5.2/6 (301 opinii)
5.0/6
Przysłowie japońskie mówi: „Prawdziwy mędrzec raz w życiu wspina się na górę Fuji. Jednakże tylko głupiec czyni to po raz drugi”. Trawestując: trzeba zobaczyć Kubę, ale drugi raz wybrać się dobiero, gdy wymrą kolejni dyktatorzy...
5.0/6
Naszemu wyjazdowi towarzyszyły dodatkowe emocje jeszcze przed wylotem, związane z przemieszczającym się w kierunku Kuby huraganem Metthew i to on ostatecznie wytyczył nam program wycieczki. Rano, po wylądowaniu w Hawanie okazało się, że huragan nocą przeszedł przez wschodnią część Kuby. Najgorzej obszedł się z Baracoa i wiadomo było, że dojazd tam w najbliższym czasie nie będzie możliwy. Również Santiago de Cuba stało pod znakiem zapytania (ostatecznie z programu wypadła Baracoa i Guantanamo). Zamiast tego mieliśmy dodatkowy wypoczynek na pięknej plaży w Guardalavace (hotel z wersją all inclusive) i myślę, że wszyscy raczej byli zadowoleni. Po pobycie w Hawanie, z przerwą na dolinę Vinales ruszyliśmy na wschód. Przejazd autokarem na wschód to czas, kiedy wyspę przybliżały nam nie tylko widoki za szybą i miejsca, w których się zatrzymywaliśmy, ale opowieści przewodniczki - Pani Kasi. Opowiadała o historii Kuby, jej mieszkańcach i panujących zwyczajach z pasją i świeżością, jak bylibyśmy pierwszą grupą, z którą pracowała. Dzięki jej opowieściom, nawiązującym do kolejno odwiedzanych miejsc, wygodnemu autokarowi i sympatycznemu kierowcy, przejazdy były całkiem przyjemne. Czasem tylko pani Kasia przerywała swoje opowieści zadając pytania kontrolne, mające na celu sprawdzenie czy jeszcze słuchamy, czy też śpimy ukołysani bujaniem i rumem (również). Dodatkowo klimatyzacja w autokarze pozwalała wytchnąć od upału na zewnątrz. Poza zaplanowanymi miastami zobaczyliśmy dodatkowo Santa Klarę. Odwiedziliśmy dwie plaże karaibskie i dwie nad oceanem (nie licząc Hawany). Na plażach od północy wyspy duża fala utrudniała pływanie. W każdym przypadku woda była cudownie ciepła. Ogólnie nie polecam zabierania masek i rurek oraz butów do pływania. Są zbędne. Polecam za to krem z wysokim filtrem nie tylko zabrać, ale często używać. Nawet jak się wydaje, że siedzimy w cieniu i do wody wchodzimy na chwilę, potem okazuje się, że wystarczyła ta chwila. W każdym hotelu, knajpce, czy miejscu, gdzie pojawiali się turyści „grała” muzyka. Wyobrażałam sobie, że to ich granie będzie bardziej spontaniczne, a tak naprawdę zawsze kończyło się propozycją zakupu płyty. Jednak ten sposób zarabiania należy docenić. Kubańskie rytmy towarzyszyły nam zatem przez cały wyjazd i jak ktoś lubi tańczyć (a my bardzo), okazji nie brakowało. Najmniej udany dla nas okazał się pobyt w Varadero. Wzięliśmy hotel z oferty (podobnie jak znacząca część wycieczki), bez dopłaty, ale do naszego hotelu oprócz mnie i męża nikt inny z wycieczki nie trafił. Poza nami byli w nim głównie Rosjanie. Hotel Puntarena Playa Caleta, położony jest wprawdzie przy plaży, ale daleko od centrum. Do przystanku ok. 2 km. Dojście do centrum Varadero (nieciekawe, bez klimatu) zajmowało ok. godzinę. Objazd całego cypla autobusem za 5 Euro trwa długo, ale warto dla wyrobienia sobie poglądu o tym miejscu. Nie zdążyliśmy wybrać się do delfinarium. Opinie innych osób z wycieczki dotarły do nas za późno i nie ryzykowaliśmy wyprawy na drugi koniec cypla w dniu wylotu. Jeśli chodzi o gadżety dla Kubańczyków, to pytają o mydło, cukierki dla dzieci. W dolinie Viniales nawet o buty. Co do samego rozdawnictwa, to mam mieszane uczucia. Pod punktem widokowym Halle de los Ingenios Kubanki wyrwały mi torebki z cukierkami i gadżetami, niemal wykręcając mi palce u rąk, więc należy zachować ostrożność. Z wycieczek fakultatywnych wybraliśmy „Śladami Hamingwaya” (warto, piękne miejsce), kabaret Parisien (imponujące stroje) oraz klimatyczny wieczór w klubie z Buena Vista (polecamy).. Jeśli chodzi o przelot wewnętrzny, to jest on loterią. My znaleźliśmy się w tych przegranych 25%. Zamiast z Santiago de Cuba, mieliśmy wylot z Holguin i zamiast o 13.00, wylecieliśmy o 22.00. Mimo, iż Pani Kasia przygotowywała nas, że może być różnie, szkoda było całego dnia spędzonego na oczekiwaniu. Ponieważ na lotnisku było akurat odszczurzanie (!!!), przeczekaliśmy w restauracji. Na szczęście tego dnia padał deszcz i jak niektórzy stwierdzili, w końcu to nie ma różnicy, gdzie będzie się pić rum. Jeśli ktoś pyta czy warto było – owszem, warto. Po powrocie przywieziona kubańska muzyka nadal nas relaksuje, choć już bez rumu, słońca i tamtejszego klimatu. Teraz, kiedy odszedł El Comendanto, kto wie, może to był ostatni moment?
5.0/6
Lecielismy z przesiadką w Paryżu liniami Air France. Przesiadka nie przeszkadza w podróży.Po przylocie na Kubę, zakwaterowanie w hotelu Comodore w Hawanie. Stary hotel z odświeżonymi pokojami. Brak ciepłej wody (norma w Hawanie), posiłki smaczne. Tu spędziliśmy trzy noce, w ciągu dnia zwiedzając Hawanę. Temperatura ok. 30oC, lecz wigotność prawie 100%. Jest jak w saunie. Następne dni to już objazd.Hotele na trasie stare, ale czyste i przyjazne z odpowiednim dla kazdego menu. Jedne z opcja all, inne nie. Wycieczka super, niezapomniane krajobrazy, dużo zieleni. Kuba jest biedna. Długopisy, ołówki, lakiery do paznokci, mydełka, szamponiki itp, itd to bardzo cenne rzeczy dla mieszkańców - warto zabrać. Przelicznik to 1CUC=1EU. Ogólnie nie jest tanio. Przykładowe ceny z czerwca:piwo 2 CUC, woda 1, drinki kubańskie 3-5.
5.0/6
Ogólnie wycieczka bardzo udana.Głównie za sprawą świetnej pilotki, pani Joli,która mieszka na Kubie od trzydziestu lat i opowiedziała nam bardzo interesująco o tej wyspie,o historii ale też o życiu codziennym tubylców.Także sama organizacja objazdu była sprawnie przeprowadzona a i sam transport autokarem, choć czasem przemierzaliśmy duże odległości był całkiem znośny.Jadąc na Kubę zdawałem sobie sprawę że nie jest to jeszcze miejsce na super wypoczynek, gdyż baza hotelowa a i samo podejście personelu do turystów pozostawia wiele do życzenia.Dlatego wybrałem objazd z tylko krótkim pobytem.Hotele na objeździe na różnym poziomie: od całkiem niezłych w Hawanie,Trynidadzie czy Baracoi po fatalny, który powinien być skreslony z programu, hotel w Camaguey.Hotel na pobycie "Memories ' w Varadero, jak na cztery i pół gwiazdki to nie do końca zadawala,zwłaszcz restauracja i wyżywienie.Jeśli chodzi zaś o samą Kubę to naprawdę jest to piękna wyspa,bardzo różnorodna.Aby mieć wiedzę na jej temat to koniecznie trzeba ją całą zwiedzić.Zachodnia część z Hawaną czy Varadero bardzo się różni od Orientu (wschód) nie tylko przyrodą ale też statusem zamożności mieszkańców.Co mi się najbardziej na Kubie nie podobało: nachalność sprzedających pamiątki, nachalność żebraków i "tumiwisizm" obsługi restauracji w większości hoteli.A byłem swego czasu w Azji,między innymi w też komunistycznym Wietnamie i z takim czymś się nie spotkałem.Całkiem inna mentalność Azjatów i Kubańczyków.Ale warto było pojechać na Kubę, chociażby tylko po to by uzmysłowić sobie że w naszym kraju żyje się nam całkiem znośnie.