Opinie klientów o Leopard Beach Resort & SPA

5.3 /6
opinii
Atrakcje dla dzieci
5.0
Obsługa hotelowa
5.6
Plaża
5.9
Pokój
5.4
Położenie i okolica
5.5
Rezydent
6.0
Sport i rozrywka
5.7
Wyżywienie
4.2
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

6.0/6

Jacek , Koszalin 06.11.2019

wypoczynek + wyjazd Safari

Hotel super - wspaniała obsługa , jedzenie (szwedzki stół) pyszne dania - duży wybór wzbogacony wspaniałą muzyką przy kolacji, pokoje hotelowe duże dobrze wyposażone czyste i codziennie sprzątane . Zwiedzanie Mombasy nie polecam. Safari super.

5.5/6

Anna, Warszawa 24.01.2019

Leopard

Zabudowa niska ,wsród mnóstwa zieleni.Bardzo czysto.Dodatkowa "cicha"plaża -bez dzieci, głośnych rozmów i muzyki .Jedzenie jednak było dla nas nieco monotonne -angielsko-hinduskie.

5.5/6

Tatiana, Chorzów 04.11.2023
Termin pobytu: październik 2023

fajny hotel

Hotel czysty, pokoje duże, obsługa przyjazna. Jedyne co może wkurzać, to fakt, że każdy napój (nawet w all inclusive) trzeba potwierdzać podpisem. W kranie słonawa woda. Na plus - barek w all inclusive uzupełniany codziennie woda plus napoje butelkowane. Plaża mało klimatyczna i przez pozostałości po rafie konieczne buty do kąpieli. Baseny nie duże, ale nigdy tłoku nie było. Jeden z basenów w strefie ciszy, bez dzieci. Teren hotelu bardzo zielony i zadbany, oczywiście wszędobylskie małpki. W jednym z barów zaprzyjaźniony lemur. Wybó r jedzenia nie za duży, ale zawsze można coś znaleźć dla siebie.

5.0/6

PATRYCJA, CHOJNICE 21.11.2018
Termin pobytu: październik 2018

Rajska plaża, wspaniały wypoczynek i małe awanturki

Hotel bardzo klimatyczny, ładnie utrzymany ogród, bardzo czysto. Domki ( cottage), bloki z pokojami oraz rezydencje tak wtopione w zieleń, że wcale nie rzucają się w oczy. Dwie piękne plaże, jedna, przy jaskini Leoparda, na niej zakaz palenia papierosów, wchodzenia dzieci i głośnego zachowania. Plaża wręcz rajska, zatoczka otoczona skałami- martwą rafą. Ocean gorący i turkusowy. Można było do niego wchodzić, przy minimalnej ostrożności, bez butów. Oczywiście w pewnej odległości cała masa jeżowców i tam już należy mieć buty. Plaża druga, to plaża "głośna", rozgrywki sportowe, "sklepy" plażowe. Nigdy nie było kłopotów z leżakami. Opiekunowie plaży i basenu, przynosili materace na leżaki oraz ręczniki. Basen dość obszerny, czysty i zadbany. Wygodna jest mała odległość między plażą a basenem, bo można korzystać z basenu, leżąc na plaży. Przez pierwsze trzy noce mieszkaliśmy w bloku 6, w standardowym pokoju. Pokój duży, wygodny, ale łazienka dość mała. Problemem był prysznic, który zasłaniała wąska szyba, więc podczas kąpieli woda płynęła po korytarzu. Niestety, była to chłodna woda. Właśnie z tego powodu i po usilnych zabiegach naszego kolegi, niezwykle sympatyczna pani manager zaproponowała nam, trzem parom z Polski, abyśmy przenieśli się do rezydencji. Tak więc kolejne cztery nocy spędziliśmy wspólnie w rezydencji, z trzema sypialniami, ogromnym salonem, ogródkiem i basenem. Obsługa sprzątająca pokoje i zajmująca się dbaniem o rezydencję- celująca. Wieczorem, przychodzili nawet zasłaniać nam zasłony w rezydencji. Basen utrzymany w czystości, codziennie sprzątany. W ramach rekompensaty za brak gorącej wody otrzymaliśmy vouchery do SPA o wartości 50$, czyli półgodzinny masaż pleców dla każdego z małżeństw. My z masażu skorzystaliśmy, był bardzo przyjemny i profesjonalnie wykonany, w tle kojąca muzyka, na łożach kwiaty... No i teraz przechodzą do najdziwniejszej sprawy, jaka nas spotkała. Wszystkie trzy pary miały wykupione dodatkowe all inclusive. Po przyjeździe do hotelu pani z recepcji rozdała nam ulotki z informacjami dokładnymi co nam przysługuje, a co nie, w ramach all inclusive. Ponadto każdy z tych punktów omówiła. Kolejnego dnia było spotkanie z rezydentem Dawidem, który po raz kolejny opowiedział, co wchodzi w all inclusive. Większość klientów hotelu miało wykupione tylko HB ( śniadanie i kolację), albo FB ( trzy posiłki). All inclusive to najszerszy program, obejmujący 3 posiłki oraz napoje. Codziennie do każdego pokoju trafiało 8 butelek napojów ( to znaczy uzupełniano do 8 sztuk, bo jeśli ich nie wypiliśmy, to kolejnych, ponad 8, nam nie dokładano)- dwa piwa, 2 wody, 4 napoje typu cola, fanta, tonic. W all było wymienione jakie piwa są "darmowe" i tu.. przyzwyczajenie do Tuskera , po safari, trzeba było zmienić, bowiem akurat Tusker był płatny. All zawierało jakieś piwo na B oraz Pilsner, w dużych butelkach 0,5l. Ponadto w barach były karty z listą drinków, które można było zamawiać w ramach all. Drinki były przeróżne i pyszne, mohito, cocoloco, daiquiri, campari etc. Zapewne nie były to alkohole firmowe, jednak zupełnie tego nie było czuć. Były na najwyższym poziomie. Podawane z owocami, kwiatami, zawsze z lodem ( spokojnie i bez obaw można było ten lód "wypijać"). Panowie pili rum i na jego jakość też nie narzekali. Obsługa w barach bardzo sympatyczna, czasem trochę powolna, ale cóż- taki klimat. W restauracji Horizon codziennie jedliśmy śniadania. Były one standardowe, jajka, naleśniki, owoce, jakiś ser i wędliny, masło, warzywa i pieczywo,soki, ponadto w dziale owoców mango smoothie, jogurt. Spokojnie można się najeść. Kwestia kolacji, które też podawano w Horizon to niespecjalny powód do chwały. Najmilszym elementem była codzienna muzyka na żywo, czasem naprawdę piękna. Posiłki bez elementu wykwintności. Prawie ciągle to samo, dużo indyjskiej kuchni ( dal, masala, chapati), jakaś ryba, jakieś mięso, stanowisko z makaronami. Jedzenie było dobre, ale na pewno nie godne zapamiętania. Do kolacji zawsze zamawialiśmy wino. Przez pierwsze 4 wieczory, przynoszono nam je szybko i sprawnie. Natomiast później to już była jakaś katastrofa. Wino otrzymywaliśmy właściwie po jedzeniu. Brakowało kieliszków i szklanek. Kelnerzy nie nadążali-to niespotykane w 5 * hotelu.. Jak szkło było, to było niedomyte, pochwytane, trzeb było pić z przymrużeniem oka. Jedna kolacja na 7 dni przypada na restaurację ala carte, do wyboru jest tajska i indyjska. Wybraliśmy tajską. Trzeba się było na nią zapisać do południa w dzień, w który chciało się z niej skorzystać. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy w restauracji byliśmy jedynie my, nasza szóstka. Na wszystkich stolikach paliły się świece, ale żaden inny gość nie pojawił się na kolacji. Dania wybraliśmy z karty, jednak wcale nie przypominały tajskich dań, były mdłe, niedoprawione i niespecjalnie smaczne. No, ale nie były też niedobre, znowu takie nijakie. Obsługiwał nas kelner, bardzo sympatyczny ( no miał aż sześcioro gości. No i kwestia lunchy. Powiedziano nam, że możemy korzystać z trzech restauracji: Horizon ( ta stołówka z nijakim żarciem), Pasta e Pizza Tornati oraz Pool Bistro bar. W tych dwóch barach podawano, jak nazwa wskazuje- pasty i pizze, a także rozmaite inne potrawy: quesadillas, steki, krewetki smażone w kokosie. Postanowiliśmy, że będziemy korzystać z tych barów, bowiem dość mieliśmy tego "rozmemłanego" pożywienia w Horizon. Po przeczytaniu karty ( w której zaznaczono gwiazdkami potrawy, jakie nie wchodzą do all inclusive, typu lobster czy krewety) próbowaliśmy zamówić obiad. No..... i od razu nam powiedziano, że nie możemy tam jeść. My pokazaliśmy kartkę otrzymaną z recepcji, gdzie wymienione 3 miejsca przedzielone angielskim słowem" or" które wg nas oznaczało "lub". Obsługa jednak się upierała, wyrzucała nas z baru, po wielu rozmowach, wyjaśnieniach, telefonach w końcu nas obsłużono. Tak więc kolejnego dni poszliśmy tam znowu, sądząc, że sprawa jest już jasna. Jednak NIE!!!! Takie wyrzucanie trwało całe 5 dni ( jednego dnia jedliśmy w Horizon, jednego dnia byliśmy na Wasini, więc wcale nie jedliśmy w hotelu). Dzień w dzień awantura, wyrzucano nas, my zostawaliśmy i zawsze tam ostatecznie jedliśmy. Ostatniego dni przyszedł manager, wezwany na miejsce. Kolega, biegle władający angielskim rozpoczął z nim rozmową. My swoje, on swoje. Kolega zażądał, aby manager nam wprost powiedział, że nie możemy tam zjeść. Wówczas chcieliśmy wystąpić do Rainbow o wyjaśnienia. Manager jednak oświadczył, że on nam tego nie powie. Rozumie się samo przez się, że jeśli w menu są potrawy nie wchodzące do all, to oznacza że pozostałe są zawarte w all. Dodać należy, że wszędzie trzeba za każdym razem podpisywać kwitki z kasy, takie paragony. za każde piwo, każdy drink, każdą pierdołę. Taka zasada- robiliśmy to zawsze. Czasem zapomnieliśmy, wtedy barman czy kelner gonił nas, bo on musiał mieć "kwitek" podpisany. Zawsze podpisywaliśmy wszystkie "kwitki", ale oczywiście ich nie dzieliliśmy, podpisywała jedna osoba za 6 osób. Kolega poszedł nawet do kasy sprawdzić, czy nie ma czegoś do zapłaty. Powiedziano mu, że nie, a on tego dnia podpisywał alkohole jakie piliśmy, jedzenie w tym barze, skąd nas wyrzucano. Absurdem było to, że manager, wezwany do baru, oświadczył nam, że przekroczyliśmy all inclusive!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! SZOK.... mąż się ucieszył, bo mówi, że w żadnym miejscu na świecie nam się to nie udało, bowiem wydawało nam się, że all inclusive przekroczyć nie można. A jednak...... wtedy zaczęłam patrzeć na ceny na tych kwitkach. I tak, piwo było po 300 ( 3$), ale już mohito po 1500 ( 15 $), kieliszek wina domowego po 600 ( 6 $). Obsługę nagradzaliśmy napiwkami, byli zadowoleni. Po rozmowie z managerem w barze i po zjedzeniu posiłku, wróciliśmy do spokojnego wypoczynku. O tym fakcie poinformowaliśmy smsem rezydenta Dawida, i ten potwierdził, że mamy all i nie może się ono nam "skończyć". Jakież było nasze zdziwienie, kiedy w momencie wykwaterowania przedstawiono nam "kupkę" paragonów do zapłaty. Wszystkie napoje były wykreślone z zapłaty ( no bo zawierały się w all), a posiłki do zapłaty. Skontaktowaliśmy się z rezydentem Dawidem, który powiedział, że jest to sprawa między biurem a hotelem, bo my mamy all inclusive wykupione. Ostatecznie nic nie zapłaciliśmy. Co ciekawsze nie wszystkie nasze zamówienia były "do zapłaty", potraktowano to wybiórczo. Hotel to miejsce sprzeczności- kojąca atmosfera, rajska plaża,przemiła obsługa, pyszne drinki, przyjemne pokoje z połączeniem całkiem zbędnych nerwów z powodu absurdalnych sytuacji przy lunchach. Ostatniego dnia wyjeżdżaliśmy z hotelu o 16.30 i pani manager pozwoliła nam bezpłatnie pozostać w rezydencji do godz. 15. To było niezmiernie miłe i godne 5*. Należy tu podkreślić bardzo profesjonalne podejście rezydenta - pana Dawida, który bezzwłocznie zajął się problemem, szybko odsunął go od nas.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem