5.3/6 (470 opinii)
6.0/6
Ta wycieczka to prawdziwa odskocznia do innego świata. Miejsce, gdzie moża odciąć się od zgiełku i problemów dnia codziennego. Żyjemy w codziennym wyścigu - praca, stres, ciągłe stawianie sobie nowych celów i wymagań. Tymaczem 11 tys. km dalej jest sobie mała wyspa Bali, na której ludzie są szczęśliwi, uprzejmi i zwsze uśmiechnięci. Nie gonią za karierą ani bogactwem. Potrafią cieszyć się otaczającą przyrodą, pięknem wschodów i zachodów słońca na plaży. Skupiają sięn a tym, aby nie gromadzić w życiu coraz to więcej przedmiotów, a raczej dobre chwile i wspomnienia. Tego nauczyłam się podczas pobytu na Bali :). Warto "zresetować się", by spojrzeń na nasze życie z innej perspektywy. Gdybym miała w 10 punktach podsumować, dlaczego warto wybrać tę wycieczkę, określiłabym to tak: Nie bez powodu Bali stanowi fantastyczną scenerię dla fotografów i filmowców - kręcono tu m.in. "Jedz, módl się i kochaj" z Julią Roberts. To idealne miejsce dla nowożeństów i wszystkich zakochanych z powodu rajskiego klimatu. Była to nasza pierwsza podróż do Indonezji, ale na pewno nie ostatnia. Polecamy jednego dnia wybrać się na wschód słońca podczas odpływu - morze jest spokojne, bez ani jednej fali, niebo całe w różowo-pomarańczowych barwach. Słychać tylko nieśmiały śpiew budzącego się nadmorskiego ptactwa. Takiej chwili sie nie zapomina! Zachwyciła mnie bardzo indonezyjska kuchnia. Koniecznie spróbujcie potrawy Nasi Gorang - czyli smażonego ryżu z warzywami i kurczakiem o specyficznym pikantnym smaku, który próbowaliśmy odtworzyć po powrocie do Polski. Średnia cena za Nasi Gorang to 25 tys. rupii indonezyjskich - nie dajcie się naciągnąć - pierwszego dnia po przylocie, nie orientowaliśmy się jeszcze dobrze w cenach i przepłaciliśmy za porcję płacąc ok. 50 tys. rupii. Choć z drugiej strony w przeliczeniu na polskie złotówki to i tak niewiele, a dla balijczyków turystyka to często jedyne źródło utrzymania, a są to naprawdę przemili i życzliwi ludzie o czym przekonacie się niejednokrotnie. Bali to wyspa świątyń - jest ich tam aż 30 tysięcy! Wybierając wycieczkę z Rainbow zobaczycie niejedną. Brak tłumów turystów - być może wynika to z faktu, że byliśmy tam na przełomie marca i kwietnia, w każdym razie plaże świeciły pustkami. Jeśli jakichś turystów już spotkaliśmy, zwykle byli to Australijczycy. Znakomity rafting - nieważny wiek ani sprawność fizyczna, każdy da sobie radę. Każdy ponton ma przewodnika znającego podstawowe zwroty po polsku :) Płyniemy rwącą rzeką wśród bujnej roślinności dżungli, gdzie z bliska można poznać faunę i florę wyspy. Polecamy jako dodatkową opcję! Prawdziwy tajski masaż - osobiście nie zdecydowałam się, choć inne osoby z naszej grupy były i komentarze były jednoznaczne - najlepszy masaż na jakim byli. Wykonywane przez młode azjatki. Być może kolejnym razem się skuszę :) Pola ryżowe - nie wiem dlaczego, ale krajobrazy wzgórzystych pól ryżowych rozkładają na łopatki. Prawdopodobnie dla tubylców widok jak dla nas pole z rzepakiem. Jednak według mnie bardzo urokliwy widok. Zawsze świetna pogoda. My byliśmy pod koniec pory deszczowej. Miałam lekkie obawy, okazało się jednak, że nawet jeżeli opady się zdarzały, były one solidne lecz trwały maksymalnie kilka minut. Nie powodowały obniżenia temperatury, więc cały dzień można cieszyć się wysokimi temperaturami (jak zwykle niepotrzebnie zapakowałam 10 sukienek i 10 kompletów ubrań, będziecie chodzić cały wyjazd w najcieńszym pareo i klapkach japonkach! :) Przystępne ceny. W przeliczeniu na złotówki jedzenie bardzo tanie - obiad ok. 12-13 zł. Również bardzo tani tytoń i papierosy. Jeśli ktoś jest fanem orientu, będzie zachwycony - można obkupić sie w świetne pamiątki. Jedyna droga rzecz na wyspie to alkohol, ale przy takiej pogodzie, zimne piwo jest niezastąpionym elementem do obiadu - piwo i nasi gorang to kompozycja idealna. Inna kultura, inni ludzie, ciekawe stroje, fantastyczna muzyka - w szczególności można tego wszystkiego doświadczyć podczas przedstawień tanecznych w teatrze na swieżym powietrzu. Ponadto na każdym kroku mnóstwo ołtarzyków z kwiatami i kadzidełkami - podobno balijczycy wykonują je trzy razy dziennie w ofierze bogom i zostawiają przed domami, np. na chodniku. Na początku było to dla nas ogromne zaskoczenie. Trzeba zobaczyć na żywo :)
6.0/6
Wyspa Bogów to niezapomniana przygoda! Bardzo polecam wycieczkę. Hotel w idealnym miejscu. Zaraz po wyjściu są restauracje, sklepy, kantor. Pani Malgosia bardzo dobry rezydent jak i pilot wycieczek. Przez 5 dni opisała nam szczegółowo wszytko co związane jest z Indonezją. Program wycieczki bardzo urozmaicony, chociaż można by pominąć targ owoców, sklep z biżuterią oraz z tkaninami a w zamian zastąpić wejściem na posągi albo wodospadem.
6.0/6
Wspaniały wyjazd, pomimo pory deszczowej, bardzo egzotyczny i barwny. Bardzo polecamy wszystkim- którzy rozważają ten kierunek.
6.0/6
Z Bali wróciliśmy bardzo zadowoleni.Zobaczyliśmy sporo.Mieliśmy szczęście że podczas naszego pobytu wypadł balijski nowy rok zwany Nyepi.Przed tym dniem obchodzi się święto oczyszczenia.Widzieliśmy całe kolumny ubranych na biało ludzi którzy jechali nad morze na rytualną kąpiel. Nowy rok balijski zaczął się 22 marca .Jest to u nich 1945.To dzień ciszy.Nikt nie pracuje.Lotnisko w Denpasar jako jedyne na świecie zamykane jest na 24 godziny.Turyści mają zakaz opuszczania hoteli,światła nie powinny się palić. Ostatni dzień roku to parady demonów.Figury kilkumetrowe wykonane są z papierowej papki.Są oceniane a potem palone.Oznacza to oczyszczenie okolicy ze złych demonów.