5.0/6 (44 opinie)
5.0/6
Wycieczka avash avash zasługuje jak najbardziej na wysoką ocenę. Nie ukrywam, że trochę zastanawiałam się nad zakupem tej nowej imprezy z katalogu Rainbow, ale okazało się to zupełnie niepotrzebne. Wybrałam tę wycieczkę głównie przez ciekawe fakultety i niedługie przejazdy między miastami ale po kolei. Drugiego dnia w Albanii, a pierwszego dnia naszego objazdu, nieco się niestety negatywnie rozczarowałam, ponieważ kolejność dni została zupełnie poprzestawiana. Myślę że pilot mógłby nas o tym fakcie poinformować i dzięki temu moglibyśmy się lepiej przygotować na dłuższy przejazd autokarem i nie zabieralibyśmy ze sobą niepotrzebnie rzeczy na raffting. Zamiast tego udaliśmy się w stronę Butrintu. Miasteczko jak najbardziej warte obejrzenia. Tego dnia było bardzo gorąco i cieszyłam się że większość trasy pokonujemy wzdłuż szpaleru drzew. Pani pilot dosyć szybko zaliczała kolejne atrakcje, myślę że można by trochę zwolnić i pozwolić ludziom napatrzeć się w spokoju lub też porobić zdjęcia. Wiele starszych osób po prostu nie nadążała. Następnie udaliśmy się już tylko do docelowego hotelu w Sarandzie. Kolejny dzień to rejs pirackim statkiem na Krorez. Rejs jest bardzo przyjemny. Po drodze istnieje możliwość skakania do wody bezpośrednio ze statku a w drodze powrotnej zabawy w pianie. Sama plaża jest piękna z różnymi skałkami i turkusową wodą. Warto mieć buty do wody. Leżaki z parasolami były do naszej dyspozycji podczas całego plażowania. Trzeci dzień to rejs na Korfu. Uważam że jest to najmniej udana atrakcja z całego programu. Większość czasu spędziliśmy albo czekając na prom albo też na promie, który w obie strony miał ogromne opóźnienie. Do tego odprawa na Korfu to jak sceny z brazylijskiej telenoweli. Jacyś turyści pobili się czekając kilka godzin w długiej kolejce przez co odprawa została całkowicie wstrzymana i byliśmy zmuszeni stać na zewnątrz w tym upale. Same Korfu i wyspa Mysia oczywiście warte zobaczenia. Następny dzień to dzień wolny. Wieczorem wzięłam udział w wieczorze folklorystycznym na zamku Lekursi. Polacy zostali usadzeni w najgorszych z możliwych miejsc. Jakoś inne osoby miały piękny widok na panoramę miasta a my na samo wejście. Podczas kolacji obejrzeliśmy pokaz tańca i usłyszeliśmy tradycyjny śpiew polifoniczny. Dobrym pomysłem byłoby pojawienie się na zamku jeszcze przed zachodem słońca, aby moc nacieszyć sie pięknem okolicy. Najciekawszym według mnie dniem był rajd albańskimi bezdrożami. Piękne widoki na morze Jońskie oraz okoliczne wioski. Po drodze zatrzymaliśmy się w uroczej kawiarni, która była osadzona wśród kaskad rzeki, co nie tylko dawało miłe efekty wizualne ale jeszcze pozwalało się ochłodzić. Ostatni dzień to spacer po twierdzy Gjirokaster i czas na zjedzenie tradycyjnego deseru z tego miasta: oshaf. Wcale nie ma tutaj tysiąca schodów, za to trzeba się przygotować na strome kilkuminutowe podejście po śliskich płytkach. Da radę w sandałach, jak to było w moim przypadku, ale lepiej zabrać ze sobą sportowe buty. Kolejna atrakcja to spływ rzeką, na który zdecydowała się połowa grupy. Na spływie dostaje się obowiązkowo koszulkę, spodnie, kask i kamizelkę firmy, która organizuje spływ. Nie ma możliwości niezałożenia tego mokrego zestawu. Resztę rzeczy można zostawić albo w autokarze albo też w samej bazie. Na ponton nie zabiera się żadnych toreb ani dodatkowych rzeczy. Warto kupić sobie ochronę na telefon jeżeli ktoś chce porobić w trakcie zdjęcia. Sam spływ jest bardzo przyjemny i bezpieczny, trwa około 10 km i wymaga współpracy całej grupy, szczególnie w kilku kluczowych momentach. Nie trzeba natomiast mieć wcześniejszego doświadczenia. Po południu wracaliśmy do Vlora.
5.0/6
Ogólne wrażenie po wycieczce jest bardzo pozytywne. Trafiliśmy na cudowną pogodę jak na ten termin. Program dopasowany do oczekiwań, zgodnie z opisem oferowanej wycieczki, poza jednym wyjątkiem. W ofercie jest możliwość skorzystania ze spływu kajakowego, tymczasem były to małe pontony, jednoosobowe, które nie nadawały sie na przepłyniecie wyznaczonego dystansu. Było to szerokie uście rzeki, bez nurtu, gdzie wiatr wiał tak mocno, że dystans ok. 1 kilometra płynęliśmy przez godzinę. Pozostałe atrakcje, tj. wieczór albański, czy rafting bardzo polecam. Wspaniałe przeżycia. Pani Beata, pilotka naszej wycieczki urzekła nas swoimi opowieściami o Albanii, szeroką wiedzą, spokojem i pogodą ducha. Zawsze miła, uśmiechnieta, pomocna i dyspozycyjna. Najbardziej doskwierał nam monotonny jadłospis w hotelu w Sarandzie , przez 5 dni na śniadanie były tylko pokrojone parówki, ser feta, pomidory, ogórki, oliwki i gotowane jajka. Na deser kruche ciasteczka i arbus. Dzień w dzień to samo. Oczywiście w pobliskich sklepach można było sobie kupić co komu brakowało, np. inne owoce, Bardzo dobrze przygotowane były launche podczas imprez wyjazdowych; oferowano nam potrawy regionalne, urozmaicone i bardzo smaczne. Ponadto, w tym hotelu brakowało obsługi, ktora zachowałaby czystość i była do dyspozycji gości. Przykład: w automacie do wody często baniak był pusty, a na zgłoszenia uczestników wycieczki nikt nie reagował. W naszym pokoju była piekna szafa z relingiem na ubrania, ale nie było ani jednego wieszaka. Zgłoszony problem przeszedł bez echa... w łazience brak suszarki...kilka rzeczy było pourywanych, jedno światło nie działało. Najwiekszym zaskoczeniem był basen, w którym była brunatna od brudu woda z ciemnym osadem na dnie, do którego dzieci właścicieli wrzucały śmieci, a materace wokól basenu wypłowiałe, brudne i podarte tylko odstraszały gości od korzystania. W całym hotelu widzieliśmy tylko panią w recepcji (chyba menadżerka) oraz pana który sprzatał i obsługiwał nas podczas posiłków.
5.0/6
Wycieczka bardzo przyjemna, nie spędzaliśmy dużo czas w autokarze mieliśmy czas na plażowanie. Jeśli chodzi o hotele też znajdowały się w dombym miejscu. W sarandzie mieliśmy dosłownie 5 min do morza. Polecam rafting bardzo fajna zabawa
5.0/6
Wycieczka bardzo fajna, miła i profesjonalna Pani pilot, piękne miejsca do zwiedzenia (Butrint), lokalne jedzenie pyszne. Zwiedzanie w dobrym tempie, czas wolny. Cudny rejs statkiem i plażowanie na dzikiej plaży. Dobra organizacja. Minusy: w autokarze siedzenia upchane do granic możliwości, brak informacji o bardzo głębokim morzu bezpośrednio po wejściu do wody w Sarandzie.