Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Jeżeli będziecie mieli na tej wycieczce Kamila za przewodnika to traficie w dziesiątkę. Nie wiem, czy spotkałam lepszego pilota w trakcie moich licznych podróży. Jest to pean na jego cześc, ale uważam, że w pełni zasłużony. Fantastyczny zasób wiedzy, a co najważniejsze sposób jej przekazywania. Jeżeli czegoś nie wiedział, nie wstydził się spytac miejscowego pilota - (też zresztą wspaniałego - ach jakże uroczy Vicki !!!). Kamil potrafił poradzic sobie w każdej sytuacji, co w warunkach indyjskich nie jest takie proste. Zawsze pomocny, nigdy nie olewał czasami bzdurnych problemów turystów. A turyści, jak wiemy, potrafią byc up....liwi. Fantastyczny organizator zwiedzania, potrafił również tak zintegrowac 25-osobową grupę, że wszyscy bawiliśmy się wyśmienicie. Kamilu, słodkiego, miłego życia i może do zobaczenia gdzieś na trasie. Wracając do wycieczki: - termin 20.03.-03.04. trochę za późno, zaczynają się upały. Lepiej jechac dwa-trzy tygodnie wcześniej, bo noce już ciepłe, a nie jest tak gorąco - transport - nam się trafił super autokar bez problemów z klimatyzacją, co podobno jest rzadkością. Sprawny kierowca i pomocnik, który rozdawał po minimum 2 butelki wody w dzień - no cóż - Ritze to to nie są. Raz lepsze, raz gorsze. Ale wszystko, co potrzeba było. Jak czegoś brakowało, Kamil interweniował i wszystko donosili. Nie zawsze czystośc zgodnie z naszymi standardami, ale żadnych robaków nie było. Nie było, o dziwo, komarów, na które byłam przygotowana. Codziennie w hotelu butelka wody na głowę, czajnik, herbata, kawa. - jedzenie. Miłośnicy golonki i schabowych nie będą zadowoleni. Mięsa prawie nie podawali (czasami curry z kurczakiem), ale chyba nikt głodny nie chodził dzięki przepysznym chlebkom naan i różnym potrawkom. Potrawy nie były aż tak ostre. Pyszne zupy. Nikt się nie pochorował. - program fantastyczny - może czasami za dużo czasu wolnego na zakupy, ale to jest indywidualna kwestia. Chociaż na takie wycieczki nie jeździ się chyba po to, by godzinami chodzic po kramach, w których jest taki sam towar. Zabytki fantastyczne, ale to jest opisane w programie. Wrażeń nie da się opisac -ani tych wizualnych ani duchowych. Każdy odbiera to inaczej. Jest to podróż inna niż wszystkie. Na pewno trzeba miec ze sobą chusty do przykrycia, kremy z filtrem, okulary, nakrycia głowy. Najlepiej zabrac ze sobą kilka par starych skarpetek, które potem można bez żalu wyrzucic - do wielu świątyń można wejśc tylko na bosaka (a podłoże pali) lub w skarpetkach. Do pociągu trzeba koniecznie zabrac coś ciepłego, bo wieje niesamowicie i nie da się tej klimy wyłączyc. I trzeba coś poczytac przed wyjazdem, żeby było choc minimalne wyobrażenie o kulturze, religii i historii Indii.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wyjazd w styczniu fantastyczny. Przygotowanie biura oceniam na 6 (program, hotele, jedzenie itd.) Przewodniczka Pani Magda K. swoim profesjonalizmem, wiedzą, fachowością, przygotowaniem, uczynnością oceniam ponad przeciętnie - wybiegającą dalece ponad standardy. Przyczyniła się do tego, iż planuję kolejny wyjazd w niedalekiej przyszłości.
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
bardzo dobra
6.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Indie dzikie i zmysłowe. Termin podróży 21.03.2024 – 04.04.2024. Każdą zimę zmęczeni szarymi krótkimi dniami i brakiem słońca staramy się wyjechać do jakiegoś ciepłego kraju, żeby naładować baterie. Tym razem wybór padł na Indie, decyzja o miejscu podróży zapadła bardzo szybko – prawie tydzień do wyjazdu, ale był to strzał w dziesiątkę. Kapitalna, niesamowita, przepiękna, wspaniała – są to epitety, których używamy, kiedy dzielimy się wrażeniami o tej wycieczce z naszymi przyjaciółmi i znajomymi. Mówiąc o tej podróży nie raz łapałam siebie na myśli, że żadne opowiadania, zdjęcia ani nagrania nie przekazują tego, co widziały oczy w rzeczywistości – to po prostu trzeba zobaczyć, dotknąć, powąchać, spróbować, usłyszeć. Ilość bodźców zawartych w kolorach, zapachach, dźwiękach, smakach powodowała, że po dniu zwiedzania zasypialiśmy jak niemowlęta, a rano budziliśmy w oczekiwaniu na kolejne wspaniałe miejsca i to oczekiwanie nigdy nas nie zawiodło. Indie to starożytny kraj z bogatą kulturą i dawnymi tradycjami, wieloma religiami, więc miejsc do odwiedzenia jest mnóstwo, a program pozwolił wiele z nich zobaczyć. Każdy punkt programu zachwycił nas: świątynie różnych wyznań, grobowce, imponujące fortyfikacje, pałace, obserwatorium astronomiczne. Do tej pory za najpiękniejszą budowlę na świecie uważaliśmy Sagrada Familię w Barcelonie. Jeszcze większe wrażenie zrobiło na nas Taj Mahal. Gdy dojechaliśmy tam rano, tysiąctonowe mauzoleum wyłaniało się z mgły, jakby unosiło się w powietrzu. A tak a propos, krzywe łańcuchowe Gaudiego widać jak na dłoni w architekturze świątyni w Khajuraho z 10 wieku. Dużo emocji i wrażeń dostarczyły też rzeczy związane z codziennym życiem mieszkańców: podróż pociągiem z Satny do Varanasi, rytuały nad świętą rzeką Ganges - ghat kremacyjny, ceremonia Aarti na cześć boginki Gangi, oczyszczające z grzechów kąpiele i oczywiście bazary. Na szczególną uwagę zasługuje przejazd rikszami przez ruchliwe ulice, kiedy można poczuć się jak w środku filmu akcji – wszystkie środki transportu - samochody, autobusy, ciężarówki, motocykle, skutery, rowery, riksze rowerowe i motorowe (tuk-tuki) oraz inni uczestnicy ruchu (bezpańskie psy, święte krowy, czasami słonie i oczywiście ludzie) jadą, idą, biegną, skręcają, wyprzedzają jednocześnie we wszystkich kierunkach – żadne reguły przy tym nie obowiązują, trzeba przyznać mistrzostwo świata w ruchu ulicznym miejscowym kierowcom jak również i pieszym - żadnych chodników, przejść i ścieżek nie ma. Jedzenie w hotelach na trasie dość monotonne, przeważnie wegetariańskie – duszone warzywa, ryż, makaron, wegetariańskie zupy i sosy, zamiast chleba – placki, tosty. Ze świeżych warzyw tylko ogórki i pomidory, czasem cebula, czasem sałatka z pomidorów. Na pewno jedzenie mało przypomina polski stół – brak wędlin i żółtych serów, brak pieczywa, drożdżowych bułeczek i ciast – na deser najczęściej banany, lokalne małe pączki w słodkiej zalewie, ryż na słodko, czasem lody. Takie menu ma swoją dobrą stronę – można zrzucić parę zbędnych kilogramów, ale pragnący uzupełnić poziom cukru mają możliwość kupienia lodów, ciastek, chipsów (bardzo popularny towar) w czasach postojów na przystankach lub czasie wolnym. Hotele są różne, raz gorsze raz lepsze, główny problem – to nieprzyjemny zapach wilgoci często pochodzący z klimatyzacji, po za tym w miarę czyste, żadnych insektów nie spotkaliśmy – trują je skutecznie naftaliną. Praktyczne wskazówki Na wycieczce byliśmy na przełomie marca/kwietnia, ale temperatury były już dość wysokie, więc jak najbardziej sprawdza się lekkie zwiewne ubrania, otwarte buty, okulary słoneczne i czapki na głowę. Obowiązkowa rzecz to chusta, która przyda się w wielu przypadkach: jako ochraniacz na szyję od klimatyzacji w trakcie przejazdów, nakrycie głowy przy zwiedzaniu świątyń (w Indiach obowiązuje w świątyniach wszystkich wyznań), jako filtr do nosa przy zwiedzaniu stoisk z przyprawami na bazarze i podczas safari, okrycie szyi na otwartych przestrzeniach w celu zapobiegania oparzeniom. Skarpety lub ochraniacze na nogi warto mieć przy zwiedzaniu świątyń (do świątyń wszystkich wyznań wchodzi się bez butów). W większości hoteli nie ma suszarki do włosów. Apteczka: niestety klimatyzacja w autokarze i w hotelach (a bez niej nie da się wytrzymać) bywa często przyczyną przeziębienia, więc na wszelki wypadek trzeba zaopatrzyć się w odpowiednie lekarstwa. Ze względu na inną florę bakteryjną dobrze jest mieć ze sobą leki przeciwbiegunkowe oraz przeciwzaparciowe (chociaż to ostatnie wydaje się nieoczywiste). Zakupy: turysta ma z definicji nieograniczoną ilość pieniędzy i często licytowane przez sprzedawców ceny są nawet dziesięciokrotnie wyższe niż te, za które dany towar można nabyć (dotyczy to zwłaszcza pamiątek, ale nie tylko). Z reguły sprzedawcy stosują dość agresywny marketing. Jeśli dana rzecz jest do kupienia w supermarkecie lub markecie odzieżowym (np. sieć V2), to radzimy robić zakupy właśnie tam (wizytę w markecie załatwcie z przewodnikiem). Dobre jakościowo ubrania z bawełny lokalnych firm są w bardzo korzystnych cenach. Ogólnie ludzie są życzliwi i uśmiechnięci. Czuliśmy się bezpieczni podczas całej podróży. W tłoku należy uważać na kieszonkowców, zresztą jak wszędzie indziej. Brawa dla przewodnika wycieczki i pracowników biura Rainbow w Lublinie, z którym współpracujemy już od wielu lat.