5.3/6 (547 opinii)
5.5/6
Egiptu część druga dlatego, że północną część z Kairem oraz piramidami zwiedzaliśmy w 2012 i marzył nam się ten Luksor, ta Dolina Królów i ten Nil. Rejs statkiem po tej rzece okazał się strzałem w dziesiątkę. Bardzo dobrze dobrany termin - styczeń na tych szerokościach geograficznych jest optymalną porą do zwiedzania. Co do wypoczynku nie wypowiadam się, nie korzystaliśmy. Nie ma sensu omawiać poszczególnych obiektów, które zwiedzaliśmy, bądź nie zwiedzaliśmy (niektóre fakultety) - są opisane w programie, podzielę się tylko wrażeniami. Otóż pogoda idealna do zwiedzania, temperatura maksymalna 18-20 stopni, świetne słońce, które nie praży, ale zapewnia odpowiednie światło do zdjęć, powiewa orzeźwiający wiaterek, który czasem potrafi solidnie powiać, jak to było przy świątyni Abu Simbel. Na wieczorne eskapady niezbędna ciepła kurteczka i jakieś nakrycie na głowę, szczególnie dla tych, którzy planują wypad do wioski nubijskiej. Tam się płynie niewielkimi łodziami po Nilu i powrót przy zapadającym zmroku bez ciepłego okrycia na grzbiecie, to pewne przeziębienie. Jak już wspomniałem, przemieszczamy się statkiem, autokary tylko dowożą nas do poszczególnych obiektów. To świetny pomysł, bo statek jest o wiele wygodniejszy od autokaru. Nasz nazywał się Renesans i dla nas zapewniał wystarczający komfort podróżowania. Ten, kto pływał czymś takim kiedykolwiek gdziekolwiek, ten wie, temu, kto nie pływał powiem tylko, że przebywamy w kajucie wyposażonej, jak pokój hotelowy, a że Nil to rzeka, nie jakieś morze, statki są niewielkie i nie ma na nich "ślepych" kajut, chociaż takie udogodnienia, jak bar, restauracja, czy basen też się tu spotyka. Posiłki bardzo dobre, wybór - dla każdego coś dobrego, stół szwedzki, obsługa w porządku. Autokary nowe i czyste. Aha, dwukrotnie jeździliśmy dorożkami. Na niektóre strach wsiadać, takie to sfatygowane pojazdy, ale to część lokalnego kolorytu, piloci twierdzili, że firma nie ma wpływu na to, kto jaką dorożką pojedzie, bo to jest w gestii lokalnych związków, czy stowarzyszeń dorożkarzy. Tak samo konie i na tym zakończmy ten temat. Akurat dla nas zdezelowana dorożka nie stanowi problemu, my takie klimaciki lubimy, wręcz ich szukamy, a jeśli ktoś szuka dorożki nowej lub na takową wyglądającej, ma możliwość jej znalezienia. Nie mogę nie wspomnieć o naszym pilocie Abdulu (Abdul - Szajeb - Mustafa) - W tej firmie dotychczas nie spotkaliśmy niedobrego pilota, wszyscy byli znakomici, ale Abdul jest NAJLEPSZY. To moje subiektywne zdanie, moja żona niekoniecznie uzna go za najlepszego, chociaż też go chwali, ale ja tak. Żona twierdziła, że miała zbyt mało czasu na zakupy, a ja i tak uważam go za najlepszego, może za te zakupy właśnie. Ostatecznie i tak kupiła sobie wszystko, co chciała. Z żadnym nie czułem się tak pewnie, jak z nim, program był realizowany sumiennie, dokładnie i na czas, informacje przekazywał dokładnie, węzłowato, bardzo dobrą polszczyzną, o zwiedzanych obiektach mówił wyczerpująco, ze znakomitą znajomością tematu.
5.5/6
Rejs po Nilu godny polecenia każdemu i w każdym wieku. Program przeciekawy. Zrealizowany w 100%. Przewodnik- Abdul- kopalnia wiedzy, kompetencji, dowcipu, cierpliwości oraz wsparcia w problemach. Komfort na statku przekroczył nasze oczekiwania. Kuchnia bez zarzutu. Codziennie kolacja prezentująca dania innego regionu świata. Kelnerzy oraz sala ubrana stosownie do prezentowanego rejonu. Dnia świeże, gorące, docylezowane w każdym calu. Bardziej przypominały kolacje w luksusowych restauracjach aniżeli na turystycznym rejsie za skromne w sumie pieniądze. Pokoje sprzątane codziennie i tradycyjnie jak to w oriencie prezenty z ręcznikowych "małpek", "łabędzi", "marynarzy" i innych wymyślnych ( oczywiście "one dolar" mile widziane, ale należało się). Obsługa przemiła, szefostwo widoczne, na bieżąco reagujące na drobne niedopatrzenia. Naprawdę podziękowania dla całego zespołu statku "Esmeralda" oraz dla biura Rainbow za organizację. Za to druga część naszego wyjazdu do Egiptu - pobyt w Hurghadzie to totalne nieporozumienie i porażka. Początkowo mieliśmy być zakwaterowani w hotelu King Tut jednak ze względu na trwający remont zaproponowano nam Sphinx Resort. Jest to w sumie jeden kompleks. Przyjechaliśmy późnym popołudniem. Piaszczysta plaża długości ok. 40m obłożona była plażowiczami równie dokładnie jak puszka sardynkami. Przejść od hotelu do wody nie rozdeptując gości - zadanie trudne. Pozostałe dojście do wody - wybetonowana platforma z dojściem do wody ale na pewno nie dla dzieci i osób nie umiejących pływać. Kolację podawano na otwartym ogródku restauracyjnym do którego potrawy dowożono jak zaobserwowaliśmy w pojemnikach niczym niezabezpieczonych, narażonych na różnorakie zakażenia. W trakcie przyjmowania nas w recepcji nagle rozległ się nieokreślony hałas i cały hol zapełnił się niezwykle duszącym dymem. Kobiety wpadły w panikę, będąc przekonane że to zamach terrorystyczny. Okazało się, że to codzienny rytuał trucia much, komarów i innych insektów. Nic sobie nie robiono z faktu wdychania tego środka przez turystów. Rytuał ten powtarzał się dwa razy dziennie. Ostatecznie okazało się że zakwaterowano nas w King Tut, czyli w tym hotelu w trakcie remontu. Od razu po całodziennej podróży otrzymaliśmy walenie młotami udarowymi, wiertarkami itp.. Po interwencji menadżer zmienił nam pokoje na Sphinx Resort. Ale nie dużo to zmieniło. Pokoje sprzątane były pod warunkiem dania "one dolar" ale i tak byle jak. Podłogi maźnięte śmierdzącą szmatą. Po takowym sprzątaniu wietrzyć trzeba był dość długo. Raz zdarzyło się że nie dano nam ręczników. Wróciliśmy z wycieczki i nie był w co wytrzeć się po kąpieli. Interwencja w recepcji zakończyła się tym że doniesiono ręczniki plażowe. Ponowna interwencja w recepcji nie odniosła już skutku, dopiero następnego dnia z jednego dolara załatwiłem ręczniki i etażowego. Często brakowało wody ( trzykrotnie). Jedzenie bardzo monotonne, małego wyboru, beznadziejnego smaku. Zawsze zimne (szczególnie śniadania podawane na dworze). Raz zdarzyło się że nie podano masła. Kelnerzy totalnie brudni. Spodnie święcące się od tłuszczu i kurzu. Buty brudne, podarte , powykrzywiane. Koszule do łokci utytłane wszelką możliwą kolorystyką. Obsługa podająca potrawy arogancka, nie reagująca na prośby pobierających potrawy. Wrzucający na talerz potrawy jak jakieś ochłapy w więziennej celi. Mógłbym pisać jeszcze długo ale szkoda mi już na to czasu. Myślę że biuro potraktuje to jako ważny głos do weryfikacji tego hotelu. Zresztą pani rezydent (bardzo miła, kompetentna i pomocna) p.Klaudia była świadkiem wielu moich spostrzeżeń. A teraz już bezpośredni do biura. Uważam że wycieczki fakultatywne oferowane przez biur powinny mieć jakąś gwarancję jakości. Natomiast co nas spotkało: w Luksorze jednym z elementów wykupionej wycieczki była wizyta w wytwórni perfum. Podczas prezentacji wychwalano jakość olejków, prezentowano i zbierano zamówienia. Prezentowane olejki zapachowe oraz ich mieszanki były zadowalającej jakości. Po powrocie na statku okazało się, że powlewano nam do flakoników jakieś świństwa nie mające nic wspólnego z tym co ocenialiśmy. Uważamy, że odpowiedzialność za to ponosi biuro. Ono nas tam zawiozło jako do profesjonalnej wytwórni perfum, a trafiliśmy do oszustów. Następna wycieczka to Seascope . Według biura "Możliwość zobaczenia, zapierającego dech w piersiach, podwodnego świata Morza Czerwonego bez konieczności wchodzenia do wody. Około 2 godzinny rejs łodzią, podczas którego można zobaczyć przepiękne rafy koralowe, oraz wiele gatunków kolorowych ryb." Cena ok 140 zł. W rzeczywistości rejs w którym zobaczycie szaro-zieloną martwą rafę na której nie ma życia. Pojedyncze małe rybki. Aby uatrakcyjnić wyjazd z stateczku wyskakuje gość który z bułką w ręku próbuje zwabić jakieś ryby. Po chwili przypływają tutejsze "płotki" i to cała zapierająca dech w piersiach rafa. W ramach tej wycieczki było też snurkowanie. Atrakcja to pobiła wszystkie inne. Kazano nam wyskoczyć do wody gdzie były tylko piaszczyste dno , ZERO rafy i również ZERO jakiejkolwiek rybki. Za takie naciąganie biuro powinno płacić odszkodowanie. O takowe zresztą chyba wystąpimy. Reasumując REJS NA 100 PROCENT TAK, pobyt w opisanym hotelu na pewno nie. I generalnie ostrożnie z wycieczkami fakultatywnymi oferowanymi przez biuro. Nierzetelne opisy, ceny zawyżone.
5.5/6
Wspaniała wycieczka pełna cudów egipskich zabytków i wspaniałych wieczorów. Luksor nocą pozostawia niesamowite wrażenie to była noc czarów, przejażdżka dorożką po ciemnych uliczkach miasta a następnie poczęstunek w przepięknej kafejce przy urokliwej promenadzie a nad nami gwiazdy. Wieczory na statku egipski, nubijski to trzeba przeżyć .
5.5/6
Zakwaterowanie stacjonarne w hotelu Royal Star bez fajerwerków, ale w porządku. Kuchnia hotelowa b.dobra, a kucharze starają się robiąc jajecznicę z wybranymi dodatkami, czy spaghetti z czym sobie klient życzy, są przy tym bardzo mili i pamiętają nawet nasze imiona . Rejs statkiem "Monaco" to rewelacja z jednym wyjątkiem, smrodem diesla na korytarzach . Jedzenie na statku bardzo ok, ale dopłata za napoje do posiłku w all inclusive to lekki skandal. Standard kajut sypialnych wysoki, klimatyzacja działa, wielkie okno na całą ścianę to widoki na Nil wprost z łóżka. Jeszcze lepsze widoki są na górnym odkrytym pokładzie. Jest tam niewielki basen z czystą wodą o temperaturze wody bałtyckiej. Wykupiliśmy całą rodziną wszystkie wycieczki fakultatywne, co wiązało się z częstym wstawaniem bardzo rano i śniadaniami w formie suchego prowiantu. Wycieczki fakultatywne prawie podwoiły koszt wycieczki, ale raz się żyje. Największe pozytywne wrażenie zrobił na nas lot balonem nad Nilem i Luxorem o wschodzie słońca - rewelacja. Luxor nocą dorożkami bardzo ciekawy. Wioska nubijska ciekawa, ale to skansen dla turystów. Ogrody ładne i przyjemnie tam pospacerować. Nurkowanie na rafie bardzo fajne mimo, że rafa częściowo martwa. Temperatury w lutym rano 10-12 st (bezwietrznie), w dzień 26-29 st. Może Czerwone bardzo czyste nawet przy brzegu, a temperatura wody jak w Bałtyku. Egzotyka godna polecenia, zwłaszcza jak wraca się do Polski i jest -2st. A jeszcze pilot wycieczki - Szayeb bardzo pomocny i miły