5.7/6 (136 opinii)
5.0/6
Cała wycieczka była ciekawa i i ciekawa :) Duży plus dla biura za załatwienie pogody. Prawie wcale nie padało i było ciepło (jak na Islandię). Widok wulkanu na żywo (choć przez okno autobusu) fascynujący. Ceny różne, raz większe, raz duże :) All ok.
5.0/6
Fantastyczna wycieczka , świetna pilotka - pani Paulina , która była bardzo dobrze zorganizowana, bardzo ciekawie opowiadała, bardzo pomocna. Ciekawy program , właściwie widzieliśmy wszystko co warto zobaczyć ; jedyny mankament to wycieczka statkiem na oglądanie wielorybów ,
4.0/6
Na pewno warto, robi niezwykle wrażenie a myślałam że po Norwegii nic mnie nie zaskoczy ale wszystko potężniejsze, mocniejsze i inne. Wyjazd zaczął się od opóźnienia wylotu samolotu, ponad 3 godziny tak, że do hotelu trafiliśmy na 3 godzinny sen, jeśli oczywiście ktoś umie zasnąć w każdej chwili. Drugiego dnia wyruszyliśmy na północ i zgodnie z planem obejrzeliśmy wodospady i źródło geotermalne, napisano największe, być może ale widzieliśmy bulgoczącą wodę i parę wodną na małym odcinku, dalej ciekawy skansen z domkami z torfu. W autokarze lepiej zająć miejsca po lewej stronie wtedy mamy widok na morze, bo po prawej stronie możemy liczyć tylko na pola czarnych lub pokrytych mchem skał lub kamieni, czyli zaschniętej lawy wyrzuconej wiele lat temu przez wulkan. Gdzieniegdzie migną 2-3 owce czy islandzkie koniki. Dłuższa jazda sprawia, że czujesz się jak na innej planecie. Trzeci dzień miał być spokojnym przejazdem do następnego hotelu ale był ciekawszy niż poprzedni dzień a to za sprawą wodospadu Bogów o kształcie podkowy o szerokości 30 m i imponującej mocy, spaceru pośród pseudokraterów i po labiryntach z wysokich skał wulkanicznych tworzących urwiska czy jaskinie. Następnie Skútustaðahreppur, tu spacerujemy pomiędzy bulgoczącymi kałużami i słupami pary buchającymi z ziemi, wdychając zapach dwutlenku siarki. Na koniec najpotężniejszy wodospad na Islandii – Dettifoss, szeroki na 100 metrów, wysoki na 45 metry, podobno w ciągu sekundy przepływa przez niego prawie 200 m³ wody. I to miał być spokojny przejazd. Dzień czwarty - Kolejny wodospad w Djúpivogur, potem widok z urwiska przy drodze na nadbrzeże Morza Norweskiego? przy wysokiej skarpie, znów wysokie góry i wschodnie wybrzeże z fiordami. Spacer po czarnej plaży i wizyta w wiosce Vikingów. Po drodze widzieliśmy renifery. Przejazd z widokami na lodowce. Dzień piaty – rejs amfibią w lagunie Jokulsarlon wśród płynących przezroczystych, białych, niebieskich oraz czarnych gór lodowych oraz wizyta na diamentowej plaży gdzie czarny piasek pokryty jest półprzezroczystymi fragmentami lodowymi, które błyszczą w słońcu jak diamenty. Tam można było obserwować foki. Następnie pojechaliśmy na najpiękniejszą czarną plażę Reynisfjara z czarnym piaskiem i kamykami różnej wielkości oraz formacjami skalnymi z bazaltowych kolumn o regularnym kształcie. Tutaj mogliśmy podziwiać maskonury. Na koniec wodospad Seljalandsfoss. Jego cechą charakterystyczną jest ścieżka przechodząca pomiędzy skałą a słupem wody, dzięki której wodospad można obejrzeć od tyłu. Tu należy udać się w kurtce przeciwdeszczowej i chronić również spodnie ponieważ na końcu drogi silny wiatr może nas zmoczyć mniejszymi lub większymi strumieniami wody. Okolica w pobliżu wodospadu porasta zielonym mchem a ponieważ trafiliśmy na słoneczny dzień przy wodospadzie pojawiła się kolorowa tęcza. Dzień szósty – też masa wrażeń - Krater Kerid z malowniczym jeziorem, wizyta w stadninie koni islandzkich, złoty wodospad, pole geotermalne i park narodowy Thingvellir. Dzień siódmy – to pobyt w Błękitnej lagunie i zwiedzanie Reykiaviku. Warto przeczytać wcześniej o lagunie aby nie być zaskoczonym, że wymogiem przed wejściem do laguny jest wzięcie prysznica nago. Zwiedzanie miasta bardzo słabe, niestety trzeba się samemu wcześniej przygotować aby nie być zawiedzionym. Dzień ósmy – my wybraliśmy się na oglądanie wielorybów. Było dość wietrznie i lekko padało. W poprzednie dni pogoda była świetna, a jeśli padało to akurat byliśmy w autokarze. Na dolnym pokładzie można było ubrać się w kombinezon i tak opatulonym można było wyjść na górny pokład. Wieloryby były, ale widać było albo pióropusz wody z nosa znajdującego się na czubku głowy albo kawałek boku czy płetwy. Czy warto? Niestety nikt nie podpowiedział jak można zagospodarować wolny dzień. Dziwne, że Rainbow pozostawia swoich klientów na lodzie. A można pozwiedzać Reykiavik, zobaczyć Harpę w środku, zajrzeć do Muzeum Narodowego lub Narodowej Galerii Islandii, do Muzeum Perlan – gdzie można zobaczyć prawdziwą jaskinię lodową lub w planetarium zobaczyć zorze polarne albo odbyć ekscytująca podróż w wirtualnej rzeczywistości nad najbardziej spektakularnymi krajobrazami w Islandii w FlyOver. Ale należało się przygotować przed wyjazdem.
4.0/6
Wycieczka byłaby oceniona na szóstkę tylko ocenę totalnie obniża wykupienie obiadokolacji. Cena tych posiłków była totalnie wygórowana.Mimo wysokich cen kupienie obiadów w restauracji na miejscu byłoby o połowę tańsze od ceny pobranej przez biuro.Poza tym posiłki te oprócz jednego były tragiczne , zupy z torebki i takie same drugie dania przez cały czas. Nie radzę nikomu kupować obiadokolacji. Za to nasza przewodniczka ,jej pasja przekazanie tego co wie o Islandii,ogromna wiedza , kultura osobista, sposób prowadzenia grupy- doskonała informacja o każdym dniu co będzie i kiedy .Przewodniczce w skali 1 do 6 przyznaję 10 i to z wykrzyknikiem.Byłem na kilkunastu wycieczkach z różnych biur i nigdy nie miałem aż tak wspaniałej przewodniczki. Chętnie pojadę na każdą wyprawę którą poprowadzi.