5.6/6 (374 opinie)
6.0/6
Polecam wszystkim. Cała wycieczka to same pozytywy, nawet pogoda nam dopisywała, przestawało padać jak wysiadaliśmy z autokaru i szliśmy zwiedzać. Wszystkim, którzy nastawiają się na przejazd Drogą Trolli, obecnie zamkniętą to powiem, że nic nie stracą, bo będą mieli okazje jechać jeszcze piękniejszymi serpentynami. A jeśli traficie na pilotkę Panią Magdę to już lepiej być nie może, a do tego kierowca Pan Daniel...i duet idealny. Na pewno potrzebne wygodne buty, ciepły polar i kurtka przeciwdeszczowa...pogoda w Norwegii zmienia się jak w kalejdoskopie. Program intensywny, ale nie męczący, jeśli ktoś nie będzie czuł się na siłach wchodzić gdzieś na górę to zawsze może zostać w miejscu do którego grupa później wróci. Jak dla nas noclegi i wyżywienie bez zastrzeżeń. Czasu wolnego wystarczająco. W Bergen nie kupujcie kiełbasy z łosia, renifera i wieloryba na targu w centrum, bo bardzo przepłacicie, niedaleko w sklepie Rema 1000 (blisko Mc Donalda) kupicie za pół ceny te same kiełbasy i ser Brunost również, jeszcze w Geilo można zrobić zakupy. Po tej wycieczce kusi nas pojechać dalej na północ Norwegi, ale to na razie plany.
6.0/6
Kto nie był niech szybciutko jedzie ! Można by pisać dużo ale wystarczy chyba CUDNY KRAJ , przyroda, widoki mnóstwo emocji, jedzenie świetne , hotele b dobre , autokar nowiutki, pilot Miłek świetny i ta DZIKA PRZYRODA.
6.0/6
Wycieczka spełniła moje oczekiwania, pogoda w Norwegii znana jest z tego, że jest dość kapryśna okazała się bardzo łaskawa przez co widoki były jeszcze piękniejsze. Cenię sobie w biurze Rainbow najbardziej kadrę pilotów i tym razem się absolutnie nie zawiodłam bo pilot Łukasz okazał się pilotem pod każdym względem doskonałym: wiedza wszechstronna -nie tylko o Norwegii- można słuchać godzinami bez efektu znużenia, empatyczny- grupa była w różnym przedziale wiekowym- był zawsze przy grupie i służył pomocą, organizacyjnie wszytko sprawnie wraz z kierowcą Kajetanem tworzyli tak zgrany zespół, że podróżowanie to czysta przyjemność, duże poczucie humoru, cierpliwy po prostu pilot z pasją wg. Mnie to podstawa udanej wycieczki dlatego chylę czoła i jest mi niezmiernie miło, że trafiłam tak dobrze - każdemu życzę takich pilotów a Rainbow niech dba o takie perły . Hotele na dobrym poziomie zazwyczaj Scandic, gdzie śniadania i obiadokolacje (zdarzył się serwowane ale też były dobre) w formie bufetu bogate menu i każdy znajdzie coś dla Siebie, autokar bardzo komfortowy, czysto, kierowca Kajetan bardzo życzliwy i wytrawny w jeździe, można było zakupić wodę, kawę, herbatę. Krajobrazy cudne, fuks pogodo wy, cisza, spokój, porządek, eko na pierwszym miejscu naprawdę warto się wybrać do tego kraju- polecam :)
6.0/6
Kiedyś na forum internetowym znalazłem dyskusję na temat jakie kraje w europie trzeba koniecznie zobaczyć, odpowiedzi były różne ale chyba najczęściej pojawiała się Szwajcaria i Norwegia. W Szwajcarii już byłem kilka razy (wspaniałe widoki, wiele miejsc wartych zobaczenia) a teraz wreszcie przyszedł czas na Norwegię. Norwegia kraj większy od Polski, jednocześnie o ponad 7 razy mniejszej liczbie ludności. Kraj czysty dbający o ekologię w znacznej części górzysty, co ciekawe Polacy stanowią najliczniejszą grupę etniczną po Norwegach, naszych rodaków jest tu prawie 100 tys. i naprawdę mamy dużą szansę graniczącą z pewnością że ich spotkamy np. w hotelu czy restauracji bo tam pracują, sam spotkałem kilka osób tak dorabiających, niestety wszyscy zdecydowanie wykluczali powrót do kraju, głównie ze względów finansowych lecz nie tylko. Większość osób z pewnością słyszała o skandynawskim socjalu i opiece państwa. Opiekuńczość państwa przybiera czasami karykaturalne i dla nas śmieszne formy lecz to inna opowieść. Kraj ma także wiele do zaoferowania turystom, lecz nie należy się spodziewać monumentalnych zabytków i metropoli jak na południu europy, w zamian zobaczymy drewniane domki malowane na biało i czerwono, często z rosnącą na dachu trawą, stare drewniane kościoły słupowe (jeden z nich zresztą można zobaczyć w Polsce w Karpaczu, dla tych którzy oglądali świątynię Wang świetne porównanie). Główną atrakcją Norwegii jest jednak przyroda, fiordy wcinające się w głąb lądu nawet ponad 200km, imponująca jest też ich głębokość nawet do 1300m, dlatego w fiordach zobaczymy oceaniczne Cruizery z wycieczkowiczami z całego świata, sam spotkałem na miejscu grupę z Kanady. Przejeżdżając przez góry i płaskowyże zobaczymy nawet w lipcu śnieg mimo że najwyższy szczyt Norwegii ma tylko 2469mnpm, po drodze niezliczona ilość wodospadów a także punktów widokowych. Najbardziej na północ wysuniętym punktem Norwegii który odwiedzimy na wycieczce jest Kristiansund i mimo iż nie jest to koło podbiegunowe możemy przeżyć przedsmak białych nocy bowiem pod koniec lipca słońce zachodziło gdzieś przed 24.00 później robiło się szaro a od ok.3.00 znowu zaczynał się dzień. Na wycieczce znajdziemy też coś dla ducha. W Troldhaugen możemy wysłuchać koncertu fortepianowego muzyki Edwarda Griega (naprawdę warto) a w Eidfjord zobaczyć krótki film o przyrodzie Norwegii (niesamowite ujęcia z powietrza na zakrzywionym ekranie) Może jeszcze coś o Norwegach, nie spotkałem osoby nieuprzejmej, chętni do pomocy (chyba każdy Norweg umie po angielsku), mili. W Sandefjordzie na skale Prestasen spotkałem grupę Norwegów urządzających sobie przy dobrej pogodzie piknik. Pogoda to największa niewiadoma i faktor który wpłynie na doznania z wyjazdu, niestety Norwegia pod tym względem nie rozpieszcza. Wybierając się do Norwegii trzeba nastawić się raczej na pochmurną i często deszczową pogodę, parasol, kurtka przeciwdeszczowa, sweter przydadzą się napewno. Pod względem deszczowej pogody przoduje Bergen, nawet gdy nasza grupa przyjechała do Bergen przy słonecznej pogodzie to popołudniu nie obyło się bez ulewy. Mimo że pogoda w Bergen pod koniec dnia zepsuła trochę wrazenia to wspaniali przewodnicy lokalni, szczególnie przewodnik w Bergen, postarali się aby pobyt w tym miejscu był miły i ciekawy. Szczególne słowa pochwały należą się naszej pilotce pani Ani, która dopracowała wyjazd logistycznie i praktycznie w najdrobniejszych szczegółach i to na ocenę wyróżniającą. Jedynie pobyt w Oslo pozostawił trochę niedosytu bowiem oglądanie miasta zza szyb autokaru nie jest tym co preferuję, lecz połączenie w jednym dniu zwiedzania skoczni Holmenkollen, parku Vigelanda, muzeum statku Fram i skansenu na półwyspie Bygdoy jest z pewnością wyzwaniem i stąd brak czasu, lecz szkoda bo chętnie zobaczył bym twierdzę Akershus, czy pospacerował po parku przy pałacu królewskim. Z miast zwiedzamy praktycznie tylko Oslo i Bergen, pozostałe pełnią rolę przystanków lub miejsc noclegowych, co nie znaczy że nie możemy samodzielnie czegoś zobaczyć. W Sandefjordzie, miejscu pierwszego i ostatniego noclegu, jest sporo wolnego czasu do dyspozycji i do zobaczenia, chociażby wspomniany wcześniej punkt widokowy na skale Prestasen, górującą nad miastem. Na Prestasen bardzo łatwo się dostaniemy spacerując uliczką Bjerggata pod wzgórzem, wiodą nań 2 ścieżki, pierwsza schodkami do fontanny, druga dłuższa lecz łagodniejsza spod sklepu Kiwi przy której dodatkowo zobaczymy działo ze staku wielorybniczego z którego oddaje się salut w dniu święta narodowego Norwegii tj 17.05, od fontanny udajemy się na skałki aż do masztu z flagą i podziwiamy panoramę fiordu i miasta. Miasto też jest pełne uroku przed hotelem Park Hotel (w którym śpimy) znajduje się szczęka wieloryba złowionego przez statek wielorybniczy, warto zobaczyć także port z którego odpływają promy do Szwecji, pospacerować promenadą i zobaczyć fontannę z pomnikiem ku czci wielorybników. Z hotelu Scandic Ringsaker pod Hamar można spróbować przejść po kolacji nad jezioro Mjosa lecz jest to dość długi spacer w jedną stronę ok. 6km w dodatku wzdłuż ruchliwej drogi. W Donbas oprócz kupna pamiątek czy posilenia się możemy zobaczyć kosciółek ewangielicki. W Kristiansund nocowaliśmy w hotelu sieci Thon na wyspie Innlandet, którą w ramach rekonesansu możemy bez problemu obejść dookoła w ok. 40 min., podziwiając przy tym w wybranych miejscach widoki na morze i statki. W miejscowości Geiranger mamy 1 godz. 20 min. czasu wolnego nim wyruszymy na rejs po fjordzie, proponuję w tym czasie wejść oznaczonym szlakiem obok placu kempingowego w lewo nad wodospad wpadający do fjordu (piękne widoki). Tego samego dnia mamy nocleg w górach w hotelu Videseter (520mnpm). Bajkowe położenie hotelu z widokiem na szczyty i leżącą u podnóża dolinę wręcz zmusza do spacerów, jeżeli pogoda dopisze tak jak nam to możemy się prawdziwie oderwać od rzeczywistości, dodatkowo mamy tuż obok hotelu "własny" wodospad Videfossen i ciszę i spokój bo wokół nie ma żadnych ludzkich siedlisk. Ogólnie zakwaterowanie i hotele na wycieczce muszę ocenić na szóstkę z plusem. Wszystkie hotele trzymały wysoki standard. Nocowaliśmy w hotelach sieci Scandic i Thon, poza hotelem Videseter, który mimo odrobinę niższego standardu (brak TV, w łazience wanna) ocenił bym nawet na 7. Wyżywienie w hotelach również bez zarzutu, śniadania w formie bufetu, bogaty wybór ryb, sałatek, szynek, kiełbasek, dżemów, owoców, deserów, jajecznic i jaj, jogurtów, soków itd., oczywiście kawa, herbata, pieczywo białe, ciemne, bułeczki, był nawet kawior. Obiadokolacje były opcjonalne lecz prawie wszyscy uczestnicy naszej wycieczki je wykupili i jest to chyba optymalny wybór. Wieczorne posiłki z reguły takze w formie bufetu (w dwóch hotelach serwowane) z bardzo dużym wyborem dań - zupy w formie kremów, ryby pod różnymi postaciami, cielęcina, kurczak, żeberka, sosy, ziemniaki, sałatki, frytki, owoce, ciasto, desery w różnej formie, nawet lody, woda, herbata itd. Po wycieczce przytyłem chyba z 5 kg :) (żart) i przywiozłem z sobą jeszcze więcej (kg) niezapomnianych wrażeń. Tak więc muszę potwierdzić, faktycznie Norwegia to miejsce które trzeba odwiedzić. Poniżej przedstawiam szczegóły które być może przydadzą się osobom które wybierają się na "Fiordy - Drogę Atlantycką" lub zachęcą niezdecydowanych: dzień 1, wylot z polski linią WizzAir. Po 2 godz. lądujemy w Oslo-Torp, przed lotniskiem (trzeba przyznać małym) czeka na nas pani Ania nasza pilotka, wsiadamy do autokaru i po 30min. jesteśmy w hotelu Park Hotel sieci Scandic w Sandefjord. W moim przypadku godzinę wylotu tj 10.30 biuro dobrało optymalnie i po przyjeździe do hotelu od razu dostaję kartę do pokoju, mogę się rozpakować. O 16.00 spotkanie organizacyjne, omówienie trasy, zbiórka opłat na wstępy a o 17.00 mamy obiadokolację, poza tym czas wolny, można pospacerować, wspiąć się na Prestasen, pochodzić po miasteczku i po promenadzie przy porcie. Pogoda na powitanie słońce i 24'C. dzień 2, śniadanie o 7.00, wyjazd do Oslo o 8.30. W Oslo jesteśmy o 10.00, spotkanie z przewodnikiem lokalnym i przechodzimy pod Ratusz, oglądamy aulę w której co roku wręczane są nagrody Nobla. Dalsze zwiedzanie Oslo zza szyb autokaru, nad czym boleję, bo niektórych atrakcji nawet nie zobaczymy siedząc po drugiej stronie pojazdu. W czasie przejazdu ulicami Oslo 2 fotopostoje: jeden z widokiem na bardzo ciekawy gmach Opery w Oslo, drugi z krótkim spacerem pod Pałac Królewski. Szkoda że nie było żadnego czasu wolnego w centrum Oslo na indywidualne zwiedzanie, czy spacer. Zwiedzanie Oslo pozostawia pewien niedosyt, lecz faktycznie mamy w tym dniu jeszcze cztery mocne punkty programu do zobaczenia. O 11.45 jesteśmy w parku Frogner z rzeźbami Gustava Vigelanda. Oprócz rzeźb sporo zieleni, kwiaty, fontanny. W centralnej części parku góruje słynna kolumna uformowana z sylwetek nagich ludzi . Oczywiście trzeba zobaczyć także słynną rzeźbę Rozzłoszczonego Chłopca i zrobić sobie z nim zdjęcie. O 13.00 mamy wizytę w muzeum statku Fram, który uczestniczył w wyprawach polarnych w latach 1893 - 1912. W muzeum znajduje się cały statek wraz z oginalnym wyposarzeniem, możemy pospacerować po pokładzie i wewnątrz. Obok muzeum zacumowany jest także żaglowiec Svanen z 1914 r. O 14.15 rozpoczynamy wizytę w skansenie na półwyspie Bygdoy. W skansenie można zobaczyć 155 budynków z różnych regionów Norwegii, m. in. słynny kosciół drewniany Gol Stavkirke z 1212 roku. W skansenie odbywają się imprezy, w warsztatach pracują rzemieślnicy, w zagrodach znajdują się zwierzęta. O 16.00 zjawiliśmy się na skoczni Holmenkollen na której wielokrotnie triumfował Adam Małysz. Na górę skoczni wjeżdżamy windą, oglądamy widoki, także te które widzą skoczkowie z deski startowej. Dla odważnych atrakcja, można zjechać przyczepiony do liny z deski startowej aż na zeskok (z naszej grupy nikt się nie odważył). Trzeba przyznać że skoczkowie nie mogą mieć lęku wysokości. O 17.15 opuszczamy Holmenkollen i udajemy się do hotelu Scandic Ringsaker niedaleko Hamar, jesteśmy o 19.00, o 19.15 obiadokolacja i czas wolny. Niestety do jeziora Mjosa nie doszedłem - zboczyłem z drogi. Pogoda tego dnia 21'C w Oslo i pełne zachmurzenie, czyli znośnie. dzień 3, śniadanie o 7.30, wyjazd 8.30. O 9.30 jesteśmy na skoczni w Lillehammer a właściwie na 2 skoczniach dużej i małej, duża jest największą w Norwegii, rekord skoczni wynosi 146m. Widoki ze szczytu skoczni wspaniałe, mimo że na początku trochę przeszkadzała mgła. Ze szczytu schodzimy schodami przy zeskoku, obok druga mniejsza skocznia, na dole zobaczymy znicz olimpijski z igrzysk z 1994r., przy okazji udało nam się zobaczyć trening norweskich skoczków na igielicie. Następnym punktem programu jest drewniany kosciół słupowy w Rigebu, jest godzina 11.10 na zwiedzanie kościółka mamy 40min., obok cmentarz. Kościół sam w sobie jest dziełem sztuki, poza tym jest pięknie położony. Kolejnym miejscem w którym się zatrzymujemy jest miasteczko Dombas, jest godz.13.15 mamy 1 godz. na ewentualny posiłek i zakup pamiątek. Dalsza podróż przez płaskowyż Dovre i dolinę Drivdalen. Udajemy się do Kristiansund, po drodze 3 fotostopy aby utrwalić piękno mijanych okolic, mijamy łagodne wzniesienia, bagniska, wrzosowiska aż po bardziej dzikie krajobrazy górskie. W hotelu sieci Thon w Kristiansund jesteśmy o godz.18.45, o 20.00 obiadokolacja. Hotel jest świetnie położony nad zatoką portową, można z okien obserwować wypływające i przypływające do portu łodzie i statki. Dni w Norwegii w okresie letnim są bardzo długie, ciemno zaczyna się robić dopiero ok. godz.24.00 a w Kristiansund można poczuć przedsmak "białych nocy", bowiem po 24.00 zrobiło się jedynie szaro, jednak port i miasto oświetlone, widoki piękne a długi wieczór zachęca do wędrówek np. po wyspie Innlandet na której nocowaliśmy i którą z łatwością można obejść dookoła. Na podsumowanie dnia - pogoda dopisała, pochmurno lecz bez deszczu, temperatura ok.18'C dzień 4, śniadanie o 7.00, wyjazd 8.00. Na początek droga Atlantycka, przejeżdzamy podmorskim tunelem, dalej drogą łączącą kilka małych wysp i szkierów systemem grobli, wiaduktów i mostów nad morzem Norweskim, po drodze 2 fotostopy, szkoda że pogoda nie dopisała i oglądaliśmy to dzieło myśli technicznej w nieprzyjemnej mżawce, dalej przeprawa promem przez Langfjorden i udajemy się na drogę Trolli. Na najciekawszy odcinek czyli Drabinę Trolli podjeżdżamy ok.11.15, chwila na zdjęcia na dole (przy drodze znajduje się jedyny na świecie znak drogowy "Uwaga Trolle") i wjeżdżamy pod górę. Droga składa się z 11 serpentyn, zakręcających pod kątem 180 stopni. W połowie drogi znajduje się kamienny most nad wodospadem Stigfossen, u góry tarasy widokowe, restauracja i sklepy z pamiątkami. Przejazd Drabiną Trolli i widoki z góry to jedna z największych atrakcji w Norwegii i na tej wycieczce, tymbardziej że zaczęła nam sprzyjać pogoda i nawet na chwilę wyjrzało słońce, u góry mamy 1 godz. 15min. czasu wolnego. Następnym punktem programu jest Geiranger, aby się tam dostać czeka nas jeszcze jedna przeprawa promowa z Linge do Eidsdal a dalej następne serpentyny na Drodze Orłów, najpierw krótki fotopostój u góry z widokiem na Geirangerfjord a potem konsternacja z powodu korka spowodowanego wypadkiem na dole Drogi Orłów, jednak wszystko dobre co się dobrze kończy, korek został sprawnie rozładowany i zjeżdżamy do Geiranger. W Geiranger czeka na nas następny hit w programie czyli rejs po fjordzie wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO, najpierw 1godz. 20min. czasu wolnego, który proponuję wykorzystać czynnie czyli wejść nad wodospad który spada do fiordu w Geiranger, widoki wspaniałe, aby się tam dostać należy za polem kempingowym skierować się szlakiem w lewo. Także wrażenia z rejsu po fjordzie niezapomniane. Fjord otoczony jest stromymi, skalistymi zboczami, po których spływają liczne wodospady, najsłynniejsze to wodospad "Siedmiu Sióstr" i "Zalotnik". We fjordzie nie jesteśmy sami, oprócz nas zacumowane były 2 oceaniczne Cruizery oraż krążyły duże promy do Villdall. Rejs trwa 1godz. 30min., widoki baśniowe, pogoda coraz lepsza trochę chmur, trochę słońca a o 20.00 czeka nas następna atrakcja czyli nocleg w górach w hotelu Videseter. Na początek pobytu w Videseter kolacja a potem obowiązkowy spacer po okolicy w otoczeniu gór, górskiego potoku i wodospadów przy słoneczku zza chmur. Dzień na 6 z plusem. dzień 5, śniadanie 7.45, wyjazd 8.45. Na początek pięknego słonecznego dnia wcześniejsza pobódka aby pospacerować z rana w "pięknych okolicznościach przyrody", nawiasem mówiąc z mojego pokoju był bezpośredni widok na dolinę otoczoną górami jak w bajce. Następnym punktem programu tego dnia jest widokowy szczyt Dalsnibby o wysokości 1495mnpm. Jest godz.11.30 słońce, cudowne widoki na góry, doliny oraz fjord Geiranger, temperatura ok. 5'C, kurtka lub ciepły sweter obowiązkowy. Na zdjęcia i podziwianie natury mamy 20 minut i udajemy się w dalszą drogę. Po drodze w miejscowości Stryn 15 min. przerwy, dalej przejazd wzdłuż Innvikfjordu z fotopostojem z pięknym widokiem na fjord (z dołu). O 12.30 jesteśmy w Briksdal, o 13.00 wyjeżdżamy specjalnymi samochodzikami pod jęzor Briksdalbreen największego lodowca w kontynentalnej europie Jostadalsbreen. W czasie tych 30min. przed wyjazdem można trochę pomaszerować trasą samochodzików w górę pod wodospad Kleivafossen aby się przekonać co nas czeka i się trochę zmoczyć, zdążymy. Samochodzikami jedziemy niecałe 15 minut (z powodzeniem trasę można przejść pieszo), dalej musimy już podejść na własnych nogach, ale to nic tródnego trasa jest prawie płaska. Na podejście pod jęzor lodowca i powrót mamy 45 minut, dalej powrót samochodzikami lub zejście piesze, ja wybrałem tą drugą opcję która gwarantuje lepsze widoki i bliższe obcowanie z naturą (na trasie pieszej są dodatkowe platformy widokowe). Przy pogodzie która nam towarzyszyła można było nawet ujrzeć tęczę nad wodospadem. O 14.45 odjeżdżamy, po drodze fotopostój w pięknej sceneri nad jeziorem Oldevatnet, następnie przeprawa promowa i jako bonus podjeżdzamy jeszcze pod drugi z jęzorów lodowca Jostadalsbreen - Boyabreen, trochę mniej spektakularny, lecz lodowiec schodzi tutaj niżej, podchodzimy pieszo i mamy 30 min. na podziwianie i zdjęcia, o 18.50 jesteśmy w miejscowości Skei w hotelu Jolster sieci Thon, o 19.15 obiadokolacja i czas wolny na spacer nad jeziorem, niestety pod wieczór zaczęła się norweska pogoda czyli mżawka dzień 6, śniadanie 7.00, wyjazd 7.50, dalej przejazd wzdłuż najdłuższego fjordu w Norwegii Sognefjorden który wcina się w ląd aż na 203km., dalej przeprawa promowa i podróż do deszczowej stolicy Norwegii czyli Bergen. W Bergen pada podobno 250 dni w roku, nam jednak pogoda zdaje się sprzyjać, podczas jazdy do Bergen i po przybyciu na miejsce ok.11.30 świeci słońce. Zaczynamy od wizyty w Troldhaugen. Na wzgórzu znajduje się dom i muzeum najsłynniejszego norweskiego kompozytora Edwarda Griega. Po zwiedzeniu muzeum i ogrodu czeka nas o 13.00 pół godzinny koncert fortepianowy z twórczości Griega w wykonaniu utalentowanej pianistki Ingrid Andsnes. Po koncercie udajemy się na zwiedzanie Bergen z przewodnikiem lokalnym. Miasto niestety również częściowo oglądamy z okien autokaru (co sądzę o tym sposobie zwiedzania wyraziłem już przy wzmiance o Oslo), tym razem jednak trochę więcej zwiedzania na nogach (dzięki Bogu !). Oglądamy z bliska port ze statkami i nieodłącznymi w Norwegii oceanicznymi Cruizerami, stare białe drewniane domki przy Skutevik, przechodzimy przez twierdzę Bergenhus (szkoda że nie ma czasu na wejście na wieżę Rosenkrantza), podchodzimy pod kosciół Mariakirken i na koniec krótki spacer po dzielnicy Bryggen wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W dawnych mocno ściśniętych jeden obok drugiego drewnianych domach mieściły się domy kupieckie Hansy, obecnie mieszczą się tu sklepy z pamiątkami, galerie i restauracje. Kolejną atrakcją jest wzgórze Floyen na które wjeżdżamy kolejką linową, jest godz.17.00, dostajemy czas wolny do 18.30. Ze wzgórza rozpościera się przepiękny widok na całą okolicę, miasto położone jest w otoczeniu 7 wzgórz nad morzem północnym. U góry taras widokowy, restauracja, sklep z pamiątkami, plac zabaw i liczne trasy spacerowe. Niestety tradycji stało się zadość i po 17.30 niebo poczęstowało nas solidną ulewą, tak że już pod parasolem udało mi się jeszcze samodzielnie zobaczyć targ rybny Torget, przy okazji próbując licznych rybnych smakołyków. W deszczu udajemy się do hotelu sieci Scandic przy lotnisku Fesland w Bergen. W hotelu jesteśmy o 19.00, obiadokolacja 19.15. Niestety okolica do spacerów raczej się nie nadaje, poza tym deszczowo, lecz sam hotel robi wrażenie dzień 7, śniadanie o 7.00, wyjazd 8.00. Niestety tego dnia pogoda niespecjalnie nam dopisywała, cały czas pochmurno i chwilami deszczowo, całe szczęście nie na fotostopach. Zaczynamy podróż trasą widokową wzdłuż fjordu Hardanger, po drodze zatrzymujemy się w ciekawszych miejscach. Pierwszy postój przy wodospadzie Steinsdalsfossen, który jest dodatkowo o tyle ciekawy że nie musimy go podziwiać z dystansu ponieważ ma scieżkę turystyczną poprowadzoną pod wodospadem na taras widokowy. Po drodze przejeżdżamy tunelami, krótszymi i dłuższymi lecz chyba nigdzie w europie nie spotkamy ronda w tunelu poza Norwegią, my zaliczamy dwa. Następny postój o 11.30 w Eidfjord, oglądamy Muzeum Naturalne płaskowyżu Hardangervidda i mamy okazję zobaczyć krótki 20 min. film panoramiczny na ekranie o kącie 225 stopni pokazujący przyrodę Norwegii: fjordy, wodospady, góry, lodowce i jeziora z perspektywy lotu ptaka, wrażenia naprawdę niesamowite. Następny przystanek to słynny wodospad Voringsfossen o wysokości 182m. To jedna z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych w Norwegii, na zdjęcia mamy 15 min. i ruszamy dalej. Przemierzamy płaskowyż Hardangervidda, sceneria charakterystyczna dla obszarów dalekiej północy, brak drzew, liczne wrzosowiska. O 13.45 fotostop w obozowisku Samów, można kupić wyroby z futer, czapki, rękawice, pamiątki lub robić zdjęcia. Do Geilo docieramy o 14.30 i mamy 45 min. czasu na zakupy, posiłek lub zwiedzenie małego skansenu. Dalsza droga prowadzi nas do Sandefjordu i znanego nam hotelu Park Hotel z pierwszego dnia podróży. Na miejscu jesteśmy o 19.15, obiadokolacja o 19.45 i czas wolny na spacer po miasteczku które znamy z dnia przylotu, obowiązkowo trzeba wejść na skałę Prestasen i znowu spojrzeć na panoramę miasta z którym jutro się pożegnamy. dzień 8, od 7.00 śniadanie, do 10.00 trzeba zwolnić pokój. Jest trochę czasu na pospacerowanie po miasteczku które żegna nas słońcem i temp. ok.21'C. O 10.45 transfer na lotnisko do Oslo-Torp, wylot do Polski o 13.00, zaczyna padać deszcz, żegnaj Norwegio. Lądujemy w kraju a tutaj upał, słońce i 34'C Podsumowując Norwegia to naprawdę kraj wyjątkowy, malownicze krajobrazy rodem z opowieści fantasy, niecodzienna architektura, malownicze doliny i majestatyczne fjordy wyżłobione przez cofające się lodowce. Wyjątkowy jest także klimat, podobno ten kogo Norwegia przywita słońcem zawsze będzie tu wracał, mnie to się udało i myślę że wrócę, może tym razem na Lofoty, kto wie. Miłe wspomnienia pozostaną także po ludziach których spotkałem w trakcie wycieczki, rodzinie z niemiec która wracała z Lofotów i razem szukaliśmy wejścia na Prestasen, starszego pana - norwega który osobiście poszedł ze mną drogą pod działo ze statku wielorybniczego i o nim opowiadał, rodzinie Norwegów którą spotkałem na skale Prestasen gdy urządzili tam sobie piknik, małżeństwie Belgów z którymi spacerowałem w kierunku jeziora Mjosa, grupie Kanadyjczyków z wycieczkowca którzy po zejściu na ląd wybrali się jeepami do miejscowości Skei, miłej pani z Sandefjordu która oprowadziła mnie po kościele Sandefjordkirke, polakach którzy pracowali w hotelach a także spotkanych na trasach oraz naszej całej grupie która wybrała się do krainy fjordów