4.3/6 (4 opinie)
5.0/6
Wylecieliśmy z Warszawy do Amsterdamu, a następnie po kilku godzinach oczekiwania odbyliśmy lot do Kuala Lumpur. Lecieliśmy nocą. Połknęliśmy tabletki na spanie i 12 godzin minęło nam szybciej. Po opuszczeniu lotniska uderzyło nas ciężkie tropikalne powietrze do którego szybko można było się przyzwyczaić. Odbył się transfer do Star Point s Hotel w którym spaliśmy dwie noce. Po śniadaniu w pełnym słońcu zwiedzaliśmy centrum miasta i dalej udaliśmy się do Jaskiń – Batu. Są to popularne hinduskie świątynie poświęcone Panu Muruga (hinduskie bóstwo) . Statua ma wysokość 42,7 metra i jest to najwyższy posąg na świecie. Stoi ona przed 272 schodami, które musieliśmy pokonać wchodząc do świątyń. Obserwowaliśmy wiernych podczas modlitw. Widzieliśmy wapienne formacje. Po południu po krótkim odpoczynku w hotelu pojechaliśmy w kierunku Petrons Twin Towers. Są to bliźniacze drapacze chmur, które robią piorunujące wrażenie. Wjechaliśmy windą na wieżę skąd podziwialiśmy wspaniałą architekturę miasta. Niestety zaskoczyła nas ulewa, która popsuła nam robienie zdjęć. Wieczorem w drodze na uroczystą kolację w malezyjskiej restauracji, wraz z pokazami tańców z różnych regionów Malezji jeszcze raz zatrzymaliśmy się przy wieżowcach, które dominowały nad miastem nie tylko wysokością, ale również przepychem. Następnego dnia przelecieliśmy na Sumatrę do Padangu. To największe miasto na zachodnim brzegu wyspy, z domami o spiczastych dachach. Dalej przejechaliśmy do Bukittinggi, które leży w górach Barisan na wysokości 930 m. Miasto było ważną faktorią holenderską w czasach kolonialnych, z którego pochodzi wieża zegarowa. Na rynku były tłumy tubylców i panował gwar. Po południu przechodząc przez wiszący most zwiedzaliśmy ogród zoologiczny gdzie widzieliśmy między innymi - narodowego ptaka dzioborożca, misie i tapiry malajskie. Kolejnego dnia znaleźliśmy się w Kanionie Sianok, który ma imponujące klify wysokości 100 metrów. Później dotarliśmy do osady Pandai Sikat słynącej ze srebrnych i złotych batików. To narodowa duma Indonezji. Bogactwo kolorów i wzorów wręcz kusiło, aby zapoznać się z techniką ich wykonywania. Dotarliśmy do wioski Koto Gadang, gdzie można było zakupić wyroby ze srebra. Jechaliśmy trasą z pięknymi widokami na kraterowe jezioro Maninjau. Po śniadaniu jechaliśmy dalej podziwiając ziemie ludu Minang usiane ryżowymi polami. Zatrzymaliśmy się w osadzie Purbo z dużą koraniczną szkołą dla muzułmańskich chłopców i dziewcząt. Dzieci ubrane oczywiście w charakterystyczne mundurki. Gdy wysiedliśmy z autokaru chłopcy wybiegli przed szkołę wesoło z nami się zabawiali śpiewami i chętnie robili wspólne zdjęcia. Dziewczęta natomiast witały nas uśmiechami stojąc za zamkniętymi oknami szkoły. W leśnym rezerwacie Rimba Santi były lecznicze gorące źródła siarkowe. Wreszcie dotarliśmy na równik w wiosce Bonjol, gdzie robiliśmy pamiątkowe zdjęcia. W końcu nie codziennie można stanąć na równiku. Rano kiedy mamy jechać w stronę Parapat dowiadujemy się, że musimy zmienić trasę; ponieważ ulewne deszcze spowodowały lawiny błota, które obsunęły się na naszą drogę. Podróżując, często mijaliśmy dzieci jadące do lub ze szkoły na dachach minibusów. Odwiedziliśmy ogród botaniczny z roślinami tropikalnymi używanymi jako przyprawy i zioła. Po 14 godzinnej podróży krętymi malowniczymi górskimi drogami w nocy dotarliśmy do Parapat. Jeszcze tylko 45 minutowa przeprawa promem na wyspę Samosir. Zmęczeni po bardzo późnej kolacji poszliśmy spać. Dopiero rano zobaczyliśmy wokół śliczne widoki, wspaniałą zieleń i dachy domów w charakterystycznym stylu dla Bataków . Mieszkali w domach o bardzo szpiczastych dachach w wioskach, którym centralnym punktem był plac z kamiennymi krzesłami. Tu zbierała się rada wsi i dokonywały się sądy na wioskowych zbirach. Egzekucje na skazanych kończyły się zjadaniem ciała rzezimieszka przez mieszkańców wioski, by przejąć jego siłę. Ten rytualny kanibalizm był praktykowany do 1905 roku. Jezioro Toba to największe jezioro na świecie położone na wyspie, po którym odbyliśmy całodzienny rejs podziwiając wysokie brzegi jeziora i jego bezkres. Ukoiła nas cudowna wyspiarska atmosfera luzu. Zatrzymywaliśmy się w kilku wioskach, gdzie zobaczyliśmy ważne historyczne miejsca i obejrzeliśmy tradycyjne tańce. Następnego dnia jadąc w stronę Berastagi byliśmy w domach ludu Karo Batak. W pobliżu miasteczka znajduje się kilka wodospadów, a szczególnie imponujący jest 120 metrowy wodospad przy którym zrobiliśmy przystanek Sipisopiso. Krajobraz wokół zdominowany jest jednak przez dwa aktywne wulkany Sibayak i Sinabung. Podróżując natrafiliśmy na wesele. Była to biesiada na ziemi pod wielkim namiotem. To dobra okazja by cała wioska mogła świętować, jedząc, śpiewając i modląc się. Wreszcie następuje dzień na który bardzo czekaliśmy - przyjazd do Gunung Leuser, który jest jednym z najpopularniejszych, najłatwiej dostępnych i najciekawszych Parków Narodowych na Sumatrze. Prawie w całości pokryty jest gęstym lasem deszczowym, który jest domem dla niezliczonych gatunków roślin i zwierząt. Park słynie z licznych gatunków wolno żyjących orangutanów. Szacuje się, że żyje tam 5000 orangutanów, 300 słoni, 60 sumatrzańskich tygrysów i 40 sumatrzańskich nosorożców. Wielką atrakcją i przeżyciem było dla nas przejście dżunglą do miejsc, gdzie nawoływano i karmiono orangutany. Byliśmy w odległości 3 metrów od tych cudownych rudzielców z małymi. Ostatnim dniem pobytu dla nas w Indonezji był Medan. Po drodze zatrzymaliśmy się przy olbrzymich plantacjach palm oliwnych i podglądaliśmy jak ścinano wielkie kiście owoców palm. Medan jest dużym, chaotycznym, zatłoczonym, dość nowoczesnym miastem na Sumatrze. Ma ponad 2 miliony mieszkańców, co czyni je największym miastem na wyspie i trzecim pod względem wielkości w całej Indonezji. Jest bardzo wielokulturowe, mieszkają w nim Batakowie, Malajowie, Jawajczycy, Hindusi Chińczycy i inni. Po zwiedzeniu miasta próbowaliśmy owocu duriana. Smakiem przypominał syrop z cebuli z cukrem, a zapachem wysypisko śmieci w upalne lato. Nie chce się wierzyć, że durian jest smakołykiem Indonezyjczyków. Naszą wycieczkę objazdową kończył Singapur. Był to dzień wielkich atrakcji. Jest to jedno z najmniejszych, oraz najzamożniejszych państw na świecie, które już nie może rozrastać się w szerz tylko w górę a jego rozwój, oraz tempo wzrostu jest zadziwiające. Miejsce to zadziwia porządkiem, technologią, dbałością o obywateli, a także wielką serdecznością ludzi i ich sporym optymizmem. Jest tutaj unikatowa mieszanka kultury malajskiej, chińskiej, hinduskiej i europejskiej. Ulokowany jest tuż nad równikiem, co sprawia, że panuje tu wybitnie klimat równikowy. Cały rok panują tam bardzo wysokie temperatury i bardzo duża wilgotność powietrza. Częste są gwałtowne burze i silne opady deszczu. Nas Singapur powitał ulewą, co utrudniało nam zwiedzanie miasta i Ogrodów Orchidei. Na szczęście padało krótko i mogliśmy zachwycać się potęgą tego miasta. Nocą zrobił na nas jeszcze większe wrażenie. Tętnił życiem, po prostu widoki i atmosfera wywarły na nas oszałamiające doznania. Zmęczeni około 22 pojechaliśmy na lotnisko, gdzie okazało się, że nasz samolot ma opóźnienie i dopiero o 4 nad ranem rozpoczęliśmy naszą podróż do domu.
4.0/6
Bardzo przyjemna wycieczka dla osób lubiących przepiekne widoki roslinnosci lasów typowych dla Sumatry.Pierwsze 2 dni w Kuala Lumpur upłyneły bardzo szybko.Miasto bardzo czyste i wielokulturowe.Hotel w samym centrum hinduskiej dzielnicy co sprawiało ,że czulismy sie jak w Indiach.Przelot na piekną Sumatre gdzie możemy ogladac przepiekną roslinnosc i zycie zywklych ludzi zawsze pogodnych i usmiechnietych.Warto ją zwiedzic bo jeszcze nie ma tam zbyt wielu turystów.Singapur w przeciwieństwie do Sumatry bardzo nowoczesny i czysty.Warto by zatrzymać sie tutaj na dłużej.Niestety nasza wycieczka wylądowała dopiero okolo 14 w Singapurze i wszedzie gonilismy jak opetani.Glownie przejazd autobusem co wywowalo nasze oburzenie ale nasza "pilotka" miala to delikatnie mowiac gdzies.Jesli chodzi o pilota to była nią Agnieszka ,ktora byla na tej wycieczce drugi raz i niestety nie miala zadnej wiedzy jesli chodzi o ten kierunek.Jej kierunki to Turcja i Kenia wiec nie wiedziec czemu RT wysłał ja w ten rejon.Byla niestety naslabszym punktem tej wycieczki.Brak wiedzy to główny zarzut.Nadrabiali natomiast przewodnicy lokali,ktorzy opowiadali o wszystkim z dużą pasją.Sama wycieczka 6 natomiast pilot 0.Trzeba dodac ,ze 2 dni to praktycznie jazda w autokarze na bardzo dziurawych drogach ale to juz inna bajka :)
4.0/6
Wycieczka ogólnie Ok, ale przeloty wewnętrzne źle rozplanowane,bo zajmowały duże części dnia. Zbyt mało czasu było na zwiedzanie Singapuru.
4.0/6
Sumatra urzekla mnie, atutem jej jest przyroda, mieszkancy, obyczaje, historia i znow przyroda. Jakze inny to kraj od Malezji, Wietnamu, Tajlandii czy Chin. Drogi, którymi poruszaliśmy się sa czasami w tragiczym stanie, a w większości okropniaste, ale za to widoki (najczęściej z okna autobusu) wynagradzaja nam stokrotnie te male niedostatki podskakiwania na dziurzyskach. Trzeba wiec być przygotowany, ze 90 km czy 200 km to nie godzina / 2 godziny ale 4 / 8 godzin. Dla mnie wycieczka wspaniala choc za krotka. Uatrakcyjnienie wycieczki pobytem w Kuala Lumpur i w Singapurze uwazam za pomysl bardzo ciekawy.