5.3/6 (247 opinii)
5.0/6
Od dawna marzyłam o Afryce - i marzenie udało się zrealizować przy pomocy Rainbow :) Afryka nie jest dla mnie miejscem, w którym się bezgranicznie zakochałam, ale jest w niej coś takiego, że chcę wrócić... Wycieczka zdecydowanie dla osób o otwartym umyśle - to nie jest pobyt na plaży przy 5* hotelu w Grecji, a Kenia zupełnie nie przypomina Europy. Ludzie są bardzo otwarci, uśmiechnięci, zagadują, choć zazwyczaj mają jeden cel - coś sprzedać. Dla żyjących w kulturze indywidualistycznej Europejczyków takie nastawienie może być bardzo męczące. Bardzo ważne jest to, że podczas długiej podróży do parków narodowych można obserwować prawdziwe życie - chociaż czy takie życie, na granicy ubóstwa może się podobać? Dużo zależy od grupy - wprawdzie jest dużo czas dla siebie, ale w busach i na safari spędza się czas z innymi - na szczęście moja grupa była całkiem fajna. Program jest bardzo dobrze zaplanowany. Nie byłam nastawiona na leżenie na plaży/przebywanie w hotelu, więc spędziłam "wypoczynek" na odkrywaniu Mombasy. Bardzo polecam Park Hallera - 14 dolarów wstępu, ale warto! Nguuni Sanctuary nie jest tak spektakularne i może rozczarować, ale warto dla żyraf, które są dosłownie na wyciągnięcie ręki. Z wycieczek fakultatywnych wybrałam się do Mombasy - i bardzo polecam tę wycieczkę. Jest więcej niż w opisie - np. Uhuru Garden. Mombasa to nie pełen zabytków Rzym, ale warto ją zobaczyć. Rozczarowuje jedynie wizyta na targu - jestesmy prowadzeni do jednego malutkiego sklepiku, gdzie pokazują nam jeden rodzaj kawy, herbaty i przypraw, a ceny dużo wyższe niż gdzie indziej. Sama wizyta na targu to jedynie szybkie przejście między straganami - nie ma możliwości faktycznie czegoś kupić. Wizyta u plemienia Akamba sama w sobie jest bardzo ciekawa, ale nie wierzcie, co mowią o cenach - nie trzeba się tam targować, ale wcale nie jest najtaniej! Bransoletka w tamtejszym sklepie to 6 dolarów, identyczna w centrum handlowych - 4,5.... Ogólnie Kenia dla turystów jest dość drogim krajem. Safari zaczynało się o śniadaniem o 6 rano, a potem czerwone bezdroża Afryki :) Wprawdzie Tsavo West i Amboselii są ponoć mniej spektakularne niż Masai Mara, ale udało nam się zaobserowawać sporo zwierząt, w tym Wielką 5 (choć lampart tylko przy logdy karmiony mięsem). Udało się też zobaczyć czubek wyłaniającego się zza chmur Kilimandżaro. Park Tsavo West, ze względu na ukształtowanie terenu, zapewniał spektakularne krajobrazy. Wizyta w wiosce Masajów warto - to prawdziwa wioska, faktycznie, ktoś z Masajów może pracować poza, np. w lodgach, ale oni naprawdę tam mieszkają. Jeżeli ktoś jest zainteresowany antropologią kulturową, polecam tym bardziej. Po wizycie, gdzie Masajowie pokazują swoje chaty, tradycyjne zioła, rytuał rozpalania ognia, tańczą dla nas, następuje wizyta w ich "sklepiku" - dostajemy lokalnego przewodnika, który oprowadza nas po rozłozonych matach/kocach z rękodziełem (bardzo mało rzeźb i masek,prawie wcale, dużo biżuteri). Najpierw się wybiera, potem negocjuje ceny - mało kto zapłacił mniej niż 30 USD. Zakup niejako obowiązkowy.
5.0/6
HOTEL Wybraliśmy się do Kenii w terminie 27. października -4. listopada. Prognozy pogody pokazywały deszcz w okolicach Mombasy- nie spadła ani kropla przez cały wyjazd. Pierwsze 3 dni spędziliśmy w hotelu Kenia Bay. Hotel kameralny, spokojny, zadbany z bardzo miłą obsługą, jedzenie moim zdaniem 4/6, ale codziennie coś nowego się pojawiało w bufecie. W pokoju nie było na stałe zamontowanej moskitiery, my mieliśmy swoją, ale podobno jak poprosi sie obsługę to przynoszą hotelową. Z porozumiewaniem się z tubylcami nie ma żadnego problemu- jednym z języków urzędowych w Kenii jest angielski. Dziennych animacji nie było, wieczorem karaoke, tańce masajów itp., codziennie coś innego. Basen czysty z cieplutką wodą. Ocean tuż przy hotelu- z okien piękny widok na bezkres wód. Codziennie są przypływy i odpływy i na piasku leżą kupky glonów wyrzucone przez wodę, Na plaży faktycznie sporo naganiaczy, zachęcają do wycieczek i zakupów. My kupiliśmy od jednego wycieczkę do Mombasy tuk-tukiem z lokalnym przewodnikiem. Wycieczkę na wyspę Wasini kupiliśmy od Rainbow - naszym zdaniem cena 108$ jest zdecydowanie za wysoka. Popłynęliśmy tam głównie dlatego, że pan Darek (pilot) powiedział, że te wynajęte przez nich łódki płyną w miejsca gdzie są delfiny, z którymi można pływać. Jest to nieprawda, łódka płynie zawsze w to samo miejsce nad rafę koralową. Rafa koralowa jest piękna. Warto mieć swoją rurkę, bo te które dostaje się od ekipy na łódce były w ustach już wielu osób i są wątpliwej czystości. Ciekawą "atrakcją" podczas wycieczki na Wasini jest kenijski przewodnik Rysiu i dzieci w wiosce Shimoni, dla których warto zabrać jakieś fanty (kredki, pisaki, zabawki, ubrania), byle nie cukierki! Oni nie mają tam kultury mycia zębów i dobrej opieki stomatologicznej. Pilot podczas spotkania nie powiedział nam, że niemalże obok naszego hotelu jest piękny Park Hallera (wstęp 14$- chyba tylko w szylingach kenijskich przyjmują), gdzie o 15:00 jest karmienie żyraf, o 16:00 karmienie hipootamów a o 17:00 karmienie krokodyli. Miejsce, do którego naprawdę warto się wybrać. SAFARI Coś niesamowitego! Mieliśmy super kierowcę (Fredy Kalama). Logde w parku Tsavo West jest w porzadku. Jej ogromnym plusem jest widoczny z tarasu wodopój, do którego przychodziły słonie i bawoły. O 18:00 obsługa wywiesza mięso na specjalnie przygotowanej drewnianej konstrukcji i czeka się na łakomczucha- my o 22:20 doczekaliśmy się lamparta! Parki Tsavo West i Amboseli są przepełnione zwierzętami, nam udałosię spotkać 4 zwięrzęta z Wielkiej Piątki- nie widzieliąmy nosorożca, bo go w tych parkach nie ma. W Amboseli logde robi piorunujące wrażenie- jest tam po prostu pięknie a jedzenie tam było najlepsze z całego tego wyjazdu. Jedyny problem to małe skorpiony na ścieżkach- podobno tylko trochę boli jak ukąsi. W każdej lodge jest zamontowana moskitiera. Naszym pilotem był pan Darek. 2 razy wsiadł do naszego busa przez cały czas trwania objazdu. Nic więcej niż jest napisane w najtańszym przewodniku nie wiedział, nie potrafił odpowiedzieć na proste pytania, "historią Keni nie będę Was zanudzał". Był arogancki, zadufany w sobie. Nie dowiedzieliśmy się od niego NIC. Szczerze mówiąc, gdybym wiedziała, że on będzie naszym pilotem wybrałabym inna wycieczkę. Inni piloci byli rewelacyjni, opowiadali anegdotki, ciekawe historie, mieli dużą wiedzę, więc ukradkiem przysłuchiwaliśmy się, tam gdzie się dało. CO ZABRAĆ? Mugga 50%- koniecznie (przez cały wyjazd widziałam może 5 komarów), część osób brałą Malarone, ale większość z nich miała działąnia niepożadane, bóle brzucha, wymioty, biegunkę. Moskitiera- niekoniecznie, wszędzie dostępna Pełne buty, bluza i długie spodnie przydają się wieczorami. W Amboseli wieczorem było najprawdę chłodno. Chustka na głowę na safari i okulary przeciwsłoneczne chronią przed słońcem i przed wiatrem i kurzem. Do samolotu warto wziąć poduszkę- rogala, bo te 10h to trochę długo. Maska i rurka do snurlingu. Fanty dla dzieci- pisaki, zeszyty, kredki, ubrania, chemię, byle nie słodycze. APARAT i lornetkę, powerbank.
5.0/6
Jesteśmy zadowoleni z wycieczki. Wyjazd na safari dobrze zorganizowany, super kierowcy i Polska przewodniczka, która widać że tam żyje i zna wszystko z perspektywy mieszkańców Kenii. Jedyny minus wycieczki to lot Enter air- mało miejsca, żadnego posiłku w cenie. Na tak długie loty nie powinno być takich czarterów.
5.0/6
Właśnie wróciliśmy z wycieczki. Nasze ogólne wrazenia mega pozytywne. Polecamy z całego serca safari,bo obcowanie z przyrodą i podziwianie tych dzikich zwierząt jest niesamowite. Na szczególne uznanie zasługuje nasz przewodnik po safari Andy ( Andrzej ),który emanuje pozytywna energią, ma niesamowitą wiedzę oraz potrafi ją przekazać w ciekawy sposób.