5.4/6 (364 opinie)
5.0/6
Wycieczka godna polecenia :) Ciekawy i bogaty program, nawet bez wycieczek fakultatywnych. Jedyny minus wycieczki to droga powrotna autokarem. Długa i męcząca.
4.5/6
Wycieczka udana i dobrze zorganizowana, umożliwiająca zobaczyć najważniejsze świątynie i grobowce znajdujące się w południowej części Egiptu choć trzeba być przygotowanym na wczesne wstawanie w godzinach między 3 a 5 rano. Hotele w ofercie standardowej Bliss Nada i Flamenco jak najbardziej na plus. Rejs statkiem Nile Story również. Na miejscu do opłacenia w gotówce 255 USD na osobę w ramach tzw. pakietu, na który składają się wejścia do np. Karnak, Doliny Królów, Świątyni Edfu, Luxor i Kom Ombo. Wycieczki fakultatywne to w całości ok 230 USD na osobę, najbardziej warta zobaczenia Abu Simbel. Ostatni dzień wycieczki to ok. 8 h w autokarze powrotu do Marsa Alam.
4.5/6
Byłam na wycieczce Rej po Nilu 11-18.02. Zabytki bardzo ciekawe, organizacja dość dobra. Wszystkie punkty programu zrealizowane. Jednak jest parę minusów, które przeszkadzały nazwać tą wycieczkę idealną. Program tak ułożony, że gdyby ktoś nie decydował się na wycieczki fakultatywne to by się mocno wynudził. Najładniejsze punkty programu to fakultatywnie, w programie zapchajdziury. Przewodnik Abdul - dobrze mówiący po polsku, przekazujący wiedzę o Egipcie, ale przy okazji robiący swoje interesy. Z perspektywy czasu widzę, że zawoził nas tylko tam gdzie miał jakiś interes, nie byliśmy na żadnym targu, nie mogliśmy zrobić zakupów gdzie chcemy, tylko gdzie on chciał. Hotel Flamenco Beach na pierwsze dwie doby i ostatnią w miarę czysty, jedzenie dobre, napoje już nie. Kawa to jakaś lura rozpuszczalna, espresso dodatkowo płatne. Wino nie dobre w cenie, w miarę dobre już za dodatkową opłatą. Drinki nie dostępne nawet za opłatą. Bardzo daleko od lotniska. Statek Mojito też już wysłużony. Ale największe rozczarowanie to pogoda. Bardzo zmarzłam na tym wyjeździe. W hotelu wiało non stop. Woda w jednym basenie podgrzewana lekko, ale i tak nie dało się kąpać bo było przeraźliwie zimno jak się wyszło. Morze - cały czas czerwona flaga - zakaz kąpieli. Na statku basen do dekoracji, nikt się nie kąpał.
4.5/6
Trudno ocenić mi tą wycieczkę, ponieważ były w niej rzeczy całkowicie wspaniałe: ciekawy program, przepiękne zabytki, rejs pięknym Nilem. Oraz takie, które odbierały radość z wyżej wymienionych. Zacznijmy od rzeczy dobrych: Naprawdę ciekawy program, pełen pięknych zabytków i ciekawych wycieczek fakultatywnych. Przepiękna świątynia w Luksorze (fakultet: Luksor nocą), w Karnaku, Hatszepsut, Abu Simbel. Przepiękne widoki i krajobrazy w trakcie rejsu nilem też zostawiają niezapomniane wspomnienia. Pomimo tego program nie był zbyt intensywny, zawsze był moment na wytchnięcie na statku. Rejs też pozytywnie nas zaskoczył, statek był duży, wygodny, miał świetną kuchnię, nawet lepszą niż w hotelach. W mojej opinii nie opłaca się dopłacać do All-Inclusive, ponieważ posiłki i tak są 3 w formie bufetu, a jedyna różnica to napoje i alkohol, które są bardzo tanie, nawet jeżeli spożywamy je często. Teraz MINUSY: Przewodnik/rezydent imieniem Mina był tragiczny. Niezainteresowany, niechętnie opowiadał o zabytkach czy odpowiadał na pytania, było widać od niego bijącą niechęć do obcokrajowców i turystów. Bardziej był zainteresowany pomocą swoim rodakom w handlu pamiątkami i tworzeniem sytuacji do tip'owania, niż prowadzeniem wycieczki. Kolejna rzecz, która całej wycieczce zapadła negatywnie w pamięć to dorożki w fakultecie Luksor nocą. Konie skrajnie wygłodzone, poranione, chore. Same dorożki były brudne, kanapy "farbowane" pastą do butów, co ubrudziło nam całą odzież z tego wieczoru. Sama jazda też była skrajnie niebezpieczna, wielokrotnie pod prąd i przez czerwone światła na zatłoczonych ulicach przez "centrum Luksoru", które raczej przypominało slumsy. Pomimo, że kilka osób chciało zrezygnować z przejażdżki z powodów "etycznych", przewodnik fałszywie powiedział, że nie możemy, bo jedziemy do kolejnego punktu, pomimo, że wróciliśmy do tego samego punktu. Ostatnią rzeczą którą trzeba mieć na uwadze to natarczywość handlarzy. Nie można było przejść 500m prostej drogi, aby nie obskoczyli nas ludzie próbujący sprzedać bezwartościowe pamiątki czy dzieci żebrzące o pieniądze, do tego stopnia, że ciągle zachodzili drogę, wciskali rzeczy w ręce czy zarzucali koszule na ramiona przechodzących ludzi, nie było to komfortowe oraz nie budowało poczucia bezpieczeństwa. Jedyną metodą jest przyśpieszenie kroku, nienawiązywanie kontaktu wzrokowego i pełne ignorowanie. Odpowiedź "Nie dziękuję" tylko podsyca ich natarczywość.