Opinie klientów o Mitsis Summer Palace

5.0 /6
110 
opinii
Atrakcje dla dzieci
4.2
Obsługa hotelowa
5.4
Plaża
4.8
Pokój
4.8
Położenie i okolica
5.0
Rezydent
4.7
Sport i rozrywka
4.3
Wyżywienie
5.3
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.0/6

kasica 04.08.2017

Hotel spokojny i komfortowy

Hotel położony na wzgórzu w kompleksie z innymi hotelami. Dodatkowo jest on strzeżony. Polecany jest dla osób, które są typowo odpocząć. Plusem są darmowe leżaki przy plaży. Jedzenia pod dostatkiem. Obsługa na plaży rewelacyjna. Podczas leżakowania dodatkowo obsługa rozdaje arbuzy i picia. W przekąsach serwowane są burito, tortille, hamburgery. Posiłki (śniadania, obiady i kolacje) różnorodne, każdy znajdzie coś dla siebie. Obsługa również podaje picia (np. piwo, kawę, napoje gazowane). Hotel ma dużą powierzchnię. Atutem jest przy zakwaterowaniu pomoc lokaja z bagażami. Co drogi dzień wyposażany barek z napojami. W dniu przyjazdu wieczorem mogliśmy skorzystać z posiłku ale i tak popmimo tego w pokoju czekała na nas kolacja. Klimatyzacja w pokojach. Dodatkowo na terenie hotelu są 2 baseny ( 1 wewnętrzny i zewnętrzny). Goście hotelowi mogli korzystać z posiłków w innych restauracjach: na plaży i przy basenie (po zarezerowowaniu w recepcji).

5.0/6

JANUSZ, GDYNIA 11.10.2016

Hotel Mitsis Kos

Bardzo miły pobyt, dużo miłych chwil i wspomnień.

5.0/6

Marlena i Rafał 04.10.2016

wrzesień 2016

hotel bardzo ładny , byłam wraz z partnerem na początku września. Trafił Nam się piękny pokój z widokiem na basen i morze. Obsługa hotelowa bardzo miła a w szególności barmani :) Wyżywienie bardzo różnorodne , każdy znajdzie coś dla siebie. Minusy jakie są to polska rezydentka która nic nie potrafi załatwić ani nie opiekuje się za bardzo swoimi podopiecznymi. Jest też problem z przedłużeniem pobytu. Mało atrakcji dla dorosłych w sąsiednich hotelach Mitsi było to zorganizowane o wiele lepiej . Jednak podsumowując cały pobyt zaliczam do udanych . Warto wypożyczyć auto i zwiedzać na własną rękę , gdyż wycieczki z biura w ogóle się nie opłacają . Mimo drobnych niedogodności , pobyt zaliczam do udanych .

5.0/6

Jolanta 23.01.2019

Kalimera - Grecko radośnie na Kos - w pałacu Mitsis - uroczą Kardameną - rejsem na trzy wyspy - kapitanem Dimitros - wulkanem na Nissyros - Suzuki po wyspie - lodami pomidorowymi - zorbą i ouzo w tle

Kos, Kardamena, Mitsis Summer Palace, Nissyros, Kalymnos, Pserimos, Platti, Kefalos, Zia, Embros Therma, Morze Egejskie, Morze Jońskie, Mandraki, Nikia, Asklepion, Drzewo Hipokratesa, Wulkan Stefanos, Kamari. Mitsis Summer Palace odwiedziłyśmy z córką 19 maja, gościłyśmy do 26 maja. To hotel w pobliżu Kardameny, a właściwie cały olbrzymi kompleks Mitsis nad Morzem Jońskim. Hotel położony kaskadowo na skałach z bajecznymi widokami, wyborną kuchnią, fantastycznym i pomocnym personelem. W oddali majaczą wyspy, Nissyros i Giali. Szmaragdowe tonie, słońce, ouzo i my ... nasze Wielkie Greckie Wakacje :) Będąc na tej uroczej wyspie, należy korzystać ze wszystkich możliwych wyjazdów fakultatywnych, które oferują biuro, my dodatkowo za pośrednictwem sympatycznej Pani rezydent, wypożyczyłyśmy samochód na cały dzień, który był podstawiony pod hotel. W pobliżu kompleksu Mitsis, znajduje się malownicze miasteczko Kardamena, codziennie spod hotelu odjeżdża autobus, na tablicy informacyjnej widnieje rozkład jazdy. W Kardamenie znajduje się dużo barów, sklepów z pamiątkami, a także prawdziwych angielskich pubów. Goście z Albionu stanowią bowiem duży odsetek odwiedzających Kardamenę. Z portu w Kardamenie właśnie płynełyśmy na wyspę Nissyros z kapitanem Dimitros.Jej okolice to piękna przestrzeń, sporo zieleni, po jednej stronie morze, po drugiej gaje oliwne, góry i biegające samopas kozy. Dzisiejsza Kardamena została zbudowana na miejscu starożytnego miasta, które niegdyś nazywało się Alasarna, a dzięki archeologicznym wykopaliskom odkryto ruiny poświęcone bogom Apolla i Herkulesa. Ponadto podziwiać można marmurową świątynię z III w p.n.e., teatr oraz kilka budynków z czasów Imperium Rzymskiego.W tym samym miejscu znajdują się pozostałości bazyliki chrześcijańskiej, poświęconej świętemu bogu Agia Theotita – Święta Boskość. Korzystając z wycieczek fakultatywnych z portu w Kardamenie z kapitanem Dimitros popłynęłyśmy po Morzu Egejskim na niezwykłą wyspę wulkaniczną Nisyros. Wyspa wzbudziła nasz szczery zachwyt. Jest to niesamowicie klimatyczne i urzekające miejsce, ponieważ prawie nie ma tu turystów, są dosłownie ze 2 czy 3 hotele, typowa Grecja, która obroniła się przed masową turystyką. Można za to poczuć klimat codziennego życia mieszkańców, ich rytm i błogi spokój. Słowa pośpiech i stres są im zupełnie obce. Wyspa o średnicy około 8 km liczy sobie ok.1000 stałych mieszkańców, a najstarsi z nich mają nawet po 111 lat. Na wyspie jest 1 karetka, 2 lekarzy i 3 pielęgniarki. Do wielu wiosek trudno zimą dojechać, gdy coś się dzieje potrzebny jest helikopter. Nie ma szpitala, szkoły wyższej, po to wszystko trzeba wybrać się na Kos. Patronem wyspy jest święty Nikita. Jak to w Grecji, wszystko jest usprawiedliwione w mitologii. I tak wg tejże Nisyros była kiedyś częścią Kos. Powstała przez przypadek, w trakcie kłótni Posejdona i jednego z gigantów Polivotisa. Posejdon nadział na swój trójząb kawałek wyspy Kos i cisnął nim w Polivotisa, na zawsze zatapiając go w Morzu Egejskim, właśnie pod wyspą Nisyros. Główną atrakcją wyspy jest wulkan Stefanos, jeden z największych wulkanów hydrotermalnych na świecie. Krater wulkanu leży w głębokiej dolinie. Po jej stromych zboczach wiją się wąskie, białe serpentyny dróg, widoki fantastyczne. Krater wulkanu Stefanos ma średnicę ponad 300 m i schodzi się do niego stromą, kamienistą ścieżką, na której ludzie wyglądają z dołu jak mróweczki. Temperatura na dnie krateru jest bardzo wysoka, wciąż wydobywa się intensywny i mało przyjemny w zapachu siarkowodór, a po pewnych miejscach stąpać w ogóle nie można, bo pomimo, że nie przewiduje się już wybuchów wulkan wciąż jeszcze nie wygasł i złowrogo pomrukuje. Zanim pojechałyśmy do wulkanu odwiedziłyśmy niezwykle urokliwe, typowo greckie miasteczko, a mianowicie Nikie. Położona jest wysoko na obrzeżach korony krateru, biało – niebieska, wysadzana biało czarnymi kamieniami. Z tarasu widokowego roztacza się wyjątkowy i niesamowity widok na dno wulkanu, sceneria iście z innej planety. Miasteczko jest cudne, kręte wąskie uliczki, tawerny i upał nieziemski, ponoć w szczycie lata temperatury dochodzą do 56 stopni. Drugą po wulkanie atrakcją wyspy jest miasteczko Mandraki, największe na wyspie bo liczące sobie aż ponad 600 z 1000 stałych mieszkańców wyspy. Przybijając do portu za cel należy sobie postawić górujący nad miastem biały klasztor Panagia Spiliani, czyli Błogosławiona Panna Maria z Jaskini, wybudowany pod murami zamku Joanitów, którzy zajęli wyspę w roku 1315. Monastyr częściowo wykuto w skałach. Przedzierając się przez gąszcz wąziutkich uliczek i zakamarków, w których toczy się codzienne życie mieszkańców, pośród bielonych domków z niebieskimi i błękitnymi okiennicami, placyków, ławeczek, kościółków dotarłyśmy do stromych kamiennych schodów prowadzących do klasztoru. Widok z góry jest wart wspinaczki. W tym małym, klimatycznym miasteczku za każdym rogiem czekają na odwiedzających pocztówkowe widoki. W lokalnych sklepikach można nabyć regionalne produkty i przysmaki, jednym z nich jest „sumada” likier migdałowy, który jest boski w smaku oraz przepyszne lody pomidorowe. Autobusem spod hotelu wybrałyśmy się również do stolicy wyspy, a mianowicie do Kos. Miasto Kos, to centrum kulturalne, główny port i stolica wyspy. Obok pozostałości wspaniałego zamku Neratzia – twierdzy Joannitów, wybudowany został w latach 1450-1478. z podwójnymi murami obronnymi, zobaczyłyśmy również zabytki antyczne, a także XVIII – wieczny meczet Gazi Hassan Pasza i wspaniały liczący ponad 700 lat Platan – zwany Platanem Hipokratesa. Legenda głosi, że pod tym drzewem nauczał Hipokrates. Wśród licznych antycznych zabytków, jakie odkryte zostały po tragicznym w skutkach trzęsieniu ziemi, które nawiedziło wyspę w 1933 roku, możemy wyszczególnić fragmenty starożytnych murów obronnych, pozostałości agory, świątyń Afrodyty i Heraklesa, Term, Gimnazjonu, brukowanych ulic z chodnikami przy których mieściły się domy bogaczy np. Dom Europy z mozaiką prezentującą porwanie Europy, czy okazała willa Casa Romana. Poza tym zobaczyć możemy tu również starożytne publiczne toalety. Można też udać się do Muzeum Archeologicznego, w którym zgromadzono artefakty znalezione podczas prac wykopaliskowych z posągiem Hipokratesa na czele. Bez wątpienia jednym z najpiękniejszych zabytków w mieście Kos jest pochodzący z II w. n.e. amfiteatr zachowany w bardzo dobrym stanie. Trzeba mieć na uwadze, że twierdza Joanitów ponoć mocno ucierpiała w czasie trzęsienia ziemi w lipcu 2017, do dziś jest zamknięta dla turystów. Jest i Agora, w starożytności plac ten pełnił niezwykle ważną funkcję. Było to miejsce spotkań mieszkańców. Niestety dziś podziwiać możemy jeno pozostałości po tym dawnym placu, np. mozaiki podłogowe, mury obronne czy kolumny świątyni Afrodyty. Z portu w Kos właśnie, płynęłyśmy w rejs na trzy wyspy, Kalymnos, Pserimos i Platti. Kos, to miejsce, które zapadnie nam w pamięci, jako pachnące jaśminem, słoneczne, z błękitnym niebem, leżące na styku wielu kultur i historii. Miasteczko jest urocze i bardzo miło się po nim spacerowało :) Z portu w Kos popłynęłyśmy w rejs po Morzu Egejskim na trzy piękne wyspy archipelagu Dodekanezu, czyli Kalymnos, Pserimos oraz Platti. Wspaniała atmosfera, grecka muzyka, bajeczne widoki, delfiny oraz obiad na pokładzie serwowany przez kapitana. Kalymnos, to wyspa gąbek i bajecznych krajobrazów. Przez całe wieki Kalymnos zarabiała krocie na połowach gąbek, rozkwitał tu handel zamorski, a na wyspie mieszkało kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którym się wcale nieźle wiodło. Do dziś można obejrzeć dziwne stroje ówczesnych nurków, znajdujące się w tutejszym muzeum, a także w sklepach sprzedających pamiątki. Trzeba być uważnym, za prawdziwą grecką gąbkę trzeba zapłacić niemałe pieniądze. Gąbki po 3-4 euro za sztukę sprzedawane masowo na wyspie pewniakiem pochodzą z Chin. Oczywiście gąbki z pobliskich wód są też dostępne, aczkolwiek są schowane gdzieś w rogu sklepu lub wręcz trzeba o nie zapytać sprzedawcę, cena oryginalnej gąbki z Kalymnos nigdy nie schodzi poniżej 10 euro. Podczas gdy inne wyspy Dodekanezu osiągają co najwyżej 200 – 300 metrów nad poziom morza, najwyższe wzniesienie na Kalymnos ma prawie 700 metrów wysokości. Na całej wyspie jest mnóstwo olbrzymich, stromych skał z niesamowitymi, wysokimi klifami, opadającymi pionowo prosto do morza. Zwiedziłyśmy bajkowy porcik Rena, który jest położony na skraju głębokiej zatoczki wrzynającej się w ląd. Kolejną wyspą była Pserimos znajdująca się między Kalymnos a Kos. Wyspę zamieszkuje stale 25 osób.W sezonie jest ich około 130-tu. Głównym źródłem utrzymania mieszkańców jest turystyka i to tylko w sezonie letnim, bo poza nic się tu nie dzieje, nawet nie ma połączenia promowego z Kosem czy innymi wyspami.Wyspa w miesiącach jesiennych i zimowych żyje całkowicie w izolacji. W listopadzie 2013 r.wyspę nawiedziła katastrofa, silne opady deszczu, sztorm, spowodowały znaczne zniszczenia na tej wyspie. I wyspa Platti. Bezludna z kościółkiem na zboczu i jedynym domem, dziś pozostającym do wynajęcia. Zapierające dech widoki, szmaragdowa toń wody i kąpiele w morzu. Ów dom wybudowany został przez przybyłych tam kochanków, Włoszki i Greka, którzy postanowili uciec przed światem by rozkoszować się swoją miłością i sobą. Idylla trwała 7 lat, dziś z wielkiej miłości pozostał walący się dom, zardzewiały ciągnik i połamany stół pod drzewem oliwnym. Ale przyznać trzeba, że miejsce wybrali iście bajkowe, widoki ze szczytu, gdzie stoi dom powalające. Aby objechać samochodem całą wyspę przy okazji ją zwiedzając, potrzeba jeden dzień. Tak też uczyniłyśmy i radośnie sprawnym Suzuki objechałyśmy wyspę od Therm Embros z widokiem na Tureckie wybrzeże po przeurocze Kefalos. Jadąc malowniczymi serpentynkami, czasem ostro pod górę odwiedziłyśmy wioskę Zia. Ta urokliwa górska miejscowość leży na stokach gór Dikeos (350 m n.p.m.). Spacerowałyśmy uliczkami pełnymi sklepików z rękodziełem lokalnym oraz tawern. Jest w wiosce kilka miejsc z których pięknie z góry podziwiać można wyspę oraz sąsiednie wyspy Kalymnos i Pserimos. Głównym punktem do którego dążą wszyscy turyści, jest położony praktycznie na szczycie miejscowości biały kościółek Ag. Georgios, należący do niewielkiego klasztoru Moni ton Spondon. Poprzez swoją bryłę i biel, już z najniższych partii miasteczka przyciąga wzrok i zaciekawia droga prowadząca do niego. Z wioski prowadzi szlak na szczyt gór Dikeos (846m n.p.m.). Z wioski krętymi drogami po stokach gór udałyśmy się w kierunku miasta Kos i ruin Asklepionu, miejsca kultu Asklepiosa, jednego z trzech w Grecji. Sanktuarium powstało w IVw. p.n.e., po śmierci Hipokratesa, ale zapewne uczono tu medycyny i leczono zgodnie z jego teoriami. Początkowo było to miejsce wypoczynku i rekonwalescencji, później zaś stało się szpitalem i uzdrowiskiem. Położone wśród drzew, na trzech sztucznych tarasach wyciętych w zboczu góry z przepięknym widokiem na wybrzeże Turcji. Na najniższym tarasie, niezbyt gęsto zabudowanym, znajdowały się źródła wód leczniczych i budynki związane bezpośrednio z leczeniem chorych. 4 razy w roku odbywały się tu Asklepieja - uroczystości i zawody sportowo-muzyczne ku czci boga-uzdrowiciela. Na środkowym poziomie w centrum stał ołtarz ofiarny Asklepiosa (najstarszy obiekt sanktuarium), a po bokach dwie świątynie - ku czci Asklepiosa (jońska) i Apollina (koryncka). Do trzeciego poziomu prowadziły monumentalne schody, dobrze zachowane do dzisiaj. Niestety do naszych czasu zachowało się niewiele zabytków - monumentalne schody, długi mur z wnękami w których tryskały lecznicze źródła, podstawy (stylobaty) świątyń. Rzucające się w oczy 7 korynckich kolumn na środkowym tarasie, to rekonstrukcja rzymskiej świątyni z II w. n.e. Zniszczeń dokonały kilkukrotne trzęsienia ziemi oraz joannici, którzy używali Asklepiejonu jako kamieniołomu. Obecny stan jest wynikiem wykopalisk, prowadzonych przez Włochów w latach '20 ubiegłego wieku. Oczywiście po raz drugi, w drodze do Therm Embros zawitałyśmy do miasta Kos. Udałyśmy się powtórnie pod platan Hipokratesa, by kamiennym mostem podejść pod Twiedzę Joanitów. Z góry rozpościera się wspaniały widok na zatokę oraz zacumowane jachty i łodzie mieszkańców, a także na odległe o zaledwie 6 km wybrzeże Turcji. Pyszne lody i dalej w drogę. Jadąc malowniczą drogą wzdłóż wybrzeża, dotarłyśmy do Therm Embros. Thermy odkrył w 1934 włoski archeolog Laourentsi. Najgorętsza woda wypływająca ze szczelin skalnych osiąga nawet 50 stopni Celsjusza. Im dalej od wulkanicznego źródełka, tym woda staje się przyjemniejsza. Mieszając się z wodą morską otrzymuje temperaturę od 25 do 40 stopni. Nie dotarła tutaj żadna infrastruktura turystyczna (brak pryszniców, przebieralni, toalet). Przebierałyśmy się za dużym kamieniem :) Parking oddalony jest od plaży ze źródłem o 15 minut pieszej drogi bardzo stromym i skalistym wybrzeżem. Nie było łatwo ;) Kąpiel jest prawdziwym wyzwaniem, zamoczyłyśmy nogi we " wrzątku " do pół łydki, dalej ni hu hu. Z dna wydostają się siarkowe, naturalne bąbelki, stwarzając iluzję wrzenia wody. Embros Therma, to gorące źródło termalne wydobywające się ze skalnej groty posiadające lecznicze działanie, zawiera magnez, wapń, potas, sód, i siarkę. Kierunek Kefalos. Docieramy do zachodniej części wyspy Kos. Kamari, to kurort stanowiący nadmorskie przedłużenie Kefalos. Cóż za widoki, zatoka Kamari robi wrażenie. W drodze do Kefalos zatrzymałyśmy się przy Agios Stefanos, gdzie wznoszą się ruiny bazyliki z VI wieku. Z plaży widać uroczą wysepkę Kastri z małym kościółkiem. Przeurocze miejsce. Kręte i wąskie uliczki Kefalos, to wizytówka tegoż miejsca. Odjeżdżamy z żalem, chciałoby się pobyć tu znacznie dłużej. Co warto dodać jeszcze o samym hotelu, to że goście jednego z hoteli mogą korzystać z dobrodziejstw całego kompleksu hotelowego, i tak byłyśmy na "greckim wieczorku" z tańcami zorby i na przedstawieniu teatralnym. Warto zapisać się na kolację do dwóch restauracji tematycznych. Każdego wieczoru w naszym hotelu w holu, miały miejsce występy artystyczne, warto iść i dobrze się bawić :) Hotel położony jest kaskadowy, zatem wszędzie z górki lub pod górkę, ale jest winda, która kursuje aż na samą plażę :)To był udany i niezapomniany wyjazd!!!
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem