4.7/6 (39 opinii)
Kategoria lokalna 5
6.0/6
Hotel spełnił nasze oczekiwania, czysty, przestronny pokój, jedzenie urozmaicone, czasami brakowało pod koniec jakiś potraw, ale to normalne że pół godziny przed zamknięciem czegoś nie ma, plaża przepiękna. Chociaż brakowało leżaków na plaży. Obsługa bardzo pomocna.
6.0/6
Hotel ładnie położony na rozległym terenie ,dużo zieleni ,niska zabudowa, 2 piętrowe budynki rozrzucone po całym terenie ,2 baseny ,2 sklepy z pamiątkami ,rumem, cygarami itp-ceny ustalane państwowo więc podobne ,a niekiedy niższe jak na bazarach -obsługa wg mnie b dobra, przyjazna ,miła ,szczególnie Susi na stołówce - ,Jedzenie całkiem dobre ,każdy znajdzie coś dla siebie, super ryby ,jajka na wszystkie możliwe sposoby ,warzywa raczej podstawowe ale wystarczające ,estetycznie podane .Pokój to wielki plus+++, przestronny , w stylu kolonialnym, oprócz łóżek kanapa 3-osobowa ,stół ,z osobną garderobą -żelazko ,deska do prasowania,łazienka duża -patrz zdjęcia ,bogaty program rozrywkowy ,w ciągu dnia rózne zajęcia sportowe-nie korzystałam ,wieczorami muzyka na żywo -głównie rytmy kubańskie -jedyny minus to plaża ,niestety w tym miejscu nie bardzo szeroka -tylko 3 rzędy leżaków -ogólnie dostępne, 10 min spacerkiem do Mariny -centrum handlowe,jachty ,katamarany ,do Varadero lokalny autobus kursujący cały dzień co 30min -bilet ważny na cały dzień
6.0/6
Jestem zachwycona ośrodkiem Playa Alameda. Ośrodek jest zadbany, składa się z wielu małych domków dwupiętrowych, z żywopłotem z krotonów, które uwielbiam. Pomiędzy nimi są mini bary, basen, stołówka. Do plaży jest kilka kroków, a woda/piasek wygląda jak z katalogu -- ładniejszej nie widziałam. Trafił nam się pokój z widokiem na ocean. Mieliśmy problem z zamykaniem drzwi (czasem karta zaskakiwała za ktorymś razem), ale były to detale, które nie psuły nam pobytu. Obsługa była bardzo miła i pomocna. Z jedzenia również byliśmy zadowoleni - zwłaszcza omlety smażone z wybranymi dodatkami przypadły mi do gustu. W hotelu można korzystać z takich samych gniazdek jak w Polsce. Warto zabrać ze sobą butelkę termiczną, bo woda z kranu nie jest pitna, a w pobliżu nie ma gdzie kupić zapasu mineralnej:)
5.5/6
Kuba ma niesamowity potencjał turystyczny, karaibskie warunki, gorące morze, piękne plaże, rafy koralowe, słońce gry u nas zima... Nie spodziewałem się jednak, że zobaczę jeszcze kraj pod terrorem komunistycznym, gdzie są sklepy z kartkami na żywność, sklepy które przypominały nasze w czasach największego kryzysu, albo takie, gdzie oprócz sprzedawcy były tylko szczoteczki do zębów. Piękne stare budynki, kolonialna zabudowa, kościoły mające po 400 -500 lat i totalna bieda, biedna wieś, gdzie chłop jak ma konia, to nie stać go już na siodło. Kapitol większy od amerykańskiego, hotel National, gdzie przebywali najważniejsi bosowie mafii z USA, gdzie dzieją się sceny z III części ojca chrzestnego. Knajpki i uliczki, gdzie uwielbiał przebywać Hemingway, samochody z lat 40-50 dwudziestego wieku, które są w posiadaniu rodzin od trzech, czterech pokoleń i które data im utrzymanie jako niezwykłe taksówki. I w końcu ludzie, zawsze uśmiechnięci, życzliwi, zawsze witają się hiszpański "ola!", chętni, żeby pomóc, zupełnie inaczej niż w krajach arabskich, gdzie kelnerzy i stewardzi sprawiają wrażenie, że są za karę, a sprzedawcy na ulicy są nieznośnie natarczywi... Wielokrotnie w ciągu dnia na żywo kubańskie rytmy, soliści, zespoły i ten kubański ala jazz. Aha, ważne, w hotelu nie ma dzieci, bardzo mi to odpowiadało.