4.9/6 (4 opinie)
Kategoria lokalna 4
6.0/6
Byliśmy z mężem we dwoje. Hotel czysty, blisko morza, spacerkiem można było zwiedzić okoliczne miasteczko. Duży wybór jedzenia które było smaczne. Obsługa była miła i zawsze służyła pomocą. Atrakcje były dla rodzic z dziećmi oraz dla nas osób bez dzieci. Trafiła nam się super pogoda i może szczerze polecić to miejsce.
5.5/6
Mojacar gościł nas w połowie maja - niezbyt gorąco i niewielu gości. Hotel przyzwoity, duże pokoje, jeszcze większe łazienki, pokaźnych rozmiarów restauracja ze stolikami na patio. Całkiem spory przyjemny basen, dużo leżaków. Transfer z i na lotnisko w Almerii perfekcyjnie zorganizowany. Wybraliśmy opcję z dwoma posiłkami dziennie, śniadania i obiadokolacje - dla nas optymalna, jedzenie różnorodne, bez limitów, naprawdę przyzwoite lokalne wina, napoje wieczorem osobno płatne, każdy znajdzie coś dla siebie. Wybieraliśmy zawsze stolik na zewnątrz, wiatr od morza, palmy, niezły widok i towarzystwo zorganizowanych gangów wróbli. Przylatywały na każdy posiłek, ze sprytem i zręcznością potrafiły zwędzić z talerzy pozostawione co smaczniejsze kąski. Mały wróbel lecący z kluską spaghetti w dziabie nie należał do rzadkości. Być może były osoby, którym przeszkadzały bandy małych ptaszków, my uważamy to jednak za urocze i warte zapamiętania. Podsumowując, hotel możemy polecić, przyzwoita obsługa, jednak odświeżenie i mały remoncik tu i ówdzie byłby wskazany. Naprzeciwko hotelu szeroka plaża, pod stopami gruby piasek i drobny żwir. Obawialiśmy się trochę, że oddzielająca hotel od plaży ulica będzie dużym utrudnieniem, niepotrzebnie, jest nieuciążliwa, nie przeszkadza. Spośród dużej oferty hoteli na Costa Almeria wybraliśmy ten ze względu na położenie z dala od zgiełku kurortów, oraz na możliwość włóczenia się po okolicy. Dla amatorów wałęsania się celów wycieczek pieszych czy innych jednodniowych nie brakuje. Zachwyciła nas plaża w tej części Andaluzji, cały wachlarz, rozmaitość i zmienność rodzajów plaży, kolorów skał, zabudowy nadmorskiej. W samym Mojacar idąc z hotelu na południe w kierunku centrum mijamy płyty skalne od zupełnie czarnych do jasno szarych, gruby piasek od czarnego do białego, drobny żwir i całkiem spore okrągłe kamienie o wszelkich możliwych barwach. Polecam blisko trzykilometrowy spacer do starego Mojacar - białego miasta cudnie położonego na wzgórzu. Można skorzystać z lokalnego transportu, autobusy kursują wahadłowo co około pół godziny. Będąc na starym mieście warto odnaleźć ścieżkę na wzgórze z antenami - niezapomniany widok. Polecamy odwiedzić Torre del Pirulicio - starą wieżę strażniczą położoną na południe od centrum Mojacar - około godziny spaceru od ostatniego przystanku lokalnego autobusu przy hotelu Best Indalo. Szlak prowadzi brzegiem morza pośród niesamowitych czarnych i rudych klifów przez Playa de Bolmayor i Playade Mecenas z zabytkową wieżą. Jest to jednocześnie początek szlaku turystycznego biegnącego przez cały Park Cabo de Gata-Nijar, aż do oddalonego przeszło 70 km przylądka Cabo de Gata. Po drodze urokliwe miasteczka San Jose, La Isleta czy Aqua Amarga. Niestety nie przeszliśmy szlaku na piechotę, zapewniam że warto, naturalne wulkaniczne wybrzeże, klify i ostańce naprawdę robi wrażenie nie tylko na miłośnikach geologii. Wypożyczyliśmy samochód w centrum Mojacar przy plaży (sieć europejska) i zanurzyliśmy się w pustynną krainę skał, urwisk i z rzadka rozsianych białych miasteczek. W pamięć zapadła szczególnie: zupełnie różowa plaża na Cala Carbon, Playa de Monsul gdzie kręcono scenę do Indiana Jonesa i Ostatniej Krucjaty, ogromna Playa de los Muertos zupełnie blisko miasta Carboneras, stara kopalnia przy Aqua Amarga. Warto również odwiedzić miasto rybackie Garrucha, około 3 km plażą na północ od naszego hotelu. Na uwagę zasługuje urokliwa, długa promenada nadmorska prowadząca do portu, Nautarum - muzeum morza w zabytkowym zamku, sporo sklepów, również sieciówek. Generalnie wakacje udane, chcielibyśmy wrócić w te okolice, pozostało jeszcze wiele w Andaluzji do doświadczenia wszystkimi zmysłami.
4.0/6
Pojechałam bez większych oczekiwań, chcąc spędzić trochę czasu w zupełnie nowym miejscu w Hiszpanii. Mojácar jest opcją raczej dla osób bez dzieci, sprawnych fizycznie, lubiących dużo spacerować lub leżeć na plaży oraz które mają prawo jazdy i są skłonne wypożyczyć samochód. Dojazdy autobusami są możliwe tak naprawdę w obrębie najbliższych miasteczek, do Almerii nie byłam w stanie dojechać autobusem. Godziny jazdy były absurdalne. Warto jednak zajrzeć do Garruchy. Ogólnie można narobić kroków, opalić się, zjeść dobre jedzenie i pogadać po hiszpańsku albo po angielsku, bo pół miasta to Anglicy. Na plażach jest luz (warto mieć buty do wody), ale w samym hotelu tłok. Na kolacjach szczególnie było mnóstwo ludzi i głośno (jedzenie tematyczne – owoce morza, meksykańskie, hiszpańskie itp., wegetarianie mogą się najeść, ale na śniadania były te same półmiski, sery, wędliny, warzywa, jaja, coś do owsianki, jak kto woli). W recepcji mówią po angielsku, w restauracji hotelowej może 1-2 osoby. Osobiście uważam, że zawsze lepiej jest poznać kilka hiszpańskich podstawowych zwrotów i trochę się osłuchać z językiem, zanim się tam pojedzie. Polecam Mojácar raczej tylko do odpoczynku i spacerów lub jako bazę wypadową, kiedy ma się prawo jazdy. PS Miałam pokój bez widoku na morze, tylko widok na góry i był on świetny. Plus raczej od strony gór jest ciszej, bo wieczorami od strony morza są głośne atrakcje przy basenie do ok. 23.30. Można brać w nich udział, ale ja raczej o 22 byłam już padnięta po 25 km na piechotę.
4.0/6
Hotel bardzo blisko plaży. Okolica raczej plażowa. Daleko od większych miast. Wyżywienie znakomite. Pokoje duże z dużymi i wygodnymi łóżkami. W okolicy miasteczko portowe Garrucha i Mojacar Pueblo warte zwiedzenia. A tak poza tym to kilometry plaży.