Bahia Principe Grand Cayacoa

Było nieźle ale mogło być lepiej.

Hotel fantastycznie położony z cudowna plażą na, której nigdy nie było problemu z miejscami na leżakach pod palmami. Z hotelu roztaczają się wspaniałe widoki na okolicę. Hotel już troszkę trąci myszką ale jest bardzo czysto. Wyjazd ten wykupywałem na długo przed terminem wycieczki dla tego wykupiłem między innymi ubezpieczenie "Pewność niezmiennej ceny". Szkoda, że w pakiecie nie ma usługi "Pewność oferowanych usług w hotelu". W/g oferty miało być : "Na terenie znajduje się 5 restauracji i 4 bary w tym: restauracja główna Las Dalias oferująca dania kuchni międzynarodowej w formie bufetu, restauracja przy plaży La Casita, 3 eleganckie restauracje a la carte: włoska Dolce Vita, francuska Orquidea Gourmet, śródziemnomorska El Pescador oraz bary w lobby, przy plaży i przy basenie." Faktycznie czynne były tylko restauracja główna wydająca wyłącznie śniadania i obiadokolacje w wyznaczonych godzinach oraz restauracja La Casita z bardzo ubogim menu czynna w nie do końca sprecyzowanych godzinach. Z barów czynne były tylko dwa, to znaczy w lobby i przy basenie. Przy basenie od około 9;00 do około 17;00. Bar w lobby do 22;00. Animacji jakoś nie zauważyłem. Sytuację ratowała bliskość centrum miasteczka Samana z licznymi knajpkami ze wspaniałym jedzeniem i muzyką oraz wieloma sklepami. Przed wyjazdem wykupiliśmy wycieczkę fakultatywną "Samana i Park Narodowy "Los Haitises" 3 w 1" Na miejscu wycieczkę tą zamieniono nam na wycieczkę "Samana - spotkanie z wielorybami + relaks na plaży Bacardi". W praktycznych informacjach dotyczącej tej wycieczki zalecano :" Warto zabrać: krem z filtrem, nakrycie głowy, aparat, ew. tabletki na chorobę morską, ciepłą bluzę do autokaru" . Moim zdaniem te praktyczne zalecenia powinny brzmieć nieco inaczej i informować, że osoby mające jakiekolwiek skłonności do choroby morskiej lub będące z małymi dziećmi mającymi skłonności do choroby lokomocyjnej powinny poważnie się zastanowić nad uczestnictwem w tej wycieczce. Płynie się motorowym katamaranem na który wchodzi mniej więcej tyle osób ile do autokaru. Każdy członek załogi katamaranu ma przytroczone do pasa po kilkadziesiąt woreczków foliowych na wymiociny dla wycieczkowiczów co świadczy, że doskonale widzą tak jak i chyba panie przewodniczki co się będzie działo podczas rejsu. Pływałem wcześniej po Bałtyku, Adriatyku, Atlantyku w okolicach wysp Kanaryjskich i morzu Czerwonym i w związku z tym byłem pewny , że nic mi nie będzie i faktycznie puki katamaran płynął w kierunku wyjścia z zatoki Samana na otwarty ocean wszystko ze mną było ok choć inni wycieczkowicze zaczęli już doznawać objawów choroby morskiej i zaczęli wymiotować jednak to był tylko przedsmak tego co się stało gdy dotarliśmy do wyjścia z zatoki i katamaran zwolnił prawie do zera by wypatrywać wielorybów. Kilkumetrowe długie fale przechylające katamaran we wszystkie strony doprowadziły do tego, że większość wycieczkowiczów zaczęła wymiotować a dwie osoby zasłabły. Ja też nie czułem się komfortowo i podobnie jak większość chciałem jak najszybciej wrócić na ląd. Woreczki przygotowane dla uczestników na wymiociny najlepiej dowodzą, że organizatorzy doskonale wiedzą co może się dziać i moim zdaniem powinni o tym dosadnie informować a nie myśleć tylko o kasie. Niedogodnością pobytu na półwyspie Samana jest fakt jego znacznego oddalenia od lotniska w Puerto Plata - podróż trwa około 4 godziny. Nagrodą za tę niedogodność są wspaniałe tamtejsze krajobrazy, klimat tamtejszych miasteczek i cudowne plaże.