Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Świetnie zorganizowana wycieczka z napiętym, ale nieźle ułożonym programem. Samo Peru przepiękne, cudowne widoki, zabytki, pyszne jedzenie. Z uwag to aż się prosi , żeby zrezygnować z dnia w Boliwii a zamiast tego dołożyć wyspy Uros ( popłynęliśmy tam kosztem kilku godzin snu, ale wschód słońca na wodach jeziora Titicaca i same wyspy wynagrodziły nam to w zupełności) oraz przeznaczyć ten dodatkowy dzień na pobyt w Cusco z wycieczką fakultatywną w Góry Tęczowe. Hotele na trasie czyste, jak na objazdówkę na dobrym poziomie, transport wygodny a pilot wycieczki Henryk zasługuje na 6 z plusem.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Moje marzenia o wyjeździe do Peru i Boliwii spełniły się w 100%. Wycieczka bardzo udana, w 15 - osobowej fajnej grupie pod przewodnictwem niesamowitego pilota Henryka. Pomimo długiej podróży samolotem z przesiadką w Amsterdamie, 7 - godzinną różnicą czasu, Peru i Boliwia oczarowały mnie krajobrazem, pięknymi zabytkami, kulturą, swoją wyjątkowością i kolorytem, nie mówiąc nic o Machu Picchu - symbolu Peru, jednym z najbardziej znanych zabytków na świecie, które po prostu trzeba zobaczyć. Żadne zdjęcie nie odda rzeczywistych wrażeń. Tajemnicze linie Nazca, jezioro Titicaca ciągnące się aż do Boliwii, rejs na Wyspę Słońca, spotkanie z szamanem, rejs po Oceanie Spokojnym, z którego wyłaniały się lwy morskie, przepiękne różnokolorowe skały, na których można było spotkać pingwiny, leniwie wypoczywające lwy morskie, wielomilionowa stolica Peru - Lima, przepiękne Cuzco to tylko część naszej udanej wycieczki. Niewątpliwie każde miejsce, które odwiedziliśmy było godne uwagi. Polecam. Czas naszej wycieczki przypadał na okres zimowy, suchy. Jednakże pogoda w Peru i Boliwii była w tym czasie bardzo sprzyjająca: rano ciepła kurtka a w południe krótkie spodenki. Polecam ten termin na zwiedzanie Peru. Pokonaliśmy mnóstwo kilometrów Drogą Panamerykańską przez pustynię, góry Andy dochodzące prawie do 5000 m n.p.m. Proszę się nie obawiać takich wysokości. Są na nie sposoby: liście koki (rzeczywiście pomagaj)ą, jeżeli zachodzi potrzeba - tlen, leki ziołowe, które można kupić w aptece. Podróżowaliśmy bardzo wygodnym autokarem, a właściwie busem. Organizacja wycieczki bardzo dobra. Heniu troszczył się o wszystkich, opowiedział nam wiele praktycznych ciekawostek o Peru.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Program wycieczki został zrealizowany w 100%, a nawet w 120% można by powiedzieć, dzięki pilotowi - Pani Ani, która zabrała nas jeszcze w dwa dodatkowe miejsca - na Wyspy Uros oraz do katedry. Nie będę opisywać dokładnie programu wycieczki - bo to jest na stronie biura, postaram się przekazać bardziej praktyczne informacje. Sam przelot do Peru jest delikatnie męczący, głównie z uwagi na konieczność czekania na samolot w Amsterdamie - natomiast krajobrazy na miejscu wynagrodzą wszelkie trudy podróży. Wiadomo, ze każdy z uczestników podróży czeka na kulminację programu - Machu Picchu - ale nie jest to jedyna atrakcja :) Mnie najbardziej urzekły góry - bardzo wysokie i bardzo piękne, niestety oglądane w większości przypadków z okien autokaru. I chyba tylko tego mi brakowało - jakiegoś krótkiego trekingu, oczywiście tylko dla chętnych, bo choroba wysokościowa dawała się we znaki wszystkim :) Pogoda okazała się dość łaskawa (byłam w lutym - czyli w porze deszczowej) - czasami padało, ale nie przeszkadzało nam to w zwiedzaniu, co będzie uwidocznione na załączonych zdjęciach. Prawdziwe lato z temperaturami do 30 stopni było w Limie i w drodze do Nazca. Później zaczęliśmy wjeżdżać w górę - i tu już nie było tak gorąco - rano nawet w okolicach 10 stopni, w trakcie dnia temperatura rosła, ale tak maksymalnie do poziomu około 20 stopni - najważniejsze, że nie padało, a jak już to krótko i intensywnie i zazwyczaj wieczorem. Ceny w Peru i w Boliwii nie są jakoś specjalnie wygórowane, natomiast, jeżeli chodzi o pamiątki, ubrania itp. zawsze warto się potargować - nie do upadłego (jak w krajach arabskich), ale warto :) Co jeszcze warto? Na pewno polecieć awionetką nad płaskowyżem Nazca - z wierzy widokowej, na którą się wchodzi widać tylko dwa rysunki i niezbyt wyraźnie. Teraz już też wiem dlaczego lot nad Nazca jest przed śniadaniem - wydawało mi się to trochę dziwne :) - ale jak już znaleźliśmy się w powietrzu i pilot przechylał samolocik raz na jedną stronę, raz na drugą (oczywiście, żeby wszyscy dobrze zobaczyli rysunki) - rzeczywiście śniadanie mogłoby się okazać dość poważną przeszkodą :). No i na koniec słów parę o chorobie wysokościowej - rzeczywiście dawała się we znaki (o ile dobrze pamiętam trzy noce spędza się na wysokości 3800, jedną na wysokości 3600, a najwyższy punkt to aż 4910 m n.p.m.), natomiast są na to leki (pilot ma cały zestaw), tlen z butli, a przy lżejszych przypadkach - żucie liści coki :) A i jedzenie - super - dużo owoców i warzyw, koniecznie do spróbowania - kisiel z fioletowej kukurydzy :), inni polecają świnkę morską - osobiście nie jadam zwierząt "domowych", więc nie próbowałam :)
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka ma bogaty program - dobrze skomponowany. Jest na trasie wiele ciekawych miejsc i wspaniałych widków. Choroby wysokogórskiej nie można lekceważyć ale też nie należy się nią nadmiernie przejmować. Jej objawy przechodzą a wrażenia z wyjazdu są niezapomniane. Nasz wyjazd był perfekcyjnie zorganizowany. Była to w lwiej części zasługa pilota Pani Ani Hanusz. Dbała o nasze dobre samopoczucie i o realizację programu. Dorzucała od siebie różne ciekawe elementy zwiedzania, w zależności od tego czy uczestnicy byli zainteresowani - my byliśmy. Grupa liczyła 11 fajnych osób co także usprawniało imprezę - Pozdrawiamy wszystkich uczestników- towarzyszy podróży. Pogoda dopisała a na Machu Picchu był i deszcz i mgła i słońce i tęcza - Czego chcieć więcej?
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Polecam tą wycieczkę. Każdego dnia przeżywalismy cudowne chwile. Były ciężkie momenty związane z chorobą wysokościową ale po zastosowaniu leków można było podziwiać krajobrazy. Wielka zasługa naszej opiekunki i przewodniczki Darii. Cudowna osoba, zajeła się nami jak ,,matka ". Z Darią mozna zdobywać świat bez obaw. Wielkie dzieki Daria za Twoje zaangazowanie, opiekę za to, że z nami byłaś. Bez Ciebie nie byłoby tak cudownie. Dziekujemy.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
PERU Z RAINBOW SUPER SPRAWA, MEGA BYŁA TO WYPRAWA. CHOĆ NAM GRUPY POŁĄCZYLI, WSZYSCY ŚWIETNIE SIĘ BAWILI . PILOT HENIU MISTRZ WAKACJI, WCIĄŻ DOSTARCZAŁ NAM ATRAKCJI. CHOĆ NIE WSZYSTKO BYŁO W PLANIE, HENIEK BRAŁ TO ZA WYZWANIE. WYSPY UROS NAM POKAZAŁ, DOBRYM SERCEM SIĘ WYKAZAŁ. WRAŻENIA TAM BYŁY NIEZAPOMNIANE, DZIECI NA WYSPIE BARDZO KOCHANE ( CHŁOPCZYK IMIENIEM JESUS :)) NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI BYŁY KONDORY, Z BLISKA PRZEPIĘKNE MIAŁY KOLORY. NA WYSPIE SŁOŃCA Z SZAMANEM SPOTKANIE, W PAMIĘCI NASZEJ NA ZAWSZE ZOSTANIE. PÓŹNIEJ POCIĄGIEM DO MACHU PICHU, BY DECH ZAPARŁO KOLEJNY RAZ W ŻYCIU. POGODA PIĘKNA NAM DOPISAŁA, BO NAWET TĘCZA SIĘ UKAZAŁA. ZOBACZYĆ CUD TEN KONIECZNIE TRZEBA, TO JAKBY BYĆ U PROGU NIEBA . PODRÓŻ DO PERU BYŁA WSPANIAŁA, MNÓSTWO NAM WRAŻEŃ OFEROWAŁA. HOTELE MIAŁY SPORO WYGODY , CHOĆ JEDEN TRAFIŁ NAM SIĘ BEZ WODY . JEDZENIE SMACZNE NAM SERWOWANO, O RÓŻNORODNOŚĆ TAKŻE ZADBANO. HENIA POZDRAWIAM Z SERCA CAŁEGO, DUŻA ZASŁUGA W TYM WSZYSTKIM JEGO . PROFESJONALNY I NIEBANALNY , W NIEKTÓRYCH SPRAWACH TO WRĘCZ GENIALNY. RAINBOW - DZIĘKUJĘ ZA MOC ATRAKCJI, SZUKAM JUŻ SOBIE KOLEJNYCH WAKACJI
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Cudowne wrażenia i absolutnie przepiękne widoki ! Wyjazd zdecydowanie na długo zostanie w mojej pamięci:) Największe wrażenie zrobiło na mnie Machu Piccchu, bardzo znane miejsce a jednak czuć jego charakter i unikalność (co wiele bardzo popularnych miejsc niestety zatraca). Myślę, że odczucia spotęgowała też pogoda - przez całą drogę w pociągu i potem w autobusiku lał deszcz, baliśmy się więc że nic nie zobaczymy, ale magia zadziałała i zaraz po przejściu przez bramki kontrolne przestało padać a po niecałej godzinie wyszło słońce, jak na zawołanie! Bardzo urzekło mnie też Peru jako kraj, z jednej strony biedny ale z bardzo bogatą kulturą, tradycjami, folklorem i bardzo przyjaznym i ludźmi. Teraz bardziej praktycznie - wbrew pozorom luty był dobrym miesiącem na wyjazd. W Limie i na całym wybrzeżu ciepło, w graniach 30 stopni i słonecznie. W górach (tutaj trzeba liczyć większą część wycieczki) pogoda była ok, choć zdarzyło nam się dojechać do hotelu podczas burzy z gradem oraz przejechać przez śnieżycę w wysokich partiach gór . Zdecydowanie trzeba mieć coś ciepłego (najlepiej odzież sportowa/ trekingowa) oraz przeciwdeszczowego, konieczne również dobre buty. Pora deszczowa niesie ryzyko większej ilości deszczu, ale ma z kolei ten plus że jest bardzo zielono, więc widoki na prawdę zapierały dech, no i trochę miej turystów:) Dość duża część naszej wycieczki padała ofiarami choroby wysokościowej. Na to raczej trudno się przygotować bo to kwestia indywidualna reakcji naszego organizmu, ale warto zaopatrzyć się przed wyjazdem w sporą ilość dobrych tabletek przeciwbólowych, przeciwgorączkowych i na pewno przyda się coś na dolegliwości układu pokarmowego. W autobusie i hotelach dostępny jest tlen, na miejscu można kupić leki typowo na problemy z wysokością , no i oczywiście pomagają żute liście koki i herbatki z koką oraz innymi ziołami . Hotele bardzo przyzwoite i wygodne. Na miejscu również bardzo dobre jedzenie i było go na prawdę dużo, pomimo mojej trochę bardziej skomplikowanej diety w zasadzie nie musiałam niczego dokupować w ciągu dnia do jedzenia. Obiadokolacje były zarówno w hotelach jak i w restauracjach (w zależności od dnia), w wielu przypadkach bufet z bardzo dużym wyborem dla każdego . Trzeba się też przygotować na długie przejazdy, Peru na prawdę jest duże więc często wyjeżdżaliśmy wcześnie i wracaliśmy późno. Autokary komfortowe, choć drogi nie sprzyjają szybkiej i wygodnej podróży, szczególnie z uwagi na tysiące progów zwalniających. Niepotrzebnie biuro straszy limitami bagażu na locie wewnętrznym - nie ma limitu 20 kg na główny i 4 kg na podręczny, limit jest znacznie większy. Na koniec serdeczne podziękowania dla naszego pilota! Heniu, dzięki Tobie był to na prawdę świetnie spędzony czas i możliwość prawdziwego poznania Peru!
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Było ciężko ze względu na wysokości dotyczyło to wszystkich uczestników.Wrażenia bardzo dobre. Hotele i wyżywienie jak na objazd dobre.Pilot Marcin S -zawodowiec.Polecamy Jan i Grażyna
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Super program, intensywny, ale do wytrzymania przez ponad 60-latka, który na co dzień unika wysiłku fizycznego. Super pilot Henryk, który ogarniał wszystko i dla każdego miał czas. Wycieczka marzeń. Jeszcze raz podkreślam profesjonalizm pilota Henryka. Chciałbym, żeby kolejni moi piloci byli tacy jak Henryk. Polecam imprezę.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Widoki i kolory to jest to co widzę gdy wspominam wyprawę do Peru. To również wspaniała pilotka Anna , dzięki której nawet chorowanie nie było aż tak stresujące. Bowiem choroba wysokościowa dopadła każdego w większym lub mniejszym stopniu. Dlatego uważam, że biuro zdecydowanie powinno uswiadomić klientom, że to nie jest wycieczka dla każdego. Może wprowadzić jakąś skalę trudności wycieczek? Łatwo nie jest, ale Ci którzy zaufali Ani, szybko uporali sie z dolegliwościami. A kraj jest wspaniały. Mimo, że jednego dnia praktycznie tylko jedziemy (650km) to szkoda mi było choc na chwilę zmrużyć oko, tak cudowne widoki były za oknem. Mieliśmy szczęście do pogody, bo padało tylko tyle abyśmy zobaczyli co mogliśmy stracić gdyby cały czas chmury i mgły zasłaniały te widoki czy np.Machu Picchu. A to tu właśnie lunęło dokładnie w momencie gdy pilotka oznajmia, że to byłoby wszystko co chciała nam pokazać.Nie chcę tu opisywać poszczególnych punktów programu (wiele osób juz to zrobiło) - wszystko bylo bardzo ciekawe, nowe, inne. Mam jednak uwagę do programu a właściwie nazwy wycieczki. Ta Boliwia - to nieporozumienie. W Boliwii spedzamy tylko kilka godzin i zwiedzamy właściwie tylko jeden kościół. Nie wiem czy na wyspę Słońca można dopłynąć z Peru, bo to właściwie była główna atrakcja tej wyprawy (!!!) do Boliwii. Nie mogliśmy skorzystac z fakultetu na wyspy Uros, ze względu na zakorkowanie miasta i okolic z powodu obchodów święta Matki Boskiej Gromnicznej, ale te pochody i stroje były też niesamowita atrakcją. Pojawił sie w opiniach głos, że to wycieczka dla skowronków ze względu na pobudki o godz.5. Ale z powodu róznicy czasu i tak wszyscy o godz.3 się budzili - więc naprawde ze wstawaniem nie ma problemu. Ktoś też wspomina, że trzeba wziąc ciepłą piżamę bo w jednym hotelu, wysoko położonym jest b.zimno. My mieliśmy grzejniki w pokojach i oprócz koca ... pierzynę! Nikt nie marzł. Jesli chodzi o ubrania, które nalezy zapakować to niestety mądrzejszej rady nie ma - od ciepłych do letnich i codziennie ubieramy sie "na cebulke" (no może z wyjątkiem Limy i okolic). Posilki bardzo urozmaicone, bo taka jest kuchnia peruwiańska a do tego zazwyczaj w przepieknych miejscach. Rozczarowuje "plaża" w Limie. Wszyscy się nastawiliśmy, że czas do opuszczenia pokoju spędzimy na plaży. Pilotka, poszła z nami (mimo że przeciez nie musiła nam towarzyszyc w naszym czasie wolnym) a tu same kamienie. Na brzegu, w wodzie. Ani sie położyć (bo na czym, leżaków nie ma a na ręcznku ... jakoś niewygodnie), ani wejść do wody, bo fala spora i po kamieniach trudno sie chodzi. Pozostało oglądać wyczyny miejscowych, pływających na deskach. Hotele - ot jak to hotele na objeździe. Bez fajerwerków, ale porządne i zazwyczaj bardzo fajnie położone. Pilotka - Ania, to osobny, rewelacyjny rozdział tej wycieczki. Mieszka do 15 lat w Peru a więc zna bardzo dobrze realia.Ogromna wiedza i historyczna i "życiowa". Program bardzo przemyślany czego przykładem jest ostatni dzień. Zazwyczaj, my turyści, przy wylotach wieczornych nie wiemy co ze sobą zrobić. Tu Ania zaproponowała czas wolny do 13.00 kiedy to trzeba było opuśćic hotel, obiad ( w restauracji wpisanej do Księgi Rekordów :) ) a potem zwiedzanie muzeum. Mnóstwo polskich akcentów (pracowała u Edmunda Szeligi), film w autokarze o polskich misjonarzach- męczennikach i o złocie Inków zw Niedzicy. Było wszystko. Nie, pozostal niedosyt. Ale może tak ma być....