5.1/6 (5 opinii)
6.0/6
Szczególnie teraz, w okresie pandemicznym, wspomnienie tej wycieczki to jak wspomnienie pięknego snu - z krainy baśni. Program - co prawda - był napięty. Ale dostarczył niezapomnianych wrażeń. Bardzo dobrze trafiła do mnie chińska poetyka znajdowania podobieństw w świecie nieożywionym do świata ożywionego. W Wietnamie, w którym spodziewałem się spotkać nieszczęśliwych ludzi z powojenną traumą, w rzeczywistości spotkałem setki tysięcy uśmiechniętych i życzliwych nam kobiet, mężczyzn i dzieci. Och, gdyby udało się jeszcze raz powtórzyć te piękne dni.... PS. Może trochę męcząca była ta konieczność korzystania z pomocy chińskich/wietnamskich opiekunów naszej grupy, ale i tak chcę tam wrócić!
5.5/6
Mały minus za program obowiązkowy w GuangZhou i Hong-Kongu i nieakceptowalny, bo około 8-godzinny pobyt na lotnisku w Doha.
5.0/6
Tego sie nie da opisac to trzeba przezyc powachac,dotknac usmiechem ,slowem czy oczyma magiczny Wietnam cudowna jego nature ,ludzi i kulture,i troche inny lecz troche bardziej skomercjonalizowane Chiny z bukietem i usmiechow i mlaskania(musle pozytywnie)kolosalne kontrasty architektoniczne ze stara chinska kultura .To bylo magicznie zaczarowane . Choc program Chin byl mniej zniewalajacy. Te wszystkie z Rainbow wycieczki daly mi tyle wrazen ze bede miala co wspominac (o ile nie zapomne)na starosc a smak bimberku wietnamskiego zachwycil moj zmysl smakowy.Pozdrawiam wszystkich z Rainbow i do zobczenia w Wenezueli.
5.0/6
„Przyczajony tygrys, ukryty smok” to bardzo ciekawa i godna polecenia wycieczka po Wietnamie i Chinach. W zeszłym roku pierwszy raz odwiedziłam Chiny na trasie od Pekinu do Szanghaju (poprzez m.in. Xian - terakotowa armia, klasztor Shaolin, Nankin) i zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona tym krajem, wręcz zauroczona nim. Chiny kojarzą się nam z mundurkami Mao, pracą za „miskę ryżu”, tandetą sprzedawaną na bazarach, zatrutym i zniszczonym środowiskiem. Poznane osiągnięcia Chin, zarówno te z przeszłości (mur chiński, Zakazane Miasto, terakotowa armia, liczne wspaniałe świątynie i inne zabytki), jak te aktualne (nowoczesna architektura Szanghaju i Pekinu, szybkie koleje, autostrady) całkowicie zmieniły moje wyobrażenie o tym kraju. Postanowiłam więc odwiedzić południowe rejony Chin, łącząc z to ze zwiedzaniem północnej części Wietnamu. Wycieczka była dobrze zorganizowana, pilot naszej grupy pani Ania doskonale wywiązała się ze swoich obowiązków – bardzo sympatyczna, z dużym zasobem wiedzy i talentem organizacyjnym. Widać, że jest pasjonatką „azjatyckich klimatów”. Właściwie jedyną niedogodnością wycieczki było przekraczanie granic: wietnamsko – chińskiej (konieczność dwukrotnego wysiadania z całym bagażem z nocnego pociągu) oraz przejść, również z całym bagażem, na granicach między Chinami i Makau oraz Makau i Hongkongiem oraz mitręga z odprawami paszportowymi (niestety to specyfika Chin). Niedogodności te w pełni zrekompensowały piękne widoki w Wietnamie i Chinach. Urocza zatoka Ha Long przywitała nas piękną pogodą, a obawiałam się mgły i deszczu, na co narzeka wielu turystów. Podobnie pogoda dopisała podczas wycieczki łódkami rzeką wśród pięknych ostańców i pól ryżowych w okolicach Nim Binh. Następnym czarującym miejscem były chińskie tarasowe pola ryżowe „Smoczego Grzbietu”. Trzeba się było trochę powspinać na górne tarasy, w czym nieco przeszkadzała mżawka i śliskie kamienie na stopniach, ale widoki były wprost bajeczne. Podobnie niezapomniane wrażenia przyniósł rejs rzeką Li wśród ogromnych wapiennych ostańców. Właściwie wszystkie inne punkty programu były bardzo interesujące m.in. poznaliśmy rozmach Kantonu, wspaniałe kasyna Makau, podziwialiśmy wieżowce Hongkongu. Niestety z powodu gęstej mgły ominęły nas widoki na Hongkong z Góry Wiktorii. Mnie osobiście brakowało pobytu na prawdziwej górskiej plantacji herbaty (mając w pamięci plantacje na Sri Lance). To co widzieliśmy to raczej przydomowy ogród na peryferiach miasta. Nie mam żadnych uwag do wyżywienia – było smaczne i obfite, nie słyszałam też, aby ktoś miał kłopoty żołądkowe. Podobnie nie mam zastrzeżeń do hoteli zarówno w Wietnamie jak i Chinach - były b. przyzwoite z przestronnymi pokojami, wyposażone w serwis kawowy (czajnik, kawa, herbata i butelka wody/osobę). Wodę w butelkach otrzymywaliśmy również w autokarze – co było przydatne z uwagi na bardzo wysoką wilgotność powietrza (niestety to już taki klimat) Podsumowując wyjazd uważam za udany. Sam fakt, że rok po roku pojechałam do Chin niech będzie najlepsza rekomendacją do odwiedzenia tego kraju. Nie mam żadnych zastrzeżeń organizacyjnych do Biura „Rainbow”