5.5/6 (213 opinie)
6.0/6
Ta wycieczka to spełnienie wszystkich moich marzeń z dzieciństwa. Marzeń o spotkaniu z dzikimi zwierzętami, z Masajami. Obserwacji lwów, słoni, żyraf, nosorożców, hipopotamów, a wszystko na wyciągnięcie ręki. Spotkaliśmy prawie wszystkie gatunki zwierząt żyjących na terenie parku. Trudniej o wycieczkę lepiej pokazującą różnorodność afrykańskiej przyrody, kultury i życia mieszkańców. Okazuje się, że nasze postrzeganie Afryki jest bardzo obciążone stereotypami. Ten wyjazd uwalnia od nich. Więcej nie zdradzę, bo to byłoby spoilerowanie. Po prostu przeżyjcie to sami, i sprawdźcie ile jeszcze macie w sobie z dziecka. Bo gwarantuję, że będziecie piszczeć z zachwytu. To zdecydowanie nie jest wycieczka dla ludzi, którzy oczekują komfortu i tylko estetycznych obrazków. Afryka jest różna, nawet bardzo różna. Wymaga tolerancji, akceptacji i otwartości na różnice kulturowe. Po wizycie w Kenii, problemy "pierwszego świata" stają się naprawdę błahe. Łatwiej doceniać miejsce w którym się urodziliśmy. Absolutnie nie żałuję wydanych pieniędzy. Ta wycieczka jest warta swojej ceny. Emocje zostają na całe życie. A smak spełnionych marzeń jest bezcenny.
6.0/6
Podróżujemy z Rainbow od lat, co roku 2-3 razy. Po prawie rocznej przerwie od naszej ostatniej wycieczki objazdowej w styczniu ubiegłego roku po Sri Lance koniecznie musieliśmy się gdzieś wybrać, bo to już była zbyt długa przerwa spowodowana przez pandemię. Wybór kierunków nie był zbyt duży dlatego szukając trasy nic nam nie pozostało jak wybrać Kenię, ponieważ na pozostałych kierunkach, które mięliśmy do wyboru, już byliśmy. Kenia zawsze była w naszych planach, ale zawsze jakoś wybieraliśmy coś innego. Jak nie Azja, to Ameryka lub kraje Bliskiego Wschodu. Teraz w końcu nadszedł czas i na nią. Wycieczka przerosła nasze oczekiwania, a pandemia koronawirusa wpłynęła na nią jeszcze bardziej pozytywnie gdyż zwiedzaliśmy Kenię pozbawioną turystów co zaowocowało ogromną liczbą zobaczonych zwierząt dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wybraliśmy program Kenia Classic, ponieważ na tej trasie Kenii można zobaczyć najwięcej, od Mombasy praktycznie po Jezioro Wiktorii, a każdy odwiedzony park był zupełnie inny i przedstawiał różna przyrodę. Aby się dostać na Afrykański kontynent lecieliśmy liniami Enter Air z Warszawy bezpośrednio do Mombasy z międzylądowaniem w Egipskiej Hurghadzie na dotankowanie i posprzątanie samolotu. Dziesięciogodzinny lot boeingiem 737 jest trochę męczący, ale nie było źle. Samolot nawet wygodny, katering płatny, ale bardzo smaczny i niedrogi. Podróż przebiegła nam dosyć przyjemnie. Po wylądowaniu w Mombasie wieczorem zostaliśmy podzieleni na grupy i rozwiezieni do hotelu na nocleg, z którego rano zaczynała się nasza przygoda z Afryką. Nasza grupka liczyła zaledwie 16 osób, podzieliliśmy się na mniejsze grupy do trzech busików i tak wyruszyliśmy na safari przez Kenię. Podróż do pierwszego parku Amboseli trwała dosyć długo, ale z racji tego, iż grupa się nie znała, mogliśmy bliżej się poznać i wymienić własne doświadczenia w podróżowaniu. Park Amboseli nie jest duży, ale słynie z największej ilości słoni no i z przepięknego widoku na Kilimandżaro. Park bardzo zielony, co rzadko się zdarza o tej porze roku gdyż jest już dosyć sucho...cóż, najwidoczniej aura pięknej przyrody nam sprzyjała. Już na wstępie zaczęły się pojawiać zwierzęta, od stad słoni i żyraf, po ciężko spotykane gepardy czy lamparty. Następnego dnia wcześnie rano rozpoczęliśmy kolejne safari w parku i jak się okazało był to idealny czas na obserwację zwierząt podczas porannego polowania. Zakończeniem udanego safari była wizyta w wiosce Masajskiej gdzie mogliśmy poznać zwyczaje i tradycje tego plemienia, a także zobaczyć jak żyją i czym się zajmują. Po bardzo przyjemnej wizycie i bardzo pozytywnym dniu czekał nas relaks w przepięknej lodgy położonej na obrzeżach parku. Mogliśmy zrelaksować się przy basenie popijając drinki. Kolejnym parkiem na naszej trasie był park Lake Nakuru położony w ogromnej geologicznej niecce zwanej Wielkim Rowem Afrykańskim, który ciągnie się od doliny rzeki Jordan na Bliskim Wschodzie, przez Kenię, Tanzanię, aż do Mozambiku. Dotarliśmy do kolejnej pięknie położonej lodgy, z której po południu udaliśmy się na spotkanie z nosorożcami białymi, z których słynie ten park. Nie musieliśmy długo czekać, nosorożce przywitały nas już na wstępie. W parku zobaczyliśmy też ogromne stada bawołów, gazeli i liczne ptactwo. Park zupełnie inny od parku Amboseli przez co znów zobaczyliśmy zupełnie inną przyrodę. Kolejnego dnia, wcześnie rano wyruszyliśmy na wodne safari po Jeziorze Naivasha gdzie po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć hipopotamy i wiele rożnych gatunków ptaków, a także udało nam się spotkać stado lwów dosłownie na wyciągnięcie ręki. Płynąc motorówkami mogliśmy również podziwiać na brzegu wiele innych zwierząt, żyrafy stojące w wodzie i skubiące listki z drzew, zebry czy antylopy spacerujące brzegiem jeziora. Kolejne safari i znów zupełnie inne od poprzednich, każdy dzień przynosił coś innego i ciekawego, nie sposób było się nudzić. W dalszą drogę ruszyliśmy w kierunku Rezerwatu Masai Mara, najsłynniejszego rezerwatu dzikich zwierząt w Afryce, który wraz z Serengeti po stronie Tanzanii uważany jest za najpiękniejszy park na świecie. Po dotarciu do lodgy i krótkim relaksie wyruszyliśmy na popołudniowe safari. Park głównie porośnięty jest sawanną z pojedynczymi drzewami gdzieniegdzie. Właśnie Masai Mara jest rezerwatem, który oddaje obraz wyobraźni przeciętnego człowieka o Afryce. Z racji tego, że jest to rozległy obszar, tutaj na prawdę musieliśmy "polować" na zwierzęta i wypatrywać je przez lornetki. Tutaj z kolei można było podziwiać stada gazeli czy antylop różnego rodzaju, które pasły się na sawannie. Zdziwieni byliśmy kiedy pojawiły się ogromne strusie, albo gepardy, które w ogóle nie zwracały na nas uwagi spacerując między naszymi samochodami. To był na prawdę przepiękny widok. Dwa dni safarii w tym parku był wisienką na przysłowiowym torcie. Na taką Afrykę czekałem, Kenię, która mnie absolutnie zachwyciła i dzięki której mogłem zobaczyć dzikie zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Kończąc nasze safari udaliśmy się do Nairobi gdzie odwiedziliśmy muzeum Karen Blixen, dom w którym mieszkała autorka książki "Pożegnanie z Afryką". Z Nairobi do Mombasy udaliśmy się samolotem, z którego można było zobaczyć niesamowity widok na Kilimandżaro. Finałem naszej wyprawy był jeszcze jeden tydzień wypoczynku na wybrzeży oceanu w miejscowości Malindii. Wielkie brawa dla biura, które potrafiło zorganizować tak niesamowity wyjazd w dobie pandemii i to za tak rozsądne pieniądze. Jadąc kolejny raz z Rainbow, bo świat zawsze zwiedzamy z Waszym biurem, wiedzieliśmy, że o wspaniałego pilota, organizację i całą resztę nie musimy się martwić. Teraz planujemy już kolejne wyprawy :)
6.0/6
Kenia to niesamowity kraj. W tym jednym miejscu człowiek styka się z mnóstwem emocji… czasem sprzecznych, a czasem tworzących niesamowitą synergię, której nie sposób usunąć z głowy. Zniewalająca przyroda, niesamowite przestrzenie, naturalna, nieokiełznana dzikość z jednej strony i niezmącony spokój z drugiej... a wokół tego wszystkiego wszechogarniająca bieda i proza życia planowanego bardziej „na godziny” zamiast „na lata”. Kenia Classic w proponowanym przez Rainbow wydaniu spełniła wszystkie moje oczekiwania. Oczywiście to nie tak, że wszystko zagrało „jak w zegarku” i była to jedna wielka idylla, ale w tym czasie (druga połowa marca) mieliśmy naprawdę okazję doświadczyć prawdziwej afrykańskiej przygody, której nigdy nie zapomnimy i która tylko wzmogła apetyt na kolejne. Zacznijmy od podziękowań dla wspaniałego pilota - Andrzeja „Andy’ego”. Człowiek – Wulkan z ogromnym temperamentem, wiedzą, humorem, ogólnym luzem i talentem do swobodnego panowania nad sporą grupą różnorodnych charakterów. Bez cienia przesady –idealny człowiek na odpowiednim miejscu! Tutaj +100 punktów do zadowolenia :) Ogólnie trzeba przyznać, że jest to wyjazd wymagający odpowiedniego nastawienia. Tutaj wstaje się czasem o 3:00, czasem o 4:00 nad ranem - rzecz jasna nie codziennie, ale podczas safari 6:00 na pobudkę to już pełen luksus! Zatem zadecydowanie nie jest to eskapada dla lubiących się wylegiwać! Jeśli chodzi o ogólne wrażenie – jak dla mnie poziom komfortu i tak jest ponadprzeciętny, ale trzeba mieć świadomość, ze noclegi w lodgach mogą np. oznaczać domko-namioty (Amboseli), super luksusowe domki (jak w Sentrim Lodge nad jeziorem Elementaita) oraz klasyczne namioty (duże, z częścią sanitarną - jak w Siana Camp w Masai Mara) ale jednak namioty Dla mnie osobiście te ostatnie, to był absolutny „gwóźdź programu” – obóz w gęstym, zielonym lesie, pełnym małp, ptactwa, mangust i parką antylop bushbuck przechadzającą się swobodnie po terenie. Dodatkowymi atrakcjami były: gwałtowna nocna burza u zarania pory deszczowej, praktyczny brak zasięgu, nocne pomruki lwów wokół obozu (według jednego z kierowców) – no ale tego miejsca nigdy nie zapomnę! Lokalizacja noclegów zależy pewnie od aktualnych warunków i obłożenia określonych miejsc. AA Lodge w Amboseli jest na terenie parku – wyjazd na safari to w skrócie „za bramę i przed siebie”, pozostałe lokalizacje wymagały dotarcia do bram parków, ale nie zajmowało to więcej niż pół godziny. Tak czy inaczej udało nam się „ustrzelić” obiektywami nie tylko „wielką piątkę” ale całkiem sporo innych unikalnych gatunków (białe nosorożce nad jeziorem Nakuru, Dropy olbrzymie w Masai Mara itd.) Ekipa kierowców naprawdę daje radę – jadą na ciągłym nasłuchu, mają opanowane wszystkie skróty w parkach, więc jeśli coś się dzieje, to zobaczycie względnie to z bliska. Podobno nie ma już lwów w Amboseli - my zobaczyliśmy wielkiego samca odpoczywającego pod akacjami i samicę z dwójką młodych przemierzającą sawannę. Globalnie wielki plus za program, lokalizacje noclegów i ogólną obsługę. Zasadniczo zabrakło nam tylko parków Tsavo (były w ofercie „Hakuna Matata” – którą zdecydowanie polecam, bo wyprawa do nich w ramach wycieczki fakultatywnej z hotelu na pobycie jest mało opłacalna finansowo…) Wyżywienie jak dla mnie - jak najbardziej na plus! Fakt, mnie osobiście smakuje praktycznie wszystko, ale wybór dań podczas safari powinien zadowolić większość gustów. Owszem jeśli ktoś nie przepada za nadmiarem przypraw i ziół może kręcić nosem, ale do Kenii nie jedzie się na schabowe! Szef Kuchni w Sentrim to podobno wielka postać kenijskiej gastronomii, pozostali też dają radę. Ostateczny werdykt – jeśli zastanawiacie się nad wyjazdem do Kenii – przestańcie myśleć i zacznijcie działać!
6.0/6
Kenia Classic to zdecydowanie wycieczka warta swojej ceny. Począwszy od lotu, przez objazd, na zakwaterowaniach kończąc. Było lepiej niż się spodziewaliśmy. Safari wywarło na nas ogromne wrażenie. Wiedza przewodnika i wykwalifikowani lokalni kierowcy pozwalały nie tylko zrozumieć klimat i kulturę Kenii, ale również czuć się całkowicie bezpiecznie. Przewodnik Krzysztof wykazał się niesamowitym zaangażowaniem. Jego profesjonalizm, wiedza i otwartość sprawiły, że ta wycieczka nie była tylko urlopem, ale wręcz ucztą intelektualną. Człowiek z pasją i nieustanną chęcią zgłębiania przyrodniczych i kulturowych meandrów Czarnego Lądu.