5.6/6 (76 opinii)
6.0/6
Hotele na objeździe bardzo fajne i czyste. Wyżywienie dobre. Na szczególną pochwałę zasługuje opieka rezydentki Oli, która mimo trudności związanych z wykonywaniem zawodu w Tajlandii - dawała radę. Wyspy piękne, morze i plaże wspaniałe. Jesteśmy zadowoleni i polecamy tę wycieczkę.
6.0/6
Na wycieczkę Phuket i nieznane oblicze Tajlandii light wybraliśmy się w lutym’24 w składzie: dwoje dorosłych i jedna 8-latka. Wybór okazał się trafiony, dopasowany do naszych potrzeb i oczekiwań. Rzeczywiście light, w sam raz na nasz pierwszy raz poza Europą. Jest apetyt na więcej! Komu polecam? Wszystkim, którzy szukają przyjemnej, niezbyt męczącej trasy, a nie chcą spędzić całego urlopu w jednym miejscu. Komu odradzam? • Osobom źle znoszącym temperatury 35 stopni w cieniu i większą wilgotność powietrza, bez względu na wiek. • Osobom na tyle mało sprawnym fizycznie, że mają kłopot z wejściem po schodach, przejściem z łódki na nabrzeże, przełożeniem nogi przez burtę lub noszeniem własnego bagażu. Wycieczka ma sporo przejazdów promem czy łódką, schody bywają strome, a tragarza z lektyką nie zapewnia się Organizacja wycieczki Zdecydowanie na plus. Transport, meldowanie, wymeldowanie z hoteli – wszystko przebiegało sprawnie, i ku naszemu zaskoczeniu, punktualnie. Spodziewaliśmy się większych opóźnień, chociażby ze względu na korki i azjatycki styl załatwiania spraw:) Oczywiście jakaś przygoda musiała być, bo zaraz po przylocie na Phuket uczestnikom naszej wycieczki udało się wsiąść do złego autobusu. Zanim zagadka się rozwiązała, spędziliśmy godzinę czekając, aż w końcu do nas dołączą brakujące osoby. Chyba tajskie kolorowe naklejeczki* z promów powinny być w użyciu od pierwszej minuty :) *naklejeczki – tajski patent, by pasażerowie promu wysiedli, gdzie trzeba. Każdy przy wejściu na prom jest ometkowany jaskrawą nalepką. Na przystanku obsługa sprawdza, czy gdzieś w kącie nie pozostał osobnik z naklejką, która właśnie powinna opuścić pokład Lot Lot LOT-em: spokojnie, miło i planowo. Dreamliner to jednak spoko sprawa w porównaniu z takim wizzairem. No i bez przesiadki. Jeszcze bardziej spoko. #Porada: nie musicie spłukiwać się na mineralną na lotnisku, załoga ma dość wody, którą można częstować się do woli. Kawą i herbatą też, na darmowe driny nie liczcie. Powtarzam: nie ma darmowych drinów. Hmm, może dopiszę trzeci podpunkt „samolotowi imprezowicze” w sekcji „komu nie polecam”?:) A, jak nie jecie mięsa i macie pecha, to może braknąć dla Was szamy bez mięska. Ot, życie. Pozostaje mieć więcej swojego jedzenia albo nabyć drogą kupna niewyszukane przekąski samolotowe. Wrażenia Po przylocie na Phuket trafiliśmy na jedną noc do hotelu Bella Nara. Bardzo przyjemne miejsce, doskonale zlokalizowane blisko plaży i wszelkich potrzebnych usług, dzięki czemu w oczekiwaniu na zakwaterowanie można było cieszyć się słońcem, wodą i pięknym widokiem. #Porada: filtr 50, optymalnie PA50+, dobrej firmy, kupujemy w Polsce. U nas poszły na 14 dni 2 opakowania po 250 ml, plus dodatkowe małe opakowanie na twarz. W Tajlandii kupicie głównie kremy z filtrem z dodatkowym rozjaśniaczem (jasna skóra=piękna skóra). Smaczna kolacja i wygodny pokój pozwoliły odpocząć. Wprawdzie w naszym pokoju była niesprawna toaleta, ale panowie hydraulicy jakoś sobie z tym poradzili. Ciśnienie w spłuczce to ogólnie nigdzie za dobre nie było… No, ale były spłuczki, to już dobrze;) Kolejnego dnia popłynęliśmy promem na wyspy Phi Phi. Przy Long Beach na widok tej skondensowanej egzotyki z ust całej wycieczki wydarło się zbiorowe Aaaach! . Plaża jak z reklamy Nasz hotel Phi Phi Natural Resort był jednak na drugim krańcu wyspy. Było tam spokojnie, ośrodek jest rozległy i świetnie wkomponowany w przyrodę. Wychodzisz z domku, a tam dżungla. Rewelacja! W centralnej części resortu nie brakuje huśtawek, plecionek itp., żeby każdy mógł zrobić idealną fotkę z raju. Można tez po prostu posiedzieć w basenie z widokiem na Morze Andamańskie. Hotelowe long boaty przewiozą po okolicznych wysepkach lub zakotwiczą na snorkeling (widziałam płaszczkę!). Wieczorem obowiązkowo kolacja i drinki w plażowej knajpce, np. tej, gdzie kurczaki biegają po piasku między stolikami. Taki klimat Na Phi Phi spędziliśmy dwa cudowne dni, i po kolejnej przeprawie promem przybyliśmy do Ao Nang w Krabi. O hotelu Deevana Plaza Krabi nie ma się co rozpisywać – duży, dotarcie do pokoju to niezły labirynt, basen robi dziwne wrażenie pływania między czyimś pokojem a restauracją. Na plaży w Ao Nang po południu można już tylko spacerować, bo jest odpływ, taki, że w morze można iść i iść - i dalej po kolana. Za to wieczorem…o, wieczorem to inna bajka, bo nocny market działa pełną parą i tam to się dzieje! Punkt obowiązkowy. Ostatni dzień wycieczki to sporo przejazdów, aby dotrzeć na wyspę Jamesa Bonda i strzelić pamiątkową fotkę. Tam każdy facet jest Bondem, a każda dziewczyna - dziewczyną Bonda. W programie jest też wioska muzułmańska na wodzie (dla nas był to najsłabszy punkt), i potem rozjazd do hoteli. Ogólnie dość męczący dzień, ale po relaksie na Phi Phi – do przeżycia. My udaliśmy się do The Nature na Phuket – hotel recenzujemy osobno.
6.0/6
pierwszy raz byłam na takim objazdówce i jetem bardzo zadowolona z wyjazdu, wszystko było super, no i sama Tajlandia jest piękna 🌞🌴 Polecam jak najbardziej 😊 Sama napewno się skorzystam z jakiegoś fajnego objazdu 😉
6.0/6
Jak sama nazwa wskazuje, objazdówka jest w wersji lekkiej, bez długich męczących przejazdów i biegania z punktu do punktu. Pilotka, pani Agnieszka, bardzo dużo opowiada o Tajlandii, kulturze i obyczajach i dba o to, aby każdy z uczestników był odpowiednio zaaopiekowany. Hotele podczas objazdu to TOP, żadnych zastrzeżeń, cały program ułożony jest tak, aby zobaczyć jak najwięcej przy jednoczesnym odpoczynku. Polecam serdecznie!