5.4/6 (38 opinii)
5.0/6
Vide poniżej
5.0/6
Wycieczka ogólnie bardzo udana. Na początku może być trochę ciężko, gdyż trzeba przyzwyczaić się do zmiany czasu, ale po 2,3 dniach jest już ok! Pogoda w sumie też ok, no może oprócz pierwszego dnia w Mexico City-było dość chłodno, lecz z dnia na dzień było coraz cieplej! Trzeba pamiętać, że noce i poranki mogą być chłodne zwłaszcza jak jesteśmy wysoko n.p.m., ale w dzień jest ciepło. Im byliśmy niżej to noce i poranki były też ciepłe, a w Acapulco to dopiero były upały ;) Zobaczyliśmy wiele ciekawych miejsc przepiękne miasteczko Puebla, Taxco-nocnego widoku z balkonu w hotelu nie zapomnę nigdy ;) Sanktuarium Matki Boskiej z Gwadelupy, największa jaskinia na świecie-przepiękne miejsce, którego nie da się opisać-trzeba to po prostu zobaczyć ;)Pobyt w Acapulco rewelacja!
5.0/6
Kolonialny Meksyk w programie objazdu to tak naprawdę pięć miast założonych na początku XVI wieku przez hiszpańskich kolonizatorów - San Miguel Allende, Morelia, Queretaro, Patzcauro i Taxco. Każde z tych miast urocze, każde inne, każde zachwycające swoistym klimatem i architekturą. Dla tych pięciu miast warto było do Meksyku pojechać. Kolonialne korzenie ma też stolica kraju Mexico City, w tym Sanktuarium Matki Boskiej z Guadalupe. Jednak pospieszne przepędzenie grupy przez jeden z deptaków to za mało aby poznać tę gigantyczną metropolię. Na Sanktuarium przeznaczono zbyt mało czasu i jeśli ktoś chciałby choć na chwilę przysiąść i podumać po zwiedzaniu, to nie za bardzo miał kiedy. Z kolei zwiedzanie muzeum antropologicznego (a tak naprawdę archeologicznego) zbyt długie, zbyt szczegółowe, za bardzo wypełnione paplaniną. Pewnie więcej zostałoby w pamięci, gdyby każdy z uczestników wycieczki mógł samodzielnie, w ciszy i skupieniu, pochodzić i popodziwiać pozostałości wspaniałej cywilizacji Azteków. Oprócz akcentów kolonialnych, wycieczka zawierała w programie także elementy "niekolonialne" , czyli konny wjazd i późniejsze piesze wejście na zastygłą lawę wulkanu Paricutin (ogromne wrażenie robią ruiny kościoła w środku rozlewiska lawy), zwiedzanie kompleksu azteckich piramid Teotihuacan (widoki zapierają dech) oraz wyprawa do tzw. Sanktuarium Motyla Monarcha. Nieprzypadkowo używam określenia tzw. bo Sanktuarium Motyla nie jest żadnym sanktuarium, tylko rodzajem rezerwatu przyrody, w którym z odległości kilkudziesięciu metrów można zobaczyć (albo nie można jak nie ma słońca) motyle latające między drzewami. Motyle te przylatują na zimę z USA i Kanady. co mogłoby uzasadniać potrzebę ich zobaczenia choćby z daleka, gdyby nie karkołomna wyprawa do tzw. Sanktuarium. Najpierw kilka godzin autokarem, potem pół godziny konno (to już druga w programie wycieczki wyprawa konna dla osób, które w większości nigdy w życiu nie siedziały na koniu) i wreszcie to co najgorsze, czyli półgodzinne wchodzenie na wysokość 3400 m nad poziomem morza, czyli o 900 metrów wyżej niż ma najwyższy polski szczyt Rysy. Wiele osób miało problem ze złapaniem oddechu, wiele zatrzymywało się po trasie nie mając siły iść dalej. To zbyt duże poświęcenie aby zobaczyć jak latają motyle między drzewami. Hotele na trasie o różnym standardzie, zwykle o ciekawej architekturze, z posiłkami serwowanymi lub w formie bufetu (rzadziej). Niestety dwa nich, oba należące do sieci Mision, przyjmowały turystów w używanej pościeli (sprawdzone przez kilka osób) i nie zapewniały szklanek w pokojach (przez co nie można było nie tylko skorzystać z kawy z ekspresu, ale także umyć zębów wodą z butelki), Jeden z nich na śniadanie serwował tylko jajecznicę i słodkie bułeczki, natomiast do drugiego nie było dojazdu autokarem. Za to w obu kelnerzy żądali za zwykłą herbatę do kolacji, w zależności of fantazji, nawet po 80 peso (ok. 19 złotych). Trudno znaleźć racjonalny powód dla wyboru tych właśnie hoteli. Warto wspomnieć jeszcze o o miłej przerwie w zwiedzaniu, jaką był dwudobowy (trzy noce) pobyt w hotelu all-inclusive w kurorcie Ixtapa nad Pacyfikiem. Hotel tuż przy plaży, czysty, jedzenie i napoje na przyzwoitym poziomie. Ciepły ocean, piaszczysta szeroka plaża, znakomity relaks. Pierwotnie w programie wycieczki było Acapaulco, ale z powodu zniszczeń po huraganie i - podobno - braku bezpieczeństwa - zamieniono na Ixtapa. Dobra zamiana. Generalnie wycieczka godna polecenia. Meksyk jest piękny, kolorowy i przyjazny. Temperatury w lutym 25 - 32 stopnie. Deszczu brak. Drobne niedociągnięcia organizacyjne pewnie da się naprawić.
5.0/6
Pani Ania Przewodniczka spisała się na medal! Bardzo dobrze zorganizowana wycieczka. Program intensywny, ale bardzo ciekawy. Polecam