5.3/6 (1259 opinii)
6.0/6
Ja już trzeci raz w Grecji... Bardzo ważne, że samolotem, w dzisiejszych czasach jazda autobusem to strata czasu. Trasa znakomita, obejmująca najważniejsze zabytki. Jak widać można pokazać bardzo dużo w bardzo krótkim czasie. Ale do tego trzeba tak sprawnej i zorganizowanej pilotki, jak Pani Edyta. Do tego ma dar zarządzania dużą grupą zmęczonych, przepoconych indywidualistów w wieku od około 7 do około 77 lat = uczestników. I wszystko z uśmiechem, tak, że nikt nie poczuł się dotknięty. Do tego ogrom wiedzy historycznej i praktycznej. Słowem, właściwa osoba na właściwym miejscu. I szacunek za dobór polskojęzycznych przewodników w obiektach. Nie tylko za wiedzę, ale i umiejętność przekazu jej w sposób systematyzujący, układający, pokazujący co z czego wynika. Wydawało mi się, że jadąc po raz trzeci już w zasadzie wszystko wiem. Okazało się, że przewodnicy zawsze potrafili coś powiedzieć nowego, rzucić nowe spojrzenie na zabytki starożytności. A teraz trochę pomarudzę. Wysokim nietaktem ze strony Rainbow było nie zapewnienie wściekłych upałów na całej trasie. Kiepsko, oj kiepsko było z pogodą... To nie była Hellada słoneczna... taki stereotyp myślowy upadł. Dalej, nie podobał się wielu uczestnikom wieczorek grecki w Atenach. Repertuar był w złych proporcjach. Spodziewałem się " na ludowo " a tu, współczesne piosenki popularne śpiewane przez parę kiepskich wokalistów wraz z niezbyt młodą i niezbyt szczupłą damą wykonującą długo i namiętnie taniec brzucha ( nie, tego typu taniec to nie Grecki, czy Bałkański taniec ludowy ) w sumie przyćmiły trochę repertuaru folkloru greckiego. Nie podobał się również wielu uczestnikom proponowany program "Thessaloniki nocą " . Rejs 40 minut = 20 minut i 20 z powrotem pseudopirackim statkiem w warunkach wściekłęj dyskoteki na pokładzie nie nakręcał nawet naszej młodzieży. Dalej chwila przejazdu przez normalnie oświetlone miasto = OK, i pomyłka - dobra godzina czasu wolnego ( na co? ) na starówce pełnej malutkich uliczek z milionem knajp i szczelnie wypełnionych przez lokalnych mieszkańców. Kilka minut w tym tłumie w nocy i już był atak kieszonkowców, na szczęście nie trafny. Ale dosyć marudzenia, może się uda Rainbow ( tęczę też mieliśmy ) wziąć Zeusa Gromowładnego choć na fragment etatu, a nie na jakąś śmieciówkę, niech się tak nie wścieka, to pogoda będzie zawsze wymarzona; może w Atenach lub gdziekolwiek indziej jest jakaś knajpa+zespół z trochę innym repertuarem; może by trochę popracować nad programem " Thessaloniki nocą " . To wszystko nie zmienia mojej BARDZO DOBREJ oceny tego wyjazdu.
6.0/6
Nie miałem pojęcia, że Grecja jest aż tak piękna i fascynująca. A jeśli dodamy do tego tak zakochanego w Grecji przewodnika pana Marcina Pietrzyka, to mamy komplet. Jego opowieści sprawiały, że widok starych ruin ożywał a w wyobraźni przenosiliśmy się o tysiące lat wstecz. Piękna podróż, niezwykłe doznania. I chce się więcej. Polecam każdemu.
6.0/6
Niesamowity wyjazd! Odwiedziliśmy najważniejsze miejsca w Grecji. Był czas na zwiedzanie i wypoczynek. Dwa razy kąpaliśmy się w morzu:) Mimo napiętego programu nie było bieganiny. Przede wszystkim podziękowania należą się pilotowi wycieczki - Panu Jakubowi. Jego profesjonalizm, wiedza i wysoka kultura osobista zasługuje na największe pochwały.
6.0/6
Wycieczka bardzo ciekawa, piękne miejsca, krajobrazy, zabytki, lokalne jedzenie, sympatyczni ludzie. Dużym plusem czasu covidowego była niewielka liczba turystów , co bardzo ułatwiało zwiedzanie. Nigdzie się nie tłoczyliśmy, nie musieliśmy czekać w kolejkach. W muzeach, także tych na świeżym powietrzu przestrzegano nakazu noszenia maseczek oraz dzielenia grupy na mniejsze podgrupy. Ze względu na obostrzenia nie odbył się wieczór grecki ,ani rejs po Kanale Korynckim. Jeśli chodzi o przewodników lokalnych bardzo polecam p. Kasię z Aten i p. Marcina z Salonik. Ogromna wiedza, ciekawy sposób przekazywania informacji i dobry kontakt z grupą, to ich najważniejsze atuty. Minusem było wyżywienie w hotelach, zwykle raczej skromne i bez lokalnych potraw. Często chłodne, nie ustawione na podgrzewaczach ( hotel Phillipion). Najgorzej wypadł hotel Antonios w Olimpii - obiadokolacja serwowana dopiero, gdy grupa stawi się w komplecie, czekaliśmy na nieco spóźnionych, ale hitem była poranna jajecznica z proszku i nie dokładanie jedzenia podczas śniadania , wybór miało tylko kilkanaście pierwszych osób, ostatnie praktycznie nie miały co jeść. Na szczęście wszystkie niedogodności wynagradzała nam wspaniała pilotka, p.Agata, biegle władająca językiem greckim. Bardzo empatyczna, radosna, z ogromną wiedzą na temat wszelkich greckich spraw, perfekcjonistka pod każdym względem.