zimne wydawane byly w malych plastikowych kubeczkach, jak na czterogwiazdkowy hotel przystalo :) (czasami rzucili na sale kilka kubkow ceramicznych, albo raz czy dwa razy podawali wino w kieliszkach zeby nas troche porozpieszczac). Po "cudownym" sniadaniu poszlismy na plaze aby za kilka h wrocic na obiad, ktory niestety wygladal jak ten poprzedniego dnia - niektore rzeczy nawet wygladaly jak odgrzewane (chociaz wszystko bylo zimne zwykle)resztki z ostatniego obiadu/kolacji. Po obiedzie wrocilismy do pokoju i zauwazylismy, ze "ktos" byl, po tym, ze zostal zmieniony papier toaletowy i zmieniony kosz na smieci (ktory swoja droga byl wielkosci malej doniczki) ale poza tym NIC nie bylo zrobione - ciagle bylo mnostwo piachu, podloga nie byla umyta, wiec poszedlem an recepcje zglosic i poprosic o posprzatanie, ale niestety "przemila" pani recepcjonistka nawet nie spojrzala na mnie podczas rozmowy tylko odpowiedziala, ze serwis sprzatajacy jest tylko do 14 (a byla 14:10) i, ze posprzataja jutro w pierwszej kolejnosci. Odpuscilem jakiekolwiek przepychanki z recepcja i mialem nadzieje, ze jutro rzeczywiscie zostanie posprzatane. Niestety nastepnego dnia ponownie nie zostalo posprzatane (nikogo rano nie bylo a dopiero po 13 ktos przyszedl wymienic papier toaletowy) a dodatkowo na 2 dorosle osoby i jedno dziecko dostalismy tylko 2 nowe, sredniej wielkosci, reczniki. Dodatkowo zauwazylismy, ze posciel nie zostala zmieniona, wiec po raz kolejny poszedlem poprzepychac sie na recepcji. Uslyszalem te same formulke o serwisie do 14 (bylo znow po 14), wiec zazadalem zmiany poscieli jeszcze dzis + dolozenie dodatkowego recznika. Oczywiscie uslyszalem, ze nie da rady i tyle. Po tym zona zadzwonila do Pani rezydentki proszac o interwencje. Interwencja najwidoczniej cos zdzialala bo o godzinie 21:45 przyszla pani z obslugi zmieniac posciel, akruat kiedy zona usypiala syna :). Zona oczywiscie odprawila pania z obslugi proszac o zmiane nastepnego dnia. Owa zmiana oczywiscie nastapila, ale to byla jedyna zmiana poscieli podczas naszego 12-dniowego pobytu w tym hotelu :). Kilka dni pozniej okazalo sie, ze jest awaria wody w calym regionie i na stolowce podstawili nam plastikowe naczynia do przechowywania zywnosci (nawet nie talerze czy sztucce) zebysmy mogli z nich jesc, bo nie mogli umyc naczyn. Wtedy tez zauwazylismy, ze dystrybutory napojow przestaly dzialac z tego samego powodu, wiec szybko polaczylismy fakty i okazalo sie, ze od momentu przybycia do hotelu pijemy wode kanalizacyjna :). Oczywiscie nasze problemy zoladkowe nie ustapily az do konca wyjazdu. Naturalnie hotel nie zapewnil gosciom wody do picia czy nawet do umycia sie i zostalismy bez wody do picia czy kapieli do poludnia nastepnego dnia. Na 3 dni przed wymeldowaniem zapukala do nas pokojowka, gdy otworzylem zapytala po rosyjsku czy wychodzimy, na co odpowiedzialem, ze tak. Nastepnie zaczela krzyczec mieszanym bulgarskim i rosyjskim z czego zrozumialem "bedziecie placic" i zaczela gdzies dzwonic. Troche pokrzyczala przez telefon i cos wymamrotala w stylu "recepcja", wiec udalem sie do recepcji zapytac o co chodzi. Tam zostalem powitany informacja, ze checkout byl do 12 (a bylo po 14) i ze bede placil gruba kase za pozne wymeldowanie. Na co ja odparlem, ze nie do konca tak bedzie, bo mam rezerwacje jeszcze na 3 dni. "Przemila pani na recepcji poklikala cos na komputerze i oznajmila, ze dzis jest checkout i koniec. Odpowiedzialem, ze zadzwonie do rezydentki i wyjasnie to. Akurat przyszla zona z synem i powiedziala, ze pokojowka popedzala ja i krzyczala na nia, zeby wychodzila. Zona zadzwonila do rezydentki i uslyszala przeprosiny i ze zostanie to naprawione. Akurat bylem przy recepcji jak pani rezydentka dzownila do recepcji i ulyszalem jak pani z recepcji mowila, ze nam wysla szampana jako przeprosiny za pomylke. Po zakonczeniu rozmowy pani z recepcji nawet nie porozmawiala ze mna, tylko poszla sobie w inne miejsce. Musialem sie upomniec o informacje. Uslyszalem tylko, ze rezerwacja jest przedluzona, zadnych przeprosin, a pani nawet nie patrzyla mi w oczy jak to mowila. Po tym zona odebrala telefon od rezydentki z kolejnymi przeprosinami i z zapewnieniami, ze dostaniemy szampana. Oczywiscie owego szampana nie zobaczylismy do konca wyjazdu :). Juz nawet nie chcialo nam sie dzwonic w tej sprawie, bo przeciez wakacje nie sa od tego, zeby sie co chwile o cos upominac... Podsumowujac - nie polecam tego hotelu nikomu, kto chce bezproblemowych wakacji w jakims standardzie. Natomiast polecam ten hotel, jezeli ktos chce znow doswiadczyc PRL-u.