6.0/6
Jako długoletni uczestnik imprez organizowanych przez Rainbow jestem mile zaskoczony W z o r c o w ą organizacją tak objazdu jak i części pobytowej. Zdolności organizacyjne i logistyczne Pani Weroniki godne uznania. Czyżby plotki o „ równi pochyłej” kondycji Firmy Rainbow były przesadzone ??? Moja opinia o organizacji jest pierwszoplanowa, gdyż trudno doświadczać doznań artystycznych ( a było ich bardzo dużo !) przy niedomaganiach organizacyjnych. Chwała, że ich nie było! Brawo !!
HENRYK, ZABRZE - 30.01.2020
2/5 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Wycieczka bardzo nam się podobała, od początku do końca i wszystkie jej punkty .Zachwycajaca Tajlandia, różnorodność i atrakcyjność programu, dobra organizacja. Wstawaliśmy wcześnie, ale nie za wcześnie, zwiedzaliśmy w godzinach rannych, do hoteli docieraliśmy po południu, tak, że był jeszcze czas wolny.Bagaże były dostarczane bezproblemowo i na czas, jedzenie było pyszne, a różnorodność środków transportu była sama w sobie atrakcją.... Najmocniejszym punktem wyprawy była pilotka- Pani Weronika. Jej niekwestionowana charyzma i świetna organizacja niewątpliwie przyczyniły się do sukcesu tej wycieczki objazdowej.
Anetta, Witold, Antek - 21.02.2024 | Termin pobytu: styczeń 2024
2/2 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Duży ogólny pozytyw dla wycieczki. Program wystarczający aby poznać baśniową Tajlandię. Big plus dla organizacji.
DARIUSZ - 29.10.2024 | Termin pobytu: grudzień 2023
0/2 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Dla jednych baśniowa dla inych bajkowa a dla nas pełna niesamowitych wrażeń. Było to spełnienia najskrytszych marzeń o egzotycznym kraju w dalekiej Azji. z majestatycznymi świątyniami, cudownymi krajobrazami i dzikimi zwięrzetami bowiem uczestnieczyliśmy w wycieczce " Basniowa Tajlandia ". Naszą przygodę rozpoczęliśmy z biurem Rainbow Tours 15 listopada 2015 r na lotnisku Okęcie w Warszawie skąd po 16 dreamlinerem LOT polecieliśmy do dalekiej Tajlandii. Nasz lot trwał ok. 9 godzin i nad ranem około godziny 8 czasu tajskiego wylądowaliśmy na lotnisku Suvernabumi w Bangkoku- jednym z największych lotnisk świata. Na lotnisku po odebraniu bagaży poznaliśmy naszą wspaniałą polską pilotkę Weronikę i tajskiego przewodnika " Pujego " którzy pomagali nam wsiąść do autokaru udzielając nam niezbędnych informacji na temat naszej wycieczki. Ku naszemu zaskoczeniu rozpoczynała się podróż do naszego pierwszego punktu wycieczki bowiem kierowalismy się do dzielnicy Chinatown podziwiając cudowne widoki za oknem do Świątyni Złotego Buddy. Oboje z moją towarzyszką byliśmy podekscytowani tym co widzą nasze oczy niesamowita infrastruktura Bangkoku, cudowna architektura i wszechobecne palmy, nawet w centrum miasta, Wysiedliśmy z autokaru i udaliśmy się do Świątyni Wat Traimit gdzie na środku stał 3 metrowy posąg Buddy wykonany ze złota. Później udaliśmy się do hotelu Grand China w którym mielismy nocleg. Niesamowity hotel w samym centrum chińskiej dzielnicy z małym basenem na najwyższym piętrze oraz z restauracją ze szklanymi oknami z której widać niesamowitą panoramę na Bangkok , zwłaszcza nocą. Oczywiście po zakwaterowniu ruszyliśmy w miasto, nie przeszkadzała nam nawet półgodzinna ulewa która jak się okazało w późniejszym czasie była jedyna podczas całej dwutygodniowej wycieczki, po mimo że termin w którym byliśmy w Tajlandii to koniec pory deszczowej - mieliśmy szczęście od tej chwili słońce towarzyszyło nam na każdym kroku naszej podróży. Ruszyliśmy w miasto aby poczuć już w pierwszym dniu atmosferę azjatyckiej stolicy, poznać zawsze uśmiechniętych Tajów ( chcieliśmy przekonać się czy to prawda, że Tajlandia to kraina ludzi szczęśliwych - zapewniam, że tak!) i skorzystać z cudownego tajskiego masażu. W drugim dniu wycieczki odwiedziliśmy rynek kwiatowy w Chinatown i targ. Zobaczylismy Świątynie Wat Pho- czyli świątynie leżącego Buddy z pozłacaną figurą mierząca 15 m wysokości i 46 m długości, przedstawiającej wielkiego mistrza w momencie osiągania nirwany oraz otaczające świątynie posągi i chedi. Zwiedziliśmy słynny na cały świat Pałac Królewski na terenie którego znajduje się Wat Pra Kaeo - Świątynia Szmaragdowego Buddy. Póżniej udalismy się na lunch i po południu odbyliśmy rejs łodzią po klongach czyli kanałach Bangkoku podziwiając między innymi piekny dom z drzewa tekowego, oglądając domy na palach i karmiąc ryby w pobliżu świątyń, Kolejny dzień -pojechaliśmy a póżniej popłynęlismy na pływający targ wodny w Damnoen Saduak by jak Roger Moore czyli filmowy James Bond w " Człowiek ze złotym pistoletem" płynać łodzią z zawrotną prędkością by poczuć adrenalinę a na targu wodnym posmakować lodów z kokosa czy smażonych placków z bananami które w pływających garkuchniach z uśmiechem przygotowują przemiłe Tajki w słomkowych kapeluszach. i aby schronić się przed gorącym słońcem pod ogromnym liściem bananowca. Zawsze na przejazdach pomiędzy punktami programu z dużym zainteresowaniem i ciekawością rzetelnych informacji których udzielali nam Weronika i Puji, którzy wykazywali się dużą wiedzą a także z humorem opowiadali nam ciekawostki o Tajlandii i życiu Tajów. Kolejnym punktem " Baśniowej Tajlandii " było Kanchanaburi czyli miasteczko gdzie znajduje się rekonstrukcja słynnego mostu na rzece Kwai z cudowną panoramą, muzeum budowniczych koleji tajsko birmańskiej, niechlubnej części historii Tajlandii przy budowie której zginęła ogromna ilość ludzi z całego świata oraz cmentarz jeńców wojennych Kanchanaburi. Mieliśmy możliwość spróbowania kuchni tajskiej jedząc lunch na tratwie płynącej po rzece Kwai. Mogliśmy również przejechać się " koleją śmierci " której nazwa wzięła się od tego, że własnie przy jej budowie zginęło wiele ludzi a nie na przykład od tego, że nasz pociąg miał się wykoleić. Chociaż adrenaliny nie zabrakło widząc nad jakimi przepaściami znajdują się tory. Nocleg spędziliśmy w okolicach Kanchanaburi w hotelu z pieknym patio obok którego była miniaturowa dżungla. Z Kanchanaburi wyruszliśmy do Ayuttai- dawnej stolicy Tajlandii w latach 1350-1767. gdzie zwiedzaliśmy ruiny dawnego kompleksu świątynnego na którym to terenie znajduje się również głowa Buddy wrośnięta w drzewo. Nocleg odbyliśmy w małym miasteczku w Phitsanulok w którym między innymi odwiedziliśmy tajską podstawówkę i uczestniczyliśmy w apelu rozpoczynajacym kolejny dzień szkoły z jej uczniami i nauczycielami.. Mieliśmy możliwość porozmawiania z dzieciakami które chętnie podbiegały do nas pytając o imię, kraj pochodzenia i wrażenia z pobytu w Tajlandii, W miasteczku zwiedziliśmy Świątynie relikwii- Wat Mahatat. Z Phitsanulok udaliśmy się do Sukothai gdzie większość naszej grupy z ogromną frajdą jeździła na rowerach a kilka Pań rikszami zwiedzając Park historyczny Sukothai w którym znajdowały się ruiny kolejnej dawnej stolicy Tajlandii. Na każdym kroku spotykaliśmy się z ogromną sympatią Tajów a miasto Sukothai podobnie jak cała Tajlandia przygotowywała się do święta Loy Kratong- święto puszczania zapalonych lampionów w niebo i wianków tzw kratongów na wodę i trwało własnie przygotowywanie platform oraz wieszanie dekoracji co było dodatkową atrakcją przejażdżki. Spędziliśmy nocleg w Chiang Rai jak dla nas najwspanialszym hotelu podczas całej objazdówki- mieszkaliśmy w bungalowach które znajdowały się w egzotycznym ogrodzie z basenem który należał do hotelu. W tym miejscu warto zaznaczyć, że w każdym hotelu na objeździe obsługa była bardzo miła i pomocna, ale w tym hotelu obsługa przywitała nas w wyjątkowy sposób rozciągając transparent z napisem ; " Witamy grupę Rainbow Tours w Golden Pine Resort " Również w tym hotelu moglismy do muzyki wykonywanej na zywo przetańczyć cały wieczór. W sobotę 22 listopada po śniadaniu, pojechaliśmy w rejon złotego trójkąta by przekroczyć granicę z Birmą i zobaczyć przygraniczne miasteczko Tachilek w którym znajdują się birmańskie świątynie, przejechaliśmy się rikszą po miasteczku i zobaczyć jak mieszkają Birmańczycy oraz złotą pagodę Szwedago kopie pagody ze stolicy Birmy- Rangunu. Płynęliśmy także łodzią na granicy Tajlandii, Birmy i Laosu, rzeką Mekong by znaleźć się po stronie laotańskiej, zakupić pamiątki z Laosu i spróbować tutejszych trunków między innymi " napoju z kobrą " Na koniec dnia udaliśmy sie do wioski plemion górskich gdzie zobaczylismy rekodzieło czterech plemion. Największą atrakcją dla wszystkich było plemię znane między innymi z programu Martyny Wojciechowskiej " Kobieta na krańcu swiata " a właściwie jego żeńska część czyli tzw. " kobiety z długimi szyjami " z plemienia Padung. Moglismy się poczuć jak podróżnicy robiąc zdjęcia z " długimi szyjami " czego oczywiście nam zazdroszczą rodzina i znajomigdy zobaczyli zdjęcia które mielismy na karcie aparatu. W ósmym dniu wycieczki po drodze do Chiang Mai które znajdowało się na północy ( poza programem )odwiedziliśmy cudowną Świątynie Wat Rong Krun zwaną białą świątynią lub jak na nią mówiliśmy pałac królowej śniegu- perle tajskich świątyń buddyjskich, niepodobnej do żadnych innych świątyń znajdujących się w Tajlandii. Nacieszyliśmy oczy widokiem i ruszyliśmy do Chiang Mai gdzie zobaczyliśmy wioskę rekodzieła znaną z wyrobu parasolek( gdzie można na telefonie czy parasolce zrobić sobie rysunek - warto !!! ) , jedwabiu czy srebra oraz zobaczyliśmy jak się produkuje biżuterie z rubinów, brylantów i innych kamieni szlachetnych ( chociaż każdy mówił, że to najsłabszy punkt programu to mnie i Monikę to bardzo ciekawiło ) a wieczorem cała grupa udała się na relaksujący 1,5 godzinny masaż ( oczywiście Panie osobno i Panowie też ;-(((((( ale za to po stronie męskiej było bardzo wesoło !!! ) W kolejnym dniu uczestniczylismy w wycieczce do ogrodu orchidei z różnokolorowymi egzotycznymi kwiatami w którym znajdował się ogród z pięknymi motylami oraz dodatkowo płatnej atrakcji podobnie jak wycieczka do Birmy- wiosce słoni, w której można było zakosztować prawdziwych atrakcji czyli przejechać się na grzbiecie słonia po dżungli, przepłynać się bambusową tratwą po rzece, przejechać się wozami ciagniętymi przez tajskie krowy lub bawoł, zobaczyć kąpiel słoni w rzece, nakarmić małe słoniątko z butelki czy pobujać się na trąbie słonia. Uczestniczyliśmy w pokazie który przygotowuja dla nas słonie razem ze swoimi opiekunami- Mahutami. Z tej wycieczki nie można rezygnować gdyż dostarcza ona prawdziwej adrenaliny jeżdżąc na słoniach, rozbudza zmysły pejzarz Chiang Mai, gwarantuje cudowna zabawę. Ostatnim punktem programu była ostatnia wspaniała świątynia Tajlandii którą zobaczyliśmy na górze Wat Doi Suthep ze wspaniałymi posągami Buddy. Z Chiang Mai ruszylismy nocnym pociągiem z kuszetkami do Bangkoku. Wygodne rozkładane łóżka nawet dla wysokich ludzi zważywszy że prawie wszystko w Tajlandii jest niskie i małe ;-))) a zwłaszcza Tajowie ;-))). Z Bangkoku udaliśmy się na południe do Pattai miasta położonego nad Zatoką Tajlandzką słynącego głównie z rozrywki ;-))) i nocnego życia. Drugi tydzień spędziliśmy na wielu rozrywkach między innymi ogladając rewie transwestytów " Alcazar ", podziwiając piękno Tropikalnych Ogrodów Noong Noach, korzystając z tajskich masaży, opalając się i kąpiąc w wodach koło wyspy Koh Larn i korzystaliśmy z nocnego życia Pattayi. Ta wycieczka na pewno pozostanie w pamięci i w sercu gdyż była to pierwsza podróż do dalekiej Azji, uczestniczyliśmy w cudownej przygodzie, poznaliśmy cudownych towarzyszy ( z tej strony z Moniką pozdrawiamy : Dorote i Darka, Danusie i Czarka, Zosie i Terese oraz resztę naszej cudownej grupy ;-) ) spróbowaliśmy aromatycznej tajskiej kuchni, doznaliśmy atrakcji które podniosły adrenalinę i sprawiały szybsze bicie serca. Zapytacie czy warto? Odpowiedź może być tylko jedna -warto. Teraz zostają wspomnienia, zdjęcia oraz tęsknota za cudowną Tajlandią a to wszystko dzięki Wam. Dziękujemy Rainbow ;-)
Jakub, Bestwina - 01.02.2016
15/16 uznało opinię za pomocną