Wycieczka Fakultatywna
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy uczestniczyli w wycieczce fakultatywnej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Niczego ciekawego tutaj raczej nie było, podróż odkrytym autem najpierw na wieżę z której widok jest ładny, okej, następnie przejazd na krótką kąpiel na tonącej w syfie dzikiej plaży, przejażdżka laguną na której są całkiem ładne widoki mocno ograniczone przez ilość robactwa dookoła, opisywanych ptaków jest raczej 5 na krzyż, na koniec na w pół surowe resztki obiadu tj. 5 frytek coś co przypominało kalmary i krewetka 1 sztuka, ciekawą opcją była wersja wegetariańska gdzie w zupie rybnej przecedzona była ona z kawałków ryby a w drugim daniu zabrane było mięso, fajnie że był przynajmniej zimny napój. Najciekawsza część wycieczki to jazda samochodem po dzikiej plaży, niestety ta część trwa około 3 minuty.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Niezbyt ciekawa .....za dużo czasu dla siebie nie było nic ciekawego do zobaczenia dwie czaple białe i dwa pelikany
1.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Spodziewałam się chyba czegoś innego. Obiecane oglądanie ptaków okazało się tylko oglądanie z jeepa i to z dosyć dużej odległości, nie można nawet było wykonać dobrego zdjęcia. Hitem okazał się obiad, który był w cenie wycieczki. Podano zupę rybną i owoce morza, okazało się, że nie wszyscy jedzą owoce morza, więc właściciel restauracji zaproponował danie wegetariańskie, czyli był to mi salat, można było pokac oliwą lub octem balsamicznym. A jak już "wegetarianie" zjedli sałatę Pan przyniósł im risotto, wcześniej coś pytał, niestety ani przewodniczka ani rezydentka nie tłumaczyły, więc niewadomo było o co chodzi. Właściciel nie ukrywał swojej złości na to , że nie wszyscy chcieli owoce morza. Sposób podania zupy przez właściciela był okropny, niosąc ja wylała mu się na dłoń, po czym ponownie spłynęły do talerza.