Opinie klientów o Na szlaku piękna

5.6 /6
216 
opinii
Intensywność programu
5.5
Pilot
5.6
Program wycieczki
5.7
Transport
5.4
Wyżywienie
4.9
Zakwaterowanie
4.9
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

6.0/6

Ewa 03.02.2018
Termin pobytu: luty 2018

Na wyjątkowo pięknym szlaku!

Wyprawa idealna dla osób ciekawych świata, chcących doznać niesamowitych wrażeń, jednak jednocześnie wymagająca dobrej kondycji (m. in. wczesne wstawanie, wysokość 3500-4900 m n.p.m., podchodzenie pod strome, kamieniste zbocza, długie przejazdy). Niezapomniane widoki, baśniowa sceneria, której nie oddają nawet najpiękniejsze zdjęcia. Bardzo polecam, sama chętnie bym powtórzyła ten program :)

6.0/6

Beata J. 31.12.2014

Wycieczka zachwycająca !

Wycieczka zaskoczyła mnie niezwykle pozytywnie. Piękno krajobrazów powala. Pustyna Atacama powala.Trochę można poczuć się skautem, choć oczywiście w lekkim wydaniu. Jedyny minus to choroba wysokościowa. Praktycznie przez kilka dni byliśmy na wysokości ponad 4 000 m. I nawet ponad. Program bardzo dopracowany. Niestety mieliśmy pecha w Sucre, gdyż z powodu pogody i braku systemu naprawadząjącego samoloty zamknięto lotnisko. Do La Paz jechaliśmy całą noc autobusem. Wypadł nam jeden z czterech lotów miejscowych. Intensywność wycieczki b. duża. Ranne pobudki co drugi dzień. Ale warto nie dospać, bo atrakcje rekompensują niewygody. Mieliśmy też fantastyczną przewodniczkę Agnieszkę Ciećwierz - osobę na swoim miejscu. Inteligencja, wiedza, kultura osobista, opiekuńczość, przedsiębiorczość i zaradność - to tylko główne jej cechy. Polecam wycieczkę. Wspaniałe wspomnienia.

6.0/6

Tamara i Heniek 29.03.2018
Termin pobytu: kwiecień 2018

Bo pięknym on był – Chile, Boliwia i Peru … w Chile Wędrówkę w Świat Piękna rozpoczęliśmy w stolicy Chile - Santiago de Chile. Choć okrutnie zmęczeni po długiej podróży, z ogromną ciekawością i entuzjazmem przemierzaliśmy ulice tego miasta, podziwiając jego panoramę ze wzgórza San Cristobal i zajadając się pierwszymi przysmakami południowoamerykańskiej kuchni. Kolejny dzień rozpoczęliśmy od przelotu do Calamy i przejazdu przez Atacamę - najbardziej suchą pustynię świata. Droga do Miasteczka San Pedro de Atacama była niezwykle malownicza - dominowały wszelkie odcienie różu i biel boraksu. Nie sposób było oderwać oczu od widoków za oknem busa. Samo miasteczko bardzo przypadło nam do gustu. Niska, gliniana zabudowa, brukowane uliczki i górujący nad całą okolicą majestatyczny wulkan Licancabur. To tu po raz pierwszy żuliśmy liście coki. Po południu minęliśmy Zwrotnik Koziorożca i obserwując z zapartym tchem widoki za oknem dotarliśmy do leżącej na wysokości ponad 4000m nad poziomem morza Laguny Miscanti i Miniques. Naszym oczom ukazał się niezwykły widok. Kolor wody na tle wygasłych wulkanów wydawał się wręcz nierealny. Do tego złociste trawy porastające okolicę, cudowny błękit nieba... Wtedy doszło do nas dlaczego wycieczka nosi taką nazwę. Kolejny dzień rozpoczynamy bardzo wcześnie, by zdążyć przed wschodem słońca na niezwykły spektakl - gejzery El Tatio. Widok wrzącej w szczelinach ziemi wody i wydobywające się kłęby pary, w połączeniu z mroźnym powietrzem, robiły ogromne wrażenie. Po wschodzie słońca śniadanie a dla chętnych kąpiel w gorącej wodzie. Następnie kolejna, malownicza trasa do Doliny Księżycowej i Doliny Śmierci. Na deser jeszcze malownicza Laguna Chaxa, która jest siedliskiem flamingów... Potem była Boliwia, ale to niżej... … a w Boliwii … punkt graniczny między Chile i Boliwią to szopa tuż pod szczytami kolorowych gór. Przesiadamy się w jeepy. Już kilka minut później szeroko otwieramy oczy z wrażenia – przed nami zachwycająca Laguna Blanca. Kolejne kilkanaście minut i docieramy do Laguny Verde. Cały dzień, choć spędzony głównie w toyotach, przynosi nowe doznania wzrokowe, przyprawia o kolejne dreszcze emocji. Widok na Lagunę Colorado powala pięknem, kolorytem fioletu zmieszanego z purpurą… i te flamingi… Niesamowite są też gejzery siarkowe, choć zapach do przyjemnych nie należy… Trasa tego dnia wiedzie przez kompletne bezdroża, pustynię, ale widoki nie pozwalają naszym aparatom odpocząć. Pustynia Salwadora Dali, kolory gór, wulkanów i formacje skalne są tego dnia naprawdę niezwykłe… Późnym wieczorem docieramy do miasteczka Uyuni. Rano wizyta na cmentarzysku lokomotyw i zwiedzanie najbardziej znanego solniska na świecie. Przejazd jeepami po słonym jeziorze ponad 100km jest nie lada gratką, ma się wrażenie, że poruszamy się po skutej lodem tafli jeziora, lub morza, bo chwilami nie widać nic poza bielą ziemi i błękitem nieba. Zaliczamy niezwykłą formację skalną na środku solniska, obrośnięta wielkimi kaktusami, wygląda jak obca planeta… sesja foto, wizyta na punkcie Rajdu Dakar i kawa pod zachodzącym słońcem to smakowite zakończenie dnia... La Paz, stolica Boliwii, położona wysoko, między wzgórzami, czaruje kolorytem, różnorodnością, ludźmi, systemem komunikacji gdzie zamiast metra funkcjonuje, łącząca wszystkie dzielnice miasta, kolejka linowa. Przejazd nią daje wyjątkowe wrażenia. Trudno się dziwić, że zostało wybrane w prestiżowym konkursie na Siedem Cudów Świata w kategorii: miasta. Zwiedziliśmy dolinę księżycową, muzeum instrumentów a wizyta na targu czarownic tylko dodała smaczku... Kolejnego dnia to podróż w przeszłość; wizyta na stanowisku archeologicznym w Tiahuanaco z Bramą Słońca, z wizerunkiem boga Wiracochy i Monolitem Poncea… Potem obchód stanowiska w Puma Punku. Wielu naukowcom nieprawdopodobne wydaje się, aby te precyzyjne, ważące kilkaset ton, bloki kamienne wykonali prymitywni Indianie, zamieszkujący te tereny przed setkami lat. Wiele z tych monolitów wygląda, jakby powstały przy użyciu nowoczesnej technologii... rodzące się wyobrażenia o ingerencji „Obcych” w ich budowę rozniecają fantazje z tym związane. … został przejazd wzdłuż Jeziora Titicaca i docieramy do granicy boliwijsko-peruwiańskiej… jaki tu był "Sajgon", kilku z nas się zgudbiło... a niżej opowiemy o Peru… … i w Peru …wertepy, że chodzenie, bez patrzenia pod stopy, może skończyć się zwichnięciem nogi… „ulica” - po obu stronach rozłożone kramy, pośrodku też, z wszelakim towarem; ciuchy, pamiątki, słodycze, żarcie, resztki zwierząt jako amulety… tłumy, tysiące ludzi o różnych karnacjach a między nimi, w sprawnym slalomie, ryksze wiozące ludzi w wszystkie kierunki… mijamy jakąś szopę, która, po przejściu kilkudziesięciu metrów, okazuje się punktem granicznym, gdzie trzeba pobrać pieczątki do paszportów… wracamy i po szybkiej kolejce do okienka idziemy dalej by, nie wiadomo kiedy, przejść granicę między Boliwią i Peru… po kilkuset metrach, przedzierając się przez masę ludzką, dochodzimy do autobusu na trasę po Peru… wtedy okazuje się, że parę osób gdzieś się podziała… telefony w ruch, pilotka wraca na szlak do „szopy”, wszyscy próbują z tłumu wyszukać znajome twarze… uff, są… jedziemy dalej… O ile Chile i Boliwia mieniły się wszelkimi kolorami bieli, różu, fioletu, brązu i złota o tyle Peru uwodzi nas soczystą zielenią. Do tego majestatyczne Andy i maleńkie osady z glinianymi domkami przycupniętymi gdzieś u podnóży. Jezioro Titicaca. Trudno uwierzyć, że mimo bliskości miasta ludzie wciąż wolą mieszkać w tak skromnych, trudnych warunkach. Składowane na przemian łodygi trzciny, na których poustawiano domki to ich małe wyspiarskie „państewka”. By wyspa nie odpłynęła musi być zakotwiczona… Każda wysepka ma swojego króla a konflikty wewnętrze, gdy król nie pomoże, rozwiązuje się poprzez odcięcie kawałka wyspy i odpłynięcie… Docieramy do położonego na wysokości ponad 3300m n.p.m. Cusco, czyli w języku keczua "pępka świata". Piękne miasto, dla Tamary wydawało się, że w poprzednim życiu właśnie tu mieszkała, tak ją zauroczyło. Spacer po nim to ogromna przyjemność; wszędzie uśmiechnięci ludzie, zadbane zwierzaki, wspaniałe zabytki, również takie co pamiętają ręce budowniczych – Inków. Plaza de Armas, katedra z pinakoteką gromadzącą arcydzieła kuzkeńskiej szkoły malarskiej oraz dawna świątynia słońca – Coricancha. Rano zaliczyliśmy obiekty Sacsayhuaman gdzie, ustawione bez zaprawy, ponad stu tonowe megality, zmuszają do zastanowienia; kto i jak je tu poukładał? Po popołudniu pojechaliśmy do Świętej Doliny Inków. Pisaq to wyjątkowe miejsce w inkaskiej historii. Charakteryzuje się wieloma obiektami budowlanymi, uprawami tarasowymi na niezwykle żyznej ziemi i wspaniałymi krajobrazami. Byliśmy też w Sanktuarium Zwierząt gdzie oko w oko stanęliśmy z kondorem, obcowaliśmy z Alpakami, Lamomami i Wikuniami… a wieczorem kolacja-wyżerka przy inkaskich rytmach… Kolejny dzień to główny cel naszej podróży - Machu Picchu. Odkryte dla świata w 1911 r., zagubione miasto Inków to niesamowite, skalne budowle, leżące na setce tarasów. Wielkość i piękno tego miejsca dają wyobrażenie o niezwykle bogatej kulturze. Nie sposób opisać uczuć i emocji, które towarzyszyły nam, kiedy stanęliśmy na dawnej ziemi Inków. Widoki zapierały dech w piersiach. Podziw wzbudziły budowle, do dziś świetnie zachowane i utrzymane… czuliśmy się jak w niebie… brak słów by to wszystko opisać… euforia, nirwana… Na tym można by było zakończyć próbę opisania „spotkania na szlaku piękna”, jeszcze tylko Lima, gdzie zwiedziliśmy muzeum, pospacerowaliśmy po starówce z przepiękną zabudową, krótka wizyta nad oceanem i… do domciu…

6.0/6

Asia i Staś, Łódź 19.05.2024
Termin pobytu: kwiecień 2024

Samo piękno !

To nie jest zwykła wycieczka, to jest wyprawa. "W pierwszych słowach mego listu" - pozdrawiamy całą naszą GRUPĘ - byliście fantastyczni. Dziękujemy , że WAS poznaliśmy . Musimy to gdzieś powtórzyć.! Czekamy na propozycję! Kilka potrzebnych wiadomości: Wtyczki i napięcie takie jak w Polsce. Zabrać warto "ponczo - plastiko / takie za 5 zł. - jest taka zasada, że jak się ma takie peleryny przeciw deszczowe, to nigdy nie pada. Szkoda brać jakikolwiek alkohol, bo nikt rozsądny na tych wysokościach nie wyjmie go z walizki. Zabrać wszystkie leki, które bierzecie na co dzień. Dodatkowo : na ciśnienie , Imodium instant, pulsoksymetr, krem do opalania /50 UF/, okulary p. słoneczne, kapelusz lub czapka z fartuchem na kark, buty sznurowane z dobrym wibramem, Ciepła kurtka, czapka i rękawiczki. Wszystko co da się ubrać na "cebulkę' - temperatura od - 5oC do + 30oC. butelki z filtrem do wody niepotrzebne, nie brać żadnego jedzenia z Polski, wszystko można kupić na miejscu i jest tańsze.
126272854
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem