Opinie o Grecja w innym tempie

5.5/6 (33 opinie)
5.5/6
33 opinie
Intensywność programu
4.5
Pilot
5.8
Program wycieczki
5.7
Transport
5.8
Wyżywienie
4.7
Zakwaterowanie
4.4
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
  • 5.0/6

    Można coś poprawić.

    Wycieczka warta zarekomendowania. Ciekawa i rzetelnie przygotowana. Dominujące wartości to bogactwo faktów ogólnych i detali. Wyróżnia się rola pilota i wielkiego znawcy historii Pana Pawła. Natomiast na pewno nudna była i nieprofesjonalna Pani, która zabrała nas z hotelu w Atenach na zwiedzanie Małej Pętli Argolidzkiej. Usilnie i nie potrzebnie starała się zainteresować nas zwoją przeszłością w Zgorzelcu, na Śląsku, swoją rodziną z detalami, swoim mężem i niezależnością finansową. Nie potrafiła natomiast nic godnego powiedzieć o Nafpljon. Tą lukę w jej wiedzy uzupełnił Pan pilot. Wiedziała tylko gdzie są dobre lody. Ta Pani nadal krążyła wokół i poza tym, o czym miała mówić. Zanudzała śpiących w czasie jazdy swoimi tematami i nudnymi komentarzami, krytyką wszystkich i wszystkiego. Lepiej by Jej szło w recenzjach seriali TV dla emerytów, a nie bycie przewodnikiem dla ludzi, którzy zapłacili "nie za to". Może niech odpocznie albo przypomni sobie jaka jest rola i jaka powinna być wiedza przewodnika. To mój pierwszy negatywny komentarz spośród wielu wycieczek na których byliśmy z żoną.

    Stanisław, Poznań - 18.06.2019

    14/18 uznało opinię za pomocną

  • 5.0/6

    Grecja w "dobrym" tempie :)

    Wycieczka „Grecja w innym tempie” to idealna propozycja dla każdego, kto chce rozszerzyć swoją wiedzę o Grecji oraz dowiedzieć się czegoś nowego. Program został rozłożony tak, by w zobaczyć najważniejsze i najbardziej charakterystyczne miejsca w tym państwie bez zbędnych i długich podróży. Niestety podróż moja i koleżanki po Grecji nieco się opóźniła przez problemy z transportem. Nie zdążyłyśmy na samolot czarterowy i do Salonik dotarłyśmy dopiero w niedzielę rano. Dzięki stałemu kontaktowi ze wspaniałą Panią Pilot, Panią Agatą, udało nam się dogonić wycieczkę w miejscowości Kalambaki. Trzeba przyznać, że ciekawym doświadczeniem było podróżowanie komunikacją miejską w Salonikach. Przejazd z lotniska na dworzec autobusowy, zwany w Grecji jako KTEL, trwa około pół godziny i kosztuje 2 EURO. Na dworcu kasy biletowe rozplanowane są według miejscowości, do których jeżdżą autobusy i całe szczęście, obsługa mówi dobrze po angielsku i bezproblemowo można zakupić bilet. Przejazd z Salonik do Kalambaki kosztuje ok. 20 EURO i niestety jest to podróż z przesiadką. Mimo, iż kierowcy po angielsku nie mówią, bezproblemowo udało nam się dojechać na miejsce i dołączyć do pilotki i grupy. Dziękujemy za brawa za nasze zacięcie i wytrwałość ;). Te zmagania z komunikacją miejską i międzymiastową miały jednak swoją cenę – kompletnie ominęło nas zwiedzanie wiszących klasztorów, „Meteorów” i wizyta w wytwórni ikon. Kolejnym punktem wycieczki był przejazd do miejscowości Itea, która szalenie mi się spodobała. Podobnie jak większość miast w Grecji, z jednej strony otoczona górami, a z drugiej morzem. Ze względu na zmęczenie, niewiele udało się zwiedzić, ale spacer nad morze był niezwykle przyjemny. Hotel, w którym nas zakwaterowano, był chyba najlepszym ze wszystkich – przejście na nabrzeże zajmowało 5 minut, gdzie można było usiąść w przyjemnych kawiarenkach lub przespacerować się wzdłuż brzegu. Nie odnalazłyśmy wprawdzie plaży, ale sam spacer po czymś na wzór molo, był relaksujący. Ten hotel był też jedynym, gdzie kolacja była serwowana, a nie w formie bufetu. Trzeba przyznać, że była przepyszna, ale porcje były trochę za duże. Pokoje duże, czyste, z ładnym widokiem i malutkim tarasem. Śniadanie było już w formie bufetu i tu taka uwaga dla wszystkich podróżujących – warto zejść wcześniej, by mieć na nie więcej czasu i zjeść na tyle dużo, gdyż różnie bywa z możliwością kupna czegoś do jedzenia. Za to wielkie podziękowania dla Pana Kierowcy, który w autobusowej lodówce woził butelki z wodą, które można było kupić za 50 eurocentów. Zimna woda w Grecji to rzecz absolutnie niezbędna. Dzień trzeci przeznaczony był na zwiedzanie Delf. Bardzo się cieszę, że udało nam się dotrzeć tam przed południem. Konieczne jest pełne, wygodne obuwie, gdyż jest dużo wchodzenia pod górę, często po śliskich kamieniach. Obowiązkowo nakrycie głowy i krem z filtrem, bo nawet rano słońce potrafi już mocno przygrzewać. No i woda, dużo wody i tylko to, ponieważ wejście do wszystkich muzeów, ruin i innych miejsc, które są w planie wycieczki jest objęte zakazem jedzenia czegokolwiek. Po Delfach, w skład których wchodzi m.in. zwiedzanie świątyni Apollina, teatru rzymskiego, oprowadzał nas grecki przewodnik, a opowieść snuła nasza pilotka. Zaskoczyła mnie ogromem wiedzy, którą przekazywała w ciekawy sposób, wtrącając często zabawne anegdotki. Po przejściu trasy z przewodnikiem, dla chętnych było jeszcze wyjście na starożytny stadion. Myślę, że warto poświęcić na to trochę sił, bo zobaczymy kilka naprawdę ładnych widoków. Kolejnym punktem tego dnia było zwiedzanie muzeum archeologicznego. I tu kolejna ważna informacja – zapomnijcie o zdjęciach typu „selfie”. Grecy tego bardzo nie lubią i od razu używają gwizdków, a w najgorszym wypadku mogą nas nawet z obiektu wyprosić. Nie warto ryzykować, ponieważ muzeum jest ciekawie przemyślane i znajduje się w nim wiele cennych eksponatów. Zanim zupełnie opuściliśmy Delfy, zajechaliśmy na króciutki postój przy świątyni Ateny Pronaja, po czym udaliśmy się w kierunku miejscowości Arachowa. Miejscowość niewątpliwie urokliwa, położona w górach. Pilotka zachęcała nas to wchodzenia w mniejsze uliczki, by poznać charakterystykę tego miasteczka. My niestety, w czasie wolnym podczas poszukiwania tarasu widokowego, kompletnie pobłądziłyśmy. Dlatego nie proponujemy zapuszczać się za daleko i raczej trzymać się głównych ulic. Przez to trochę skrócił się nasz czas wolny i nie dane było spróbować ani win, ani serów, które są zachwalane w programie wycieczki. Następnym i zaraz ostatnim przystankiem na trasie był przejazd do Aten. Zróbiliśmy krótki przejazd po mieście, zatrzymując się przy stadionie Kalimarmaro lub zwanym po prostu Stadion Panateńskim. Po tym krótkim postoju udaliśmy się do hotelu, gdzie nastąpiło spore rozczarowanie – malutkie windy, bardzo kiepska okolica, niezbyt reprezentatywne pokoje (w jednym grasowało nawet jakieś robactwo). Aż przykro było spędzić tu dwie noce. Widok z okna naszego pokoju na paskudne, odrapane budynki i podejrzaną uliczkę, nie napawał optymizmem. Jedyne, co było najlepsze w tym miejscu, to restauracja na 12 piętrze – fantastyczny widok na miasto nocą. Program wycieczki nie pozwolił na skorzystanie na basenu, który tam się znajduje (otwarty do godz. 19), ale możliwość zamówienia wina i odpoczynku w przyjemnej atmosferze w pięknej scenerii, pomogło zregenerować siły. Dzień czwarty Po spotkaniu z lokalnym przewodnikiem w autokarze udaliśmy w kierunku Małej Pętli Agrolickiej. Pierwszym przystankiem na trasie była wizyta nad Kanałem Korynckim. Niestety w dniu był zamknięty i nie mogliśmy obserwować przepływających tam statków, ale sam widok robił duże wrażenie. Po tym krótkim spacerze, pojechaliśmy w kierunku Epidauros, gdzie odwiedziliśmy najlepiej zachowany teatr antyczny. Budowla robi duże wrażenie, ale jak w wielu innych miejscach ważnych dla Greków, trzeba uważać żeby nie popełnić faux pas – noszenie wieńców laurowych i robienie sobie w nich zdjęć jest absolutnie zabronione. Podobnie jak śpiewanie – jeśli chcemy sprawdzić, czy teatr faktycznie ma taką niesamowitą akustykę, możemy jedynie deklamować, recytować, czy po prostu głośno mówić. I tu potwierdzamy – akustyka jest tu świetna. Po spacerze w okolicach teatru, przejechaliśmy do pierwszej stolicy odrodzonej Grecji Nafplion. To urokliwe miasteczko zwiedziliśmy trochę pobieżnie. Dostaliśmy tam około godziny wolnego czasu, który moim zdaniem najlepiej spędzić kupując porcję najlepszych lodów w mieście (pilot wskaże to miejsce i zapewniam – lody są przepyszne, a sprzedająca tam Greczynka specjalnie nauczyła się kilku słów po polsku, by móc nasze grupy obsługiwać :) I nie chce rozmawiać po angielsku, śmiało mówcie polskie nazwy lodów), a potem udać się na spacer do portu. W tym miejscu powinnam jeszcze wspomnieć, że w tym dniu dołączyła do nas jeszcze jedna grupa z Polski, co w mojej ocenie było kiepskim pomysłem. Grupa była trochę zbyt duża i zwiedzanie zaczęło być już męczące. Szczególnie dało się to we znaki w Mykenach, które były ostatnim przystankiem na ten dzień. Odwiedziliśmy grób Agamennona, a następnie wspinaliśmy się stopniowo na wzgórze oglądając tamtejsze wykopaliska. Uwaga – należy zachować naprawdę dużą ostrożność – jest stromo, ślisko i absolutnie nie wolno zbaczać z wyznaczonych szlaków, bo raz – można sobie zrobić poważną krzywdę, dwa – ostrzegali nas przed żmijami i innym jadowitymi stworzeniami czającymi się w trawach. Wróciliśmy do Aten bardzo zmęczeni. Część chętnych osób wzięła udział w wieczorze greckim, część spędzała czas według uznania. Ponieważ zabytkowa część Aten znajdowała się niedaleko hotelu, zdecydowałyśmy się udać na spacer. Całe szczęście, że udało się zebrać większą grupę, bo weszliśmy w nieprzyjemną uliczkę, pełną ludzi różnych narodowości, gdzie nie czuliśmy ani bezpiecznie, ani komfortowo. Torebki, plecaki koniecznie trzeba było trzymać przed sobą, bo kradzieże są na porządku dziennym. I to mnie właśnie zadziwia w Atenach – z jednej strony podejrzane uliczki pełne imigrantów, a za kilka metrów normalne, nieco droższe restauracje i kafejki. W każdym razie – w stolicy Grecji nie czułam się do końca bezpiecznie. Kolejny dzień również spędziliśmy w Atenach i tym razem zwiedziliśmy to, z czego Grecja jest najsłynniejsza - wzgórze Akropolu z Partenonem i pozostałymi budowlami. Odwiedziliśmy również nowoczesne Muzeum Akropolu. Ponoć w Grecji wzbudzało to sporo kontrowersji, ale zbudowanie muzeum nad ruinami przyniosło ciekawy efekt, gdyż spacerując po najniższym poziomie muzeum, możemy przez przeszklone podłogi podziwiać znajdujące się pod spodem wykopaliska. W samym muzeum jest kategoryczny zakaz robienia zdjęć w niektórych miejscach i ochrona często podchodzi do turystów i każe usuwać zdjęcia. Radzę dopytać lokalnego przewodnika, kiedy i w którym momencie można fotografować wybrane eksponaty, by uniknąć nieporozumień. Spacer po wzgórzu Akropolu nie należał do najprzyjemniejszych – trzeba bardzo uważać, bo znów jest stromo i ślisko, ponad bardzo wieje (nakrycie głowy konieczne, ale najlepiej przywiązane w jakiś sposób do nas, bo stracimy je na zawsze ;) ) i jest mnóstwo turystów. Trzeba jednak oddać, ze budowle robią ogromne wrażenie. Sam fakt, że stoją tu tyle lat, zadziwia i gdyby nie smutna historia Grecji, przetrwał by w całości do dziś. A tak podziwiamy tylko pozostałości, ale uważam, ze będąc w Grecji, po prostu wypada tu być. Po zejściu ze wzgórza odwiedziliśmy agorę ateńską, by potem w towarzystwie pilotki udać się na spacer po Place, gdzie mieliśmy czas wolny. Na zakończenie naszego pobytu w Atenach udaliśmy się pod budynek Parlamentu, gdzie mogliśmy być świadkami uroczystej zmiany warty. Warto to obejrzeć, ponieważ nie przypomina żadnej innej zmiany warty jaką zmiany – charakterystyczny strój i chód przykuwa wzrok wszystkich turystów. W tym dniu czekał już nas tylko przejazd do miejscowości Volos, gdzie mieliśmy cały dzień wolny. Cały dzień szósty organizowaliśmy sobie samodzielnie. Hotel był przyzwoity, nasz pokój z dużym tarasem i całkiem ładnym widokiem. Nie znajdował się niestety przy plaży. By dojechać do tej największej trzeba było szukać autobusu, ale jakieś 15 minut spacerem od hotelu była nieco mniejsza, kamienisto-żwirowa plaża. Pogoda sprzyjała spacerom po miejscowości, wygrzewaniu się na plaży. Był to idealny czas by zregenerować siły przed ostatnim dniem. Siódmego dnia udaliśmy się najpierw rejony Riwiery Olimpijskiej i odwiedziliśmy malutką, górską miejscowość Paleos Panteleimonas z widokiem na zatokę i na ukryte za chmurami Masywy Olimpu. Po krótkim spacerze po wiosce udaliśmy się do Werginy, gdzie odwiedziliśmy kurhan-muzeum. Było to naprawę niesamowite miejsce, bardzo ciekawie zaaranżowane. Niestety w środku nie wolno robić żadnych zdjęć. Po zwiedzaniu muzeum dostaliśmy chwilę czasu na posiłek i zakupy. Zdecydowanie polecam zakup wina w tej miejscowości – jest bardzo dobre i w naprawdę przyzwoitej cenie. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o Termopile. Ponad to warto obserowować widoki, ktore mamy ciągle za oknami autokaru - są fantastyczne! Tu widok na zatokę, to na strome zbocza gór, za chwilę gaje oliwne, plantacje drzew owowcowych. Jest po prostu przepięknie! A kierowca - mistrz świata ;) Jazda po tych stromych drogach, pełnych ostroych zakrętów wymaga naprawdę zimnej krwi ;) Ostatnim miejscem do odwiedzenia w tym dniu jak i w całej wycieczce był objazd po Salonikach. Zrobiliśmy w mieście kilka postojów – przy katedrze, łuku triumfalnym, Białej Wieży i przy promenadzie, przy której znajduje się pomnik Aleksandra Wielkiego. Późnym popołudniem wróciliśmy do hotelu. Uczestnicy wycieczki nie byli niezbyt z niego zadowoleni w momencie przyjazdu, lecz na nas zrobił dobre wrażenie – przepiękny widok z tarasu, duże pokoje. Jedyny minus to nieprzyjemny zapach w łazience. Następnego dnia wszyscy zostali rozwiezieni albo na lotnisko, albo, tak jak nam, zorganizowano przejazd do hotelu, gdzie miałyśmy zarezerwowany wypoczynek. Wszystko odbyło się bez problemów, ale z drobnymi opóźnieniami ze względu na ogromne korki w Salonikach. Podsumowując – „Grecja w innym tempie” to program dla każdego, kto chce zobaczyć najważniejsze miejsca w tym kraju. Bardzo fajna i pomocna pilotka Agata, przesympatyczny kierowca, mili lokalni przewodnicy z ogromną wiedzą o regionie. Mimo gorąca i zmęczenia, wrażenia są niezapomniane. Intensywność programu jak i jego konstrukcja jest idealna. Gorąco polecam.

    Marysia M. - 12.11.2018

    62/65 uznało opinię za pomocną

  • 5.0/6

    Grecja kontynentalna

    Wszystkie najważniejsze miejsca odwiedzone, program można rozszerzyć o samodzielne zwiedzanie w czasie wolnym. Hotele na trasie w większości słabe, z basenów długo nie skorzystacie ze względu na późne powroty. Obiady na postojach i hotelach lepiej zastąp własnymi odwiedzinami w tawernach, w tedy poczujesz smak prawdziwej greckiej kuchni. Polecam rejs na wsypę Skiathos, sam rejs z szalonym kapitanem jest bardzo oryginalny, a wyspa piękna. Organizacja wycieczki świetna, wszystko sprawnie, bez kolejek, z ciekawymi przewodnikami.

    Łukasz, Wrocław - 15.08.2019

    9/10 uznało opinię za pomocną

  • 5.0/6

    Grecja w dobrym tempie

    Bardzo dobrze zorganizowana wycieczka, łącznie z przejazdami i przerwami w podróży. W każdym miejscu wystarczająco czasu wolnego na zrobienie zdjęć i zakupienie pamiątek. Niesamowity pilot Pan Marcin z ogromną wiedzą, fascynacją i zaangażowaniem opowiadał o każdym miejscu i szczególe.

    Beata - 28.07.2019

    5/6 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem