Opinie o Gibraltar - tam, gdzie kończy się Europa

Startowaliśmy z hotelu Playacartaya o 6:10, podróż dość długa. Na miejscu zaczęliśmy od czasu wolnego (około 11:00, po tym jak przekroczyliśmy granicę i doszliśmy na pierwszy plac przy Main Streeet). Po ok 2h skoczyliśmy w busiki i mieliśmy dość intensywny tour po samej górze i okolicach. W busikach słuchać można było nagrania po polsku, gdzie lektor opowiadał o mijanych punktach. W kilku miejscach mieliśmy postój zgodnie z planem wycieczki. Małpki też były i dały się fotografować. Około 16:00 bezpośrednio z busików powrót na granicę i trasa powrotna do hotelu. Z dwoma przystankami po drodze, w hotelu byliśmy około 21:00. Wycieczka dla wytrwałych, dużo czasu musimy spędzić na dojazd. Na miejscu przez to jest bardzo intensywnie.

Bezcenne akcenty polskie z gen. W. Sikorskim i nowym pomnikiem - śmigłem i napisami . Niedosyt widoków - brak w programie wyjazdu na Skałę Gibraltarską . Przez mgłę nie zobaczyliśmy brzegów Afryki . Main Street , Jaskinia św. Michała oraz 4 małpki chodzące za drogowym ogrodzeniem - przesolona atrakcja . Niewygodny , wąski bus na 4 godzinny przejazd do/z Gibraltaru.

Wycieczkę uważam za uratowaną jedynie dzięki świetnej przewodniczce p. Izie, która bardzo ciekawie opowiadała w trakcie samej podróży i sprawnie przeprowadziła grupę przez granicę. Dużo jechania a mało interesujących rzeczy do zobaczenia. Gibraltar to jeden plac budowy, nic szczególnego tam nie ma. Jedyną porządną rzeczą by pomnik gen. Sikorskiego i teren wokół niego - ufundowany przez rząd RP. Jaskinia może i ładna w środku, niewielka, ale skomercjalizowana, wizualizacja światłem nienaturalna. Małpki fajne ale dzikie, nie można się do nich zbytnio zbliżać (pchły). Strefa wolnocłowa - przereklamowana, chyba tylko Anglikom się tam opłaca kupować. Najlepsza z całej wycieczki była fish&chips, super smaczna. Afrykę osnuła mgła.

Fatalny transport. Małym busem. Ciasno i niewygodnie, a podróż kilkugodzinna. Zdecydowanie wpływa to na ocenę. Sam Gibraltar wart zobaczenia.