5.3/6 (270 opinii)
Kategoria lokalna 4.5
6.0/6
Wyjazd zaliczam do najlepszego super hotelu wszystko było dobrze jedzenie każdy znajdzie coś dla siebie piękna plaża fajne baseny obsługa chłopaki w barze jak i na sali zarabisci. Pozdrawiam
6.0/6
Było OK
6.0/6
Hotel bardzo przyjemny personel również polecam hotel super pogoda rowniez plaża bardzo ladna
5.5/6
EGIPT - MARSA ALAM - Hotel FLAMENCO BEACH & RESORT 21.12.2019 (1) Pomysły na taką formę spędzania zimowego bożonarodzeniowego czasu plątały mi się po głowie już od jakiegoś czasu. Nart mam dość, bo tylko moi synowie wiedzą, a i to nie wszystko, ile się na nich najeździłem i wymarzłem. Pora na inne cudawianki. Wieczorem jeszcze przed wyjazdem łyknęliśmy z wypożyczalni najświeższy odcinek "Watachy" i usnęliśmy. Pobudkę mieliśmy już o 1.00 i pokrótce gnaliśmy już drogą na "Ostrołękę", oj co ja piszę na Okęcie. Parking, droga na lotnisko, odprawa, wąchanie perfum na bezcłówce, spotkanie z Biedroniem, który leciał akurat w inny kierunku i już siedzieliśmy w samolocie. No, i zaczęło się! Co? Ano upychanie bagaży podręcznych w nadgłówkach, jakby ich kurna nie można było nadać normalnie przy pobieraniu kart pokładowych, jako bagaż główny! Nałazi się taki potem z tym bagażem w tę i we w tę, po tych barach, sklepach, kioskach, Baltonach! Pytam się po co? Przecież za to zapłaciłeś już w Rainbow. Steweardessa 4 dych Ci za to nie odda! Będzie targał i kłócił się z innym i gada taki, że to nie tamtego półka... Wreszcie po ponad 4 godzinach dolecieliśmy do Arabskiej Republiki Egiptu, bo tak nazywa się ich Rzeczypospolita. Powierzchnia tego kraju jest ponad 3x większa od Polski, bo ma ponad milion km kwadratowych. Mieszka tu ponad 100 mln zarabizowanych rdzennych Egipcjan. I pomimo, że nie mają 500+, to rodzi się ich 3-4 razy więcej niż umiera. Ponad 90% to wyznawcy islamu, a niepodległość uzyskali w 1922 roku. Po niespełna 2 godzinach jazdy z lotniska dotarliśmy do naszego hotelu, ale jego miejsce ma tyle wspólnego z Marsa Alam, co Mars z Saturnem, albo PIS z PO. Co to za miejscowość czy miasteczko kij wie. Na kopercie z recepcji mam napisane Kilo 7. Próbowałem rozszyfrować te haczki czy wężyki na tablicach przed wjazdem do City, ale za każdym razem nazwa miejscowości nie wychodziła mi inna, jak " Żmijowisko"... Juz na miejscu w Hotelu Flamenco kupiłem za 12$ internet na tydzień na smartfona, żeby mieć kontakt ze światem i klepię teraz relację na komórce (i raz trafiam paluchem, raz nie), bo na laptopa ani ja, ani żaden z 4 Faraonów w recepcji za kolejne 12$ ni jak nie mogło zainstalować wifi. Przyszedł nawet potem taki jeden mądrzejszy InfoFaraon, ale też nie dał rady. Kicha z pisaniem, że hej! W hotelu pokoje przestronne, czysto i ta cisza. To nie taka cisza, jak na dyżurze w szkole, albo na pierwszej przerwie obiadowej o 11.30! A whisky w barze jest rewelacyjna! Jutro Wam powiem, co to jest za wiktuał i skąd pochodzi, bo po łyku zostaje Ci długo jeszcze rewelacyjny smak, a język napawa się wyjątkowym kunsztem jej wytwórców. Kolacja była wyśmienita. Wybór spory. EGIPT MARSA ALAM - HOTEL FLAMENCO 22.12.2019 (2) Tak, tak! Dla Was, to tylko relacja, felieton! Ale kurde, że dzień w Egipcie zapierdziela, szybciej niż Ci się wydaje, tego nie rozumiecie, no nie złapiesz, no nie wytłumaczę Ci!!! Bierzesz whisky z baru, dyskutujesz, basenujesz, o i już lunch, kilka zdań i już obiadokolacja. Bazujemy nad rafokoralowym wybrzeżem Morza Czerwonego, ale to nie piaszczysta plaża. Spotkanie i raibowowy wykład naszej expressrezydentki sprowadziły nas wszystkich wycieczkowiczów do parteru, kiedy wtłukła nam do głowy, że do Luxoru startujemy rano o 5.10? Wbiło mnie w podłogę! Kończę! To, że mnie komary kąsają w nocy, rozumiem, ale żeby moją żonę??? Tu się jazda skończyła! Rąbią nas "Obojga Narodów". Kładę się spać, po wybyczeniu na plażach. Jutro o 5.10 odpalamy na Luxor! EGIPT - LUXOR 23.12.2019 (3) Budzik zadryndał o 4.30! Ledwie się człowiek położył, a tu już na nogi! I kochani, żebym wiedział, że podróż do Luxoru będzie trwała ponad 5 godzin!!! To bym tyłka z hotelu nie ruszył. Rezydentka mówiła przy zakupie wycieczki, że będziemy jechać 3,5 h. Ale, jak autokarem z półgodzinną przerwą na toaletę, można pokonać w Egipcie 380 km w 3,5 h? Gdzie jeszcze po drodze masz kontrole wojskowe z kałachami, około 100 progów zwalniających, a już przed samym Luxorem punkty kontrolne przez około 100 km są na każdym skrzyżowaniu i musisz zwolnić do 5 km/h. No, ludzie! Tylko z taką wiedzą, kto by wykupił wycieczkę??? Autokar miał być o 5.10, a przyjechał z "grecką" dokładnością o 6.00! Wrrr! Jechaliśmy i jechaliśmy przez pustynny krajobraz o księżycowym charakterze, aż do kanałów Nilu, który jako najdłuższa rzeka świata płynie przez 10 państw. Nil ma 6671 km długości. To sześć razy więcej niż Wisła lub prawie tyle co odległość z Warszawy do Nowego Jorku! Tu zrobiło się dopiero zielono i podziwialiśmy sposoby i rodzaje upraw ichniejszych rolników. W Luxorze najpierw zwiedziliśmy gigantyczną Świątynię Karnakau z aleją sfinksów i salą hypoksylową. Zgłodniali zajechaliśmy na obiad do chinese restaurant, a dalej ostatecznie przeprawiliśmy się stateczkiem przez Nil, by ruszyć autokarem do Doliny Królów, gdzie znajdują się grobowce faraonów, no takich lokalesów Ramzesów Prezesów. Po drodze podziwialiśmy jeszcze Kolosy Memnona. Dalszym punktem zwiedzania była monumentalna Świątynia Królowej Hatszepsut. Wymęczeni zajrzeliśmy jeszcze do fabryki alabastru, a stamtąd w drogę powrotną... Ja pisząc tę relację jestem już po późnej kolacji, a inni jeszcze jadą do swoich hoteli w kierunki Marsa Alam... Współczuję! My wsiadaliśmy rano do autokaru ostatni, a wysiedliśmy, jako pierwsi... EGIPT - WIGILIA - 24.12.2019 FLAMENCO BEACH & RESORT (4) Dziwnie tak jakoś odbiera się od rana bożonarodzeniowe, muzyczne akcenty przy basenie w afrykańskim kraju. Inaczej. Ale coś, za coś. Egipcjanie naprawdę dwoją się i troją, by jak najbardziej zaakcentować, a może i zrekompensować nam nastrój tego wyjątkowego dnia. Mikołaje i Mikołajki w czerwonych czapeczkach popierdzielają po całym resorcie, wykonując swoje obowiązki. My przynajmniej nic nie musimy. Dzisiaj dochodzimy do siebie po luxorskim hard corze, jak kowboje z Bonanzy. Dla młodych - Bonanza, to taki western był. No i masz! Teraz tłumacz, co to był western! Ale, ale już na basenie pojawił się Santa Claus! Rozdaje najmłodszym słodkości. Nas też symbolicznie obdarował, a dalej zamiast na tradycyjnych reniferach, ruszył po plaży na wielbłądzie w towarzystwie śnieżynek. Atrakcja, jakich mało. Super! Jak wcześniej wspomniałem - inaczej! Byczyliśmy się dopołudniowo w akcentach egipskiej i powtarzam lepszej niż szkocka whisky. Po obiedzie ruszyliśmy na długie, wnikające w Morze Czerwone, molo. Z góry widać było pływające w rafie rybki, które mieniły się wszystkimi kolorami, tak u nas przez sporo dziwaków nielubianej - tęczy. Jutro będziemy je podziwiać, w naturalnych warunkach, nurkując. Bożonarodzeniowe Polaków rozmowy przy drinkach Highlands Whisky Red wypełniły nam popołudnie. Na TVP Polonia, bo jest tu dostęp w telewizorze do tej polskiej stacji, z nostalgią wysłuchaliśmy przepięknych kolęd z Peplina. To jeszcze bardziej przypomniało nam nasz tradycyjny, polski charakter wigilii, tu w Egipcie. Po prostu Merry Christmas!!! Polsko-niemieckie pojednanie podczas kolacji wigilijnej, to także było wydarzenie, bo wśród gości hotelowych przebywają tu właśnie ziomki Angeli Merkel. Kunsztowne, smaczne, z wielką pieczołowitością przygotowane przez tutejszych Makłowiczów, Gesslerów, Moranów, Okrasów czy Ewa gotuje, acz lekkie jadło konsumowaliśmy do syta, choć brakowało mi naszego polskiego karpia!!! Dalej ludziska ruszyły w pląsy muzyki ze starej płyty i egipskiej na żywo. Na plażę ponoć przyszli Trzej Królowie KMB, ale nas już tam nie było. Wróciliśmy bowiem do pokoju sprawdzić stan liczebny komarów. Korzystając z mocy wszechmogących skarabeuszy wytłukliśmy skurczybyków i zalegliśmy w egipskich łożach. Jutro Boże Narodzenie! EGIPT - BOŻE NARODZENIE - Hotel Flamenco - 25.12.2019 (5) Żeby nie było, że nie było, to zrobiłem na śniadaniu zdjęcie tradycyjnej choinki. Potem, z prawdziwymi planami nurkowania, zalegliśmy najpierw na basenie, ... no i tak już zostało. W pierwszy dzień świąt nie ma się co zmuszać do czegokolwiek, uznaliśmy gremialnie i z perspektywy basenu obserwowaliśmy polowanie ibisów na owady przy akompaniamencie whiskowych drinków. Niech się organizm nacieszy promieniami słońca. Jutro też jest dzień. A chcę Was przestrzec przed wodą w Egipcie. Pijemy tylko i wyłącznie butelkowaną. Ta w kranach jest tzw. przemysłowa i nie nadaje się do picia, nawet po przegotowaniu. Znajoma po przyjeździe do hotelu przycwaniakowała, przegotowała i zrobiła sobie... herbatę z tej z kranu. Nie chcielibyście oglądać jej widoku przez cały następny dzień! A tu jak się pytają, jak się nazywam, to wszędzie mówię, że Piotr. A guzik jestem nie Piotr. A oni ok. ok. Piotr, to taki mój kolega z pracy, który bywał wcześniej w Egipcie, niż ja. Jakby coś było nie halo, to będzie na niego... 124 potomek Ramzesa, jak zapytał mnie w Dolinie Królów: "Skąd jesteś Wiesiek?" No, to odpowiedziałem, że z Piotrkowa Trybunalskiego - Poland. A on na to: "A znasz może takiego Piotrka from Poland?" No, mówię, że tak! To on do mnie: "No, to chodź do grobowca na jednego!" O ja pitolę, jak spierdzielałem... Wiatr wygonił nas równo z początkiem zachodu słońca znad basenu do pokojów. Pomimo super ciepełka w dzień, niektórzy dostawali już gęsiej skórki. Po trzy szybkie bomby w barze i już byliśmy w pokojach. Jeszcze odpoczynek, kolacyjka, jakieś wieczorne niezobowiązujące, spontaniczne spotkanko... i ajciu. EGIPT - 2 DZIEŃ BOŻEGO NARODZENIA - Hotel Flamenco - 26.12.2019 (6) Teraz już dokładnie wiem, że miejsce, w którym się znajdujemy ma nazwę El Quseir. Do centrum tego miasteczka wybierzemy się właśnie jutro po obiedzie. Mieszkamy, dla ścisłości w części Resort, nie Beach. Beach jest przy głównej recepcji, głównej restauracji i przy jedynym podgrzewanym basenie. Resort znajduje się w drugiej części przechodząc przez drogę, tam też jest basen, ale nie podgrzewany. W części Resort można korzystać także ze śniadań, lunche i kolacje są w części Beach. Dobrze mam z Internetem. Hula mi też w pokoju, który jest akurat blisko routera wifi w przybasenowym barze i to wcale nie z okazji świąt. Inni takiego luksusu nie zażywają. Mieszkają po prostu źle. Toteż popylam sobie po facebooku, aż miło i wszystko wiem, co się u Was Moi Kochani dzieje. No, takie internetowe, acz i turystycznie wyluzowane czasy. Kiedyś mogłem sobie pomarzyć o np. takiej Dominikanie, Egipcie czy Tajlandii. Pozapierdzielać palcem po globusie i tylem się wtedy napodróżował. A teraz? Jestem tu i tam, a nieistniejący wtedy Internet, hula sobie obecnie wśród pustynnych piachów. Z innej beczki. Trochę głupio tutaj, kiedy zbliżasz się do drzwi w hotelu, a otwiera ci je blisko 70-letni Egipcjanin, podrywając się z uśmiechem z krzesła, na którym dyżuruje na cały etat. Tak jakoś czujemy się wtedy niekomfortowo. Ale, co zrobisz, jak nic nie zrobisz. Co kraj, to obyczaj. Do południa, najpierw wiało i było nieprzyjemnie, podziwialiśmy bezkres morza i opalaliśmy się. Za to potem wiatr ustał i polecieliśmy ponurkować. Pożyczyłem od Pawła (dzięki Paweł) maskę i już po chwili byłem w innym świecie. Rafa tu na wybrzeżu jest rewelacyjna. Gdzie się nie obejrzysz różnokolorowe rybki nasączone tak intensywnie jaskrawymi barwami, że nie wiem jaki diabeł-artysta, to malował. Jakąś politykę napewno stosują one tu w tym hydrosystemie, ale zapewne zdecydowanie lepszą niż ludzie, patrząc choćby na ekologię. EGIPT - Hotel Flamenco, a potem - wycieczka do El Quseir 27.12.2019 (7) Rano korzystaliśmy z tego, po co tu niewątpliwie przylecieliśmy, czyli słoneczko, basenik, podziwianie rafy, whisky i rozmowy na tematy różniste. Czas szybko mijał i po obiedzie o 13.30 już siedzieliśmy w busie, który wiózł nas do najstarszego miasteczka nad Morzem Czerwonym El Quseir, by poznać, historię, panoramę typowego egipskiego miasta, warunki, zwyczaje i ekonomię życia Egipcjan. Przebrali nas w egipskie stroje galabije. Byliśmy w najstarszym meczecie miasta i chrześcijańskim kościele koptyjskim. Po chwili przetransportowali nas do restauracji rybnej, wg mnie na gwiazdkę (- 10 Micheline), ale było dobrze i smacznie (kalmary, ryby, krewetki). Była wizyta w lokalnej perfumerii, olejkarni, herbaciarni. Był bazar, sklepy z duperelami, a na koniec kawiarnia. Pożal się Boże! Wypiliśmy po kawie z kardamonem, z fajki wodnej niestety nie skorzystaliśmy. Ludzie! Jak oni tam żyją??? Masakra! Teraz już wiem, że kobiety są z Venus a mężczyźni z Marsa... Alam... 7.30 startujemy z hotelu autokarem na lotnisko. Jakby coś, to pod telefonem będę w Polsce około 16.00. Cześć! Dobrze, że kolega Krzysiek udostępnił mi Internet, bo te Beduiny z recepcji już mi go odcięły...