4.9/6 (145 opinii)
5.0/6
Hotel ładnie położony wśród zieleni, palm, przy ładnej, czystej i długiej plaży. Na plaży w ramach pobytu bezpłatnie można było skorzytać z kajaków oraz z rowerów wodnych, a także z leżaków i parasoli. Te ostatnie należało zająć około godz. 09:00, ponieważ później mógł być problem ze znalezieniem wolnych miejsc. Woda w zatoce przejrzysta i ciepła, płytko do kilku metrów od linii brzegowej. Na plaży znajdował się bar z napojami bezalkoholowymi oraz alkoholowymi w ramach all inclusive. Przy basenie nie było problemu z wolnymi leżakami. Pokój duży i czysty, choć po meblach widać, że miał już sporo lat. Pokój z balkonem, klimatyzacją, sejfem, telewizorem oraz lodówką. Łazienka czysta z suszarką do włosów, armatura i kafelki z dawnych lat. Pokój sprzątany codziennie. Jedzenie w hotelu ogólnie dobre, różnorodne, serwowane były owoce morza, różne rodzaje mięs, zupy, makarony, pizza, sałatki, potrawy wegetariańskie, słodycze. Dobre były między innymi ryby, sery, ananasy oraz lody kokosowe. Przekąski pomiędzy głównymi posiłkami średnie. Obsługa w restauracji głównej mogłaby pracować bardziej sprawnie, ale ogólnie była ok. Miła obsługa w barze przy basenie, natomiast obsługa w barze przy recepcji zdegustowana. W ramach pobytu można skorzystać z restauracji a'la carte z włoskiej i meksykańsko-kreolskiej. W restauracji włoskiej do kolacji przygrywa Pan na fortepianie. Drinki w barach bardzo słodkie, zatem lepiej pić winko, piwko oraz rum. Polska rezydentka zajmująca się grupą była sympatyczna, choć wiedzę o Kubie miała nie zbyt dużą. Animacje w ciągu dnia - nauka salsy przy basenie i na plaży, różne gry, animatorzy nie narzucający się gościom hotelowym, mogłoby być więcej innych animacji niż podstawowe, które można spotkać w każdym hotelu. Animacje podczas wieczoru - codziennie inne: magicy, nauka salsy, akrobaci, pokazy zespołów tanecznych, pokazy pływania synchronicznego w basenie, występy zespołu muzycznego. Hotel położony jest niedaleko delfinarium. Delfinarium - słabe. Hotel znajduje się 10 km od centrum Varadero. Daleko, aby iść do centrum miasta na pieszo. Do centrum miejscowości można dojechać taksówką za 10 CUC w jedną stronę lub autobusem Beach Tour za 5 CUC/os. (bilet na autobus ważny jest cały dzień, zatem można kilkakrotnie z niego skorzystać). Postój taksówek jest przy hotelu, natomiast przystanek autobusowy jest nieco dalej przy głównej drodze, 5 minut od hotelu. W centrum można odwiedzić bar The Beatles (przy ulicy 60.) oraz bar Calle 62 (przy ulicy 62.), w których wieczorami jest tłum ludzi. W The Beatles zespoły grają na żywo muzykę rockową, a w Calle 62 tańczy się salsę. Centa handlowe są dwa, Centrum Handlowe Hicacos i Plaza America - szału nie ma, ale są tam bankomaty. W Plaza America jest poczta, jeśli ktoś chciałby wysłać kartkę pocztową z Kuby. Podobno kartka pocztowa z Kuby dojdzie do Polski za trzy miesiące od daty wysłania! Wysłaliśmy. Zobaczymy czy kartka w ogóle dojdzie. :) Wiele jest sklepików, ryneczków z lokalnym rzemiosłem - cudów nie ma. Pospacerować można w Parku Josone, w którym jest jeziorko, ciekawa roślinność i bary, można też pójść do restauracji Casa de Al (przy alei Kawama). W domu, gdzie znajduje się restauracja podobno pomieszkiwał Al Capone. Czy to prawda czy to chwyt reklamowy - nie wiadomo. Z restauracji fajny jest widok na plażę. Restauracja jest daleko od centrum, ale warto zobaczyć, bo anuż Al Capone tam był! :) Na drugim końcu miasta od Al Capone jest marina, z której można popłynąć katamaranem na wyspę Cayo Blanco. Wyspa ma ładną plażą z białym piaskiem i palmami oraz lazurową, przejrzystą wodę. W trakcie rejsu na wyspę jest przystanek na spotkanie z delfinami, stoi się w wodzie w specjalnie przygotowanym basenie na środku oceanu, w którym pływają delfiny. Delfiny podpływają do każdej osoby, można je głaskać i pocałować. Pod nadzorem trenera delfiny robią śmieszne sztuczki - warto polecić! Oczywiście na koniec pokazu robione są zdjęcia przez fotografa, które można później kupić w hotelu, w którym się mieszka. Samemu również można robić zdjęcia. Na Kubie trzeba: wypić rum, mohito, daiquiri, pina coladę, zapalić cygaro, przejechać się zabytkowym samochodem (niestety tylko w roli pasażera), zobaczyć Hawanę, Trinidad i Cienfuegos. Reasumując - w Hotelu Be Live Experience Turquesa można miło spędzić czas. Warto zobaczyć Kubę i jej specyfikę, mentalność ludzi, salsę.
5.0/6
Pobyt byłby cudowny (choć i tak oceniam go bardzo dobrze), niestety kilka ale: szanowne Rainbow mimo kilkukrotnego wypytywania w biurze podczas dokonywania zakupu nie było łaskawe poinformować, że należy zabrać ze sobą 100 euro więcej (podobno na wstępy do muzeów i napiwki podczas wycieczki do Hawany i Trynidadu) przez co od razu część kasy została utopiona, a co ciekawe Pani Rezydent nie wydaje żadnego pokwitowania, że faktycznie te pieniądze przyjęła... ciekawe... warto mieć ze sobą nieco więcej euro na wycieczkach ponieważ pojawiają się nieścisłości czy trzeba dodatkowo płacić za napoje do posiłków w czasie wycieczki bądź np. czy w czasie wycieczki do Trynidadu śniadanie jest w cenie czy też nie (informacje otrzymane na papierze na lotnisku wskazywały że tak, rzeczywistość - NIE). Jednym zdaniem: Kuba cudowna, Rezydenci&Rainbow&organizacja DNO !
5.0/6
Przyzwoity hotel na wypoczynek. Położony przy pięknej plaży, dużo animacji, dobre jedzenie. Pewne niedociągnięcia są ale ogólnie hotel godny polecenia.
5.0/6
Wycieczka godna polecenia. Kuba trudno opisać to inny świat to trzeba zobaczyć. Organizacja biura jak najbardziej na plus , natomiast sam hotel bym odradzała. Jest naprawdę zaniedbany, materac był tak brudny że strach było się na nim położyć nie przesadzam mam fotki. Obsługa bardzo sympatyczna i miła ale standard fatalny. Jedzenie bardzo okrojone nawet bywały dni że brakowało pieczywa w sensie że nawet 1 kromki nie było przez cały dzień. Jak 1 dzień zrobili grila na zewnątrz z krewetkami to pierwsi poszli animatorzy drugi rosjanin i to wszystko dla nikogo więcej nie było, dla mnie szok ale to szczegół. Sama Kuba warta zobaczenia jak najbardziej jeśli ktoś nie wymaga luksusu a chce zobaczyć coś innego u nas nawet za czasów PRL nie było tak biednie. Jedynie przy hotelu przepiękna piaszczysta plaża, niestety kolejny niuans na naszych oczach utopił się turysta, potem go reanimowali nie udało się więc go przykryli ręcznikiem na leżaku i leżał tam do końca dnia, masakra. Byłam zobaczyłam jestem zadowolona ale więcej nie wrócę.