Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
2.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Niezadowolenie zaczeło sie juz po wyladowaniu na lotnisku w Nowym Yorku. Czekalismy ca. 1,5 godziny na autobus, ktory miał nas zawiezc do hotelu. A nastepny dzien, po sniadaniu znowu czekanie ,30 min na autobus. Po 3 dniach pobytu w Nowym Yorku pojechalismy na lotnisko celem przelotu do Las Vegas a tu sie okazało, ze skreslono lot i nasz program zwiedzania zostanie zubozony o to, co chciałem w USA najbardziej zobaczyc, tj. Gran Canion. Przewieziono nas do motelu na nocleg aby oczekiwac na jakies połaczenie do Las Vegas. Stracilismy 2 dni na oczekiwanie "co dalej". W koncu przewieziono nas autokarem do Waszyngtonu aby z tamtad poleciec z przesiadka do Las Vegas. A z lotniska, po czekaniu na autokar przejechalismy przez Las Vegas i nastepnie cała meczaca noc w autokarze do hotelu, juz według programu, aby tam sie umyc, zjesc sniadanie i jechac dalej zgodnie z planem wycieczki. Było to bardzo meczace. Dalszy plan odbywal sie juz zgodnie z programem. Niestety na Gran Canion nie bylo juz czasu. Gdyby nie te pierwsze dni na wschodnim wybrzezu to nie bylo by w zasadzie tematu, z mojej strony do narzekania. Sniadania w hotelach były, jak na moja ocene słabe ale to takie "amerykanskie jedzenie". Boze bron nas przed takim wyzywieniem w naszym kraju. Cała grupa zgodnie oswiadczała, ze bedzie sie starac o odszkodowanie za ten niezrealizowany plan (Gran Canion) i stracone 2 dni. Ciekawe, jak odniesie sie do tej sprawy biuro podrozy.
2.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Od dawna chciałam wybrać się na tą wycieczkę i gdy mi się udało byłam szczęśliwa i podniecona,jakież było moje zdziwienie jak po długiej i z przesiadkami podróży wylądowaliśmy na lotnisku J.F Kennedy w N.Y.brudno masa bezdomnych i narkomanów wszędzie i w dużych i małych miejscowościach .inaczej wyobrażałam sobie USA,jedzenie słabe drogi też wszystko przereklamowane jedynie ładna i czysta dolina krzemowa i małe duńskie miasteczko.lot helikopterem za 230 dolców nie wart.pozytywnie to pogodni i uprzejmi ludzie można się odstresować po naszym chamstwie.Poleca
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Opiekunowe wycieczki: w Nowym Jorku co chwile sie zmieniali, bo oczywiście nasz przewodnik nie doleciał przez co zainteresowanie ich Nami było zerowe. Po przelocie do Las Vegas było lepiej, ale niestety przewodnik nie był zbyt ogarnięty i zapominał mówić ze mamy wziąć sluchawki i nawijał sam do siebie przez mikrofon .. Jedzenie: im dalej tym gorzej, sniadanja były tak niejadalne, ze to byka tragedia, ludzie kupowali zapasy w Subway zeby tylko nie jesc w danym miejscu sniadania. Atrakcje: wszystko fajnie gdyby przewodnixy cos więcej opowiadali i zabierali Nas np na chociaz godzine na Empire State Building a nie na 3h na najdroższa dzielnice finansowa w Los Angeles. Generalnie organizacja wycieczki tragiczna, rekompensata znikoma, ale czego sie mozna spodziewac po Waszym biurze. Z tego co wiem 90% wycieczki również złożyło reklamacje. Zastanówcie sie Państwo nad ta wycieczka, i to dobrze.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Jesteśmy świeżo po powrocie z wycieczki "Oto Ameryka". Niestety, z powodu braku profesjonalizmu Pani Pilot (Pani Marty) wycieczka ta okazała się nieprzerwanym i stresującym biegiem po wybranych fragmentach Stanów. Wybierając biuro podróży i wycieczkę zorganizowaną liczyłam na opiekę i wsparcie Pilota. Wierzyłam, że przekaże mi wszystkie niezbędne informacje bym mogła wraz z Synem poznawać kraj, podziwiać krajobrazy i korzystać z opłaconych atrakcji. Tak się jednak nie stało. Pani Marta pędziła przodem nie zwracając kompletnie uwagi na uczestników, który pozostali w tyle. Gdyby nie zainteresowanie pozostałych uczestników grupy kilka osób zgubiłoby się w różnych miejscach lub też być może straciło życie. Pani Pilot nie miała pojęcia o tym, że komuś zrobiło się słabo i potrzebne było posadzenie kogoś na ławce i podanie wody, że część grupy nie jest w stanie w takim tempie dotrzeć do jakiegoś punktu i została gdzieś w Central Parku, trzeba to było zgłaszać w momencie gdy się do niej "dobiegło". Nie wykazywała praktycznie żadnej chęci pomocy. W momencie gdy potrzebowałam wyjąć z bagażnika swoją walizkę aby wyciągnąć z niej plastry i leki przeciwbólowe (po tej pogoni miałam nogi w odciskach, choć korzystałam ze sprawdzonych butów sportowych) niby poprosiła o pomoc kierowcę ale gdy on odmówił patrzyła tylko na mnie z uśmiechem. Musiałam sama prosić kierowcę o otwarcie bagażnika a gdy ten łaskawie się zgodził, sama musiałam wyjąć swoje walizki a następnie zapakować je z powrotem do bagażnika. Innym razem gdy jedna z nastolatek rozchorowała się i poprosiła o możliwość pozostania w autokarze bez zwiedzania jednej z atrakcji (przeznaczone na nią było 30 lub 45 min.) Pani Marta wraz z Kierowcą odmówili i stwierdzili, że powinna wysiąść, bo na zewnątrz będzie jej lepiej. Pilotka zresztą nie była zainteresowana tym jak się czujemy, czy mogłaby nam jakoś pomóc - wręcz przeciwnie, uważała, że powinniśmy świetnie orientować się co gdzie jest, jak działa, biegle mówić po angielsku, a plany np. Universal Studio mieć w jednym palcu albo chociaż w aplikacji. Nigdy nie podawała nr pokoju w którym moglibyśmy ją zastać gdybyśmy potrzebowali pomocy a gdy popełniała jakiś błąd żartowała, że każdy ma czasem gorszy dzień. My oczywiście takiego gorszego dnia mieć nie mogliśmy, kiedy ktoś się spóźnił minutę lub dwie niezadowolona mówiła o braku szacunku nie zwracając w ogóle uwagi na fakt, że mieszkaliśmy np. na 26 piętrze do którego jeździły tylko dwie windy (z czterech) i po prostu nie mieściliśmy się czasem i musieliśmy czekać na kolejną bez możliwość przyspieszania jej przyjazdu itp. Zresztą myliła też godziny naszych spotkań, umówiła się z nami na 15.30 a potem miała pretensje, że nie przyszliśmy na 15.00 tak jak byliśmy umówieni. Uczestniczy przestali już nawet zwracać uwagę na takie pomyłki bo to i tak nie mało żadnego sensu. Zamiast otrzymać istotne informację dotyczące opłaconych przez nas atrakcji słuchaliśmy fragmentów książek, wywiadów lub wywodów na temat książki, jej autora i pierwszego wydania tego dzieła. Czasem zastanawiałam się czy opłaciłam poszerzony kurs literatury czy wycieczkę wakacyjną. Niestety bardzo mało wykorzystaliśmy też bilety do Universal Studio, mieliśmy bilet dwudniowy a w parku byliśmy 6 godzin. Zamiast zaprowadzić grupę na wycieczkę kolejką po Universal Studio abyśmy mogli zapoznać się z ofertą i wybrać interesujące nas atrakcje usłyszeliśmy w autokarze: Hulaj dusza piekła nie ma! - co w zasadzie miało znaczyć: Idźcie i radźcie sobie sami. Kolejna rzecz (mam nadzieję, że ostatnia) bo w zasadzie nie o tym powinnam pisać, Pani Marta zleciła nam zebranie napiwków dla kierowcy chociaż w dniu przylotu do Stanów pobrała od nas po 540 $ od osoby, które miały być przeznaczone na łapówki, napiwki i bilety. Oczywiście z otrzymanych pieniędzy w żaden sposób się nie rozliczyła. Ach! Jeszcze jedno... korzystanie z zestawów audio... nie byliśmy w stanie praktycznie z nich korzystać bo albo piszczały, albo charczały albo Pani Marta nosiła mikrofon na szyi w taki sposób, że jak obróciła głowę w lewo lub w prawo to nie słyszeliśmy co do nas mówi. Większość uczestników porzuciła je po pierwszym dniu użytkowania. Dodatkowo: pozostawianie naszych pytań bez odpowiedzi (nie wiem, sprawdzę i brak powrotu do tematu) oraz kpienie z uczestników wycieczki typu: czyżby znowu były zakupy? Teraz mogę w końcu wrócić do samej wycieczki. Widać, że ktoś kto wybierał hotele/motele w których nocowaliśmy zrobił to z głową. W większości z tych miejsc było naprawdę bardzo przyjemnie, nie czuło się, że ktoś chciał tu na nas oszczędzić. W niektórych lokalizacjach lodówki, sejfy, ekspresy do kawy czy mikrofalówki, czasem wszystko na raz. Najgorzej było w San Francisco, w chińskiej dzielnicy, hotel zamykany po 18-tej metalową kratą, telewizor kineskopowy ale to tylko jedna noc, więc było ok, zwłaszcza, że blisko była chińska restauracja w której w końcu najedliśmy się do syta. :) Amerykańskie śniadania są koszmarne, najczęściej słodkie pieczywo + jajecznica + tłuczone odsmażane ziemniaki + dodatek (bekon, niby kiełbaska, czasem jogurt albo biały ser), jednak tu też nie mam uwag, chcieliśmy poznać Stany no to poznaliśmy. :) Bardzo napięty harmonogram, codziennie w zasadzie musieliśmy wstawać po 5 rano a do hotelu wracaliśmy koło 18. Trzeba było jeszcze ogarnąć sobie coś do zjedzenia, bo nie zawsze mieliśmy taką możliwość w trakcie dnia, ogarnąć siebie i spakować się aby rano, po śniadaniu, wystawić walizki koło autokaru. Z walizkami też było zabawnie, podawana była godzina dostarczenia bagażu bo kierowca tak chciał i pakował bagaże samodzielnie, w ustalonej przez siebie kolejności (może dlatego, że pół bagażnika zawalone było jakimiś jego rzeczami i trudno było pomieścić nasze bagaże, choć wycieczka liczyła zaledwie 37 uczestników). Trzeba pamiętać, że woda z kranu nie nadaje się do picia, nawet po przegotowaniu. Jest tak wstrętna, że myślałam, że piję kawę z odkamieniaczem do ekspresu zanim zrozumiałam, że to kwestia wody (Pilotka też nam tego nie powiedziała) więc konieczne jest kupowanie dodatkowej wody butelkowanej do zaparzania kawy i herbaty. Podsumowując: To mogłaby być na prawdę fantastyczna wyprawa... zmieniła się jednak w szaleńczy koszmar po którym będę odpoczywać jeszcze przez jakiś czas. Szkoda... Zmarnowany potencjał, czyjaś ciężka w praca włożona w organizację tego przedsięwzięcia została zniweczona przez jedną osobę. Czy polecam? Tak, ale nie z tym Pilotem! Jednak jest plus. Z tego co słyszałam Pani Marta była na zastępstwie więc macie małe szanse na spotkanie jej tutaj na swojej drodze. Życzę powodzenia i udanej podróży!