4.6/6 (15 opinii)
6.0/6
Właśnie wróciliśmy z wycieczki tydzień temu. Liban wart odwiedzenia, jest bezpiecznie, ciekawy program. Pilot p. Marcin to najmocniejszy punt tej wycieczki, bardzo życzliwy, zorganizowany i posiadający ogromną wiedzę, Opieka miejscowego pilota także bez zarzutu. Kolejny raz wybieramy wycieczkę w Rainbow i nie jesteśmy zawiedzeni. Polecamy dla ludzi, którzy lubią zwiedzać.
6.0/6
Wróciliśmy z objazdu po Libanie bardzo zadowoleni z programu. Pan Krzysztof nasz pilot wycieczki bardzo zaangażowany, z doświadczeniem, wiedzą, pełen profesjonalizm. W ciągu kilku dni zobaczyliśmy bardzo wiele. Intensywnie i cudownie!
5.5/6
Wycieczka fajna, trochę rozbita przez nocne transfery. USD wystarczą wszędzie, wydają po nieoficjalnym lepszym kursie, nie ma żadnych problemów. Niektóre bankomaty działają. Jest bardzo bezpiecznie. Muzułmanie tutaj są bardzo sympatyczni i otwarci - zaprosili nas (kobiety) do swojego meczetu bez zakrywania się i pozwolili robić zdjęcia w części męskiej mimo, że ludzie się tam modlili, pokazali też gdzie się obmywają itp całość z sympatią. Wszyscy lokalsi byli bardzo mili i pomocni czy to w sklepach czy na mieście czy w hotelu. W grupie było u nas dużo samotnie podróżujących kobiet, które też w czasie wolnym same chodziły i nikt na to nie zwracał uwagi. Lokalne kobiety chodzą i w burkach i z odsłoniętym brzuchem w topach wydekoltowane, więc nie trzeba przesadzać z tym zakrywaniem się - poza sanktuariami. Radzę zabrać leki na biegunki bo dużo osób się pochorowało. My myliśmy zęby wodą butelkowaną, jedliśmy z miasta obiady, dezynfekowaliśmy ręce przed jedzeniem i nic nam się nie przytrafiło a piliśmy wyciskany sok z owoców i jedliśmy melona i banany z targu.
5.5/6
Od kilku lat zwiedzam z żoną zakątki Bliskiego Wschodu. Dlaczego akurat Bliski Wschód? Ponieważ uważam to miejsce za kolebkę trzech religii: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu, oraz związane z tymi religiami zwyczaje i charakterystyczne zabytki architektury. Byliśmy już w Turcji, Iranie, Jordanii, Izraelu i Egipcie. Teraz przyszedł czas na Liban. Gdy podjęliśmy decyzję o wyjeździe, znajomi odradzali, twierdząc, że jest tam niebezpiecznie. Nic podobnego, czuliśmy się tak jak na europejskim wybrzeżu Morza Śródziemnego, a libańczycy byli dla nas mili, uprzejmi i serdecznie przyjmowali turystów. Liban jest niewielkim państwem położonym wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego. Powierzchnia całego państwa wynosi tylko 10 400 km2, czyli tylko nieco więcej niż województwo opolskie. Ludność liczy około 6 mln, z czego około 2 mln to uchodźcy z Syrii i Palestyny. Na ulicach nie widać jednak dużych grup uchodźców, dopiero wieczorami, przed meczetami można spotkać żebrzące Syryjki z małymi dziećmi. Nie są na szczęście nachalne, tak jak dzieci w innych państwach arabskich. Podczas zwiedzania Libanu mieliśmy możliwość zobaczyć jedne z najstarszych i najsłynniejszych miast świata: Sydon, Tyr, Kana, Byblos i Bejrut, których początki sięgają 6-7 tysięcy lat od czasów obecnych. Duże wrażenie zrobił na nas niewielki cmentarz żołnierzy polskich z okresu II wojny światowej w Bejrucie, od którego rozpoczęliśmy zwiedzanie miasta. Następnie zwiedzaliśmy Muzeum Narodowe, z licznymi zabytkami, odnalezionymi w ruinach starożytnych miast, z okresu fenickiego, rzymskiego, egipskiego i greckiego. Muzeum warte zobaczenia, gdyż później, podczas zwiedzania wykopalisk, łatwiej sobie wyobrazić, skąd wydobyto skarby umieszczone w muzeum. Dalej zwiedzamy centrum Bejrutu, w tym wielki meczet, z przepięknym wnętrzem i kryształowymi żyrandolami, ruiny term rzymskich, grecki kościół św. Jerzego, plac Gwiazdy, przy którym znajduje się parlament libański, oraz plac Męczenników, na którym jest pomnik poświęcony libańskim działaczom narodowym, straconym przez Turków w 1916 r. Wyjeżdżamy z Bejrutu i jedziemy do pałacu Beit-ed-Din, położonej wysoko w górach , letniej rezydencji emirów libańskich. Pałac jest w dalszym ciągu użytkowany przez prezydenta Libanu, w celu goszczenia wybitnych gości. Zwiedzamy pięknie ozdobione wnętrza pałacowe, łaźnię, harem i ogród. Wracamy do Bejrutu. Na przedmieściach Bejrutu oglądamy oryginalne w kształtach Gołębie Skały i wracamy do hotelu. Hotel położony jest daleko od centrum, obok Psiej Rzeki, przy starej drodze rzymskiej. Przy wjeździe na drogę, na skale, widać kilka inskrypcji, upamiętniających przemarsz Ramzesa II, Nabuchodonozora, Marka Aureliusza, Karakali i wielu innych. Dojazd wąską i krętą drogą jest przez to utrudniony, a sam hotel niezbyt wysokich lotów, za to kuchnia libańska świetna. Następnego dnia zwiedzamy przepiękne Groty Jetta: górną i dolną. Szkoda że jest zakaz filmowania i fotografowania, gdyż widoki są niepowtarzalne i skały pięknie podświetlone, przypominają nieco Jaskinię Postojna. W dolnej części płyniemy łódką po krystalicznie czystych wodach, które stanowią dalej początek Psiej Rzeki. Stamtąd udajemy się do sanktuarium Matki Boskiej Libańskiej, położonego na wysokiej górze, z przepięknymi widokami na położony w dole Bejrut. Z góry zjeżdżamy początkowo kolejką naziemną, a następnie kolejką linową, ponad dachami domów. Widok przepiękny, niepowtarzalny. Dalej jedziemy do Byblos, jednego z najstarszych miast świata. Stąd wzięła się nazwa "biblia" i greckie słowo biblos - książka. Zwiedzamy wykopaliska, pozostałości twierdzy krzyżowców z XIII w., oraz niewielki port rybacki. W ramach fakultetu jedziemy znowu wysoko w góry do monastyru św. Marona, gdzie znajduje się grób św. Charbela. Olejek pachnący, wypływający z jego ciała, ma moc uzdrawiania. Ostatni dzień zwiedzania to wyjazd na południe, w kierunku granicy z Izraelem. Zwiedzamy wykopaliska świątyni Echmunn obok Sydonu, następnie zamek krzyżowców na morzu, suk arabski, oraz karawanseraj. Dalej jedziemy do Tyru, gdzie zwiedzamy wykopaliska nekropolii z okresów fenickich, greckich i rzymskich, a także ogromny hipodrom rzymski. Następnie jedziemy do Kany (12 km od granicy z Izraelem), gdzie zwiedzamy grotę, w której Jezus nauczał wiernych apostołów, a także miejsce, gdzie przemienił wodę w wino. Wracamy do Bejrutu, zwiedzamy centrum wieczorem i w nocy wyjazd na lotnisko. Wyjazd bardzo intensywny, ale wart zobaczenia. Polecam.